Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Good morning Breslau, czyli moja WrocLove!

20 marca '23

 
Dla nas, Polaków, jest w tej historii jedna bardzo ważna sugestia: nie umieliśmy dotąd docenić Wrocławia, nie znaliśmy jego prawdziwej, wielkiej przeszłości. Niemcy spróbowali zapomnieć, a Polacy spróbowali nie zrozumieć — no bo jak tu się cieszyć z niemieckich osiągnięć „odzyskanego”, tak naprawdę nieswojego miasta? I tak z wielkiego niegdyś Breslau uczyniono zwykłe polskie miasto wojewódzkie. Czas przywrócić mu dawną chwałę i pełnię blasku.

wrocławski rynek przebija wszystko w czasie Jarmarku Bożonarodzeniowego, jego jakość i styl pokazują, że gen kulturowy skutecznie przeskoczył z dawnych mieszkańców Wrocławia na nowych

wrocławski rynek przebija wszystko w czasie Jarmarku Bożonarodzeniowego, jego jakość i styl pokazują, że gen kulturowy skutecznie przeskoczył z dawnych mieszkańców Wrocławia na nowych

© Urząd Miejski Wrocławia

Breslau było nie tylko ważne, ale było też wielkie: przed stu laty było kilka razy większe od ówczesnego Krakowa. To było miasto w zupełnie innej skali wymyślone. Stąd te monumentalne budynki, stąd te szerokie trakty, niekończące się bruki, ciągnące się kilometrami promenady, gwiaździste skrzyżowania, pierwotnie konsekwentna urbanistyka, do dziś miejscami nieco przypominająca paryską.

Gdybym miał wskazać na benchmarki Wrocławia, nie znalazłoby się wśród nich żadne współczesne polskie miasto, choć pewne analogie urbanistyczne można byłoby znaleźć w Szczecinie. Wrocław jest najbardziej innym miastem współczesnej Polski. Wrocław był tak bardzo niemiecki, że do dziś nie został jeszcze w pełni przez Polskę przyswojony.

Wrocław nie przypomina Krakowa, Poznania czy Warszawy. Wrocław jest blisko spokrewniony z Berlinem, występuje między tymi miastami mnóstwo analogii, łączą je nazwiska tych samych architektów i urbanistów.

Hala Stulecia, obiekt UNESCO, z iglicą i okolicą - tuż obok jest zoo z Afrykarium, no są we Wrocławiu przestrzenie mocy…

Hala Stulecia, obiekt UNESCO, z iglicą i okolicą — tuż obok jest zoo z Afrykarium, no są we Wrocławiu przestrzenie mocy…

© Urząd Miejski Wrocławia

Drugiego dnia odsunąłem na bok wątek niemieckości Breslau, a priorytetem uczyniłem wodę. Jeździłem wzdłuż brzegów kolejnych wysp, starałem się ogarnąć perspektywę nie tylko tych małych wysepek w centrum. Te są po prostu śliczne, Daliowa, Tamka czy Słodowa. Ale kluczowe jest ogarnięcie tych większych, jak Kępa Mieszczańska. Ołbin, Biskupin, to wszystko leżało lub w pewnym sensie leży na wyspach, a to one przesądzają o charakterze Wrocławia, czynią z niego Sztokholm. Miasto na wyspach, miasto archipelag — nie rozumiałem go dotąd, miasto, po którym zamiast jeździć, można pływać. Sztokholm to drugi benchmark Wrocławia.

Wrocław jest jak Sztokholm, woda i monumentalne budynki są tu zrośnięte, inaczej niż w innych polskich dziś miastach

Wrocław jest jak Sztokholm, woda i monumentalne budynki są tu zrośnięte, inaczej niż w innych polskich dziś miastach

© Urząd Miejski Wrocławia

Ale nikt do końca tego pierwotnego Wrocławia nie zrozumie, bo z jego przestrzeni zniknęło bezpowrotnie to, co w tym mieście w sensie dynamicznym było najważniejsze. Mam tu na myśli odrzańską flotę.

Przed stu laty drugim największym w Niemczech portem śródlądowym (pod względem przeładunków) było… Koźle. Tak, nasz dzisiejszy, niepozorny Kędzierzyn-Koźle. Przewalało się przez ten port ponad 10 milionów ton ładunków rocznie — głównie górnośląskiego węgla kamiennego, ale też inne surowce i produkty przemysłowe. Było tego tak dużo, że infrastruktura na Odrze była nieustannie rozbudowywana, tak by finalnie móc obsłużyć jednostki o ładowności do 500 ton. A barek było w tamtych czasach (aż do 1945 roku) na Odrze… ponad trzy tysiące. Wyobraźcie sobie ponad trzy tysiące wielkich jednostek stłoczonych na wąskiej rzece, płynących z Koźla przez Wrocław do Szczecina. Tamta Odra kipiała życiem, pustawe dziś wrocławskie śluzy pracowały bez wytchnienia, wokół tej branży kręcił się potężny biznes. Dziś nie ma po nim śladu, ale to na taką skalę, że aż moja dusza historyka zatrzęsła się z ekscytacji. Jak to możliwe, mieć taką wyrwę w pamięci, w wyobrażeniu miasta?

Głos został już oddany

Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Lakiery ogniochronne UNIEPAL-DREW
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE