Zdrowy kod pocztowy
Czy istniejące budynki mogą być zdrowe? Jaki powinien być cel pracy architekta oraz czego można się nauczyć od siedmiolatków, a także o tym, że kod pocztowy ma większy wpływ na nasze zdrowie niż kod genetyczny opowiada Marta Promińska, autorka książki „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”.
Marta PROMIŃSKA — Doktorka. Dyrektorka ds. Zrównoważonego Rozwoju w Strabag, Pełnomocniczka Zarządu Głównego SARP ds. Środowiska i Ochrony Klimatu. Architektka, urbanistka, certyfikowana rzeczoznawczyni LEED O+M. Absolwentka Politechniki Krakowskiej. W 2020 roku uzyskała tytuł doktory na Politechnice Śląskiej. Autorka wielu publikacji naukowych, w tym książek: „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego” oraz „Zdrowa architektura. Nowy standard projektowania zrównoważonego”. Pełni rolę doradczyni w WELL City 2022–2024 Advisory. Członkini Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego.
Dominika Drozdowska: Czy polskie miasta są zdrowe?
Marta Promińska: Jest takie słowo w języku niemieckim — jein — które łączy ja i nein, czyli „tak” i „nie”. I tak też jest z polskimi miastami, które są zarówno zdrowe, jak i chore. Jeszcze stosunkowo niedawno, ze względu na centralne planowanie, polska urbanistyka była prozdrowotna. Tworzono i dbano o uwarunkowania planistyczne sprzyjające takim celom. Powstawały korytarze napowietrzające.
Teraz rządzi raczej prawo pieniądza — czego nie należy oczywiście rozpatrywać wyłącznie w negatywnych kategoriach. Włodarzom i urzędnikom miejskim należy jednak przypominać, aby dbali i utrzymywali jakość zieleni miejskiej oraz układów przestrzennych, gdyż — jak wskazują badania naukowe — to właśnie układ zabudowy ma największy wpływ na jakość powietrza. Najlepszym narzędziem do kontrolowania naszego zdrowia są więc odpowiednie plany miejscowe. Trzeba też powiedzieć, że wiele polskich miast ma potencjał do bycia zdrowymi — zarówno te mniejsze miejscowości, nieskażone zanieczyszczeniami, jak i duże miasta, które prowadzą świadomą politykę proklimatyczną i prozdrowotną.
Dominika Drozdowska: Co leży w obszarze tego „nein”? Jakie choroby dręczą polskie miasta?
Marta Promińska: Jednym z największych problemów jest jakość powietrza. Rocznie umiera z tego powodu miasto średniej wielkości. Kolejnym wyzwaniem są miejskie wyspy ciepła. W latach 80. XX wieku liczba dni w roku niebezpiecznych dla osób powyżej sześćdziesiątego piątego roku życia (tak zwanych fal upałów) wynosiła zero, podczas gdy w 2021 roku było ich ponad siedemdziesiąt! Tego typu zmiany klimatyczne są niebezpieczne i zagrażają naszemu zdrowiu i życiu. Aby przeciwdziałać temu zjawisku, należy więc obniżać temperaturę miasta. W Los Angeles czy Nowym Jorku ulice i dachy malowane są na biało. We Francji nowo projektowane budynki muszą mieć zielone dachy. Aby takie działania miały sens, powinny być prowadzone na szeroką skalę oraz poparte w legislacji. Warto też wspomnieć, że nie każda zieleń będzie odpowiednia. Należy więc w odpowiedni sposób zarządzać cieniem.
ilustracje z książki Marty Promińskiej „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2023
© Wydawnictwo Naukowe PWN
Dominika Drozdowska: Jaki cień powinien być dobry?
Marta Promińska: Mówimy tu o planowaniu długoterminowym, w którym oblicza się średnicę i zagęszczenie korony drzewa w ujęciu dziesięcioletnim. Dzięki temu można sprawdzić, czy cień rzeczywiście będzie skuteczny. Do tego trzeba dodać również niuanse psychiki ludzkiej, która w ogólnym ujęciu nie przepada ani za zbyt dużym cieniem, ani za olśnieniem. Urbanistyka i architektura muszą mieć na uwadze złożoność tych aspektów oraz różnorodność populacji i jej potrzeb.
Dominika Drozdowska: Które gatunki roślin lub drzew uznała pani w swoich badaniach za odpowiednie?
