Quo vadis architekturo?
Konkursy napędem architektury
Justyna: Uważacie, że dzięki konkursom architektura staje się lepsza?
Tobias: Jak najbardziej. Kiedy projekt wybierany jest w drodze konkursu, dostajesz dwadzieścia propozycji od dwudziestu różnych pracowni, z których każda chce wygrać i daje z siebie wszystko.
Gabriel: Rywalizacja pomiędzy biurami powoduje, że każdy chce dać to, co ma najlepszego. Musisz udowodnić, że twój projekt jest lepszy niż kilkadziesiąt czy kilkaset pozostałych. Jakość architektury może na tym tylko zyskać.
Tobias: Uważam, że robienie konkursów jest również ważne dla samych pracowni architektonicznych. W procesie konkursu możemy eksperymentować, próbować czegoś nowego i nieustannie się rozwijać. Czasem już na etapie pracy nad koncepcją zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wygramy. Sama świadomość tworzenia pewnego prototypu, którego nikt wcześniej nie wymyślił, daje jednak ogromną satysfakcję.
Four Primary Schools in Modular Design, Monachium — cztery szkoły podstawowe w konstrukcji modułowej ze sklepieniem kolebkowym, które chroni przed monotonią i anonimowością, tworząc charakterystyczną przestrzeń dla uczniów i nauczycieli, proj.: wulf architekten, 2017
© Brigida González | wulf architekten
Justyna: Od około roku Gabriel prowadzi też nowy oddział w Bazylei. Jak doszło do jego powstania?
Gabriel: Zaczęło się od wygranego konkursu w Szwajcarii. Wtedy pojawił się pomysł, że skoro mamy robić projekt w Szwajcarii, to dlaczego nie mielibyśmy tam być fizycznie? Decyzja zapadła bardzo szybko, szczególnie, że już wcześniej przez jakiś czas mieszkałem w Bazylei. Uznaliśmy, że to dobra okazja dla biura, aby wejść na nowy rynek, a dla mnie możliwość pracy nie tylko przy konkursie, lecz także przy jego realizacji.
Tobias: Co więcej, w tym samym czasie dostaliśmy jeszcze jeden projekt w Szwajcarii, co tylko przyspieszyło konieczność zbudowania zespołu w tym kraju.
Jak daleko pada jabłko od jabłoni?
Justyna: Myślałeś o tym, aby zamiast pracy z tatą, spróbować pójść własną ścieżką kariery?
Gabriel: Nie da się ukryć, że mój styl pracy jest zupełnie inny niż ojca. Czasem dochodziło z tego powodu do kłótni pomiędzy nami. Dużo nauczyła mnie jednak intensywna praca przy konkursach. Jej nieodłącznym elementem są dyskusje, podczas których pojawiają się bardzo różne opinie. Te różnice zdań służą jednak wypracowaniu najlepszego możliwego rozwiązania. Podobnie jest w naszych relacjach — dzięki temu, że pracujemy w tak różny sposób, dobrze się uzupełniamy, nauczyliśmy się rozumieć siebie nawzajem. Nie będę oczywiście ukrywał, że jak każdy młody architekt po zakończeniu studiów zastanawiałem się nad pójściem własną drogą. Teraz jednak dostrzegam bardzo duży potencjał w naszej współpracy. Z jednej strony jest jego ogromne, wypracowane przez lata doświadczenie, a z drugiej widać pole do dalszego rozwoju.
Instytut Bezpieczeństwa i Higieny Żywności, Wolny Uniwersytet w Berlinie — pierwsza nagroda w konkursie na budowę nowego laboratorium i budynku dydaktycznego na kampusie Düppel, proj.: wulf architekten, 2018
© wulf architekten, wizualizacja: Brutal & Delikat
Justyna: W Niemczech odbywa się wiele międzynarodowych targów, odpowiedzią na potrzebę utworzenia dodatkowych miejsc wystawienniczych jest projekt hal „Messe Stuttgart”. Z jakimi wyzwaniami wiąże się projektowanie tak dużych obiektów wystawowych?
Tobias: Kiedy dwadzieścia lat temu wzięliśmy udział w konkursie na projekt hal targowych w Stuttgarcie, nie mieliśmy żadnego doświadczenia w tak dużych projektach. Konkurs miał trzy etapy. W pierwszym wzięło udział sto pracowni, do drugiego przeszło trzydzieści, a w finale pozostały już tylko trzy — dwie pracownie z dużym doświadczeniem w projektowaniu hal targowych i my. Ważnym elementem ostatniego etapu były konsultacje projektu bezpośrednio z klientem. Kiedy przedstawiliśmy mu nasz pomysł, okazało się że był on zupełnie inny od reszty propozycji. Działka miała dwudziestometrowy spadek terenu. Pozostali architekci założyli jego wyrównanie, my natomiast wykorzystaliśmy go w swoim projekcie jako wewnętrzny ciąg komunikacyjny, tworząc przy okazji tarasy z atrakcyjnym widokiem na różnych poziomach. Klientowi bardzo spodobał się ten pomysł, ale nie wierzył, że uda się go zrealizować. Kolejny miesiąc konsultacji spędziliśmy na przedstawianiu mu niezliczonych argumentów przemawiających na korzyść takiego rozwiązania. Ostatecznie udało się go przekonać do wyboru naszej propozycji.
…