PDA 2024 – materiały i technologie dla Architekta. Korzystaj z darmowej wersji online
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

O jeden schodek za wysoko!

29 maja '24
w skrócie
  1. Bariery architektoniczne, takie jak schody i nierówne chodniki, stanowią poważne utrudnienia dla osób z ograniczoną mobilnością i rodziców z wózkami dziecięcymi.
  2. Ludzie, którzy nie doświadczają barier architektonicznych, często nie zdają sobie sprawy z ich istnienia.
  3. Użytkownicy wózków wskazują na liczne problemy z rampami i podjazdami, które są zbyt strome, wąskie lub szerokie.
  4. Przykład prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka, który po złamaniu nogi musiał poruszać się na wózku, pokazuje, jak doświadczenie niepełnosprawności zmienia postrzeganie otoczenia i trudnej codzienności.
  5. Codzienne wyzwania, takie jak wnoszenie wózka po schodach i korzystanie z komunikacji publicznej, są powszechne dla rodziców z małymi dziećmi oraz osób starszych.
  6. Potrzebna jest większa świadomość i zaangażowanie w projektowanie przestrzeni dostępnych dla wszystkich użytkowników.

  7. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej portalu A&B.

Bariery architektoniczne w nieco innym świetle

Mówi się o „niewolnikach czwartego piętra”, ale barierą może być już kilka schodków prowadzących do windy. Bariery takie jak schody, krzywe chodniki, czy ciężkie drzwi części z nas utrudniają życie, dla osób z ograniczoną mobilnością czy rodzicom z wózkami mogą skutecznie z miejsc wykluczyć. 

Alina trzy lata nie była na zewnątrz. Zakupy robi jej sąsiadka, śmieci wynosi sprzątaczka za małą opłatą. To nie tak, że Alina nie chciałaby wychodzić — chciałaby, ale mieszka na pierwszym piętrze. Zazwyczaj mówi się o „niewolnikach czwartego piętra”. To osoby o ograniczonej mobilności, uwięzione na ostatnich kondygnacjach bloków lub kamienic bez wind. Rzecz w tym, że już pierwsze piętro czy nawet kilka stopni prowadzących do windy może spowodować, że wyjście z domu nie będzie możliwe bez pomocy osoby trzeciej.

 

Ja wiem lepiej, a przynajmniej tak mi się wydaje

Kilka lat temu było głośno o filmiku, w którym administrator bloku pokazywał żonie mężczyzny z niepełnosprawnością jak „poprawnie” wjeżdżać na podjazd. Przy okazji tej demonstracji mężczyzna spadł z wózka. Nie mając żadnego doświadczenia, łatwo jest stwierdzać, że bariery architektoniczne to nie problem lub wyimaginowane trudności — to najczęściej powielane komentarze, które są, nawiasem mówiąc, zbędne. Potrzebna jest za to systemowa pomoc i wola oraz świadomość osób projektujących. Wózek z dorosłą osobą z niepełnosprawnością potrafi ważyć nawet do stu kilogramów. Często odpowiedzialność na pomoc takim osobom spada na współmałżonków, którzy nie są już w pełni sił. Pokonanie kilku schodków z tak ciężkim wózkiem jest barierą nie do pokonania.

„Te podjazdy to »wspaniała« rzecz. Aż się czasem zastanawiam, co jest większą blokadą dostępności — ten podjazd czy same w sobie schody” — pisze jedna z moich obserwujących. „Rampy typu szynowego bądź wykonane z płytek chodnikowych są albo za strome, albo za szerokie lub zbyt wąskie. Ja już z zasady widząc podjazd, szukam innej trasy. Piszę to jako matka przemieszczająca się sporo z dzieckiem w wózku spacerowym. Mieliśmy dwa różne modele i zawsze był problem” — dodaje. Na koniec podsumowuje, że na jej osiedlu niestety powszechne jest stosowanie takich rozwiązań. Zazwyczaj chodzi naokoło bądź zawraca, gdy zapomni o istnieniu takowego podjazdu w konkretnym miejscu. „To problem dla osoby pełnosprawnej. Strach pomyśleć o OzN poruszających się na wózku. Coś strasznego. Remonty, modernizacje, grube pieniądze, a i tak człowiek idąc nowo wykonaną trasą, napotyka bariery architektoniczne — nie do pomyślenia” — podsumowuje.

