Skoro zaś mowa o biurach, trzeba wspomnieć koniecznie o nowej i bardzo udanej ikonie Poznania, czyli biurowcu Bałtyk (proj. MVRDV, 2017), który zaznacza swoją obecność nie tylko przy rondzie Kaponiera, ale także domykając trafnie liczne osie widokowe. Od ponad roku wysokościową przeciwwagą dla tej dominanty jest najwyższy poznański budynek mieszkalny (73 metry) po drugiej stronie torów kolejowych, obok dworca. Pracownia Architektoniczna Ewy i Stanisława Sipińskich znacząco przekroczyła w tym przypadku przeciętny poziom swojej licznej architektonicznej produkcji (w tym budowanego właśnie najwyższego poznańskiego wieżowca Andersia Silver w kompleksie przy placu Andersa). Śródmiejska architektura biurowa to również bardzo udane obiekty przy ulicy Za Bramką (proj. Ultra Architects, 2017) czy skromniejszy budynek na rogu ulic Małe Garbary i Bóżniczej (proj. Insomia, 2015).
Gorzej od najnowszych biur prezentuje się poznańska architektura mieszkaniowa, która może wpędzić w poznawczy dysonans. Z jednej strony trzeba odnotować kilka rodzynków wyróżniających się także w skali kraju, ale z drugiej — podkreślić ogromną mizerię znacznie większej mieszkaniowej masy ugniatanej przez deweloperów i najętych przez nich architektów. Docenić zatem trzeba w pierwszej kolejności realizacje pracowni Insomia Szymona Januszewskiego (z osiedlem Nowy Strzeszyn na czele), w drugiej — projektantów z Ultra Architects. Na trzecim miejscu zdaje się plasować biuro Litoborski+Marciniak.
rynek Wildecki 3 — kamienica na rogu rynku Wildeckiego i ulicy Przemysłowej to jedna z najlepszych realizacji mieszkaniowych w mieście — w przemyślany i udany sposób wytworzyła nieistniejącą dotąd północną pierzeję placu; projekt: Ultra Architects (realizacja: 2021); budynek uhonorowany Nagrodą Architektoniczną Województwa Wielkopolskiego w kategorii „budynek wielorodzinny” oraz wyróżnieniem w konkursie im. J. B. Quadro na najlepszą realizację roku
fot.: Dawid Majewski
Smutny widok przedstawia jednak ciasna i mało atrakcyjna zabudowa między innymi na budzących kiedyś wielkie nadzieje Polance/Łacinie i tak zwanych Nowych Jeżycach. Podobnie jest na odleglejszym Marcelinie lub Podolanach. Architektura bywa tam różnej jakości, z przewagą dokonań co najwyżej przeciętnych, ale na całej linii zawodzi urbanistyka. W Poznaniu dość często uchwala się bowiem plany miejscowe pod mieszkaniówkę wtedy, gdy dla danego terenu i tak wydano większość decyzji administracyjnych. Takie „plany na przeszłość” sprzyjają ewidentnie inwestorom, a nie miejskiej tkance.
Poznań jest więc pokryty planami miejscowymi już w ponad 50 procentach, co stanowi pewien sukces w odniesieniu do krajowej średniej sięgającej marnych 32 procent, ale w przypadku planowania ważne jest jednak pytanie nie tylko „ile?”, ale również „gdzie?” i „kiedy?”. I tak planami pozostają na przykład nieobjęte akurat te tereny, na których od lat trwa mieszkaniowa ofensywa (tak jest na Marcelinie oraz obok Dworca Głównego przy ulicach Towarowej i Składowej). Latami ciągnie się też przygotowanie planu dla bardzo ważnego obszaru tak zwanych Wolnych Torów (po konkursie rozstrzygniętym w 2015 roku!) i kilku innych istotnych terenów. W wypadku Wolnych Torów nie tylko brakuje planu, ale i ambicji, by na tym śródmiejskim obszarze stworzyć wzorcową dzielnicę, przygotowaną na przykład przy wykorzystaniu rozwiniętych twórczo wrocławskich doświadczeń z Nowych Żernik. Usprawiedliwieniem może być tu fakt, że znaczna część gruntów należy do kolejarzy.
