Ale zanim powstanie, zajmijmy się dzisiejszą konurbacją śląską. Historia śląskiego supermiasta zaczyna się wraz z industrializacją całego Zagłębia Górnośląskiego. Warto sobie uświadomić, jak ważne były te tereny sto lat temu. Jedno z najbardziej drogocennych na świecie zagłębi przemysłowych. Technologiczne serce cywilizacji. Silnik napędzający całą ówczesną supernowoczesną rzeczywistość. To dlatego tak zaciekle o Śląsk walczono — plebiscyty, powstania śląskie, globalny lobbing. Na Śląsk, który był drugim obok Zagłębia Ruhry centrum gospodarczym Niemiec, łakomo patrzyła świeżo niepodległa, wyniszczona gospodarczo Polska. Ale nie tylko ona — Wielka Brytania postrzegała Śląsk jako ważnego konkurenta dla swojego kluczowego eksportowego surowca — węgla. Musimy sobie uświadomić, jak ważne były wtedy śląskie walory: po połączeniu Śląska z nowo zbudowanym portem w Gdyni węgiel odpowiadał nawet za nawet połowę całego polskiego eksportu. Za węgiel kupowaliśmy niezbędne transatlantyki, okręty wojenne i najważniejsze dla powstającego z kolan kraju towary. Węgiel był w tamtych czasach najważniejszym surowcem energetycznym — czasy ropy naftowej dopiero się zaczynały — węgiel ogrzewał domy, napędzał lokomotywy i statki, dawał siłę maszynie parowej, która napędzała cały świat.
Śląskie supermiasto
Fot.: Aleksander Małachowski (Hashtagalek)
Cała ta historia Śląska jest porządnie opowiedziana w, moim zdaniem, bardzo dobrym Muzeum Śląskim w Katowicach (proj.: Riegler Riewe Architekten) — i w tym miejscu zakończymy ten wątek — zachęcając Czytelniczki i Czytelników do odwiedzenia tego wspaniałego przybytku. Dodam może tylko, że wielu znawców śląskiego tematu uważa tę ekspozycję za nie w pełni trafną w kwestii wynikającej z niej narracji i niewyczerpującą tematu, sądzę, że każdy powinien wyrobić sobie w tej kwestii własne zdanie.
Tymczasem skupmy się na miastach, które na naszych oczach stają się dziś puzzlami układanki znacznie większych rozmiarów — wnosząc do niej nie tylko swoje tereny, ale i historie, tożsamości, kompetencje, doświadczenia, traumy i uprzedzenia. Najwięcej wiem o Gliwicach, Katowicach i Bytomiu. Gliwicom pisałem strategię, z Katowicami wiele razy pracowałem bezpośrednio i wiele razy je przemierzałem, z Bytomia pochodzi moja życiowa partnerka. Te trzy perspektywy pomogą mi w stworzeniu wciąż bardzo subiektywnej wizji śląskiej metropolii, oficjalnie dziś nazywanej GZM — Górnośląsko‑Zagłębiowską Metropolią.
Śląskie supermiasto
Fot.: Aleksander Małachowski (Hashtagalek)
Zacznijmy od Gliwic. Gliwice są inne niż cała reszta, bogate i jakieś dumne. To było i jest miasto śląskich elit, siedziba słynnej Politechniki Śląskiej, dziś beneficjent skrzyżowania autostrad i konsument wielkich inwestycji realizowanych w okolicy. Jest to także miasto ze wspaniałym symbolem architektonicznym, obecnym zarówno w przestrzeni, jak i w znaku miasta, mam tu na myśli słynny maszt radiostacji gliwickiej, najwyższy dziś chyba na świecie konstrukt z drewna (111 metrów!), jak to lata temu nazwałem: wieża Eiffla Gliwic. Gliwice mają swoją Arenę (proj.: Piotr Rudolf Łabowicz-Sajkiewicz, Marcin Janusz Kulpa, Grzegorz Sowiński), potężne centrum widowiskowe, zabytkową, piękną architekturę i są wyśmienicie skomunikowane z resztą świata. Gdy pisałem pierwszą strategię dla tego miasta, dawno, dawno temu, widziałem
Śląskie supermiasto
Fot.: Aleksander Małachowski (Hashtagalek)