Dziś specjalnie dla Państwa Gala rozdania medali w naszej narodowej dyscyplinie alternatywnych sportów motorowodnych.
Święta i koniec roku, proszę Państwa, to doskonały moment na podsumowania, dlatego dziś specjalnie dla Was, to, o co wielu spośród Państwa prosiło mnie już od bardzo dawna. Dziś podsumujemy nasze narodowe zmagania w ramach Mistrzostw Polski w Rozjeżdżaniu Fontann. Na wstępie muszę zaznaczyć, że dane do dzisiejszego tekstu zbierałem bardzo długo, analizując skrupulatnie wszystkie kilkadziesiąt odosobnionych i niecodziennych wypadków, ale i tak z pewnością jakaś część naszych zmagań z nawierzchnią parkowych fontann musiała mi umknąć, szczególnie, jeżeli miały one miejsce ponad dekadę temu, gdyż, o dziwo, jak się okazuje w Internecie jednak coś tam czasem ginie. Zwłaszcza jeżeli dotyczy to starych archiwów prasowych. Niemniej jednak ta pierwsza w historii kronikarstwa tego zjawiska zebrana w całość, lista przypadków z Polski, ale też i Europy, pozwala na dość rzetelne przedstawienie całego zjawiska, jakim jest nasza narodowa dyscyplina alternatywnych sportów motorowowodnych, polegających na rozjeżdżaniu bogu ducha winnych parkowych fontann.
zdjęcie rodzinne kadry narodowej w rozjeżdżaniu fontann
Praca zbiorowa wszystkich Polaków
Najważniejsza jednak informacja na początek. Przygotujcie kieliszki szampana oraz konfetti, gdyż zaraz nastąpi wielkie uniesienie. Mistrzem Polski w rozjeżdżaniu fontann zostały, proszę Państwa… Uwaga! Uwaga!
Katowice!!! ♥
[ryk wuwuzeli, samba, samba oh lamba Orae i owacje na stojąco]
Na przestrzeni lat drużyna „Pogromców wodnych uciech Katowice” tryumfowała, jak naliczyłem, co najmniej sześć razy (UWAGA, UWAGA, po konsutlacji z komitetem sędziowskim doliczyliśmy się jeszcze jednej bramki, tak więc 7 proszę Państwa! Siedem zwycięstw, co za emocje!), dokonując dwukrotnie dewastacji na każdym ze swoich trzech reprezentacyjnych obiektów sportowych, dwukrotnie na rynku Katowic, dwukrotnie w parku na osiedlu Witosa i dwukrotnie (trzykrotnie) w akompaniamencie zachwytów przekraczając brodem fontannę przed budynkiem Narodowej Orkiestry Symfonicznej, czym zarazem Katowice wywalczyły sobie lepszy rezultat niż siedem innych województw z dołu tabeli łącznie. Brawa dla Mistrza Polski.
[deszcz serpentyn i trzaskające korki od szampana, kibice na trybunach szaleją]
fontanna na rynku w Katowicach
© materiały własne Paweł Mrozek
fontanna na osiedlu Witosa — Katowice
© materiały własne Paweł Mrozek
fontanna przed budynkiem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia
© materiały własne Paweł Mrozek
Przechodzimy jednak dalej, gdyż do końca gali jeszcze daleko. Czas na dalszą część podsumowania całej naszej sceny sportowej. Łączna liczba rozegranych spotkań kół samochodów z powierzchnią fontanny zakończonych sukcesem sięgnęła 61 pełnych wzruszeń i emocji tryumfów polskiej motoryzacji nad małą i wstydliwą architekturą. Gruchot płyt wywoływał emocje i wzruszenie w 13 województwach i 36 miastach na terenie naszego kraju.
tabela klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski w Rozjeżdżaniu Fontann
© Paweł Mrozek
Znakomity wynik Katowic jednak nie dziwi, jeżeli spojrzy się na to, jak radziło sobie całe województwo śląskie. Śląskie jest absolutnym dominatorem całych rozgrywek, odpowiadając za 25 procent wszystkich rozjechanych fontann na terenie naszego kraju. W demolowaniu fontann region ten zostawił daleko w tyle całą resztę województw. W dodatku, o ile w pozostałych województwach to najczęściej jedno z miast odpowiadało za wypracowanie co najmniej połowy wyniku, tak w województwie śląskim rekordowy wynik Katowic, co może zaskakiwać, ginie nieco w mnogości innych dobrych drużyn, gdyż został wypracowany przez jeszcze sześć innych miast. „Miejski klub alternatywnych sportów motorowowodnych Gliwice” i „Postrach chodników Częstochowa” mające na swoim koncie po dwa zwycięstwa oraz Siemianowice Śląskie, Dąbrowa Górnicza, Rybnik i Sosnowiec po jednym udanym spotkaniu kół zamachowych naszego zmotoryzowanego postępu z paskudnym parkowym emiterem wilgoci. Z tego miejsca najmocniej gratulujemy, przesyłając wirtualną żółtą koszulkę lidera i życzymy dalszych owocnych zmagań i tryumfów. Zaś marszałkowi województwa śląskiego posyłamy pod rozwagę pomysł zmiany herbu województwa na przedstawiający żółtego orła za kierownicą Iveco pogrążonego do połowy w fontannie na błękitnej tarczy.