Silver Andersia — najwyższy wieżowiec miasta ma sięgnąć 116 metrów; projekt Pracowni Architektonicznej Ewy i Stanisława Sipińskich to ostatni element kompleksu biurowców realizowanego od początku tego wieku przy pl. Andersa — wizualizacja, widok od północy, z parku przy centrum handlowym Stary Browar, nowy wieżowiec — po prawej; planowany koniec realizacji: 2025 rok
© Pracownia Architektoniczna E. i S. Sipińskich
Trzeba natomiast przyznać, że od kilku lat podnosi się jakość planów miejscowych oraz poprzedzających je analiz przygotowywanych przez Miejską Pracownię Urbanistyczną. Dotyczy to także trwającej właśnie aktualizacji Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, w której — co zasadne — planuje się dopuszczenie funkcji mieszkaniowej w miejscu podupadających centrów handlowych. Planami miejscowymi zabezpieczono też przed niekontrolowanym dogęszczaniem lub zabudową większość modernistycznych osiedli oraz, co bardzo ważne, kliny zieleni, czyli wcinające się głęboko w miasto przyrodnicze pasma połączone z podmiejskimi lasami. Stale jednak — zgodnie z niedoskonałym prawem — wpływ na planowanie ma obawa przed wielomilionowymi odszkodowaniami, które trzeba by płacić właścicielom gruntów, jeśli plany będą zgodne bardziej z regułami urbanistyki, a nie doraźnym rachunkiem ekonomicznym.
Niekiedy proinwestorskie nastawienie magistratu wynika z umiejętnie wykorzystywanych obaw, że — bez rychłej inwestycji — któraś z zabytkowych, ale opuszczonych części miasta będzie nadal niszczeć i straszyć pustkami. To między innymi przypadek zabytkowej Starej Rzeźni. Po kilkunastu latach finiszują teraz prace nad planem dla tego studwudziestoletniego kompleksu, zbieżne z bardzo intensywnie zakrojonymi planami inwestora. Znamienne, że na zwołanej przez niego konferencji prezydent Jaśkowiak nie siedział wśród gości, ale… wystąpił „na scenie” wspólnie z deweloperem, a ten zachowywał się, jakby plan był już uchwalony. Tymczasem Miejska Komisja Urbanistyczno-Architektoniczna zgłosiła do dokumentu niemal trzydzieści uwag, w tym kilka bardzo istotnych. Oczywiście, prezydent ma prawo odrzucić większość lub wszystkie, ale będzie to gest znaczący.
Kontrowersje związane z adaptacją starej tkanki dotyczą zresztą też między innymi byłego staromiejskiego szpitala przy ulicy Szkolnej. Francuska firma Orpea specjalizująca się w urządzaniu „centrów senioralnych” kilka lat temu kupiła ten obiekt od miasta w dość niskiej cenie uwzględniającej surowe konserwatorskie wytyczne. Później, z niezbyt jasnych powodów, miasto anulowało te obostrzenia. Teraz wycofujący się z Polski właściciel przymierza się do sprzedaży częściowo wyburzonej, ale nieprzebudowanej byłej lecznicy straszącej zaraz przy Starym Rynku. Ciekawe za jaką cenę?
kameralny kompleks mieszkalny Murawa 2 to kolejny projekt pracowni Insomia Szymona Januszewskiego tworzącej najlepszą zabudowę wielorodzinną w Poznaniu — będące w budowie założenie przypomina kończone właśnie osiedle Nowy Strzeszyn autorstwa tych samych projektantów, ale ma wyższy standard
wiz.: Insomia
W takiej proinwestycyjnej atmosferze nie dziwi zatem, że nagrodę im. Jana Baptysty Quadro za najlepszą realizację architektoniczną roku prezydent wręczał zeszłej jesieni nie jak zazwyczaj w Ratuszu lub obecnej siedzibie władz miasta, ale podczas kongresu deweloperów na poznańskich Targach.
A co z obiektami kultury i użyteczności publicznej? Tu większość projektów wciąż jest w blokach startowych. Przed dwoma laty udało się oddać do użytku jedynie dwie przyzwoite adaptacje istniejących budynków. Pierwsza to Centrum Szyfrów Enigma w dawnym komitecie wojewódzkim PZPR (proj. New Amsterdam, 2021). Drugi obiekt to pierwsza w historii (!) siedziba zasłużonego Polskiego Teatru Tańca w przebudowanej kamienicy przy ulicy Taczaka (proj. MOM Architects, ARPA Jerzy Gurawski, 2020). Na realizację (i finansowanie) czekają natomiast: Teatr Muzyczny (konkurs z 2019, proj. Atelier Loegler Architekci), Muzeum Powstania Wielkopolskiego (konkurs z 2019, proj. WXCA) i Muzeum Komunikacji Miejskiej z częścią kulturalno-społeczną (tu nie ma nawet dopracowanego projektu). Na końcu listy znajduje się — najbardziej mgliste z tych zamierzeń — gmach Filharmonii Poznańskiej zwany roboczo Centrum Muzyki, który stanąć ma na otwieranym wreszcie dla poznaniaków terenie Targów (w grudniu udostępniono na MTP nowy miejski plac nad wielopoziomowym parkingiem). Z powodów finansowych odwleka się w czasie bardzo dobrze przygotowana (proj. CDF Architekci) modernizacja i rozbudowa ikonicznej hali widowiskowo-sportowej Arena z 1974 roku (proj. Jerzy Turzeniecki z zespołem).
W ostatnich latach osłabł też impet w budowie nowych gmachów dla uczelni: obecnie trwają przede wszystkim adaptacje i dyskretne rozbudowy budynków w centrum dla Uniwersytetu Artystycznego oraz prywatnej Wyższej Szkoły Bankowej. Wyjątkiem jest tu udany nowy gmach Collegium Pharmaceuticum przy ul. Marcelińskiej (proj. Rysy Architekci) w kampusie Uniwersytetu Medycznego. Brak innych nowych budynków to dobra wiadomość, bo jakość architektury akademickiej trafiła w Poznaniu na równię pochyłą. Dowodem są zarówno coraz słabsze z upływem lat budynki nieudanego jako całość kampusu UAM na Morasku (najnowsze są akademiki — co najwyżej poprawne), jak i klecony od lat kampus Politechniki Poznańskiej nad Wartą. Dość powiedzieć, że nadzwyczaj przeciętny gmach Wydziału Architektury PP (proj. Sławomir Rosolski, 2020) powstał tam bez konkursu! Od rzeki oddzielony jest rodzajem fosy z tymczasowym parkingiem. Bulwarów brak. Doskonały przykład dla przyszłych projektantów.
wejście do budynku dawnego KW PZPR (później Collegium Historicum UAM) mieszczącego Centrum Szyfrów Enigma (proj. New Amsterdam, realizacja 2021 rok)
fot.: Jakub Głaz
Prawdziwa nędza panuje jednak w kwestii nowych szkół: ilościowa i jakościowa. W ostatnim trzydziestoleciu od zera powstały dwie placówki: obie bez konkursu i o formach, które raczej nie będą prawidłowo kształtować wyobrażeń uczniów o dobrej architekturze. W przygotowaniu jest projekt trzeciej szkoły — również, o zgrozo, wybierany w przetargu. O tym, ile warte jest takie podejście, świadczyć może katastrofa w nowo wybudowanej sali sportowej szkoły na Winogradach w czerwcu 2021 roku. Źle zaprojektowany dach runął podczas ulewnego deszczu. Cud, że nikt nie zginął. Lepiej bywa za to ze szkołami w ościennych gminach, gdzie powstało kilka znacznie ciekawszych budynków. Zresztą, opisując Poznań, trzeba pamiętać, że dziesiątki tysięcy mieszkańców przeprowadziło się do rozpełzającej się aglomeracji. Wyzwaniem jest teraz zatem dobre skomunikowanie miasta z jego przyległościami — szczególnie z użyciem rozwijającej się Poznańskiej Kolei Metropolitalnej.
projekt przebudowy hali widowiskowo-sportowej Arena w parku Kasprowicza autorstwa CDF Architekci, wizualizacja — oryginalna bryła hali zostanie zachowana, ale jej wnętrze zostanie powiększone między innymi przez rozbudowę w poziomie –1
wiz.: CDF Architekci
Co zatem z niefunkcjonalnym Dworcem Głównym? Tu trwa pat. Mimo wielu zapowiedzi do dziś PKP nie przywróciły dworcowej funkcji staremu budynkowi; nie ogłosiły nawet szumnie zapowiadanego konkursu w tej sprawie. Miasto również nie dość mocno naciska na PKP, by ucywilizować skandaliczną w skali kraju sprawę dysfunkcyjnej i nieestetycznej stacji. Tymczasem przez ostatnie trzy (!) lata PKP wybudowały nowy peron oraz dość karkołomnie poprowadzone przejście podziemne za prawie 100 milionów złotych. Na osłodę jako tako uporządkowało też nielogiczną numerację peronów.