Marta Promińska: Takich badań jeszcze nie przeprowadziłam, ale jest to jeden z obszarów moich zainteresowań. Sprawdziłam natomiast rośliny pod kątem wpływu na występowanie alergii — nie każde nasadzenia będą odpowiednie. Wykaz tych właściwych znalazł się w książce „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”.
Dominika Drozdowska: Co jeszcze pozostaje w pani kręgu zainteresowań?
Marta Promińska: Temat absolutnie fascynujący w ostatnim czasie to zdrowe budynki istniejące. Bo to głównie budynki już istniejące szkodzą naszemu zdrowiu. I mowa tu nie tylko o obiektach historycznych, lecz także budynkach liczących dekadę i tych z wielkiej płyty, które już dawno powinny „umrzeć”. Planuję napisać o śmierci, diagnostyce i chorobach budynków. Jednym z obszarów zainteresowań są budynki szkolne, w których przebywamy przez naprawdę dużą część swojego życia. Na zachodzie Europy w okresie po-covidowym budynki szkolne zostały wzięte pod lupę jako jedne z pierwszych, ponieważ silną potrzebą było przywrócenie zajęć w formie stacjonarnej — zaczęto podejmować działania związane z poprawą jakości powietrza, zarządzaniem tłumem, a także oświetleniem, akustyką i ogólnym dobrym samopoczuciem.
ilustracje z książki Marty Promińskiej „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2023
© Wydawnictwo Naukowe PWN
Dominika Drozdowska: Jakie są efekty tych działań?
Marta Promińska: Przede wszystkim zmianę można wyczuć w ilości nawiewanego powietrza, doborze filtrów oraz w takim zarządzaniu ścieżką człowieka, aby mógł dojść na przykład do swojego miejsca pobytu w sposób bezdotykowy i uniknąć kontaktu z bakteriami i wirusami. Niestety Covid-19 został bardzo szybko zapomniany, a przecież różnego rodzaju mutacje wirusów i pandemie będą nam nieustannie towarzyszyć. W „Zdrowej urbanistyce” przyjrzałam się śladom pandemii w kontekście zmian wdrażanych do projektowania architektonicznego i działań urbanistycznych podejmowanych po ustąpieniu chorób. Historia pokazuje, że miasta takie jak Londyn, Paryż czy Praga po pandemiach zostały przebudowane. Zapewne w naszym przypadku nie mówimy o tak drastycznych działaniach, ale powinniśmy się zatrzymać i podjąć refleksję w kontekście projektowym.
Dominika Drozdowska: Co jeszcze można zrobić, aby tworzyć odpowiedzialne i zdrowe przestrzenie?
Marta Promińska: Bardzo ważne jest, by nowe budynki projektować w taki sposób, żeby możliwa była ich późniejsza adaptacja. W istniejących już obiektach zmiany konstrukcyjne, architektoniczne czy instalacyjne są możliwe, ale jeśli nie zostaną ujęte z wyprzedzeniem, mogą być trudne i kosztowne.
Dominika Drozdowska: Pochodzę z Poznania, w którym w ostatnim czasie można obserwować ścieranie z mapy miasta galerii handlowej Malta (proj.: APA Wojciechowski Architekci, Pracownia Architektoniczna Ewy i Stanisława Sipińskich), która działała przez czternaście lat, a obecnie jest poddawana rozbiórce. W wypowiedziach niektórych mieszkańców wybrzmiewa żal na ogrom pracy, funduszy i materiałów, które zostały zmarnowane, wręcz wyrzucone. Mówią też, że szkoda samego miejsca — połączonego z jeziorem (kładką oraz widokiem), o jasnych, przestronnych wnętrzach.
Marta Promińska: To, że mieszkańcy przywiązują się do budynku czy przestrzeni, wspaniale świadczy o architektach i ich pracy. I to też powinien być cel architektonicznych dążeń. Gdyby od początku projektować z uwzględnieniem zmian adaptacyjnych, kontrowersyjna rozbiórka mogłaby się już nie powtórzyć. Wymaga to jednak poniesienia dodatkowych kosztów, chociażby w zakresie bezpieczeństwa przeciwpożarowego, liczby wejść do budynku czy klatek schodowych. W Nowym Jorku wiele osób nie wróciło po pandemii do biur, obserwujemy więc wzmożoną falę przebudowy biur na mieszkania. W Stanach Zjednoczonych robiono nawet przymiarki prawne, aby zezwolić na tworzenie sypialni bez okien, co pozwoliłoby zagospodarować biura. To również pokazuje, w jaki sposób w ujęciu globalnym obiekty biurowe są niedostosowane do możliwości zmian. Ponadto należy zaznaczyć, że budynek istniejący — w odróżnieniu od nowego — ma też już swoją tożsamość czy renomę, co dla mieszkańców jest ważne. To szansa, którą można wykorzystać, oddając tego typu przestrzenie na cele, między innymi, oświatowe, kulturalne, służące mieszkańcom i będące bliżej nich.