Klasyfikacja Generalna Rywalizacji Województw
© Paweł Mrozek
Chociaż pozycja Katowic nie jest jednak bynajmniej nie zagrożona i na głowę zasłużonych zwycięzców rywalizacji spadną teraz zapewne szczodre benefity z Polskiego Związku Rozjeżdżaczy Fontann, to drużyna z Katowic nie może sobie pozwolić na to, by spocząć na laurach, gdyż tuż za nią goni ich zawzięcie w tabeli obecny Wicemistrz Polski, zdobywca srebrnego medalu nasza Warszawa!!! Wysoka pozycja stołecznych nie powinna wszak nikogo dziwić, gdyż drużyna „Masakra Wodotrysków Warszawa”, dysponując największą liczbą najlepszych obiektów szkoleniowych, dostępem do znakomitych zawodników i profesjonalną kadrą trenerską, odniosła pięć łatwych zwycięstw na przestrzeni ostatnich lat, pokazując plecy reszcie konkurencji z dołu tabeli. Do ekscytującej masakry pluskowisk dochodziło tam przede wszystkim na dwóch obiektach, oczywiście na narodowym pluskowisku reprezentacji, czyli w „Multimedialnym Parku Fontann” oraz w parku Polińskiego na Grochowie.
Multimedialny Park Fontann — Warszawa
© materiały własne Paweł Mrozek
fontanna w parku na Pradze — Warszawa
© materiały własne Paweł Mrozek
Trzecim miastem w tabeli i zdobywcą brązowego medalu, zarazem dzierżącym niepobity do dziś rekord obiektu jest drużyna „Łupacz fontann Lublin”, która samodzielnie, korzystając tylko z jednego obiektu sportowego na Placu Litewskim, wypracowała całkiem przyzwoity wynik, rozjeżdżając swoją fontannę cztery razy z rzędu, co jest naprawdę znaczącym osiągnięciem sportowym wartym odnotowania, zapewniając sobie tym samym niezagrożoną pozycję w naszej ekstraklasie.
Plac Litewski w Lublinie
© materiały własne Paweł Mrozek
W kategorii najbardziej błyskotliwego debiutu w rozgrywkach, szczególne uznanie i gratulacje należą się jednak w ostatnim czasie Kutnu. Drużyna „Gruchot kamiennych róż Kutno” zaliczyła zdecydowanie najlepszy debiut w lidze i otwarcie sezonu, masakrując swoją sadzawkę trzykrotnie w okresie kilku miesięcy od jej otwarcia, czym zasłużyła sobie na miejsce tuż za podium. W tak znakomitym występie w minionym sezonie niewątpliwie pomógł im ich innowacyjny obiekt sportowy „Samochodowy sarkofag reaktora Kutno 1”, który zastąpił funkcjonujący w tym miejscu skwer z placem. Tym samym dzięki agresywnej taktyce Kutno zajęło czwartą pozycję, ex aequo z drużyną „Łomot płyt Szczecinek” i „Suwalskimi kruszycielami granitu”. Tu muszę od siebie wyrazić moje osobiste emocje. Powiem szczerze — być może inni nie dawali wam wielkich szans, ale ja w was Kutno zawsze wierzyłem i pokładałem nadzieję. No więc udało się. Przed wami jeszcze długa droga, ale macie ducha walki, macie power i idziecie jak burza trzeszcząco-gruchoczącą drogą sukcesu. Oby tak dalej.
górna płyta sarkofagu nad reaktorem Kutno 1
© materiały własne Paweł Mrozek
Oczywiście ta klasyfikacja nie zamyka naszej tabeli wyników i nie wyczerpuje naszej ciekawości. Na uwagę zasługują takie niespodzianki jak chociażby drużyna „Koło sportowe kamienia łupanego Piszczec” dumnie dewastując fontannę na świeżo otwartym placyku we wsi. To zdecydowanie najmniejszy, ale charakterny bohater tych rozgrywek.
W trakcie zmagań do niezwykłej sytuacji doszło także w Kołobrzegu. „Zrywacze fontann Kołobrzeg” wspięli się na prawdziwe wyżyny, rozgrywając podwójne spotkanie, w którego czasie dokonali czegoś, wydawałoby się niemożliwego, rozjeżdżając ponownie swoją fontannę jeszcze przed ukończeniem jej remontu po poprzednim spotkaniu. Serdecznie gratulujemy. To właśnie dla takich chwili kibice kochają ten sport.