W dziedzinie komunikacji miejskiej w samym Poznaniu odnotować należy z kolei przede wszystkim ukończoną w zeszłym roku nową trasę tramwajową do zabudowanej w ostatnich dwudziestu latach dzielnicy Naramowice. Dzięki tramwajowi ta niespójnie uformowana część miasta zyskała komunikacyjny kręgosłup, który do pewnego stopnia cywilizuje jej strukturę. Poznań zamierza zresztą budować kolejne trasy tramwajowe i na potęgę remontuje istniejącą sieć.
teren Starej Rzeźni, której zabytkowa struktura ma zostać silnie dogęszczona zabudową mieszkalną i biurową według projektu JSK Architekci — obecnie trwają prace nad planem miejscowym dla całego kompleksu i okolic; w bezpośrednim sąsiedztwie Starej Rzeźni ma również powstać Muzeum Powstania Wielkopolskiego
fot.: Jakub Głaz
Od pandemicznego 2020 roku nabrały też przyspieszenia inwestycje w infrastrukturę rowerową i udogodnienia dla pieszych. Wzrost liczby cyklistów na ulicach jest znaczący, a jazda rowerem po mieście zaczyna być wreszcie sensowna i bezpieczna. Rozrasta się też Wartostrada, czyli pieszo-rowerowe trasy po obu stronach Warty. Zarówno one, jak i inne nadrzeczne inwestycje zwróciły wreszcie Poznań ku rzece. Niestety, opóźnia się i bardzo drożeje budowa ważnej pieszo-rowerowej przeprawy zwanej roboczo Kładką Berdychowską, która połączy Stare Miasto z Politechniką, i dalej z jeziorem Maltańskim (konkurs z 2018, proj. konsorcjum w składzie ARPA Architektoniczna Pracownia Jerzego Gurawskiego, Błażej Szurkowski, Maciej Sokolnicki oraz Adam Turczyn).
Sama infrastruktura to zresztą nie wszystko, konieczna jest poprawa organizacji ruchu. Obecna nie pozwala wykorzystać wszystkich atutów nowych inwestycji. Kuleje też nierzadko jakość wykonania wyremontowanych placów i ulic, co każe krytycznie spojrzeć na działalność nadzorującej budowy spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie. Czego się jednak spodziewać, skoro jej wiceprezesem został (bez konkursu) w 2019 roku były sekretarz i zaufany doradca Jaśkowiaka, dwudziestoośmioletni wtedy Marcin Gołek — bez doświadczenia w inwestycjach i osiągnięć w komunikacji społecznej, za którą ma być w PIM odpowiedzialny. Jego miesięczna pensja sięgająca 46 tysięcy złotych brutto to skuteczny demotywator dla doświadczonych urzędników pracujących za liche pensje w magistracie.
Za pieniądze wydane na posadę dla Gołka można by zresztą skutecznie urządzić przestrzeń na eksponowanie miejskich zamiarów planistycznych oraz szeroko rozumianą edukację architektoniczną. Decydenci nie czują jednak potrzeby ustanowienia miejsca podobnego choćby do warszawskiego Zodiaku lub gdyńskiego InfoBOX-u. Trudno nawet ocenić, czy jest to bezmyślność, czy celowe działanie. Z jednej strony, bez porządnego informowania i dyskusji łatwiej jest przepchnąć zarówno miejskie, jak i deweloperskie inwestycje, z drugiej — bez publicznej dyskusji poprzedzającej działania, zbiera się też większe cięgi po zakończeniu inwestycji. Tak jak to dzieje się właśnie teraz. Czy niezadowolenie przełoży się na rezultat przyszłorocznych wyborów? Niekoniecznie. Jak dotąd Jaśkowiakowi nie wyrósł żaden solidny kontrkandydat.