ilustracje z książki Marty Promińskiej „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2023
© Wydawnictwo Naukowe PWN
Dominika Drozdowska: Czy możemy już mówić o przykładach budynków, których funkcja została zaadaptowana w sposób wart naśladowania?
Marta Promińska: Myślę, że jesteśmy na początku drogi. Zmienia się polityka europejska, która będzie jeszcze intensywniej promować i finansować zielone i zrównoważone rozwiązania architektoniczne. Z pewnością renowacji będzie więc więcej. W miastach jest też coraz mniej działek, więc skupiać się będziemy przede wszystkim na tkance istniejącej.
Dominika Drozdowska: Jakie rozwiązania architekci mogliby wprowadzać podczas działań renowacyjnych?
Marta Promińska: Przykładem może być gospodarka o obiegu zamkniętym. W taki sposób projektuje się i buduje w Skandynawii. Używa się materiałów z kolejnego obiegu, z dużą zawartością surowców wtórnych, a nawet całych elementów konstrukcyjnych. Funkcjonują również magazyny, w których można kupić wcześniej przebadane materiały budowlane z drugiej ręki. W Pradze zaś adaptacji poddano stary budynek handlowy — w nową funkcję biurową wbudowano materiały z tego poprzedniego. To są właśnie działania, do których powinniśmy dążyć.
Dominika Drozdowska: Czy to, że w Skandynawii gospodarka w obiegu zamkniętym działa, to zasługa biznesu czy ustawodawstwa?
Marta Promińska: Mimo że są to działania sektora prywatnego, Państwo wspiera takie przedsiębiorstwa i projekty poprzez dofinansowania czy ulgi podatkowe. Także na naszym rynku producenci materiałów i wyrobów budowlanych, takich jak beton, elementy aluminiowe czy meble, zaczynają wdrażać całe linie produktów niskoemisyjnych. Co ciekawe, takie elementy wbrew powszechnemu przekonaniu wcale nie są dużo droższe, mowa raczej o kilku procentach. Zmiana zaczyna się od dużych podmiotów, które mają odpowiednie zasoby, ale za nimi pójdą kolejni producenci. To inicjatywy, którym bardzo kibicuję i czekam na więcej.
Dominika Drozdowska: A co z wnętrzami? W jaki sposób architekci mogą zadbać o zdrowie w budynkach — użytkowników i środowiska?
Marta Promińska: Zdrowa urbanistyka to przestrzeń o zdrowych parametrach. Powinno się więc projektować w ujęciu holistycznym. Zaczynając od przepisów prawnych (jak w Kalifornii, gdzie zdrowie jest stawiane na pierwszym miejscu we wszystkich procedurach), poprzez ujęcie miejskie, obniżanie temperatury dzięki odpowiedniemu doborowi materiałów czy oświetlenie, które wpływa między innymi na nasz układ hormonalny. Na samopoczucie w budynku ma wpływ zarówno powietrze, którym oddychamy, jak i kolor ścian oddziałujący na ludzką psychikę. Na stan psychiczny wpływają także układ i proporcje pomieszczeń, na przykład podłużne, wąskie i ciemne wnętrza będą wzbudzać lęk, niepokój czy agresję. Wprowadzanie zieleni do wnętrz, tak zwana biofilia, będzie działać nie tylko na naszą psychikę, ale również na aspekty środowiskowe — oczyszczanie powietrza, obniżanie temperatury, poprawę wilgotności w pomieszczeniu. Zbyt duża ilość zieleni poprzez nasze pierwotne instynkty, może też niepokoić — wywoływać lęk przed pająkami, owadami, insektami. Architektura może nas krzywdzić i truć, ale może nas również uzdrawiać i koić. Jak pisałam w „Zdrowej urbanistyce”, badania naukowe pokazały, że kod pocztowy ma większy wpływ na nasze zdrowie niż kod genetyczny. Jest to więc temat, którym musimy się zająć.
ilustracje z książki Marty Promińskiej „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2023
© Wydawnictwo Naukowe PWN
Dominika Drozdowska: W idealnym świecie moglibyśmy dostać listę konkretnych materiałów i rozwiązań.