Gratulujemy oczywiście wszystkim trzydziestu sześciu drużynom, które rozegrały bardziej lub mniej udane spotkania. Imponuje nam wysoki stopień profesjonalizmu wszystkich drużyn. Zdecydowaną większość odosobnionych przypadków zawdzięczamy bowiem pojazdom służb komunalnych, karetkom pogotowia, policji i samochodom dostawczym. Warto tu też dodać, że niektóre miasta, które znalazły się poza tabelą, jak Radom i Białystok, muszą poprawić formę. Chociaż ich fontanny uległy z niewyjaśnionych przyczyn uszkodzeniu, jednak konstrukcja okazała się zbyt odporna prawdopodobnie i przez to sędziowie nie byli wstanie stwierdzić, czy należą się jakieś punkty drużynom z tych miast. Bardzo nam przykro.
Europejska Klasyfikacja Generalna dla całej rodziny alternatywnych sportów motorowodnych
© materiały własne Paweł Mrozek
Na koniec jeszcze jednak kilka pikantnych danych i podsumowań. Przysiadłem tym razem na poważnie do przeglądu rubryk sportowych w pozostałych krajach europejskich, próbując na wszelkie możliwe sposoby i we wszystkich językach doszukać się informacji o innych rozgrywkach na obszarze naszego kontynentu i „ooołłłłboj” — były one owocne. To znaczy o tyle owocne, że zyskałem już niewzruszoną pewność, iż jesteśmy zdecydowanie „narodem wybranym”. Przypadków rozjeżdżania fontann w innych krajach jest tyle, co kot napłakał, jak i też objawiły mi się niezwykłe różnice w podejściu do stylu i techniki, które prezentowały inne drużyny. Nie spodziewajcie się jednak cudów. Bolesna prawda jest taka, że cała reszta naszego kontynentu to po prostu cieniasy, które łącznie nie wypracowały nawet tyle, co województwo śląskie w pojedynkę. W dodatku w tak dobrym stylu, jaki prezentują nasi zawodnicy, rozegrano może łącznie trzy spotkania. Były to dwa przypadki z północnej Rumunii i jeden z Kijowa, noszące tak naprawdę znamiona spotkań rozegranych według reguł tego sportu, czyli celowego wjechania samochodem na obszar zlicowanej z nawierzchnią fontanny i tam założenie tak zwanego gniazda, będącego wymogiem zdobycia punktów do tabeli klasyfikacji generalnej. Oznacza to, że nawet takie nasze skromne Suwałki, z trzema zwycięstwami na koncie, w starciu z dowolnym miastem Europy, spuściłyby mu srogo epicki łomot, odsyłając upokorzonych i płaczących do szatni.
Ewidentnie w innych europejskich krajach brakuje nieco tego ducha sportowej rywalizacji. Pozostałe kilka przypadków bowiem to w lwiej części de facto wypadki drogowe z udziałem seniorów, którzy jadąc dostali zapaści i skończyło się to w tradycyjnej wyniesionej fontannie, która była gdzieś w pobliżu drogi lub na rondzie, lub też w kilku przypadkach, głównie z zachodniej i południowej Europy, gdzie podobny efekt wywalczyli fani „Szybkich i Wściekłych” opuszczając swoimi Subaru albo Fiatem srogie wixy późną porą. Jedynym i wyróżniającym się na tle tych mizernych wyników przypadkiem jest jedna jedyna lokalizacja poza Polską w mieście Tours, we Francji, gdzie istnieje dość niezwykły obiekt sportowy, jednak zawody odbywają się tam w nieco odmiennej formule. Celem zawodników jest po napruciu się alkoholem przejechać jak najszybciej kilometrowy odcinek prostej jak strzała Alei Beranger zakończony fontanną w osi jezdni, w której po wybiciu na progu należy wylądować swoim wehikułem nienagannym telemarkiem. W mieście tym tradycja ta kultywowana jest od wielu dekad i chociaż skoki do fontanny należy potraktować jako nieco inną dyscyplinę sportową, nie zmienia to faktu, że dokonania drużyny z Tours wzbudzają w Polsce nasze najwyższe uznanie.
Tak czy inaczej, można śmiało stwierdzić, że nie należy się w nadchodzących latach spodziewać, aby jakakolwiek drużyna z naszego kontynentu choćby śmiała rzucić rękawicę polskiej reprezentacji. A szkoda, bo to znacznie obniża szanse na to, że rozjeżdżanie fontann znajdzie się w gronie dyscyplin olimpijskich, a przecież byłyby to dla nas łatwe trzy medale za każdym razem, brane jak za darmo. No nic, może kiedyś, a na razie pozostaje nam przyglądać się dalszym pasjonującym zmaganiom w naszym kraju i cieszyć się, że jak zwykle Polska mistrzem Polski.