Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Czym jest czwarta przyroda? Czasy uporządkowanej zieleni się skończyły!

14 lutego '23

Termin czwarta przyroda coraz mocniej przebija się w dyskusjach na temat zieleni w naszym krajobrazie. Ruderalne, dzikie chaszcze mają stać się elementem naszych miast i wsi, który doceniamy a nie tępimy. Czy to możliwe?

Osiedlowe zarośla, mchy łapiące się zniszczonych budynków czy wyrastające z dziur w asfalcie rośliny do tej pory stanowiły dla nas element niepożądany. Zieleń miejska, jeszcze do nie dawna, miała być sadzona i pielęgnowana pod linijkę, albo nie powinno być jej wcale. To podejście zmienia się przez wiele elementów — dlaczego? Za sprawą badaczy i architektów krajobrazu, którzy popularyzują termin czwarta przyroda.

Co tak naprawdę oznacza to określenie, gdzie te „użytki ekologiczne” możemy stosować a także jaka jest przyszłość zieleni miejskiej opowiada nam Kasper Jakubowski — architekt krajobrazu, specjalizujący się w tej tematyce.

Wiktor Bochenek: Czym jest czwarta przyroda? Na czym polega ten podział?

Kasper Jakubowski: Czwarta przyroda to pojęcie, które wprowadził berliński badacz nieużytków Ingo Kowarik. Stworzył te kategorie, mapując sukcesję ekologiczną Berlina po okresie drugiej wojny światowej. Obecnie jest tam trzecie pokolenie badaczy miejskiej przyrody, które bada Berlin i procesy przyrodnicze, jakie w nim zachodzą po II Wojnie Światowej.

Czwarta przyroda, jak mówi profesor Piotr Skubała, nie oznacza tej najgorszej, ale jest tą, którą zajmowaliśmy się bardzo mało, albo wręcz traktowaliśmy ją jako małowartościową i niewartą naszej uwagi czy badań. Obejmuje ona nieużytki i tereny zdegradowane przez człowieka, które natura powoli kolonizuje.

Pierwsza przyroda to ta, której już prawie nie ma — tereny krajobrazu naturalnego, takie jak dawne puszcze czy pojedyncze wiekowe drzewa. One są chronione rezerwatami — na przykład Las Bielański w Warszawie. Druga przyroda to ta, którą już zmieniliśmy — pola uprawne, lasy gospodarcze i łąki kośne. To dość ciekawe, bo gdy zaprzestajemy je użytkować, one z automatu stają się po jakimś czasie czwartą przyrodą. Trzecia przyroda to ta, którą dziś się najczęściej zajmujemy — zadbane trawniki, donice i parki miejskie. Ona na szczęście wygląda coraz bardziej naturalnie.

Gdy mówimy o przyrodzie w mieście, wszyscy widzą tą estetyczną, zadbaną miejską zieleń. Poza nią wiele jest również terenów, które trudno zdefiniować — obrzeża, niezainwestowane tereny czy miejsca tracące funkcje. Nieużytki mają różny charakter — od pozostałości po przemyśle, kamieniołomach czy fabrykach po szczeliny chodników, czy ściany zarastające pnączami. Trend zainteresowania czwartą naturą trwa od okresu powojennego, a nawet wcześniej, kiedy inwentaryzowano i szkicowano roślinność średniowiecznych murów czy rzymskiego Koloseum.

Kasper Jakubowski

Kasper Jakubowski

fot. Zielone Miasto Poznań | UWI INWESTYCJE SA

Zwiastunem zmian był okres drugiej wojny światowej, gdzie między innymi w brytyjskiej prasie ukazywały się artykuły ukazujące roślinność w lejach bombowych. Zniszczone europejskie miasta stworzyły warunki dla odnawiania się roślinności niespotykane od ostatniego zlodowacenia. Często wracały tam gatunki, które zniknęły, bo ich nasiona były wcześniej głęboko pod fundamentami zniszczonych budynków, a zostały wydobyte na wierzch.

Istotna jest jeszcze jedna koncepcja — trwałych ruin, których się nie odbudowuje ani nie wyburza. Zostawia je naturze, zarastaniu, co jest odpowiedzią na szaloną gentryfikacje w Polskich miastach i adaptację budynków poprzemysłowych. Nie warto wszystkiego adaptować, komercjalizować i odświeżać. Często ta przeszłość w miastach jest zerwana — trudno zobaczyć w bardzo „hardkorowych”, wysokonakładowych projektach adaptacji autentyczność i przeszłość Przyroda stanowi tu wartość dodaną ruin zabytków obiektów. Jest elementem tożsamości przyrodniczej miast i regionów. Przykładem jest Zagłębie Ruhry, gdzie pozostawia się wiele takich industrialnych „ruin” i artefaktów w otoczeniu bujnie rozwijającej się roślinności.


Wiktor:
Czy czwarta przyroda zawsze wiąże się z miejscami post ludzkimi, które człowiek zmienił?

Kasper: Czwarta przyroda to najczęściej tak zwane puste przestrzenie, które człowiek wyeksploatował i zniszczył, a które bardzo szybko wypełnia natura. To już nie jest dziewicza przyroda. Naukowcy mówią o „nowej” dzikiej przyrodzie, którą musimy dziś zdefiniować na nowo.

Ta natura podlega intensywnym zmianom, różniąc się składem gatunkowym od ekosystemów znanych z przeszłości. Pojawiają się w niej gatunki synantropijne, związane z człowiekiem czy obce, a w tej grupie są też gatunki inwazyjne. Tworzymy w ten sposób „nowe środowiska” i nowe warunki dla odnawiania się przyrody.

Czwarta przyroda rozwija się też obok nas. Wystarczy, że trochę „odpuścimy”, ograniczymy koszenie czy herbicydowanie, przestaniemy wydłubywać mech z chodników. Zobaczymy, jak szybko zmieniają się trawniki w łąki i co wyrośnie jak tylko odbetonujemy trochę przestrzeni i pozwolimy, aby zieleń sama się wprosiła. Od milionów lat robi to doskonale!

Ksiązka Kaspra Jakubowskiego powstała w oparciu o wieloletnie badania autora zwieńczone doktoratem - dostępna jest za darmo w wersjii ebooka

ksiązka Kaspra Jakubowskiego powstała w oparciu o wieloletnie badania autora zwieńczone doktoratem — dostępna jest za darmo w wersjii ebooka

© Kasper Jakubowski

Wiktor: Na czym polega sukcesja w czwartej przyrodzie?

Kasper: Sukcesja ekologiczna to słowo klucz do zrozumienia krajobrazów czwartej przyrody. To krajobrazy ewoluujące, które adaptują się do nowych warunków klimatycznych. Sukcesja oznacza następstwo, przyroda ma szereg mechanizmów, żeby adaptować zniszczone tereny, zanieczyszczone gleby czy beton.

Na początku pojawiają się organizmy ruderalne jak mchy i porosty. Potem pojawia się wyższa roślinność. To tworzy warunki dla kolejnych grup roślin. To proces bardzo rozciągnięty w czasie i nie musimy go przyśpieszać. Jeśli odpuścimy nawet niewielki fragment asfaltu czy betonu to zobaczymy, jak szybko pojawia się na nim dzikie życie, które jest fascynujące. To jest paradoks! Człowiek poprzez działalność przemysłową nieświadomie stworzył nowe siedliska, które nierzadko stały się enklawą dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Dzięki temu możemy obserwować, jak przyroda radzi sobie w ekstremalnych warunkach.

Przyroda zawsze podlega ciągłym zmianom. Tak zwane nieużytki miejskie też będą inaczej wyglądały za 20, 30 czy 100 lat. Przykładem takiej sukcesji jest park pokolejowy Schöneberger Südgelände — możemy tam zaobserwować niemalże w środku Berlina, jak ta sukcesja roślinności toczy się na dawnym torowisku po przeszło siedemdziesięciu latach. Ten las jest w ciągłej przebudowie. Pewne fragmenty są zadrzewione bardziej, a w innych zachodzi to wolniej. Tworzy to bardzo interesujące żywe „laboratorium miejskiej przyrody”. Takie tereny powinny zostać objęte ochroną prawną.

To też nie jest sukcesja w klasycznym wydaniu, bo pojawiają się gatunki obce a z nimi gatunki inwazyjne i każe nam pytać o to, w jakim stopniu możemy w tę sukcesję ingerować.


Wiktor:
To jest dość ciekawa sprawa. Jak powinno wyglądać projektowanie, a może właśnie nieprojektowanie tej czwartej przyrody? W jakim stopniu powinniśmy w nią ingerować. Pojawia się kwestia walki z inwazyjnymi gatunkami, w jakim stopniu ona powinna przebiegać na terenach czwartej przyrody?

Kasper: Jest cała koncepcja „nowych ekosystemów" tak zwany novel ecosystems. Mamy tu do czynienia z eksperymentem. Pewne zbiorowiska rozwijają się na terenach bardzo przekształconych i rozwijają się samoistnie. To jest rodzaj eksperymentu, jak ta ewolucja będzie zachodzić. Odpowiedź na pytanie, czy ingerować i zawsze usuwać gatunki inwazyjne, moim zdaniem nie jest jednoznaczna.

Jako architekt krajobrazu postuluje elastyczne i pragmatyczne spojrzenie. Jeżeli mamy do czynienia z pierwszą czy drugą naturą, tam powinniśmy tępić obce i inwazyjne gatunki, jeśli mamy na to fundusze. W przypadku czwartej przyrody powinniśmy być bardziej elastyczni. Można to obserwować i ograniczyć do minimum interwencję. Są takie rośliny z rodzaju Reynoutria, czyli rdestowce, które są nieistotne biocenotycznie i szalenie ekspansywne. Jeśli mamy możliwość, to rdestowce powinniśmy nawet w kontekście czwartej przyrody usuwać. A przede wszystkim zadbać, aby nie stworzyć nowych ich stanowisk, co nagminnie zdarza się na placach budowy czy przy budowie dróg. 

Jeżeli chcemy zachować jakieś cenne zbiorowiska roślinności, to  istotne jest usuwanie inwazyjnej nawłoci kanadyjskiej i późnej. Jak „odpuścimy” te tereny to prędzej czy później wyrośnie tam las. Jestem zwolennikiem zachowywania, także w miastach terenów bez ingerencji. Nawet jeśli nie są istotne przyrodniczo, warto obserwować, jak ta przyroda się adaptuje i rozwija sama. Większym zagrożeniem niż gatunki inwazyjne jest często rekultywacja kosztem przyrody czy powtórne zagospodarowanie tych terenów.

Możemy próbować ingerować inaczej, na przykład, zaszczepiając rośliny leśnego runa w lasach sukcesyjnych, ponieważ same by się tam nie pojawiły po przerwaniu ciągłości z lasami naturalnymi.

Wydaje mi się, że XXI wiek i zmiany w środowisku przyrodniczym, pokazują, że potrzebujemy każdej przyrody, która trwale zabezpiecza glebę, magazynuje wodę, rozwija się pomimo zanieczyszczeń. Ostatnio słuchałem świetnego wykładu doktora Krzysztofa Świerkosza, który pokazywał, że w najgorszych scenariuszach lasy w naszej szerokości geograficznej zaczną znikać, będą chorować lub zaburzony będzie ich wzrost. Adaptacja gatunków takich jak sosna, świerk, jarzębinaczy brzoza, które w wyniku chorób grzybowych i wzrostu temperatur zaczną umierać, przestanie być możliwa. Wtedy może z większą życzliwością spojrzymy na te gatunki inwazyjne drzew, które tak tępimy. One mogę być w przyszłości nadzieją dla miast.

Kamieniołom Libana, który stał się użytkiem ekologicznym

kamieniołom Libana, który stał się użytkiem ekologicznym

fot. Jerzy Opioła | Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0

Obserwuję na przykład bożodrzew gruczołkowaty, gatunek, który jest wskaźnikiem miejskiej wyspy ciepła. Potrafi rosnąć w każdych warunkach, w szczelinach budynków czy przy krawężników. W 2022 roku w sierpniu, gdy wiele drzew usychało, on był niesamowicie witalny. Za 20-40 lat, ten gatunek może się okazać ratunkiem dla miast i lasów. Czekają nas ogromne zmiany, przeobrażenia na niespotykaną skalę i wydaje mi się, że musimy obserwować, jak przyroda się do nich adaptuje. To ogromne wyzwanie dla „starej” szkoły ochrony przyrody — co chcemy dziś chronić i dlaczego.

Badania prowadzone przez zespół profesora Piotra Sikorskiego na SGGW, który badał nieużytki w Warszawie, wskazują wprost na rolę czwartej przyrody. Nawet te nawłocowiska i tereny, które dziczeją, pochłaniają dwukrotnie więcej dwutlenku węgla niż trawniki parkowe. To argument za tym, by nie kosić, ale też chronić te tereny wtórnie zdziczałe, nawet jeśli wciąć nie postrzegamy ich jako „pięknych”. Te krajobrazy dla nas pracują!


