Artykuł z numeru A&B 07/08|2022
W tym miesiącu biorę się za stolicę. Niby wszyscy ją znamy. Ja — żadnego miasta w Polsce nie odwiedziłem tyle razy. Ile? Jeśli się nie mylę, to byłem w Warszawie ponad tysiąc razy, dosłownie — na tym przez trzy dekady polegała moja praca. Można by więc zaryzykować stwierdzenie, że bardzo dobrze znam to miasto.
Warszawa w Polsce ma raczej kiepski PR. Stolica to epicentrum arogancji, karierozy, polityki i megalomanii. Taki nabotoksowany celebryta przy forsie.
No i wszystkim się zdaje, że dobrze znają to miasto. Nic bardziej mylnego. Patrzeć nie znaczy widzieć. Bywać nie znaczy rozumieć. Tym razem eksperymentuję z nową metodą badania miasta. Wsadzam do pendolino miejski rower elektryczny i pierwszy raz wysiadam na Centralnym z własnym transportem osobistym. To będzie game changer.
Pawilon Edukacyjny Kamień na Pradze, jak mniemam inspirowany leżącym obok głazem narzutowym, proj.: eM4. Pracownia Architektury. Brataniec
© Mateusz Zmyślony
Już od pierwszych chwil jestem zachwycony — z roweru to jest kompletnie inne miasto. Najlepiej właśnie z elektrycznego, bo Warszawa jest duża. Infrastruktura rowerowa w większości przestrzeni bardzo dobra. Od tego mogę zacząć: Warszawę rowerem polecam jako absolutnie genialny pomysł na weekend albo nawet dłuższy urlop. Wybór dobrej trasy spowoduje, że Warszawa zupełnie zaskoczy, wzruszy, poruszy, wywoła niespodziewane emocje. Ale po kolei — ten tekst ma w tym właśnie pomóc, w odkryciu Warszawy zupełnie od nowa. Dla przyjezdnych, ale też i dla miejscowych, lokalnych patriotów, bo często jest tak, że nie do końca wiemy, w jakim miejscu mieszkamy, z czego ono tak naprawdę wynika.
Jako że moje wstępne nastawienie do Warszawy jest ambiwalentne, tym razem nie proszę o pomoc Działu Promocji Miasta — nie chcę korzystać z uprzejmości Urzędu przy pozyskaniu ilustracji, żeby nie wpaść w pułapkę wdzięczności. Być może będę musiał stolicę obsmarować, a w takiej sytuacji proszenie o zdjęcia z prawami do publikacji byłoby nie fair. A zatem do roboty!
Stolica Polski, Warszawa. Jakieś dwa miliony mieszkańców, w strefie metropolitalnej pewnie trzy miliony, za chwilę — po połączeniu szybką koleją z Łodzią — w praktyce będzie to trzy i pół miliona osób i więcej. Od 1596 roku w stolica Polski, a właściwie Rzeczpospolitej Obojga Narodów. I tu pierwsza sensacja: formalnie Warszawa przez kilkaset lat stolicą Polski wcale nie była! Była siedzibą dworu królewskiego, ale stolicą stała się dopiero… w 1918 roku. Można znaleźć też informacje, że dopiero w 1952 stołeczność Warszawy stała się faktem — w chwili dokonania właściwego zapisu w Konstytucji Polski Ludowej (źródło: sekretywarszawy.pl).
Swój awans Warszawa zawdzięczała centralnemu położeniu geograficznemu nad Wisłą — w XVI wieku było tu w miarę blisko z każdego zakamarka największego lądowego imperium Europy. Dlatego już wcześniej to tutaj organizowano sejmy krajowe i elekcje. Gdy królem został Szwed, Zygmunt III Waza, doszedł jeszcze czynnik potencjalnych podróży króla do ojczyzny, stąd krótszej o kilka tygodni niż z Krakowa. A wybór tego konkretnego miejsca wiązał się z rzeźbą terenu — to tu, nad Wisłą wznosiła się odpowiednio wysoka skarpa umożliwiająca wybudowanie łatwych do obrony fortyfikacji.
Warszawa często w swojej historii nie miała szczęścia. Jako stolica zaczęła co prawda swoją stołeczną misję w chwili, gdy Królestwo właśnie osiągnęło apogeum terytorialnej ekspansji. Chwilę po tym państwo wkroczyło jednak na równię pochyłą, którą zakończyły rozbiory i utrata niepodległości. W burzliwych czasach przyszło Warszawie być miastem stołecznym — i miało to przeogromny wpływ na to, jakim miastem Warszawa jest dziś. Zupełnie różnym od starej stolicy: Kraków nie dość, że uchował się przed zniszczeniami architektury, to jeszcze przetrwał w postaci pochodzącej z jego najlepszych historycznie czasów. Tymczasem Warszawy historia postanowiła nie oszczędzać.
Stary Żoliborz: tu pełne autentyzmu, lokalne życie toczy się w przestrzeni wspólnej
© Mateusz Zmyślony