 

Doświadczenie zmienia wszystko

Na co dzień zajmuję się mówieniem o dostępności. Niestety najlepszą nauką w tej kwestii jest doświadczenie. Ani na studiach, ani w swojej praktyce zawodowej nie miałam okazji przyswoić wiedzy, czym jest realna niwelacja przeszkód. Zawsze zwracało się uwagę na to, żeby w toalecie uwzględnić koło o średnicy 150 cm. To było jedyne projektowanie dostępności. Dopiero kontuzja, która wpakowała moją nogę w gips, sięgający od kostki po udo i konieczność poruszania się o kulach sprawiły, że dostrzegłam, czym jest prawdziwa NIEdostępność. Krzywy chodnik, schody, tramwaje ze schodkami, ciężkie drzwi, samochody zaparkowane na chodnikach. Nagle wiele miejsc przestało dla mnie istnieć

Zmiana perspektywy przez zmianę sposobu użytkowania przestrzeni otwiera oczy. Dobrym przykładem może być prezydent Poznania — Jacek Jaśkowiak. W ziemie 2021 roku samorządowiec złamał nogę i musiał korzystać z wózka. Opowiadając swoje doznania, wspomniał, że to dla niego nowe doświadczenie. Jednocześnie podkreślił, że jest to okazja do sprawdzenia, czy jego miasto jest przystosowane do potrzeb osób poruszających się w ten sposób. 

— Nie będę siedział w domu, zamierzam przypatrzeć się Poznaniowi z perspektywy wózkowicza. Zamierzam pójść do kina, do innych miejsc, spróbuję wsiąść do tramwaju, autobusu. Chcę sprawdzić, na ile miasto jest dostosowane do potrzeb osób na wózku i zrozumieć ich potrzeby — powiedział. Nie trzeba zresztą mieć doświadczenia w byciu na wózku czy prowadzenia go. Już wózek z dzieckiem potrafi na wiele barier architektonicznych otworzyć oczy. „Mając od niedawna dziecko z wielu ulubionych miejsc, sklepów i punktów usługowych musiałam zrezygnować. I ile teraz widzę nierówności i krawężników, których nigdy nie dostrzegałam! Czasami nadrabiam drogi, żeby ominąć wąski, nierówny lub stromy fragment przejścia. Dlatego przy miejskich projektach powinny pracować również osoby z niepełnosprawnościami i rodzice, bo dopóki się tego nie doświadczy, to nie ma się wiedzy, ile takich barier jest na każdym kroku” — napisała mi jedna z obserwatorek.

 

Kiedy życie daje Ci cytryny, czyli najlepszy zestaw treningowy

Jakiś czas temu na swoich mediach społecznościowych umieściłam wpis, w którym sprawę dostępności przestrzennej żartobliwie nazwałam podróż z wózkiem dziecięcym radzeniem sobie z postanowieniami noworocznymi. Jak bowiem inaczej nazwać przenoszenie wózka przez wszelakiego rodzaju kładki, schodki, przejścia podziemne, pchanie go po muldach śniegu czy nadrabianie drogi tak, by z dzieckiem być ciągle w cieniu? Takie codzienne ćwiczenia są idealne na wszystkie partie ciała, aż chce się podsumować. Kilka z obserwujących mnie mam skomentowało ten post, przytaczając swoje doświadczenia. „Najlepsze bicepsy miałam właśnie w czasie, gdy moje dzieci były małe i podróżowały wózkiem.” — możemy przeczytać. Inna podzieliła się dialogiem w pracy, który miał miejsce po obu jej powrotach z urlopu macierzyńskiego, w którym to współpracownicy i współpracowniczki wychwalali jej wygląd. Na komplementy odpowiadała, że codziennie wnosiła wózek na drugie piętro.

