Luka czynszowa to sytuacja, w której osoby o niskich lub średnich dochodach nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb mieszkaniowych. Nie stać ich na zakup mieszkania za własne oszczędności lub z kredytem hipotecznym ani na wynajem lokalu po cenach rynkowych. Jednocześnie przekraczają kryteria dochodowe uprawniające do otrzymania mieszkania komunalnego lub socjalnego. Według szacunków fundacji Habitat for Humanity Poland luka czynszowa dotyczy aż 40 procent polskiego społeczeństwa. Na 2023 rok statystyki te wzrosły do 70 procent według analityków ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Pogłębianie się luki czynszowej w Polsce jest coraz bardziej odczuwalne. Wzrost cen dóbr konsumpcyjnych, opłat i nieruchomości nie idzie w parze z wysokością minimalnych i średnich zarobków. Chociaż w 2024 roku minimalne wynagrodzenie zostało podniesione z 3600 zł brutto do 4242 zł brutto, to dalej na mieszkanie stać niewiele osób. Średnia cena 1 metr kwadratowy powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego za IV kwartał 2023 roku wyniosła 6386 zł. Mamy ogromny deficyt mieszkań, zwłaszcza w segmencie społecznego budownictwa czynszowego. Średnia liczba mieszkań na 1000 ludności dla całej Polski w 2021 roku wyniosła 405,2 lokali, co w odniesieniu do pozostałych krajów w Europie plasuje nas w ogonie państw o najmniejszej dostępności mieszkań. Brakuje około 2,1 mln mieszkań, a do 2030 roku brakować ich może nawet do 2,7 mln.
Rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) wskazuje, że comiesięczna rata kredytu hipotecznego nie może przekroczyć połowy naszego wynagrodzenia. Z tego wynika, że druga połowa wynagrodzenia musiałaby wystarczyć na opłaty związane z utrzymaniem mieszkania oraz wydatki bieżące. Nietrudno zgadnąć, że dla wielu osób jest to niemożliwe. Zapewnienie dachu nad głową zostało zrzucone na obywatela, który musi sobie radzić w świecie szalejących cen nieruchomości. Niedostateczne wsparcie państwa i samorządów dla osób znajdujących się w luce czynszowej sprawia, że wiele osób nie czuje żadnego wsparcia ze strony urzędu. Gminy postulują, że nie mają wystarczających środków na budowę nowych lokali komunalnych lub socjalnych, a liczba osób w potrzebie wciąż rośnie.
W Krakowie dosłownie czeka się na ulicy w nocy, by złożyć wniosek o „Mieszkanie za remont”.
‼️32 osoby stoją już w kolejce, by złożyć wniosek o „Mieszkanie za remont” w #Krakow.
— Patryk Łukasz Kubiak (@KubiakPisze) February 29, 2024
Nabór rusza o 7:40. Wiele osób planuje spędzić noc pod urzędem przy Rynku Podgórskim. Po przyznaniu maksymalnej liczby obowiązuje bowiem zasada „kto pierwszy, ten lepszy”.
Jest komitet… pic.twitter.com/D3c63RTNfw
Program „Mieszkanie za remont” umożliwia wynajem gminnych lokali mieszkalnych na czas nieoznaczony w zamian za wykonanie w nich remontu na koszt wnioskodawcy. Stawka czynszu mieści się w przedziale od 5,96 do 15,22 zł za metr kwadratowy. W tegorocznej edycji Miasto przekazało sto mieszkań. Zastępca prezydenta Krakowa odpowiedzialny za politykę mieszkaniową — Bogusław Kośmider, w rozmowie z LoveKraków.pl stwierdził, że aby uniknąć zarzutów o uznaniowości decyzji, wprowadzona została zasada, że jeśli jakieś osoby będą miały równą liczbę punktów, to decydować będzie kolejność rejestracji wniosku.
Rozmawiam z Małgosią*, która trzeci raz stara się w tym programie o dostanie mieszkania. Mówi mi, że dosłownie przybiegła tu, gdy jej znajoma, przechodząc obok urzędu, dzień przed składaniem wniosków po południu zobaczyła, że ustawia się już kolejka. Zajęła jej miejsce. Gosia mówi mi, że pomimo nocy spędzonej na ulicy i tak nie wie, czy otrzyma mieszkanie. Jest bowiem samotną matką, a dodatkowe punkty we wniosku są za posiadanie partnera z wyższym wykształceniem. Rano pytam ją, jak wygląda sytuacja.
Papiery złożone, pozostaje czekać. Już dawno nie przeżyłam takiego upokorzenia. Do tego jeden ze startujących na prezydenta przyniósł krówki i ciepłą wodę — mówi.
Przyszłam o 7:30 i jestem 231 w kolejce — rzuca mi Kasia.
Ma nadzieję, że dzisiaj uda się jej wejść i złożyć wniosek, bo istnieje szansa, że kilka osób przed nią zostanie zamknięty urząd. Jest na granicy aktualnej przepustowości, o godzinie 13 wciąż jest przed nią sześćdziesiąt osób.
Ilustracja 2
© Magdalena Milert
Konsekwencje luki czynszowej są poważne zarówno dla osób, które się w niej znajdują, jak i dla całego społeczeństwa. Luka czynszowa wpływa negatywnie na jakość życia, zdrowie, poczucie bezpieczeństwa i stabilności, a także na rozwój zawodowy i edukacyjny. Rozmawiam z Anią, której mąż pracuje, ale ona nie może znaleźć pracy, do tego ma problemy zdrowotne.
Jesteśmy rodziną 2+1, nie stać nas na kredyt ani na wynajem. Mieszkamy w kamienicy, 43 m kw. w układzie pokój + pokój z aneksem kuchennym. Śpimy wszyscy w jednym pokoju. Mieszkanie jest wynajęte od rodziny, która twierdzi, że kiedyś będzie nasze, ale kompletnie nic z tym nie robi.
Ania mówi, że „chyba mamy czekać, aż umrą”. Czuje, że jest w patowej sytuacji.
Paulina, moja kolejna rozmówczyni zwierza mi się, że jest typową millenialką.
Ja jestem tą osobą w luce czynszowej, która do pewnego momentu była zawsze o krok od wymarzonego mieszkania — mówi.
Zawsze brakowało jej trochę pieniędzy do wkładu własnego, a będąc na własnej działalności z powodu pandemii i zaostrzających się regulacji mimo uzbierania wymaganej kwoty nie łapała się ze zdolnością kredytową, bo brak umowy o pracę nagle wszystko zmienił.
Teraz mam umowę o pracę, ale stawki poszły tak wysoko, że ten wkład już nic nie wart, a i pułap zarobków, żeby załapać się na zdolność, poszybował w górę. Jestem osobą z doktoratem, pracuję w branży badań klinicznych. Bez szans na swoje.
Anita mówi, że kupiła mieszkanie po koniec 2019 roku. Ceny wynajmu rosły, a ją stać było w najlepszym scenariuszu na trzydziestometrową kawalerkę. Do tego obostrzenia właścicieli — nie można nic zmienić, nawet epokowych mebli. Wynajem praktycznie nie pozwalał na oszczędności.
Miałam wtedy wreszcie zdolność kredytową, ale na wkład własny pożyczałam od rodziny — wspomina. Swoje małe mieszkanie kupiła z rynku wtórnego, żeby zamieszkać od razu, nie wykańczać go od zera. Jej kawalerka — niespełna pięćdziesiąt metrów kwadratowych — i rata kredytu z opłatami kosztują ją mniej niż obecnie wynajem nawet pokoju. Zdaje sobie sprawę, że przy obecnych cenach za metr nie byłoby mnie stać na podobny zakup — podsumowuje.
Rozwiązanie problemu luki czynszowej, chociaż powoli przebija się do obietnic rządowych, jest na razie w sferze marzeń dla większości obywateli. Niezbędne są zmiany prawne, instytucjonalne, finansowe i organizacyjne, które umożliwią budowę i udostępnianie mieszkań dostępnych dla osób o niskich i średnich dochodach. Szerzej o propozycjach rozwiązań pisałam w tym artykule. Przykład z Krakowa dokładnie pokazuje, jak wiele osób pragnie jakiegokolwiek dachu nad głową.
Magdalena Milert
*Imiona zostały zmienione na potrzeby zachowania anonimowości.