Marta Promińska: Takie listy już istnieją, chociażby w postaci systemów wielokryterialnych typu LEED, BREEAM, WELL, czy unijnej Taksonomii, czyli regulacji wspierających inwestycje w zrównoważonych działaniach na rzecz środowiska i klimatu. Kolejne rozporządzenia to REACH regulujący stosowanie chemikaliów między innymi w materiałach budowlanych.
Dominika Drozdowska: Czy certyfikacje wielokryterialne naprawdę działają? Uczestnicy procesu budowlanego chcą przede wszystkim odhaczyć to, do czego obliguje certyfikat, czy robią coś więcej?
Marta Promińska: Oczywiście, że każda ze stron chciałaby po prostu odhaczyć punkty z checklisty [śmiech]. Na szczęście na certyfikacje wielokryterialne składają się punkty obowiązkowe i dodatkowe i już przy spełnieniu tych podstawowych możemy zapewnić, że budynek jest w jakimś stopniu zdrowszy. Ale rzecz jasna im wyższy wynik całościowy, tym budynek będzie mieć wyższy poziom certyfikacji, co się przekłada na prestiż i cenę powierzchni najmu.
Dominika Drozdowska: Przez lata zielone certyfikaty na pewno miały wpływ na zmianę podejścia, sposobu myślenia i sam rynek. Czy spotyka się pani z inwestorami, którzy robią więcej niż należy?
Marta Promińska: Tak, oczywiście. Najgłośniejsze brawa należą się deweloperom, którzy podejmują się takich działań jak certyfikacje BREEAM Communities, obejmujące szeroki aspekt społeczny. To nie są kwestie, które można przeliczyć bezpośrednio na cenę inwestycji. To ogromny wysiłek, który wzbudza mój wielki podziw; wartość dodana, która ostatecznie jednak się zwraca, a tacy deweloperzy wyróżniają się znacząco na rynku nieruchomości.
Dominika Drozdowska: Jakich działań wymaga BREEAM Communities?
Marta Promińska: To różnego rodzaju rozwiązania — od stworzenia przestrzeni służących lokalnej społeczności i spełniających jej wymagania, ale także pytanie przedstawicieli lokalnej społeczności o potrzeby i ich zaspokajanie. Warsztaty i konsultacje przeprowadza się na różnych etapach inwestycji i nawet jeśli jakiś pomysł nie może zostać wdrożony, to jego odrzucenie należy uzasadnić. Przed rozpoczęciem projektu rozmowy prowadzi się z okolicznymi mieszkańcami. Świetne jest nie tylko zadawanie pytań, ale przede wszystkim wdrożenie pomysłów mieszkańców. Rezultatem jest wyjątkowy projekt, który ma szansę zaistnieć. Mówimy też o refleksji dla dewelopera i architekta inspirującej do kolejnych działań. Przypominam sobie jedną z takich realizacji, w której podjęto proste, edukacyjne działanie — i w czytelny sposób opisano gatunki drzew.
Dominika Drozdowska: Jaki jest powykonawczy feedback dla takich inwestycji, przede wszystkim ze strony lokalnych społeczności?
Marta Promińska: Jakiś czas temu uczestniczyłam w certyfikacji LEED for Operations and Maintenance, czyli ocenie budynku istniejącego. Dla mnie jako architektki największą lekcją było zebranie opinii użytkowników. Nigdy bym nie pomyślała, że mogą oni w tak różny sposób odbierać architekturę. Przykładowo niektóre osoby obawiały się reprezentacyjnej klatki schodowej. Odczuwały lęk, co wydarzyłoby się w przypadku pożaru, gdyż wskazywały, że taka droga ucieczki byłaby niebezpieczna. Wynikało to z niedostatecznej wiedzy na temat tego, że w budynku zlokalizowane są klatki schodowe o odpowiednich parametrach przeznaczone do ewakuacji. Po poinstruowaniu, w jaki sposób działa budynek, osoby te zmieniły swoje sceptyczne nastawienie do obiektu. Inni użytkownicy zgłaszali uwagi do przeszklonej balustrady, która potęgowała lęk wysokości. W tym przypadku to lekcja na przyszłość dla projektantów i inwestorów wskazująca na to, że warto przemyśleć rozwiązania spektakularne czy piękne pod kątem potencjalnych lęków przyszłych użytkowników przestrzeni.
