Wiktor: Czyli można łączyć te różne rodzaje przyrody?
Kasper: Tak. To dobre rozwiązanie dla polskich miast, wydaje mi się, że w Polsce nigdy nie będzie stuprocentowej akceptacji „chaszczy” i dzikości. Musimy znaleźć złoty środek pomiędzy postawą „nic nie zmieniajmy”, a „zmieniajmy wszystko”. Musimy stworzyć nowe koncepcje parków z minimum udostępnienia i wprowadzenia nowej zieleni. Takie rozwiązania na styku trzeciej i czwartej przyrody łączące zieleń urządzoną z tą nieurządzoną są rozwiązaniami idealnymi dla miast. Odpowiadają na coraz większą presję społeczną, aby zachować wszędzie zieleń i jej nie zubażać. Coraz więcej mieszkańców i aktywiści domagają się, by nie wycinać starych drzew i ochronić miejskie łąki czy dzikie zagajniki, protestując przed planom ich rewitalizacji czy „uporządkowania” przez architektów krajobrazy czy zarządy zieleni.
Czas trawników skoszonych na dwa centymetry, tuj czy zieleni pełnej dziwactw wymagających częstego nawodnienia powoli się kończy. Im szybciej uświadomią sobie to decydenci, którzy trzymają rękę na budżetach, tym lepiej dla nas i dla naszych miast. Wyzwania dotyczące zmian klimatu i miejskich wysp ciepła są tak duże, że nie powinniśmy tworzyć zieleni drogiej w utrzymaniu i jałowej pod względem biologicznym.
Wiktor: Jak dobrze rozumiem poza kwestiami bioróżnorodności czy estetyki, czwarta przyroda jest też opłacalna ekonomicznie?
Kasper: Tak. Większość projektów architektury krajobrazu w zieleni miejskiej, to projekty dramatycznie drogie w utrzymywaniu. Zamiast sadzić to lepiej poczekać a najlepiej ochronić to, co już rośnie samo. Czwartą przyrodę możemy za to modelować -kosić albo podsadzać innymi gatunkami. Może to być rozwiązanie także dla zieleni osiedlowej. Spójrzmy na miejsca nieoczywiste jak składy budowlane, dawne parkingi czy nasypy. Tam pojawiają się roślinny, które nienawidzą koszenia, jednocześnie są znacznie odporniejsze na suszę. Czemu by nie wprowadzać ich na tereny zieleni urządzonej? W lodnynie w nowych parkach widziałem biotopy ruderalne zaprojektowane z użycie gruzu z budowy. Przyciagają one owady i kwitną malowniczo.
Zwrócił mi uwagę na to Wojciech Januszczyk z Fundacji Krajobrazy, który sugeruje, żeby zamiast intensywnej pielęgnacji zieleni, utrzymywać ją selektywnie. Zbiorowiska łąkowo-bylinowe, które zaczną być niepokojące i zbyt przerośnięte, można nieco „odchwaścić”, pozostawiając quasi-łąkową roślinność, ale mając nad tym pewną kontrolę. To jest inny model utrzymywania zieleni.
To nie jest tak, że z terenami czwartej przyrody nic nie robimy. Ograniczamy do podstawowych zabiegów, dlatego możemy wprowadzać ją do elementów zieleni parkowej. Patrzę z niezrozumieniem, kiedy deweloperzy wkraczają na działki, które są bardzo bogate w zieleń istniejącą — i zaczynają wycinać wszystko w pień, aby potem sprowadzać drogą roślinność z holenderskich szkółek. Musimy zadbać o to, by coraz więcej samosiejek zabezpieczać, by mogły rosnąć dalej.
