Zmiany na lepsze widać w całej metropolii. W Rzgowie wyrósł największy chyba w Polsce całoroczny park rozrywki dla dzieci — Mandoria. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie trwają inwestycje i remonty. By lepiej zrozumieć, co się dzieje w mniejszych miastach metropolii, wybrałem się do Pabianic. Skuszony z jednej strony mrocznym klimatem książki Łukasza Barysa „Kości, które nosisz w kieszeni” (Paszport Polityki 2021), z drugiej przyciągnęła mnie pełna pozytywnej energii i optymizmu postawa pabianickiego magistratu. Wcześniej Pabianice były dla mnie jakimś powidokiem, kojarzyły się luźno z blokami z wielkiej płyty i upadłym przemysłem. I słusznie, bo Pabianice — tak jak Łódź — musiały po upadku komunizmu jakoś przebrnąć przez ponad dwadzieścia niełatwych lat. Ale przebrnęły.
I dziś można się tu wybrać na taki na przykład Lewityn. Takiej fajnej, tak dopracowanej i jednocześnie rozległej, rekreacyjnej przestrzeni publicznej chyba jeszcze nie widziałem. Jest zabawa, woda, trawa, mnóstwo instalacji do uprawiania sportów, plaża, tory dla desek, rowerów, park linowy — żyć nie umierać, naprawdę super. Jest też w Pabianicach Fabryka Wełny (proj.: Pracownia Projektowa Architektury — Bogdan Niepsuj). Supernowoczesny piękny hotel ze SPA i całą infrastrukturą na poziomie czterech gwiazdek. Jest pole golfowe, galeria sztuki współczesnej, buduje się sala koncertowa. Całe centrum — podobnie jak w większej Łodzi — rozkopane i w przebudowie. Kiedy to wszystko się skończy, ruszy znowu tramwaj do Łodzi, który jest chyba jedną z najdłuższych linii tramwajowych na świecie, zwłaszcza jeśli pojedzie dalej, aż do Zgierza. Bloki z wielkiej płyty oczywiście też tu są, ale jakieś takie zadbane. Zresztą ostatnio wróciły do mody, nie są już synonimem mieszkaniowej ostateczności. A pabianickie osiedla Bugaj i Piaski wyglądają całkiem dobrze.
Łódź ma największe w Polsce doświadczenie w tworzeniu woonerfów
© Urząd Miasta Łodzi