„100% racji, jak się zdziwiłam, jak po dwóch latach macierzyństwa zobaczyłam jakie mam bicepsy (gdzie przy moich chudych wiotkich gałęziach to był kosmiczny widok). Zawsze jak szłam z wózkiem i wpadłam na jakąś przeszkodę, dawałam radę różnymi sposobami i nie mogłam przestać myśleć wtedy o niepełnosprawnych, którym jest po stokroć trudniej w takich sytuacjach. I tak kiedyś kochałam śnieg, odkąd jestem mamą, nienawidzę tej brei” — komentuje inna. 

 

Mieszkam w Gliwicach — biblioteka miejska, główna filia, gdzie wejście dla OzN jest zamknięte i mogą nim wchodzić tylko pracownicy, więc zostaje wejście główne (jakieś 20 stopni), dla wózka z dzieckiem metalowe szyny, na których można się zabić. Z kolei do toalety miejskiej prowadzi kilkanaście schodów w dół wąskim korytarzem, więc wychodzi na to, że młodzi rodzice nie mają potrzeb fizjologicznych

 

Osobiście w mówieniu o dostępności, chętnie powołuję się na swoje doświadczenia. Tak się składa, że oprócz nogi w gipsie konieczne było u mnie zaopiekowanie się moją babcią. Mająca 75 lat kobieta nie ma tej mobilności co ja. Wyjście do sklepu, czy chociażby na ławkę, dotarcie na przystanek — to wszystko jest inne, kiedy zakres ruchów zostaje ograniczony przez schorzenia i wiek. Planowanie dojazdu zupełnie zmienia się, kiedy należy pod uwagę wziąć nie tylko możliwości poruszania się takiej osoby, ale także miejsca, w których będziemy. Zarówno wejście do taksówki jak i podróż komunikacją zbiorową nie są w pełni komfortowe. Samochód równa się niskie siadanie, podkurczanie nóg, a następnie wstawanie z zapadniętej pozycji. Autobus czy tramwaj — brak pewności co do wystąpienia niskopodłogowego taboru, przesiadki, w których trzeba stać na słońcu. Przeraża mnie wizja starzenia się w mieście, gdzie dotarcie na drugą stronę ulicy może skończyć się udarem.

 

Bariera nazwana, ale nie zniwelowana

O barierach architektonicznych zaczęto mówić coraz więcej. Rośnie świadomość istnienia takiego zjawiska w społeczeństwie i w architektonicznym środowisku. Wydaje mi się jednak, że oprócz mówienia o problematyczności schodów, do zbioru wyraźnie trzeba dodać inne bariery. Jedną z nich są zbyt ciężkie drzwi.

Kiedy wśród znajomych z branży podnoszę ten problem, słyszę, że to oczywiście wynik wymogów przeciwpożarowych. Owszem, jednak i my, projektując wielkie, przeszklone drzwi frontowe budynków mieszkalnych, dokładamy się do tego wykluczenia. Przywykliśmy do estetyki szklanego parteru. Ach — jak pięknie wygląda on na wizualizacjach! Rzeczywistość jest jednak taka, że sama mając takie drzwi w bloku, kilka razy musiałam otwierać je w dwie osoby. Umówmy się — odciążnik mechaniczny w takim wypadku to nie jest ani lot na Marsa, ani wydatek rujnujący budżet.

Do całego zagadnienia można dołożyć takie elementy jak brak pochwytów, poręczy, nierówny chodnik, bruk czy progi. Na dokładkę można wymienić wąskie wejścia i drzwi w budynkach, zbyt ciasne korytarze.

 

Brak też wyklucza

Barierami architektonicznymi są też braki — na przykład niewyposażenie w oznaczenia poziome dla niewidomych i słabowidzących, w tym ścieżki prowadzące i pola uwagi. Jeśli już istnieją, często są zastawione (na przykład zaparkowanym samochodem) lub wadliwie zaprojektowane, nie gwarantując maksimum bezpieczeństwa. Przyjmuje się, że wysokość przestrzeni komunikacyjnej w takiej ścieżce to minimum 220 cm, a odległość środka ścieżki od jakiejkolwiek przeszkody nie może być mniejsza niż 80-90 cm. W parze idzie tu także brak wyposażenia w sygnały dźwiękowe.