Dominika Drozdowska: Jestem ciekawa, czy wydawanie książek o architekturze i urbanistyce jest związane z pani pracą w Strabag, czy to praca naukowa.
Marta Promińska: Pisanie na te tematy to moja pasja. Zaczęło się od doktoratu, który rozpoczęłam tuż przed pandemią Covid-19 i w dość szybkim tempie, bo w ciągu dwóch lat, obroniłam. Później nie mogłam się już zatrzymać [śmiech]. A teraz czuję, że mam do powiedzenia jeszcze więcej w związku z moim stanowiskiem w Strabag. Czytam też bardzo dużo publikacji, a im więcej wiem, tym więcej chciałabym powiedzieć, szczególnie w obszarach, które wydają się jeszcze niezagospodarowane. Moją idolką jest Jane Jacobs, która nie była ani architektką, ani naukowczynią z prawdziwego zdarzenia, ale wniosła ogromny wkład w dziedzinę urbanistyki i jej społecznej strony. Przyglądam się też temu, co robi Joseph Allen, profesor Harvard T.H. School of Public Health, który bada zdrowe budynki, stworzył nawet własny system oceny determinowany aspektami zdrowotnymi.
Dominika Drozdowska: Z jakim odzewem spotyka się książka „Zdrowa urbanistyka”? Kto ją czyta?
Marta Promińska: Bardzo cieszy mnie, że „Zieloną urbanistykę” czytają architekci i urzędnicy, a także przedstawiciele innych branż, w tym wentylacyjnych czy elektrycznych, bez których nie może istnieć zdrowa architektura. Wiem, że sięgają po nią również społecznicy i osoby zaangażowane w politykę. A także czytelnicy niezwiązani z branżą, co jest świetne, bo temat zdrowia dotyczy każdego z nas.
Marta Promińska, autorka książki „Zdrowa urbanistyka. Nowy standard planowania przestrzennego”
fot.: Mateusz Zelnik,© Wydawnictwo Naukowe PWN
Dominika Drozdowska: Wychodzi na to, że wszyscy potrzebujemy zdrowej urbanistyki.
Marta Promińska: Tak, jesteśmy odpowiedzialni za cały miejski ekosystem i jego mieszkańców. Dlatego uważam, że spory potencjał tkwi w zarządzaniu miastami oraz w uchwałach rad miast, które mogą realnie wprowadzić prozdrowotną urbanistykę. Ważne jest, aby rozmawiać w jak najszerszym gronie.
Dominika Drozdowska: To brzmi jak fascynujące wyzwanie dla wszystkich, którzy tworzą miasto. A także dla studentów i przyszłych architektów.
Marta Promińska: Tak, powstają już zupełnie nowe szkoły architektury uwzględniające projektowanie zrównoważone, proklimatyczne i cyrkularne, które w równy sposób traktuje aspekty lokalne i globalne. Nauka o architekturze i urbanistyce zaczyna wychodzić poza ich klasyczne ramy, stawia na międzybranżową różnorodność.
Dominika Drozdowska: Podsumowując: jaka jest pani recepta na zdrowe miasto?
Marta Promińska: Nawiążę do pierwszego zdania mojej książki. To cytat z mojego syna, którego zapytałam, czym jest zdrowe miasto, a jego odpowiedź mnie wzruszyła, gdyż była tak czysta i wielowymiarowa, że zapisałam ją bez żadnych poprawek. Swoją pierwszą książkę rozpoczynam słowami Winstona Churchilla, o tym, jak my kształtujemy budynki, a później one nas. Drugą rozpoczynam słowami siedmioletniego dziecka: „Zdrowe miasto to takie, gdzie wszystko potoczy się ku przyszłości”. Pytajmy nasze dzieci o zdanie. Ich przemyślenia są proste i nieskażone światopoglądem, przyzwyczajeniami, uprzedzeniami czy ocenami. To pierwotne, dziecięce myślenie jest najmądrzejsze. Naprawdę.
Dominika Drozdowska: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Dominika Drozdowska
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Marty Promińskiej i Wydawnictwa Naukowego PWN.