NOWOŚĆ! Prawo w architekturze – przystępnie na portalu A&B
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Trójmiasto. Na co czekają Nowi Mieszczanie?

02 stycznia '23

 
Nadchodzi czas na pogłębienie refleksji na temat tego, czym dziś jest i, co jeszcze ważniejsze, czym będzie jutro, to niezwykłe Trój Miasto, 3 City, kulturowo-historycznie fascynujący Trójpak.

Wiemy już, że hanzeatycki majestat Gdańska równoważony jest w nim przez młodzieńczy dynamizm Gdyni. Oczywiście oba bieguny przechodzą swoje procesy rozwoju inaczej, we własnych tempach i stylach. Lata 90. i pierwsza dekada naszego wieku zdecydowanie należały do Gdyni, przebojowej i wiedzącej, czego chce. Pamiętam hasło „Otwarte miasto dla otwartych ludzi” — bardzo je lubiłem. W tym czasie Gdańsk dość mozolnie wybudzał się z letargu. Na początku wolnej Polski Gdańsk po zmroku był półtrupem, w zimnym, cichym i ponurym centrum hulał wiatr. Było smutno, nie szło się w tym mieście zabawić, nie było nocnego życia. Dlatego niżej podpisany bez wahania porzucił tamten Gdańsk na rzecz opisanego w marcowym numerze A&B Krakowa — miasta knajp i niekończącej się zabawy.

No, ale minęło trzydzieści lat. Dziś Gdańsk to jest już zupełnie inna bajka. Tętniąca nocnym życiem ulica Elektryków, retrowersyjna Wyspa Spichrzów, Waterfront na Szafarni, zimowa kapuczinka w ogrzewanym Forum, żyć nie umierać. Teatr Szekspirowski (proj.: Grupa Projektowa A.T.I., Renato Rizzi), Filharmonia Bałtycka (przebudowa proj.: KD Kozikowski Design), zapierający dech w piersiach odpicowany Długi Targ, Europejskie Centrum Solidarności, Muzeum II Wojny Światowej… Powstało pełne życia, po prostu wspaniałe miasto. Jak to mawiają, nie ma wsi. Spacer przez współczesny Gdańsk, jaki lubię, to odwiedziny w Atelier Magdy Benedy spuentowane kolacją u Basi Ritz. Tak trzeba żyć!

Teatr Szekspirowski - kolejna architektoniczna zmiana w przestrzeni Gdańska to wspomnienie świetności kulturalnej z czasów hanzeatyckich, proj.: Grupa Projektowa A.T.I. & Renato Rizzi

Teatr Szekspirowski — kolejna architektoniczna zmiana w przestrzeni Gdańska to wspomnienie świetności kulturalnej z czasów hanzeatyckich, proj.: Grupa Projektowa A.T.I. & Renato Rizzi

fot.: Grzegorz Mehring

Ten współczesny Gdańsk ma wreszcie dynamikę na miarę swojej przeszłości, nadszedł czas, by dobrze wykorzystać uwolnione potencjały własne i zrozumiany silnik dwubiegunowy napędzany wspólną energią. Można poczuć, że pomorskie jako region ma inicjatywę — świat oglądany z perspektywy Pomorskiej Kolei Metropolitalnej i Portu Lotniczego wygląda dobrze, zintegrowane z Trójmiastem Kaszuby i reszta województwa to dziś jedna z najlepszych przestrzeni w Europie, a tym samym na świecie.

Dobrze jest widzieć Gdańsk w takiej formie, z pięknym stadionem (proj.: RKW Rhode Kellermann Wawrowsky) i Amber Expo (proj.: Przedsiębiorstwo-Projektowo Wdrożeniowe Fort), wspaniale działającym portem i wielką rafinerią Lotosu czy pełnymi wypasionych jachtów marinami.

Co roku podczas krakowskiego Open Eyes Economy Summit zastanawiamy się, jaka tajemnica kryje się w dostrzegalnej łatwości relacji Kraków–Trójmiasto? Sądzę, że właśnie ją wyjaśniamy. Te miasta wciąż łączy z Krakowem i resztą Polski nieuchwytna pępowina — wspólnych interesów i konektorów, jakimi historycznie były Wisła i magistrala kolejowa.

Jest jakaś dziejowa sprawiedliwość w tym, że Danzig zamienił się finalnie w Gdańsk — w końcu to miasto zbudowano za nasze pieniądze (nasze, czyli krakowsko-polskie;)), a więc są to jednak naprawdę Ziemie Odzyskane, nie tylko w przenośni, ale też jakby dewelopersko, handlowo i biznesowo. To piszę pół żartem.

A tak zupełnie na serio, to sądzę że fakt, że śródmieście Gdańska zostało w czasie wojny zniszczone w 95 procentach, odbudowano je prawie od zera polskimi rękami i bez pomocy z zewnątrz, stał się nowym mitem założycielskim miasta. Odbudowane przez nas, stało się w naturalny sposób bardziej nasze, lepiej przyswojone, jakby przewietrzone.

Kilka lat temu pracując z Eskadrą nad strategią komunikacji nowej i ważnej dla miasta przestrzeni publicznej, jaką dla Gdańska stać miało się centrum handlowe Forum, miałem okazję zmierzyć się z kwestią współczesnej tożsamości mieszkańców tego miasta. Z naszych badań wyszło, że najbardziej interesującą nas grupą odbiorców są tak zwani Nowi Mieszczanie. Przyjrzeliśmy się im bliżej. I tak, po nitce do kłębka, dotarliśmy się do Big Idei, która moim zdaniem świetnie oddaje klimat tej współczesnej, zaktualizowanej gdańskiej tożsamości. W naszej interpretacji gdańscy Nowi Mieszczanie okazali się spadkobiercami swoistego genu kulturowego (patrz tekst o Bielsku-Białej, A&B 02/2022), transmitującego mówiącą po niemiecku przeszłość miasta do mówiącej po polsku teraźniejszości i przyszłości. Tak powstał pomysł na wizualizację idei nowomieszczańskiej — inspirowane malarstwem flamandzkim i kulturą mieszczańską XVI czy XVII wieku obrazy uważam za jedne z najpiękniejszych reklam, jakie powstały w Polsce w ostatnich latach, co zresztą potwierdziły profesjonalne nagrody dla tych prac. Atrybut, jakim jest charakterystyczna kryza, oraz artystyczny sznyt malarstwa farbami olejnymi oddały doskonale to, o co chodziło — uchwyciły w jednym obrazie istotę współczesnej tożsamości mieszkańców Gdańska. A jest ona oparta na wielu filarach. Powojenna odbudowa miasta to jedno. Drugie to miłość do morza, tradycje i motywy marynistyczne, związek miasta z portami i stoczniami. Trzecie to ciekawa adaptacja tradycji hanzeatyckich, wiążąca się z identyfikacją z architekturą gotycką, złotym wiekiem miasta i spuścizny kupiecko-handlowej (by ją poczuć, warto wpaść na Jarmark św. Dominika, który, jak co roku, odbędzie się tu latem po raz… 762, tak — przeliteruję — po raz siedemset sześćdziesiąty drugi!).

Twierdza Wisłoujście jest urocza dzięki dobudowanym do murów obronnych domkom, które tworzą coś na kształt praskiej Złotej Uliczki

Twierdza Wisłoujście jest urocza dzięki dobudowanym do murów obronnych domkom, które tworzą coś na kształt praskiej Złotej Uliczki

fot.: Grzegorz Mehring

Procesy, które kształtowały przez dekady mieszkańców Gdańska, tworząc wyrazistą, spójną społeczność, były i są niezwykle ciekawe. Stworzyły one społeczność wyjątkową — otwartą, i jak to powiedział prezydent Paweł Adamowicz — szczodrą, a także tolerancyjną i nowoczesną. Powstała w ich wyniku konkretna gdańska narracja, w odniesieniu do teraźniejszości gwarantująca pewien świat wartości (solidarność społeczna, otwartość na inne kultury, wrażliwość), a w odniesieniu do przeszłości zawierająca fenomenalną metodę na swoistą kontynuację historyczną miasta: Gdańsk tak naprawdę nie był nigdy w 100 procentach niemiecki, tak jak nigdy nie był zupełnie niepolski. To miasto zawsze zamieszkiwała wielokulturowa mieszanka z dużą dawką ludności mówiącej po polsku. To miasto w swojej istocie powstało jako olbrzymie przedsiębiorstwo utrzymujące się z obsługi polskiego eksportu. Na koniec wreszcie — Gdańsk przez stulecia spięty był z Krakowem wspomnianą już pępowiną Wisły. Może dziś tego nie widać, nie słychać i nie czuć, bo Wisła jako system transportowy łączący oba miasta jest martwa i znikła z horyzontu naszej wyobraźni. Ale my przecież wiemy, jak było — tysiące statków rocznie pokonywało Wisłę w drodze z Krakowa do Gdańska i z powrotem. Setki lat takich zależności miały ogromny wpływ na kształtowanie się tożsamości obu miast — i nie tylko ich, bo po drodze w tym procesie brały jeszcze udział Sandomierz, Zawichost, Kazimierz Dolny, Warszawa, Płock, Toruń, Bydgoszcz, Grudziądz i Tczew. Wyobraźmy sobie, że dopiero od niespełna stu lat ten kanał komunikacyjny nie funkcjonuje (od otwarcia kolejowej magistrali węglowej ze Śląska do Gdyni, czyli raptem dopiero od około 1933 roku). Wcześniej, przez ponad siedemset lat Wisła była jak autostrada, pełna szkut, dubasów, batów, galarów, tratw i mniejszych jednostek. Był to świat zaludniony przez tysiące flisaków i retmanów, zatrudniający sezonowo dziesiątki tysięcy ludzi w roli załóg, pracowników portowych i burłaków, ciągnących wracające znad Bałtyku jednostki pod prąd rzeki. Oznakowane gmerkami skrzynie, paki i worki kursowały w zorganizowany sposób między miastami, tworząc wielojęzyczne społeczeństwo kupców, rzemieślników i mieszczan — przodków dzisiejszych społeczności, przede wszystkim — społeczności Gdańska. Miasta, które kumulowało bogactwo całego dorzecza Wisły — stąd wielokrotnie większy od krakowskiego ówczesny budżet Gdańska.

żurawie i portowe klimaty rzeźbią charakter Trójmiasta: bez zwiedzania od strony wody nie da się wyczuć duszy tego miejsca

żurawie i portowe klimaty rzeźbią charakter Trójmiasta: bez zwiedzania od strony wody nie da się wyczuć duszy tego miejsca

fot.: Jerzy Pinkas

Cieszmy się, że Gdańsk nie żyje już przeszłością, że mimo tej zamkniętej, minionej historii nie stał się drugą Wenecją, miastem wspomnieniem, scenografią dla turystów. Jako Trójmiasto ta aglomeracja ma — jak to się mawia — morze możliwości. Lubię nazywać ją całą Kaszubskim Smokiem. Jeśli właściwie się wykorzysta ten silnik dwubiegunowy, ten potencjał wspólny z turbopolską Gdynią i z kameralno-elitarnym Sopotem pośrodku, powstanie zawodnik wagi superciężkiej, trzeci wielki polski gracz na arenie globalnego rozwoju, zaraz obok powstającej metropolii łódzko-warszawskiej i tworzącego się supermiasta śląsko-krakowskiego.

Żeby jednak Trójmiasto zagrało naprawdę harmonijnie i wykorzystało w pełni tkwiący w nim potencjał, trzeba jeszcze lepiej zintegrować Gdynię z Gdańskiem via Sopot, zintegrować je wielowymiarowo, dbając o równowagę. Przewaga Gdańska nad Gdynią nie powinna mieć miejsca — jest wiele różnych sposobów na to, by skutecznie utrzymać oba miasta w równowadze. Sądzę, że nadszedł już czas, by zacząć bardziej świadomie zarządzać istniejącą przecież w praktyce marką „Trójmiasto”. Mamy dość klarowną sytuację w odniesieniu do marek „Gdynia”, „Sopot” i „Gdańsk”. Mamy pola, na których współpraca między nimi dobrze się prezentuje — jak na trójmiejskim lotnisku.
Ale trzeba zrobić więcej. Po tym jak Trójmiasto kolejno współtworzyły: historia, eskaemka, porozumienia dotyczące komunikacji metropolitalnej i wreszcie — w 2007 roku — podpisanie przez trzech Prezydentów i Marszałka Województwa Pomorskiego Karty Trójmiasta, nadszedł czas na kolejne kroki. Wydaje się, że to dobry moment, by opracować dokładną strategię marki „Trójmiasto”, być może powołać do życia stanowisko „Mera marki Trójmiasta”, namacalnej instytucji koordynującej współpracę zarówno miast i regionu, jak i licznych innych pomorskich instytucji, takich jak Agencja Rozwoju Pomorza.

 

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE