Ola: Wiele osób, szukając energooszczędnych rozwiązań, stawia na pompy ciepła. Te, jak się okazuje, często są nietrafionym wyborem. W jakich przypadkach takie rozwiązania się nie sprawdzą?
Kamil: Tak, to jest świetny przykład skrajności. Mniej więcej na przestrzeni ostatnich dwóch lat nastąpił całkowity odwrót sposobu myślenia o pompach ciepła. Z postrzegania ich jako mało- lub nieopłacalne rozwiązanie przeszliśmy w drugą skrajność i traktowanie pomp jako złotego, uniwersalnego środka na rosnące koszty eksploatacji. Obecnie montuje się pompy ciepła, w zasadzie bez większego zastanowienia, do wszystkich obiektów. Niestety w większości w budynkach wymagających w pierwszej kolejności gruntownej modernizacji. Co więcej, przy doborze rozwiązania, mocy urządzenia bazujemy jedynie na miesięcznych/rocznych kosztach ogrzewania, wydatków na prąd w danym obiekcie czy kosztach ponoszonych na ciepłą wodę użytkową.
Właściwa kolejność działań modernizacyjnych, doprowadzenie budynku do właściwego standardu energetycznego jest podstawą! W prawidłowo przeprowadzonych modernizacjach kotłownia realizowana jest na końcu. Najpierw poprawiamy efektywność energetyczną samego budynku — zmniejszamy wielokrotnie jego zapotrzebowanie na energię grzewczą i chłodzenie, a dopiero później dobieramy odpowiednie źródło ciepła/chłodu, które dzięki zmniejszeniu strat ciepła/chłodu potrzebuje mniejszej mocy i pracuje między innymi na niższych parametrach temperaturowych.
przykład modernizacji zespołu kilku budynków szkoły do standardu budynku pasywnego
© Akademia Zdrowego Budownictwa
Na ten moment przyzwyczailiśmy się jednak realizować modernizację odwrotnie, w całkowicie niepoprawny sposób. Do dziurawych jak ser szwajcarski domów, budynków biurowych, szkół, przedszkoli, ośrodków zdrowia, montujemy pompy ciepła, które dodatkowo mocą muszą odpowiadać stratom generowanym przez dany budynek, a ich efektywność, żywotność jest znacznie niższa.
Aby to zmienić, kluczową rolę odgrywa tutaj edukacja. Znając tło rynkowe, cele postawione w sektorze budownictwa, oczekiwania inwestorów, zwiększającą się odpowiedzialność spoczywającą na uczestnikach procesu budowy, w interesie każdego jest mieć wiedzę o budynkach pasywnych, zeroenergetycznych czy wysoce energooszczędnych. Wszyscy projektanci, inżynierowie budownictwa, wykonawcy, producenci materiałów budowlanych, a także inwestorzy powinni przejść doskonalenie zawodowe, które umożliwi im swobodne i świadome poruszanie się w zakresie budynków o najwyższych standardach energetycznych. Obecnie większość podejmuje decyzje projektowe, wykonawcze, inwestycyjne na podstawie panujących na temat budynków pasywnych, zeroenergetycznych czy wysoce energooszczędnych mitów, pseudofaktów i nieznajdujących zastosowania w konkretnym przypadku wskazówek.
Ola: Powiedzmy, że mam dom wybudowany tradycyjną metodą, co mam teraz zrobić? Jak wygląda procedura? Do kiedy i w jaki sposób mam możliwość czy obowiązek dopasować go do nowych wytycznych?
Kamil: To jest bardzo ciekawe zagadnienie, które w Polsce nie zostało jeszcze przełożone na konkretne akty prawne!
Mamy daty, przyjęte między innymi w ramach podpisanego przez Polskę pakietu Fit for 55, na podstawie którego wszystkie nowe budynki będą musiały być zeroemisyjne od 2030 roku. Czy pójdziemy śladami innych krajów europejskich, gdzie stopniowo takie regulacje pojawiają się już dziś? Moim zdaniem szybciej od wprowadzenia regulacji prawnych, sami zmienimy swoje przekonania i sposób patrzenia na nieruchomości, właśnie przez pryzmat ich efektywności energetycznej.
Teoretycznie każdy nowy budynek, który powstanie od 2030 roku, musi być zeroemisyjny, a dla części budynków użyteczności publicznej tą granicą jest rok 2027. Pytanie jednak, czy uda się wprowadzić zasadę, aby każdy budynek, który będzie wymagał modernizacji, na podstawie koniecznego pozwolenia na budowę, był już doprowadzony do najwyższych standardów energetycznych. Na to są przeznaczone znaczące środki i liczę, że prowadząc dalszą intensywną edukację uda się wypracować standardy, które pozwolą uniknąć wielu kosztownych błędów, wyeliminują między innymi niezgodne z obecnym stanem wiedzy procesy modernizacji, przeprowadzane w sposób gwarantujący kolejne modernizacje.
Wspomnę jeszcze krótko o tym, co dzieje się na innych europejskich rynkach. Kupując dziś nieruchomość w Belgii, mamy pięć lat, aby dostosować ją do określonych standardów energetycznych. Mając to na uwadze, niech każdy odpowie sobie na pytanie, jak wyceniłby taką nieruchomość (bez znaczenia czy mieszkalną, biurową, produkcyjną czy użyteczności publicznej). Na pewno nie wedle starych zasad, bo skoro wymaga wysokich nakładów inwestycyjnych do niezbędnej modernizacji, to jej wycena będzie już zupełnie inna, uwzględniająca nowy czynnik — efektywność energetyczną. To obniży wartość starych budynków i przemodeluje praktycznie cały rynek nieruchomości.
Ola: A jak te zmiany mają się do uproszczonej procedury budowania domków do 70 m kw.? W jaki sposób w tym przypadku egzekwowane i weryfikowane będą nowe zasady?
Kamil: Jeżeli ta inwestycja będzie realizowana z pieniędzy instytucji finansowych, poprzez na przykład kredyt, myślę, że weryfikacja w tym przypadku będzie bardzo prosta. Taka instytucja jasno określi minimalny poziom standardu energetycznego, dając do zrozumienia, że nie sfinansuje czegoś, co jest energochłonne, dbając również o własny interes. Jeżeli ktoś będzie chciał to sfinansować z własnych pieniędzy to bardzo możliwe, że niskie standardy energetyczne będą jeszcze przez jakiś czas możliwe, ale na pewno już trudniejsze w odsprzedaży, gdzie posługujemy się dokumentem charakterystyki energetycznej.
Co ciekawe, realizując konsultacje i przeprowadzając eksperckie szkolenia dla inwestorów, nie spotkałem dotychczas nikogo, kto, mając komplet wiedzy na temat budynków pasywnych, tła rynkowego i prostych sposobów na poprawę efektowności energetycznej we wszystkich budynkach w świadomy sposób rezygnowałby z tych rozwiązań tylko po to, żeby zamknąć się w budowie, która będzie pozornie, bo na etapie realizacji o 20, 30, 50 czy nawet 100 tysięcy tańsza. Kompletna wiedza u inwestorów powoduje, że zupełnie inaczej podejmują decyzje — w sposób bardzo świadomy, relokując środki na rzeczy odgrywające w budynkach najbardziej kluczową rolę. Świadomym podejściem do całego zagadnienia można budowę każdego obiektu w standardzie pasywnym czy zeroenergetycznym zrealizować niewiele drożej (nawet jedynie 5%, a średnio 10% drożej), w porównaniu do uczciwie spełnionych, obowiązujących warunków technicznych. Do tego potrzebni są profesjonaliści właśnie z odpowiednią wiedzą, aby takie budynki mogły powstawać w Polsce na masową skalę. Utworzyliśmy nawet na życzenie inwestorów specjalną listę „Znajdź Mistrza” na stronie Akademii Zdrowego Budownictwa, gdzie można znaleźć specjalistów ze zweryfikowaną wiedzą, potrzebnych na różnych etapach budowy, aby skutecznie zrealizować obiekty w standardzie pasywnym, zeroenergetycznym czy nawet zgodne z warunkami technicznymi, ale pozbawione błędów…
Ola: Czy jest jakiś jeden, złoty argument, który zawsze przekonuje sceptyków?
Kamil: To też jest bardzo ciekawe zagadnienie, ponieważ na przestrzeni lat te argumenty się zmieniały i nie wszystkie jeszcze do dziś miały okazję zostać wykorzystane. Z mojego doświadczenia, mając przyjemność współprojektować budynki pasywne w różnych częściach świata, również pozostawały one odmienne. Dla inwestorów z Polski, Niemiec, Austrii, Holandii czy Szwecji istotne były aspekty komfortu, jakości powietrza, braku problemów z fizyką budowli (grzybami, pleśnią), z czasem dopiero znacząco niższe koszty eksploatacji czy wzrost wartości takich budynków z uwagi na transformację energetyczną. Dla inwestorów z Chin na przykład najważniejszy był towarzyszący budynkom w najwyższych standardach energetycznych transfer wiedzy, nowe komponenty, prestiż, a z czasem znacząco niższe koszty eksploatacji i wzrost wartości takich inwestycji. Inwestorów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich przekonywał komfort temperaturowy i jakości powietrza, a także wzrost wartości takich inwestycji.
Bez względu jednak na to, jaką wiedzą już dysponowali inwestorzy, wiedza profesjonalistów zawsze była kluczowa. Sukces w postaci decyzji o realizacji obiektu w standardzie pasywnym, zeroenergetycznym czy wysoce energooszczędnym, zawsze zależał od nas — zespołu projektowego i wykonawczego. A to dzięki naszej wiedzy, doświadczeniu i umiejętności przekazania kompletnych i rzetelnych informacji o tym, jak funkcjonują obiekty w najwyższych standardach energetycznych. Takich sukcesów życzę w najbliższych latach wszystkim inwestorom. Jednocześnie zarówno inwestorów, jak i osoby profesjonalnie związane z procesem budowy zapraszam do rozwijania swojej wiedzy o budynkach pasywnych i zeroenergetycznych w Akademii Zdrowego Budownictwa. Do zobaczenia!
Ola: Dziękuję za rozmowę.