Gleisdreieck
fot. Matti Blume | Wikimedia Commons BY-SA 3.0
Przykładem jest warszawska Wola, która jest bardzo uboga w zieleń i bardzo potrzebuje buforów takiej naturalnie wyglądającej zieleni pośród nowych osiedli. Dla mnie czwarta przyroda jest wyzwaniem, by nie postrzegać tych terenów ze śmieciami, degradacją społeczną czy niepokojącymi zjawiskami społecznymi, tylko żeby zaistniała jako prawdziwe enklawy zieleni i spokoju. Nie każdy mieszkaniec Woli znajdzie czas by pojechać z rodziną do Puszczy Kampinowskiej, ale chciałby się zregenerować w otoczeniu zieleni. To umożliwiają właśnie takie ostoje czwartej przyrody – nie muszą posiadać przy tym wyjątkowych wartości przyrodniczych, żeby je zachowywać. Wystarczy, że będą uprzątnięte ze śmieci, dostępne i zapewni się w nich minimum bezpieczeństwa.
Potrzebujemy takich terenów czwartej przyrody, parków kieszonkowych czy mikrolasów w przestrzeni miasta. Istotne jest zacieranie granicy pomiędzy tym, co urządzone i nieurządzone, kontrolowane i niekontrolowane, między architekturą i naturą. To również element adaptacji.
Wiktor: Wspomniał Pan o parku Schonberger Sugerlande. Czy może Pan wymienić inne przykłady zastosowania czwartej przyrody?
Kasper: Przykładem podejścia integrującego trzecią i czwartą przyrody z zachowaniem tego zarastania jest inny berliński park — Gleisdreieck. W tym parku występuje strefowanie tej przyrody. Samosiejki rosnące na torfowisku dzielą zachodnią i wschodnią część, są łącznikiem i korytarzem ekologicznym między sąsiednimi terenami. Spontaniczną zieleń stanowi świadomie zachowany bufor oddzielający strefy intensywnej rekreacji dla skaterów od ruchy pieszych czy miejsc piknikowania
Innym ciekawym przykładem w Berlinie jest Nordbahnhof Park. To park liniowy podzielony na trzy części: leśna, łąkowo-leśna i łąkowa. To jest niesamowite dlatego, że w środku istniejącej i historycznej zabudowy mamy namiastkę krajobrazu wsi. Kontrast jest intrygujący. Możemy wejść do środka parku o niewielkiej powierzchni i nie widzieć dookoła siebie zabudowy. Są to naturalne przestrzenie ciszy. W środku tego parku słychać tylko ptaki, a nie zgiełk miasta.
Kiedy przeniesiemy się do Londynu zobaczymy przykłady parków ekologicznych, powstających w miejscach zniszczonych i poprzemysłowych. W nich odtwarza się mozaikę różnych siedlisk — mokradeł, lasów i łąk. Często są przy nich specjalne centra informacyjne, które pozwalają na edukację ekologiczną. Pozwalają też aktywizować mieszkańców. To często parki dzielnicowe, blisko nowych budynków. W Polsce bardzo takich parków edukacyjnych brakuje.
Schöneberger Südgelände
fot. Jacobo.ka, © Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0
Przykładem czwartej przyrody jest Park Olimpijski Królowej Elżbiety, gdzie zrenaturyzowano mnóstwo siedlisk wzdłuż jednej z rzek. Mamy do czynienia z przebudową krajobrazów poprzemysłowych, nawet w odwzorowaniu do pierwszej natury. To przykład też zakładania parków mokradłowych odtwarzających retencję, siedliska związane z rzekami w miastach.
Innym opisanym przeze mnie terenem dziś chronionym prawie w środku Nantes jest w Péage Sauvage. Obejmuje duży wolny od zabudowy obszar i podmokły, na którym miała powstać obwodnica. Szczęśliwie odstąpiono od tych planów. Taka rezerwa inwestycyjna po latach zyskuje ogromną wartość przyrodniczą. Obszar nazywany jest też „Petite Amazon” i ze względu na unikalne walory przyrodnicze został zamknięty do zwiedzania przez co stał się bardzo tajemniczy. To jeden z pierwszych przykładów stworzenia obszarów Natura 2000 w europejskich miastach. Liczne leje po bombach w wyniku nalotów w latach 1939-1945wypełniły się trwale wodą i stworzyły unikatowe miejsca do rozrodu dla płazów i przebywania ptaków. Można je zwiedzać tylko przez kilka dni w roku, a liczba uczestników takich mikrowypraw jest limitowana. Wyzwaniem dla architektów było jak zaprojektować punkt widokowy dający wgląd w przestrzenie wyłączone z dostępności. Znakomicie sprostali temu zadaniu artyście z grupy Observatorium.