Wiktor:
Dlaczego powinniśmy bardziej dbać o czwartą przyrodę?

Kasper: To kwestia projektowania. Czwarta przyroda jest wyzwaniem dla projektantów i projektantek. Przed naszymi miastami stoi wyzwanie przywrócenia bioróżnorodności. Optymistyczne jest to, że jest to możliwe, by tej przyrody było więcej, a zieleń była przyjaźniejsza dla nas i dla istot tam żyjących.

Potrzebujemy w miastach trochę więcej chaosu i mniej uporządkowania. To jest kwestia mniejszych kosztów utrzymania zieleni i naszego przetrwania. Potrzebujemy zostawić przyrodzie także tej w mieście trochę więcej przestrzeni, gdzie może gospodarować sama. Dotyczy to architektury i projektowanie w niej nisz, w które wprowadzimy zieleń albo skolonizuje je sama. To też pokazuje, że czeka nas mniej projektowania, a więcej włączania i inicjowania pewnych procesów, którymi będziemy sterować.

Wojciech Kosiński mówił, że też potrzebujemy nowej estetyki środowiskowej. To nie może być prosta akceptacja „chaszczy”, chwastów i dzikości, bo wydaje mi się, że odbiorcy i deweloperzy tego nie zaakceptują. My musimy włączać czwartą przyrodę w taki sposób, by ona też była estetyczna.

Przychodzi tutaj z pomocą sztuka. W Berlinie przy Schöneberger Südgelände zaproszono artystów i rzeźbiarzy, którzy zaprojektowali ścieżki pośród tych samosiejek. To też cenny kierunek zmian. Możemy zaproponować odpowiedni substrat, który ograniczy sukcesję, albo wyeksponuje pewne gatunki. Możemy zmienić katalog szaty roślinnej i dopuścić gatunki, które dawniej eliminowaliśmy z krajobrazu.


Wiktor:
Na przykład?

Kasper: Dziewanna, dzika marchew, trzcinnik piaskowy czy czarny bez, albo moja ulubione: szczeć barwierska lub popłoch, czyli osty. To gatunki, które znoszą bardzo trudne i ciężkie warunki gleby, znosząc zasolenie. Jak je odpowiednio wyeksponujemy w projektach, mogą odwdzięczyć się bardzo ciekawą estetyką. Ruderalne osty stały się popularne w stylu boho.


Wiktor:
Czy określeniem Czwarta przyroda możemy zastąpić słowo nieużytek? Jak zastąpić to słowo, które ma jednak pejoratywny charakter?

Kasper: „Nieużytek” to coś bezużytecznego i bezwartościowego, co stanowi rezerwę inwestycyjną albo pole do rewitalizowacji kosztem zieleni, która ma być posadzona od nowa. To określenie znacznie węższe od czwartej przyrody. Czwarta przyroda, o czym piszę w mojej książce („Sukcesja przyrody i funkcji nieużytków miejskich”), zawiera w sobie te tereny zaniechane przez człowieka, ale też te, które zostały ponownie zaadaptowane i są dziś objęte ochroną prawną. Mamy tu tutaj różne podejścia i szkoły do czwartej przyrody. W Wielkiej Brytanii wiele z tych terenów jest chronionych ze względu na procesy przyrodnicze, które w nich spontanicznie zachodzą i mozaikę siedlisk. Przemysł tworzy. W innych realizuje się ambitne projekty odbudowy środowiska przyrodniczego i odtwarza się ekosystemy i ich funkcje.

Wszystkie te zróżnicowane parki tworzą całą sieć terenów zieleni przenikających miasta, w których musi być miejsce też dla „niezorganizowanej”, niekontrolowanej przez człowieka przyrody. O tym jest ta opowieść.

Na przykład, w Berlinie część terenów zostawia się samemu sobie, ale tworzy się też parki, które łączą trzecią i czwartą przyrodę.

Schöneberger Südgelände

Schöneberger Südgelände

fot. Assenmacher | © Wikimedia Commons BY-SA 4.0.

Głos został już oddany

Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Lakiery ogniochronne UNIEPAL-DREW
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE