Dwumiasto Cieszyn. Polskie, czeskie, wspólne?
panorama czeskiego Cieszyna, na pierwszym planie po prawej — rotunda romańska
pierwsze wrażenie
Przyjechałem do Cieszyna najlepszym możliwym sposobem z perspektywy badacza miast: kamperem z elektrycznym rowerem na pokładzie, od strony Bielska-Białej, czyli supernowoczesną drogą szybkiego ruchu S52. Przejazd — pół godziny (z centrum do centrum), co oznacza, że w praktyce Cieszyn jest dzielnicą Bielska-Białej, albo Bielsko-Biała jest dzielnicą Cieszyna. Oba miasta są z sobą ściśle i wszechstronnie związane — o więzi tej więcej napiszę za chwilę.
A więc krok pierwszy, czyli dojazd do Cieszyna, uznaję za udany — bo łatwy, ładny, komfortowy, co nie było standardem przez ostatnich prawie sto lat. Wspaniały widok na Beskid Śląski z trasy jest wartością dodaną do pierwszej kluczowej obserwacji: mija dopiero pierwsza dekada od przywrócenia miastu Cieszyn łączności z resztą kraju! To fakt — do roku 2007 (rok otwarcia odcinka drogi S52) miasto było praktycznie odcięte od normalnej komunikacji, nie dysponowało ani sensownym połączeniem kolejowym, ani drogowym. To jedna z praprzyczyn mojej cieszyńskiej ignorancji i prowincjonalnego stereotypu na temat Cieszyna, o którym również za chwilę więcej.
most Sportowy
fot.: Wojciech Wandzel © UM Cieszyn
Mój pierwszy przystanek nad rzeką Olzą to kamping Pod Czarnym Bocianem. Świetne miejsce, fantastyczna obsługa, mili uśmiechnięci ludzie. Pierwszy przejazd na rowerze przez Sport Park i kładkę sportową i bęc — jestem w Czechach. I jestem tym zachwycony. Po obu stronach rzeki spójna, wspólna przestrzeń publiczna. Cóż za cudowne uczucie być raz w Polsce, raz w Czechach, i tak na zmianę. Jak wielu Polaków, uwielbiam czeską kulturę i sztukę, nie kryjąc do Czechów wielkiej sympatii i pozytywnych emocji. Zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że jest to miłość raczej nieodwzajemniona. I tu — pomyślałem — można by coś w tej kwestii podziałać.
Pedałując radośnie, przemierzyłem więc czeską część Cieszyna, ciesząc oczy czeskimi piwami, czeskimi słowami na reklamach i witrynach, czeskim klimatem innym niż ten polski, wyczuwany na co dzień. Po czym skierowałem się — pierwszy raz w życiu — w stronę cieszyńskiego Starego Miasta po polskiej stronie. Pisząc krótko: rewelacja. Brukowaną ulicą Głęboką mój rower wspinał się, odkrywając przede mną piękną, zabytkową zabudowę. Cieszyn jest śliczny, wręcz zjawiskowy, ma w sobie to coś. Jeszcze nie wiem co, ale już to czuję.
kamienice przy ul. Głębokiej
fot.: Wojciech Wandzel © UM Cieszyn
Rynek, ratusz, kamienice, Studnia Trzech Braci, uliczki boczne, spacerowo-rowerowo, jakby to nowocześnie napisać — po prostu GR8! (czyli wspaniale). Warto przejść krok po kroku całe centrum, ulica po ulicy, zaułek po zaułku, zakamar po zakamarze. Obowiązkowa jest wizyta w księgarnio-knajpie Kornel i Przyjaciele. To magiczne miejsce naszpikowane książkami wypełnia po sufit światowej klasy atmosfera, wyczuwalna od samego progu. Zachwycony dyskutuję tu o Cieszynie z miejscowymi. Za każdym razem wyłapuję silne emocje związane z miastem. Będę musiał je zrozumieć i przetworzyć.
Kornel i Przyjaciele to tak świetne miejsce, że dla niego samego warto przyjechać tu choćby na weekend. Lokal jest nie z tej ziemi. Bije z niego niezwykła aura, aż powietrze drga — tak przynajmniej ja to miejsce odebrałem. Byłem ogromnie ciekaw, co tu się takiego wyprawia, aż dostałem gęsiej skórki.
księgarnio-knajpa Kornel i Przyjaciele
fot.: Mateusz Zmyślony
A więc, drodzy Państwo, Kornel i Przyjaciele to klasyka magii miejsc. Terytorium — jak sama nazwa wskazuje — poświęcone jakiemuś Kornelowi. I jego przyjaciołom. A konkretnie pisarzowi Kornelowi Filipowiczowi i jego znajomym. A wśród nich nie byle komu, a wieloletniej miłości pana Kornela, Wisławie Szymborskiej. I w ten sposób tajemnica się wyjaśnia. Miejsce wyrosłe na wielkiej literaturze, pasji i uczuciach. Coś najpiękniejszego!
Rozmawiam w Cieszynie z kolejnymi ludźmi, moje wrażenie wyjątkowości nieustannie się wzmaga. Błąkam się po Wzgórzu Zamkowym, witam się z kultowym, ryczącym, różowym jeleniem przed Zamkiem Cieszyn. O tym miejscu wiele słyszałem — w branży związanej z dizajnem od lat budowało swoją markę, organizując między innymi konkurs „Śląska Rzecz”. Jest to ważna dla współczesnej tożsamości Cieszyna instytucja — ślady jej wpływu na rzeczywistość są widoczne wszędzie dookoła, w tym na Uliczce Cieszyńskich Kobiet, w postaci mnóstwa dizajnerskich mebli miejskich, huśtawek, wiklinowego roweru, różowego fotela (kolor różowy jest tu ważny).
różowy jeleń na Wzgórzu Zamkowym
fot.: Mateusz Zmyślony
Rozmawiam z barmanką z Presso — to zamkowa knajpa. Tak, Cieszyn to miasto bardzo artystyczne, jest tu kampus Uniwersytetu Śląskiego, Wydział Sztuki i Nauk o Edukacji. Są dobre średnie szkoły muzyczna i plastyczna — cieszę się na samą myśl, jak pięknie można wykorzystać drzemiące w takim soft power potencjały.
Rozmawiam Panią Burmistrz, z pracownikami Urzędu Miasta, zaczepiam przechodniów — wszędzie tutaj jest jakaś specyficzna, według mnie dobra i na pewno unikalna energia.