Czwarta przyroda może nas zaskoczyć w miastach, ale potrzebuje na to czasu. Często pojawiają się gatunki, których byśmy się w tych miejscach nie spodziewali. Przykładem jest krakowski Kamieniołom Libana, który w 2022 stał się użytkiem ekologicznym, co zakłada minimum ingerencji w procesy przyrodnicze, które w nim zachodzą. Po trzydziestu latach pojawiły się storczyki wewnątrz kamieniołomu. To również siedlisko płazów takich jak kumaki czy traszka grzebieniasta.
kamieniołom Libana
fot. Jerzy Opioła | Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0
Równie ciekawy jest Pergola Park w Utrechcie. To założenie na przedmieściach miasta, odpowiadając na problem suburbanizacji i zanikania granicy miasta i wsi. Utrecht Park to element zielonego pierścienia. Dzięki zaprojektowanej pergoli wydziela się w nim części uwzględniające potrzeby innych istot niż ludzie i bardziej naturalnej estetyki. Sama konstrukcja pergoli zawiera szereg nisz, które mają być zasiedlone przez różne grupy organizmów. Ma też zarosnąć pnączami. Nawiązuje przy tym formą do biomorfizmu – stylu nieco zapomnianego w architekturze a o dużym potencjalne.
Wiktor: Pańska książka jest do pobrania bezpłatnie, o ile wcześniej wypełni się ankietę. Czy poznamy wyniki tych badań?
Kasper: Książka ukazała się dwa lata temu, ale ciągle zbieramy te dane. Książka jest efektem mojej pracy naukowej prowadzonej w latach 2012-2016, ale i przykłady i wnioski, które wyciągnąłem, nie zdezaktualizowały się, a nawet są jeszcze bardziej aktualne dziś w Polsce.
Badanie pokaże jak odbiorcy mojej książki postrzegają te tereny, jakie mają obawy z nimi związane. Mogę obiecać, że przyjdzie moment na ich podsumowanie.
Wiktor: Jak zmienia się podejście do czwartej przyrody i zieleni w ogóle?
Kasper: W kontekście czwartej przyrody odnosimy się do pojęć bioróżnorodności i zrównoważonego rozwoju W Polsce ciągle spotykam się z opiniami że te pojęcia to nowomowa i puste slogany. Cytuje w książce autorów, którzy mówili o pojęciach i koncepcjach opracowanych w XX wieku, które doczekały się praktycznych zastosowań na szeroką skalę dopiero w ostatnich dwóch dekadach. Jeżeli chcemy wpisać się w te trwałe tendencje, to musimy zacząć to robić dziś. Od ekologii nie uciekniemy.
Widzę otwarcie biur architektonicznych na te zagadnienia. Żeby mniej projektować zieleni, która „jest na OIOMie” jak pisze pracowania Centrala, to znaczy wymaga ciągłych zabiegów, by przeżyć w „miejskim, betonowym piekełku”. Dobrze, że architekci i architektki otwierają się na nowe rozwiązania, dostosowane do zmian klimatycznych, do których będzie można przekonywać deweloperów. Trzeba odwagi i nie bać się eksperymentów sięgać po rośliny do niedawna wypierane z miast i trawników.
Wiktor: Dziękuje za rozmowę.
Park Olimpijski Królowej Elżbiety w Londynie
© The Department for Culture, Media and Sport | Wikimedia Commons CC BY 2.0..jpg