Innym przykładem wykluczenia jest niedostępność toalet. W niedawnym tekście podkreślałam istotę dostępności oraz przybliżałam postanowienie sądu w amsterdamskiej sprawie.

Wykluczać może także niedostatek wysokiej zieleni, a co za tym idzie brak cienia. Ten rodzaj deficytu należy także do barier urbanistycznych. Zarówno bowiem szkodzi w skali mniejszej — stwarzając niebezpieczeństwo dla wszystkich, którzy nie są w stanie wytrzymać w konkretnym miejscu w skwarze (50 stopni Celsjusza na rozgrzanych placach, zrewitalizowanych rynkach, czy po prostu czekając na zielone światło na jednej z miejskich obwodnic), co także w skali większej, przyczyniając się do problemu miejskiej wyspy ciepła.

 

Każdy z nas będzie Aliną

Alina, którą poznaliśmy na wstępie, ma ten komfort, że okna jej mieszkania, a więc całego świata, wychodzą na skwer z dojrzałym drzewostanem. W rezultacie nawet najbardziej upalne dni nie są tak szkodliwe, jak w osiedlu obok. Tam bowiem nowe apartamentowce wyglądają na parking jednego ze sklepu. Efekt? Łatwo odczuwalny, znaczny skok temperatury. Dla sprawnych osób to nieznaczna zmiana — dla seniorek, młodych rodziców i innych grup wrażliwych — miejsce wręcz narażające ich życie.

Bariery architektoniczne to wszelkie utrudnienia występujące w budynku i w jego najbliższej okolicy, które ze względu na rozwiązania techniczne, konstrukcyjne lub warunki użytkowania uniemożliwiają, lub utrudniają swobodę ruchu. To nie tylko schodki, które można doposażyć niewygodną pochylnią. Musimy zacząć projektować miasto, w którym będziemy chcieli spacerować z bobasem, ale także takie, w którym starzenie się będzie wygodne.

Wiele zawdzięczamy ustawowym zmianom, nakazującym zapewnienie dostępności w ramach programu Dostępność Plus. Prawo do dostępności budynków podmiotów publicznych i usług publicznych wynika z konkretnych przepisów prawa[1]. Na ich podstawie każdy podmiot publiczny w Polsce musi zapewnić dostępność w 3 wymiarach: architektonicznym, cyfrowym i informacyjno-komunikacyjnym. Na brak dostępności można złożyć skargę. Odnosi się ona do wskazanych publicznych podmiotów. Projektując jednak przestrzenie spoza tego zbioru, warto mieć na uwadze, że w zasadzie mamy gotowy zbiór wytycznych, dzięki którym nie musimy skazywać konkretne grupy na wykluczenie. W największym skrócie może sprawdzić się tu zasada walizki — jeśli nie da się gdzieś łatwo dojechać walizką, to miejsce jest niedostępne.

Tym, którzy bardziej chcą zgłębić temat, polecam przetestowanie budynków na wózku. Coraz częściej zabieg taki można spotkać na uczelniach. Doświadczenie takiego przemieszczania się raz na zawsze zmienia sposób myślenia o tym, co przystępne. Na wielu konferencjach pojawiają się także specjalne skafandry, dzięki którym możemy poczuć i zobaczyć świat oczami seniora, czyli już za kilka lat większości naszego społeczeństwa. Parafrazując powiedzenie o latarce, można zapytać więc — projektujesz sobie, czy mi? Przecież nie każdy jest taki sprawny, a każdy chciałby poruszać się po mieście, ma z resztą do tego pełne prawo.

Magdalena Milert


[1] Są one ujęte w dwóch ustawach: Ustawie z dnia 19 lipca 2019 r. o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami i Ustawie z dnia 4 kwietnia 2019 r. o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych.

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE