Coraz więcej gmin rozpoczyna prace nad Planem Ogólnym, w wielu miastach trwa zbieranie uwag od mieszkańców. Reforma planowania przestrzennego nadal budzi jednak wiele obaw i spędza sen z powiek samorządom i planistom. — Planowanie miasta nie może sprowadzać się do tabelki w Excelu — mówi Edyta Damszel-Turek, dyrektorka Biura Rozwoju Gdańska. A Piotr Czyż, wykładowca PG dodaje: Tylko duzi gracze będą w stanie uczestniczyć w tym procesie.
Kolejne gminy rozpoczynają prace nad Planem Ogólnym. Wiele z nich przyjęło już uchwały o przystąpieniu do prac, a zabieranie uwag od mieszkańców zakończyło się bądź nadal trwa m.in. w Gdańsku, Bydgoszczy, Kielcach, Gdyni, Częstochowie, Katowicach. Na wydłużenie terminu składania wniosków zdecydował się ostatnio Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa.
Kiedy w lipcu ubiegłego roku prezydent Andrzej Duda, podpisał nowelizację przepisów z zakresu planowania i zagospodarowania przestrzennego ówczesny minister rozwoju i technologii mówił o „przewrocie kopernikańskim w dziedzinie planowania”.
Upraszczamy przepisy tak, by gminy szybko i sprawnie uchwalały plany ogólne i plany miejscowe — mówił Waldemar Buda.
szereg problemów, co z ładem przestrzennym?
W założeniu zmiany mają ułatwić i przyspieszyć planowanie przestrzenne w gminach. W praktyce reforma, której główną zmianą jest zastąpienie gminnych Studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nowymi dokumentami, czyli Planami Ogólnymi, wywołuje wiele obaw i spędza sen z powiek samorządowcom, którzy na przygotowanie się do reformy dostali niewiele czasu.
O projekcie krytycznie wypowiadał się Związek Miast Polskich, który zabiegał o zmianę prawa dotyczącego planowania przestrzennego.
Nie o taki kształt ustawy zabiegaliśmy — komentował w ubiegłym roku senator Zygmunt Frankiewicz, prezes ZMP. — Wiele naszych postulatów nie zostało spełnionych. Trzeba jednak przyznać, że w nowelizacji są też elementy warte poparcia i uznania. Ustawa będzie rodziła na pewno szereg problemów, a ponadto powinna być szybko nowelizowana po to, żeby wyeliminować zapisy, które wciąż są problemem i będą problemem w przyszłości.
Z kolei Unia Metropolii Polskich jeszcze w 2002 roku, w odpowiedzi na projekt ustawy stwierdziła, że reforma „nie rozwiąże wielu z zasadniczych problemów prawnych obecnego systemu planowania i zagospodarowania przestrzennego” i nie przyczyni się do powstrzymania trwających od ponad 30 lat tendencji do eksurbanizacji.
Nie rozwiązuje kwestii bardziej ekonomicznego wykorzystania przestrzeni na cele zabudowy, przełożenia ciężaru działań władz gmin z niekontrolowanej ekspansji zabudowy na działania rewitalizacyjne i uzupełniania zabudowy na terenach już zabudowanych — wyliczała UMP.
Piotr Czyż, architekt, wykładowca na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej, prezes stowarzyszenia Inicjatywa Miasto, w rozmowie z A&B podkreśla, że uchwalenie Planu Ogólnego to tytaniczne zadanie, które ma niewiele wspólnego z ładem przestrzennym.
Zmienia bowiem planowanie w rodzaj planu koordynującego działania gminy i deweloperów — zamiast kształtować ład przestrzenny. W całym tym procesie zapominamy o tych, którzy będą chcieli wybudować coś dla siebie. Kluczowe stanie się zapotrzebowanie na powierzchnię zabudowy mieszkaniowej i możliwości budowania tak zwanych inwestycji towarzyszących. Przeciętnemu obywatelowi trudno będzie z tymi ustaleniami dyskutować — tłumaczy Czyż.
Dodaje, że planiści będą pracować przy tabelkach i za pomocą algorytmów wyliczać powierzchnie, chłonności zabudowy, a nikt nie będzie dyskutował, czy to, co z tych tabelek wynika sprawi, że będzie z tego prawdziwe miasto.
W dodatku informacje przedstawione zostaną w szalenie skomplikowany sposób. Tylko duzi gracze będą w stanie uczestniczyć w tym procesie — mówi Piotr Czyż.
walka z czasem
Zmian będzie wiele. Po pierwsze, nowelizacja wprowadza nowe narzędzie planistyczne — Plan Ogólny, uchwalany obligatoryjnie dla całej gminy. Ustalenia planu będą podstawą nie tylko do uchwalania planów miejscowych, ale także do wydawania decyzji o warunkach zabudowy. Przy czym czasu samorządy dostały jak na lekarstwo — termin na uchwalenie planu mija 1 stycznia 2026 roku. Jeśli nie zdążą, po tym czasie nie będą mogły wydawać decyzji o warunkach zabudowy. W mozolnych pracach pomóc mają dofinansowania, które można przeznaczyć na przygotowanie i uchwalenie planu ogólnego gminy, gminnego programu rewitalizacji oraz miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Łącznie na pomoc w wdrożeniu reformy zaplanowano ponad 868 mln złotych.
Plan wskaże przeznaczenie danego terenu; zostaną w nim także określone gminne standardy dostępności infrastruktury społecznej, np. szkół podstawowych czy publicznych terenów zielonych. Dokument podzieli miasto na strefy, dla których zostaną określone m.in. maksymalna wysokość, powierzchnia i intensywność zabudowy oraz minimalna powierzchnia biologicznie czynna. Nowością będzie tzw. Zintegrowany Plan Inwestycyjny sporządzany na wniosek inwestora, który docelowo zastąpi prawo „lex deweloper”.
Wielką zmianą jest to, że Planu Ogólnego nie znajdziemy w wersji papierowej. Dokument w formie cyfrowej, jednolitej dla całego kraju, będzie się składał z danych przestrzennych oraz uzasadnienia.
„planowanie miasta nie może sprowadzać się do tabelki w Excelu”
Jednym z elementów reformy planowania przestrzennego było ujednolicenie sposobu przygotowywania dokumentów planistycznych przez wszystkie gminy w Polsce. Ministerstwo dążyło zatem do maksymalnej automatyzacji czynności projektowych, ograniczając rolę planistów, ich kreatywność i odhumanizowując cały proces planistyczny — mówi Edyta Damszel-Turek, dyrektorka Biura Rozwoju Gdańska. — Od początku prac nad nową ustawą środowisko urbanistów podkreślało, że planowanie miasta nie może sprowadzać się do tabelki w Excelu. Tymczasem dostajemy kolejne rozporządzenia, które bardzo szczegółowo i sztywno parametryzują urbanistykę. Mam tu na myśli m.in. sposób obliczenia zapotrzebowania na nową zabudowę w mieście.
Dyrektor BRG dodaje, że podczas analiz z tym związanych planiści biorą pod uwagę stan istniejący oraz prognozy demograficzne i dopiero wtedy mogą wskazć nowe tereny pod zabudowę.
Może się zatem okazać, że realizacja wizji zagospodarowania otoczenia przystanków PKM Gdańsk Południe — gdzie chcemy wprowadzić nowych mieszkańców i usługi — będzie zagrożona, bo to, co chcemy zapisać w przyszłych dokumentach planistycznych przekroczy wyliczoną wzorem wartość. Alternatywnym rozwiązaniem byłoby zrezygnowanie z prywatnych terenów inwestycyjnych, ale to wiąże się z odszkodowaniami dla inwestorów; taki scenariusz w praktyce jest więc nierealny — podkreśla Edyta Damszel-Turek.
Czasu jest niezwykle mało, a Gdańsk, którego biuro planowania zatrudnia około 100 pracowników, i tak jest w lepszej sytuacji niż małe gminy, które nie mają zatrudnionych na stałe zespołów planistycznych.
Zapisy ustawy zawierają wiele niejasności, nieścisłości oraz błędów merytorycznych, dlatego regularnie występujemy do Ministerstwa z prośbą o wskazanie właściwej interpretacji przepisów. Co także warto podkreślić — ostatnie rozporządzenie do ustawy pochodzi z 16 maja br., co jest dowodem na to, że reforma nie jest przygotowana kompleksowo — wskazuje dyrektorka BRG.
W Gdańsku zbieranie wniosków do planu ogólnego (do tej pory wpłynęło ich ponad 330) trwa od 15 kwietnia do 14 czerwca.
Choć ustawa przewiduje 21 dni, wydłużyliśmy ten czas do dwóch miesięcy — mówi Edyta Damszel-Turek. — Czas na przygotowanie planu ogólnego mamy do 31 grudnia 2025 roku, a to oznacza, że projekt powinien trafić pod głosowanie na sesję rady miasta mniej więcej w październiku 2025. To niewykonalne, żeby w tak krótkim czasie dobrze przygotować ten dokument.