Trójmiasto. Na co czekają Nowi Mieszczanie?
Nowy Mieszczanin — wizja współczesnej tożsamości mieszkańca Trójmiasta
Do wybuchu wojny swoim własnym rytmem żył pomiędzy Gdańskiem i Gdynią ekskluzywny kurort w Zoppot, życie toczyło się tu w innym tempie, w klimacie spacerów po molo i plaży, wyścigów konnych, bankietów w Domu Zdrojowym, kąpieli zażywanych w kąpielisku, ruletki w kasynie, koncertów w Operze Leśnej i zabiegów sanatoryjnych.
Opera Leśna, jak sama nazwa wskazuje, jest jednym z dowodów lesistości Trójmiasta
fot.: Maciej Wróblewski
Z mola wyniosłe spojrzenia niemieckiej śmietanki towarzyskiej kierowane były w stronę bezczelnej Gdyni, przeczącej wszelkim stereotypom, łamiącej schemat, na którym faszyzujący Niemcy budowali swoje poczucie wyższości — nie tylko nad Polakami, ale nad całym światem.
Brylujący w Zoppot Danzig Gdyni szczerze nienawidził. Gdynia odebrała mu prosperity, zmarginalizowała go, upokorzyła. Był przecież Danzig do niedawna wielką potęgą, od średniowiecza największym obok Lubeki graczem w całej Hanzie, lejkiem, do którego wlewało się Wisłą całe bogactwo Polski w latach jej Złotego Wieku. Między XIV a XVII wiekiem — z czego mało kto zdaje sobie dzisiaj sprawę — Gdańsk był wraz z dorzeczem Wisły najbardziej istotnym ekonomicznie miejscem… na świecie. Były to czasy, w których zmniejszała się już rola potęg handlowych Wenecji i Genui, a jeszcze nie rozkwitły w pełni kolonialne potęgi ekonomiczne. Przez Gdańsk szedł największy na kontynencie eksport drewna konstrukcyjnego; spruce, angielska nazwa świerka, to według niektórych lingwistów po prostu „z Prus”, słowo, które widniało na wyładowywanych ze statków Hanzy tysiącach drewnianych pni, bali, belek i desek. Jak bardzo było to istotne? Otóż bardzo — ówczesna Europa była ogołocona z lasów, bez tego drewna nie byłoby tysięcy łodzi, statków i budynków w całej Europie, nie byłoby wielkich odkryć geograficznych i świata, jaki dziś znamy.
sopockie molo wciąż pozostaje najdłuższym takim obiektem nad Bałtykiem
fot.: visit360.pl
Strategicznych towarów było tu o wiele więcej — z Gdańska płynął też największy w Europie eksport żywności. Podstawą diety był chleb, a 1/3 tegoż w skali kontynentu robiono z ziarna kupowanego z gdańskich spichlerzy, które składowały setki tysięcy ton głównie pszenicy, owsa i żyta. Do Gdańska rocznie wpływały setki statków pełnomorskich i tysiące jednostek śródlądowych transportujących największy na świecie strumień towarów — oprócz już wymienionych, płynęły tędy cała sól z Bochni i Wieliczki, tysiące ton dziegciu, potażu, smoły, miedzi i ołowiu. Trudno być może w to uwierzyć, ale tak właśnie wtedy wyglądał świat, to nie Huang He czy Jangcy, Dunaj, Ren, Sekwana czy Tamiza, ale właśnie Wisła była wówczas najważniejszą ekonomicznie rzeką świata, a Danzig niewiarygodnie się na tym bogacił. Nie przypadkiem gdańska bazylika Mariacka (przez prawie czterysta lat ewangelicka!) to jeden z największych kubaturowo ceglanych budynków na świecie. Nie przypadkiem gdański Żuraw jest największym na planecie średniowiecznym dźwigiem portowym. To widoczne do dziś symbole ówczesnej potęgi. Cóż to było za miasto!
Zdominowane przez wieki przez mówiących po niemiecku mieszczan, nie było jednak po prostu niemieckie. Mieszkało tu wielu Polaków, mnóstwo Kaszubów, w porcie kłębił się kosmopolityczny tłum, setki i tysiące Anglików, Holendrów, marynarzy i kupców z całego znanego świata. Wyłącznym dostawcą towarów Wisłą było olbrzymie i potężne w tym czasie Państwo Jagiellonów. Warto tu jeszcze raz podkreślić — ówcześnie po prostu najsilniejsze mocarstwo europejskie.
panorama gotyckiego Gdańska to wspomnienie o Złotym Wieku i czasach Hanzy
fot.: Jerzy Pinkas
Bogacący się Gdańsk był czasem polskim sojusznikiem, czasem jednak asertywność i pozycja monopolisty doprowadzała do napięć. Ich szczytem była wojna polsko-gdańska w 1577 roku, po której Gdańsk po raz pierwszy w swojej historii zaznał smaku utraty monopolu. Król Stefan Batory skierował polski eksport do portu w Elblągu, który gwałtownie się rozwinął, przejmując prawie cały dotychczas gdański handlowy biznes morski. Pamiątką po tamtych czasach jest dzisiejsza wspaniała elbląska Nówka-Starówka, o której więcej napisałem w numerze 05/2021 A&B.
Król Stefan Batory był niezłym graczem; jego nazwisko na pięknych kadłubach dwóch generacji najważniejszych polskich transatlantyków, które kursowały między Gdynią i Nowym Jorkiem, nie znalazło się tam bez powodu. Batory był z perspektywy historycznej jednym z najważniejszych władców w polskich dziejach, nie tylko dlatego, że jako jedyny skutecznie spacyfikował gdańską arogancję i nielojalność. Był też Batory pogromcą Iwana Groźnego, który na wiele lat zatrzymał rosyjską ekspansję w kierunku Europy. Brzmi to dziś nieprzyjemnie aktualnie, prawda?
Na jakiś czas Gdańsk więc podupadł, później odzyskał nieco wigoru wraz ze zmieniającą się gospodarką i sytuacją geopolityczną. Nigdy już jednak nie cieszył się taką chwałą i potęgą, jak w czasach Hanzy i współpracy z królestwem polsko-litewskim.
Nastały czasy pruskie i niemieckie, doszliśmy (nieco na skróty) do współczesności. Trochę przebrzmiały i nieco podupadły Danzig oraz bardzo modny i kameralny Zoppot po I wojnie światowej sąsiadują w harmonii i zgodzie w ramach dziwnego tworu zwanego Wolnym Miastem Gdańsk. Wyrosła obok Gdynia odgrywa rolę podobną jak blisko czterysta lat wcześniej Elbląg — dławi rozwój nieprzychylnie do Polski nastawionego sąsiada i portowego konkurenta.
Wybucha wojna i jak wiemy — po heroicznym oporze — Gdynia zostaje przez Niemców zdobyta. Zapada decyzja o wysiedleniu z niej wszystkich polskich mieszkańców. Zasiedlana przez niemieckich przybyszów zostaje dość bezczelnie nazwana podczas wojny Gotenhafen — Port Gotów… Jest to próba przechwycenia gdyńskiej nowoczesności przez niemiecką propagandę; Niemcy mają uwierzyć, że to supernowoczesne miasto jest dziełem nazistowskiego geniuszu. Na szczęście po sześciu najdłuższych latach w historii świata Port Gotów ponownie staje się Portem Polaków. Gdy kurz bitewny opada, wyłania się zgermanizowana i opustoszała Gdynia z portem, do którego wejście blokuje zatopiony gigantyczny wrak pancernika Gneisenau.