…Kraków wywodzi się od skały nad rzeką.
Zamek Królewski na Wawelu
© Albin Talik
Wawel był wyjątkowym miejscem od zarania dziejów, dając bezpieczne schronienie grupom ludzi od niepamiętnych czasów. Dzisiejsze miasto zaczęło się jednak — moim zdaniem — na serio formować w okolicach VIII–IX–X wieku n.e. Wówczas do tej części świata zaczęli docierać fascynujący wędrowcy: byli to radanici. Według niektórych źródeł ich nazwa znaczyła „znający drogę”. Byli to Żydzi z kalifatu kordobańskiego, którzy we wczesnym średniowieczu, krok po kroku zaczęli odtwarzać dawne, lądowe szlaki handlowe z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Szło im nieźle: jako że tylko oni w tamtych czasach umieli czytać, pisać i rachować (tylko oni w sensie całej społeczności), szybko opanowali sztukę prowadzenia profesjonalnego handlu. Swoje szlaki handlowe rozwijali najpierw na Półwyspie Iberyjskim, potem na ziemiach Franków, by przez ziemie niemieckojęzyczne dotrzeć wreszcie do Pragi, a z niej przez Ołomuniec, Cieszyn i Bielsko (czyli przez Bramę Morawską) do Krakowa. Stąd radanici pociągnęli dalej — do Kijowa. Tam, na strategicznym skrzyżowaniu lądowego szlaku radanitów z wodnym szlakiem „od Waregów do Greków”, postanowili założyć coś w rodzaju faktorii umożliwiającej prowadzenie międzynarodowej wymiany handlowej. Podobnie, choć na mniejszą skalę, robili wcześniej w innych miejscach po drodze. Gdzie pojawiali się radanici, tam pojawiały się zagraniczne towary i okazje do spektakularnego handlowania — nie tylko lokalnymi produktami. Dlatego władający ziemiami na szlaku radanitów lokalni królowie i książęta chętnie udzielali im gwarancji bezpieczeństwa i umożliwiali bezpieczną podróż przez swoje terytorium. Tam, gdzie radanici tysiąc lat temu wykładali swoje towary, dziś istnieją stare rynki Pragi, Ołomuńca, Cieszyna, Bielska, Krakowa, Lwowa, wreszcie Kijowa.
tędy (w poprzek widoku) kiedyś płynęła Wisła, oddzielająca Kraków od Kazimierza; — dziś ulicą Stradom i Krakowską wiedzie słynny na całym świecie the best walking distance; budynek z wieżą to kamienica Róży i Mojżesza Ohrensteinów z 1913 roku, proj.: Jan Zawiejski
© Albin Talik
Tak pod Wawelem zaczęła się historia dzisiejszego Rynku Głównego.
Z Kijowa radanici podróżowali jeszcze dalej, gdyż ich celem było opanowanie handlu… globalnego! Co więcej, przez jakiś czas im się to udawało. Otóż radanici, podążając przez terytorium Kaganatu Chazarskiego, stopniowo odkryli cały dawny Jedwabny Szlak i zaczęli docierać aż do Chin. Przez pierwszych dwieście–trzysta lat podróżowali ze swoimi towarami osobiście, przebywając całą, niewiarygodną, lądową trasę z dzisiejszej hiszpańskiej Grenady czy Kordoby aż do chińskiego Xian, by potem wrócić — często drogą morską przez Indie i kraje islamskie — do domu. Przebycie takiej drogi musiało trwać cztery–pięć lat, ale zyski były na tyle duże, że interes się rozkręcił. Na tyle, że władający islamskim Kaganatem Chazarskim nawrócili się na judaizm, szlak radanitów stał się stałym połączeniem Europy i Azji, a prarynki na tej trasie zaczęły nabywać cech rynków, które znamy do dzisiaj. Około XI–XII wieku radanici zorientowali się, że wieloletnia podróż jest mniej wygodna niż podzielenie trasy na etapy — rozpoczął się handel z rąk do rąk. Ten jednak wymagał osiedlenia się na stałe w kluczowych miastach na szlaku. Tak powstały pierwsze osiadłe na stałe społeczności żydowskiej diaspory w Pradze, Ołomuńcu, Bielsku, Krakowie, Lwowie, Kijowie i tak dalej — aż do Chin.
Wspaniała historia! I tak, oczywiście — dzisiejszy krakowski Kazimierz to po prostu rozwinięta osada radanitów, która z czasem stała się niezależnym, odrębnym miastem z własnymi fosami, murami obronnymi, rynkiem i ratuszem (dzisiejszy plac Wolnica). A to są atrybuty prawdziwego miasta, nie jakiejś tam dzielnicy. Kazimierz był miastem pełną gębą — w średniowieczu osada z kilkoma tysiącami mieszkańców była już metropolią. W tym miejscu warto położyć akcent na kluczowy dla Kazimierza moment historyczny w XIV wieku. Jest to czas, w którym jeden z najważniejszych królów w historii Polski zakochuje się (podobno) w dziewczynie z podkrakowskiej, żydowskiej osady. Esterka kradnie serce króla… a jakże — Kazimierza Wielkiego. Ten — z miłości do Estery — radośnie podpisuje dokumenty rozszerzające przywileje i prawa Żydów w Polsce, będące kontynuacją i rozwinięciem Statutów kaliskich. Na ich podstawie powstaje królewskie miasto Kazimierz.
Król mieszka w Krakowie, Esterka w Kazimierzu, widzą się przez płynącą między nimi wówczas Wisłę. Król kocha Esterkę przez długie lata, równolegle realizując kolejne dynastyczne plany związane z potrzebą przedłużenia rodu Piastów. Dla króla taka miłość nie była zakazana, to on rządził. Jak wiemy z historii — dynastii nie udało się przedłużyć, ale za to dzięki uczuciu do Esterki mamy parę „Kraków i Kazimierz” — czyli fascynujące dziś miliony ludzi z całego świata dwumiasto, z jednej strony — polskie, a z drugiej — żydowskie. Warto w tym miejscu uświadomić sobie, że Kazimierz był przez długi czas najważniejszą siedzibą żydowskiej diaspory… na świecie. Stąd jego niepowtarzalny, ponadczasowy i magnetyczny charakter.
Pomiędzy XV a XVII wiekiem współpraca Polaków, Litwinów i Żydów — a także licznych w miastach Niemców i wielu innych nacji — uczyniła z Polski Jagiellonów największą europejską potęgę. W tych rzadko dziś obiektywnie opisywanych czasach, była I Rzeczpospolita nie tylko pogromcą zakonu krzyżackiego i największym terytorialnie królestwem na kontynencie (o czym dość dobrze wiemy z historii powszechnej nauczanej w szkołach). Przede wszystkim jednak była ówczesna Polska (a właściwie państwo polsko-litewskie) największym w Europie eksporterem i dostawcą wielu strategicznych towarów, na czele z najdroższym towarem średniowiecza — czerwonym barwnikiem dla branży tekstylnej (sproszkowane larwy czerwca polskiego), zbożem (największy dostawca najważniejszego składnika ówczesnego menu dla całej Europy), mięsem wołowym (również lider w tej dziedzinie), solą (z Bochni i Wieliczki), potażem, drewnem konstrukcyjnym, dziegciem, miedzią i ołowiem.
Okrąglak na placu Nowym, wokół niego kręci się życie Kazimierza
© Albin Talik
Mało kto potrafi sobie dzisiaj zwizualizować i uświadomić, jak naprawdę wyglądały tamte czasy. W owej epoce Wisła była najważniejszą ekonomicznie rzeką świata, z Krakowa do Gdańska spływały rocznie dziesiątki tysięcy jednostek transportujących astronomiczne ilości towarów. To dlatego krakowski Rynek Główny jest taki wielki, a gdańskie Stare Miasto robi takie wrażenie. W tamtych czasach były to jedne z najważniejszych i najbogatszych miast świata. Oba spięte rzeką jak pępowiną, autostradą pełną statków, wodną linią kolejową do masowego transportu towarów z całego jej dorzecza. Inne rzeki nie odgrywały w średniowieczu aż tak ważnej roli.
Pomiędzy Krakowem i Gdańskiem kwitły wówczas interesy: największe w Sandomierzu, Zawichoście, Kazimierzu Dolnym (nazwa nieprzypadkowa), Płocku, Toruniu i Grudziądzu. Złote czasy naszych przodków to była historia niewiarygodnego, dziś wspominanego tylko fragmentarycznie, sukcesu I RP. Towary płynęły oczywiście w dwie strony: eksport mijał się z importem. Do Krakowa, na znacznie już mniejszej liczbie statków, mozolnie, bo pod prąd, docierały towary luksusowe, takie jak wysokiej jakości kolorowe tkaniny z Brugii. Najdroższe były te zabarwione na czerwono wspomnianym już polskim barwnikiem z owada zwanego czerwcem. To dla tych tkanin zbudowano znane nam świetnie największe w Europie Sukiennice. Były to czasy niesłychanego, polsko-litewsko-żydowskiego sukcesu gospodarczego ze współudziałem wielu mówiących po niemiecku mieszczan. By go w pełni zrozumieć, trzeba by odmalować cały ekonomiczny krajobraz ówczesnej Europy. Kontynentu ogołoconego z drzew (stąd sukces drewna z Polski, lasy posiadającej), karmionego tysiącami ton peklowanego śledzia z Niderlandów, Europy wydającej góry złota i srebra na dostarczane przez Portugalię przyprawy z Dalekiego Wschodu. Są to czasy wielkiego handlu i wielkich zmian — i w tym czasie była Rzeczpospolita najsilniejszym ekonomicznie krajem na kontynencie (czemu sprzyjało również ówczesne rozdrobnienie władztw niemiecko-, francusko- czy włoskojęzycznych). Proporcjonalnie do tego sukcesu zbudowana została stolica tamtego państwa. Tak podobający się nam dzisiaj Kraków.
I co dalej?