Artykuł z numeru A&B 09|2022
Łódź jest najbardziej inna. Nie do końca można wyjaśnić jej istnienie. W porównaniu do wielu miast ma stosunkowo najmniej naturalny charakter. Przez to jest wciągająco oryginalna, prowokuje, by dokonać jej współczesnej reinterpretacji i spróbować odpowiedzieć na pytanie, „co dalej z tą metropolią?”.
Łódź jest szalona jak gigantyczne miasteczko poszukiwaczy złota. Filmowa jak scenografia zbudowana przez opętanego Midasa. Odmienna społecznie i historycznie. Łódź jest młoda, ale po przejściach. Łódź jest absurdalna. Łódź jest piękna. Łódź jest po agonii, ale i po elektrowstrząsach, które okazały się skuteczne. Łódź to rozległa ruina, która zmienia się w mega wielki loft. Łódź to przestrzenie klęski, które wypełniają się sukcesem. Łódź to wreszcie cała konstelacja, bo nie ma Łodzi bez Pabianic, Aleksandrowa, Konstantynowa, Rzgowa i Zgierza. No i nie ma wreszcie Łodzi bez Bałut, łódzkiego odpowiednika warszawskiej Pragi. O Bałutach, Pabianicach i Rzgowie za chwilę więcej — bo te miejsca wymagają odrębnej uwagi, specjalnych akapitów.
Łódź jest oczywiście Piotrkowską. Ulica Piotrkowska to Łodzi wizytówka, USP, wyróżnik, miejski salon, super produkt turystyczny, public space, centrum przemysłów czasu wolnego. Najdłuższa i najpiękniejsza spacerowa ulica świata. Architektoniczna perełka i ciąg pieszy, który jest wystarczającym powodem, by w Łodzi się zakochać. Miejsce genialne, piękne i pełne atrakcji. Wciąż jeszcze nierozpoznawane w świecie, tak jak powinno. Ale to się zmienia.
przez lata często pustawa ulica Piotrkowska zaczyna się zaludniać
© Urząd Miasta Łodzi
Łódź to miasto filmowe, dosłownie i w przenośni. Istnieje tu słynna szkoła filmowa, istnieją też naturalne, poruszające wyobraźnię, bardzo filmowe scenografie, które zadziałały na wielu ludzi ze świata filmu, jak choćby Davida Lyncha, którego burzliwy związek z miastem tylko potwierdza siłę łódzkiego genius loci.
Jest w tym wszystkim olbrzymi potencjał i wielka trauma. Ten historycznie młody organizm jest po olbrzymich przejściach. Rosyjskie miasto Niemców, Żydów i Polaków, przejęte finalnie przez tych ostatnich. Gigantyczna fabryka odzieżowa, która kilka razy gospodarczo przegrywała i podnosiła się. Ostatni raz przegrała na przełomie lat 80. i 90., tym razem z Azją, która przechwyciła globalną produkcję tekstyliów. Ta konkurencja doprowadziła łódzki przemysł do totalnego upadku. Ale na gruzach starych fabryk z czasem lubią wyrastać nowe. I choć region łódzki stracił większość swego pierwotnie włókienniczego charakteru (nie cały, choćby w Rzgowie do dziś świetnie ma się tekstylne targowisko, jedno z największych w Europie, które jest zjawiskiem samym w sobie wartym odwiedzenia i wywołującym zdumienie), to zyskał zupełnie nowy, wciąż przemysłowy charakter.
Ta nowa formuła fabrycznej Łodzi to między innymi branża AGD. Miasto ściągnęło najważniejszych graczy — są tu między innymi Whirlpool/Indesit, Electrolux, General Electric, Philips, Bosch, Miele i Siemens AG. Dzięki nim Łódź wyrasta na jedną z największych na świecie fabryk lodówek, pralek i zmywarek. A dookoła tej branży wyrastają inne, bo powstał efekt skali. Wzmacnia go strategiczne położenie Łodzi — przy jednym z najważniejszych w Europie skrzyżowań autostrad. To owocuje gwałtownym rozwojem branży logistycznej, centrów dystrybucji i magazynów.
spektakularny ciąg spacerowy jest największym atutem całej metropolii
© Urząd Miasta Łodzi
Bardzo ciekawa jest ta dzisiejsza Łódź. Miasto na potęgę się remontuje, jest chyba największą rewitalizacją współczesnej Europy. Jest też ogromnym placem budowy, bo pod centrum ryje się wielki tunel, który pierwszy raz w historii połączy łódzkie dworce kolejowe i scali miasto, działając na rozwój tkanki miejskiej niczym metro. A gdy do tego hubu komunikacyjnego podłączona zostanie kolej wysokich prędkości, pozwalająca w pół godziny dojechać do Warszawy, Łódź stanie się najładniejszą dzielnicą stolicy (z nieruchomościami wciąż w bardzo korzystnych cenach). Supermetropolia warszawsko-łódzka będzie jednym z trzech kluczowych organizmów miejskich w tej części świata. Ale zanim to się stanie, dowiedzmy się o tym mieście jak najwięcej.
centrum znowu tętni życiem
fot.: Witold Ancerowicz
Inne miasta, te znacznie starsze i znacznie bardziej normalne, cokolwiek miałoby to znaczyć, powstawały z bardzo podobnych powodów i w logicznych miejscach. Bo zazwyczaj nietrudno zrozumieć, dlaczego powstały akurat tam: albo nad dużymi, spławnymi rzekami, albo u ich ujścia, albo na łatwych do obrony terenach (w zakolach rzek lub na wzniesieniach), bywa też, że na wyspach lub w chronionych przez góry dolinach, albo w zatokach tworzących naturalne porty morskie, na skrzyżowaniach szlaków handlowych, co często pokrywa się z wcześniej wymienionymi powodami powstawania miast. Tak było z Krakowem, Warszawą, Gdańskiem, Szczecinem, Wrocławiem, Bydgoszczą czy Poznaniem… Tak było z Lubeką, Hamburgiem, Rzymem, Konstantynopolem, Kijowem, Paryżem czy Londynem. Traktuje o tym świetna książka Tima Marshalla „Więźniowie geografii”, którą w tym miejscu polecam wszystkim żądnym niemożliwego — czyli zrozumienia świata… Tymczasem Łódź wymyka się klasycznym schematom. Łódź powstała z zupełnie innych powodów, w zupełnie inny sposób i w kompletnie innym celu. Bo każde miasto jest „po coś”.
Księży Młyn to spektakularny kompleks przemysłowy o kubaturze 1 mln m³, dziś — odrestaurowany — daje pojęcie o skali łódzkiej historii
© Urząd Miasta Łodzi
Po co jest Łódź? Dziś odpowiedź na to pytanie będzie intrygująca, gdyż trochę po coś innego, niż pierwotnie. Ale po kolei. Łódź, jaką znamy, zaczęła się około 1820 roku. Jak na miasto — jakby przedwczoraj. Wcześniej w tym miejscu była tylko niewielka osada, a dookoła niej lasy i strumyki. Niedaleko leżało starodawne miasto Pabianice.
Były to czasy, w których region ten należał do Królestwa Polskiego — terytorium zależnego od carskiej Rosji. W ramach ówczesnej administracji objawiła się potrzeba zaaranżowania ośrodka przemysłowego wyspecjalizowanego w produkcji włókienniczej. Ot, urzędnicza decyzja. Lokalizacja? Gdziekolwiek, byle w okolicy było drewno (na opał i cele budowlane) i strumienie lub rzeczki (na potrzeby folusznictwa, kół wodnych, mechanizmów i chemicznej obróbki tkanin). Administracyjnie wskazano na okolice Pabianic i Zgierza, miast istniejących tu od średniowiecza. Lasy rosły tu gęste, a rzeczki ciekły liczne. Kluczowym argumentem przemawiającym za zlokalizowaniem inwestycji tutaj, a nie gdzie indziej, miały być jednak kwestie formalne: ziemia była państwowa i można było łatwo wydzielić tu odpowiednie działki inwestycyjne. I tak zaczęła się historia Łodzi.
Księży Młyn pokazuje ideę miasta w mieście, poza fabryką było tu wszystko: szkoła, szpital, remiza i osiedla robotnicze
fot.: Radosław Jóźwiak | Fotocrew