PDA 2024 – materiały i technologie dla Architekta. Korzystaj z darmowej wersji online
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Inkluzywnie

02 sierpnia '23

Rozmowa z numeru A&B 05|2023

Powstają coraz to nowe inwestycje mieszkaniowe. Jako architekci i specjaliści analizujemy ich architekturę oraz to, jak wkomponowują się w otoczenie. Myślimy o funkcjonalności — zarówno osiedli, jak i poszczególnych mieszkań, a także o materiałach wykończeniowych. Czy jednak budynki i oferowane w nich mieszkania są inkluzywne? Co musi być spełnione, aby takie właśnie były? Oraz gdzie można zobaczyć inkluzywne mieszkalnictwo? Na te oraz inne pytania odpowiada Zuzanna Mielczarek, architektka i badaczka, której zainteresowania obejmują tematykę sprawiedliwości społecznej w kontekście inkluzywnego mieszkalnictwa.


Katarzyna Mikulska
: Zacznijmy od podstaw. Czym charakteryzuje się inkluzywna architektura mieszkaniowa?

Zuzanna Mielczarek: To architektura mieszkaniowa, która uwzględnia potrzeby wszystkich grup społecznych. Dotyczy to nie tylko samej przestrzeni, ale również polityki mieszkaniowej i sposobu zarządzania budynkami. Jeśli chodzi o architekturę, na polu przestrzennym kluczowa jest dostępność oraz to, by każdy w danym budynku i jego otoczeniu mógł dobrze się czuć i z tego miejsca w pełni korzystać. Jest to dostosowanie między innymi do potrzeb osób poruszających się na wózkach, osób z różnymi niepełnosprawnościami, rodziców (w tym szczególnie matek), dzieci czy seniorów: brak barier architektonicznych, dostosowanie nawierzchni pieszych traktów, wysoka zieleń, która pozwala odetchnąć w upale, wygodne ławki, place zabaw, miejsca rekreacji. Wydaje się to banałem, a często w ramach cięcia kosztów nie jest realizowane. To również uwzględnienie innych niż ruchowe niepełnosprawności, na przykład osób słabowidzących i niewidomych. W projekcie warto uwzględnić też potrzeby osób neuroatypowych, narażonych na przebodźcowanie, które dotyczą czytelnej, spokojnej przestrzeni. Ważna jest zarówno likwidacja barier architektonicznych, jak i nietworzenie nowych przy rozpoczynanych inwestycjach. Częściowo określają to warunki techniczne, obecnie jednak w mocno okrojonym zakresie.

Kolejną kwestią są przestrzenie wspólne i zapewnienie w nich zarówno miejsc wypoczynku czy wyciszenia, jak i sąsiedzkiej integracji i aktywności. Ponieważ społeczna inkluzja sama się nie wydarzy, wspólnota musi mieć przestrzeń do tego, żeby zaistnieć. W koncepcjach osiedli społecznych Barbary Brukalskiej czy Heleny Syrkus ważne było zapewnienie nie tylko podstawowej infrastruktury społecznej, jak przedszkola czy żłobki, ale i miejsc osiedlowej kultury, integracji. Nie musi to być od razu pełnoprawny Dom Społeczny, jak na żoliborskim WSM. Tę funkcję może pełnić dobrze zaprojektowany hol czy większy korytarz, a także klubik czy świetlica przewidziane w budynku mieszkalnym. Niezbędne jest również zapewnienie mieszkań dla wszystkich, czyli na przykład większej niż standardowo wymagana liczby lokali dostosowanych do osób z niepełnosprawnościami i seniorów. 

 
Katarzyna
: Obecnie to jedno mieszkanie na inwestycję?

Zuzanna: Tak, jedno mieszkanie na budynek niezależnie od wielkości inwestycji, a więc może to być ogromny korytarzowiec albo nieduża kamienica. Biorąc pod uwagę same mieszkania, ze względu na tendencje rynkowe, produkuje się taśmowo małe kawalerki czy M-2, ponieważ dobrze się sprzedają i wynajmują. W budynku mieszkalnym powinno się jednak uwzględnić także potrzeby dużych rodzin, a więc zapewnić większe lokale, nawet M-5. Deweloperzy takie duże twory oferują głównie w formie „wielopaków inwestycyjnych”, z założenia zaprojektowanych pod komercyjny podział.

GWL Terrein, schemat ukazujący koncepcję urbanistyczną osiedla -półotwartą, dostosowaną do istniejących kwartałów zabudowy, proj.: KCAP

GWL Terrein, schemat ukazujący koncepcję urbanistyczną osiedla —półotwartą, dostosowaną do istniejących kwartałów zabudowy, proj.: KCAP

rys.: © KCAP

 
Katarzyna
: Czyli można je podzielić na mniejsze jednostki?

Zuzanna: Tak, można podzielić je na „kawalerki” pod wynajem, jednak zazwyczaj nie są to pełnoprawne mieszkania — nie spełniają norm doświetlenia, metrażu, nie zameldujemy się w nich na stałe. Dużo większym wyzwaniem dotyczącym elastyczności i adaptacyjności i ważniejszą potrzebą niż ta inwestycyjna byłoby projektowanie w drugą stronę, czyli na przykład zapewniając możliwość łączenia z sobą mniejszych mieszkań w przypadku rozwoju rodziny. Byłoby to możliwe tylko w przypadku mieszkań na wynajem, a nie rozdrobnionej własności prywatnej. Osiedla, w których dominuje stabilny, długotrwały najem, pozwalają na lepsze zarządzanie i tworzenie różnorodnej społeczności. Natomiast w przypadku inwestycji mieszkaniowych na sprzedaż często są to rodziny mniej więcej w tym samym wieku, które starzeją się generacyjnie. To są zazwyczaj podobne pod względem uwarunkowań ekonomicznych, stylu i modelu życia grupy społeczne. Temu zjawisku sprzyja również brak zróżnicowania typologii mieszkań, które są przeznaczone dla podobnego klienta. Jeśli budynek ma mniejsze lokale, często są kupowane na najem krótkoterminowy, a wtedy już w ogóle nie ma szans na wytworzenie się więzi sąsiedzkich ze względu na tymczasowość lokatorów.

 
Katarzyna
: Jakie znaczenie w kontekście inkluzywności ma lokalizacja?

Zuzanna: Może ona wykluczyć przede wszystkim transportowo, kiedy osiedla budowane są w złych lokalizacjach, nieskomunikowane transportem publicznym. Nie zamieszkają w nich osoby nieposiadające samochodu, a nawet zmotoryzowani będą mieli utrudnione życie. Lokalizacja może także wykluczać przestrzennie. Są przykłady osiedli socjalnych skierowanych do osób w najtrudniejszej sytuacji finansowej, lokalizowanych na obrzeżach miast, na trudnych, niedostępnych działkach, jak nieistniejące już położone między torami kolejowymi niesławne osiedle Dudziarska w Warszawie. Takie rozwiązania, jak się okazuje, to niestety nie obrazek z przeszłości — w zeszłym roku portale o designie obiegły fotografie złożonego z kolorowych mikrodomów osiedla socjalnego w Los Angeles przeznaczonego dla osób w kryzysie bezdomności, usytuowanego na wąskiej działce pomiędzy autostradą i parkingiem. Co gorsza, projekt był komentowany raczej pozytywnie. Na szczęście w Europie rynek mieszkaniowy zdążył się bardziej ucywilizować i takie eksperymenty są już rzadkością.

W Polsce pod względem lokalizacji bardzo ciekawe rozwiązania realizuje szczeciński TBS. STBS od samego początku działalności rewitalizuje śródmiejskie kwartały, również dogęszczając je i uzupełniając pierzeje nową zabudową, terenami zieleni. Dzięki temu powstają miejskie kompleksy stworzone ze wspólnot mieszkaniowych, mieszkalnictwa społecznego i komunalnego. STBS realizuje mieszkania na dostępny najem, ale i administruje segmentem komunalnym, organizuje programy skierowane do różnych grup społecznych, na przykład do młodych absolwentów czy seniorów. Te zróżnicowane społecznie miejskie kwartały są naturalne i sprawdzone pod względem historycznym. I wydaje mi się, że chyba najlepiej żyje się we wspólnocie składającej się z możliwie szerokiego przekroju społeczeństwa.

 
Katarzyna
: Dlaczego zróżnicowanie jest korzystne społecznie i dobre dla miasta?

Zuzanna: Chciałabym pokazywać tę kwestię na przykładach działań miejskich czy TBS-ów, ponieważ ze względu na brak regulacji, deweloperzy rzadko oferują tego typu rozwiązania. Bardzo ciekawe przykłady mamy w Rybniku, gdzie według mnie rodzą się właśnie innowacje mieszkaniowe w Polsce. W częściowo zrewitalizowanym, a częściowo współczesnym budynku (zrealizowanym w technologii stalowej prefabrykacji) znajduje się nieduży, kilkuosobowy, żeński co-housing senioralny. Na wyższych piętrach mieszkają również kobiety, które opuściły dom samotnej matki i są na drodze do pełnego usamodzielnienia. Przewidziano dla nich specjalne mieszkania treningowe. Działa tam synergia różnych pokoleń: z jednej strony młode kobiety pomagają seniorkom z zakupami czy porządkami, a z kolei one mogą pomóc w opiece nad dzieckiem. To dość dobrze funkcjonuje. Dlatego warto dbać o zróżnicowanie społeczne, bo kiedy mamy różne potrzeby, we wzajemnej pomocy i wsparciu możemy się uzupełniać. W centrum Rybnika powstaje świetna architektura mieszkaniowa — zupełnie nowy budynek TBS, przy ulicy Hallera, projektu SLAS, wkomponowany w istniejącą tkankę i całkowicie dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. W Rybniku także niedawno oddano do użytku nowy dom samotnej matki w zrewitalizowanym historycznym budynku. Warto dodać, że Rybnik ma też świetnie zaprojektowany system informacji miejskiej.

Innowacje mieszkaniowe czy społeczne najlepiej testuje się w małej skali — zarówno jeśli chodzi o architekturę, jak i wielkość miasta. Dlatego często pojawiają się w średnich i mniejszych ośrodkach, łatwiej nimi zarządzać w mniejszej skali. Te pilotażowe innowacje mogą być później skalowane i aplikowane w większych metropoliach. Z kolei w Ostrowcu Świętokrzyskim powstał projekt Lokator — program dla seniorów wspierany przez MOPS. Polega na tym, że młode osoby, które mają problem z odnalezieniem się na rynku mieszkaniowym, mogą zamieszkać wspólnie z seniorem, który ma do zaoferowania wolny pokój w mieszkaniu. Jest to połączenie potrzeb seniora, który jest samotny i często nie w pełni samodzielny, ale ma nadwyżkę metrażową w swoim mieszkaniu, z potrzebą osoby, która też w pewnym sensie jest wykluczona, bo nie stać jej na zakup mieszkania czy najem komercyjny i nie ma też szans na mieszkanie komunalne albo dostępny zasób okazuje się niewystarczający. Taka stancja jest darmowa, ale lokator podpisuje umowę, w ramach której będzie pomagał seniorowi w konkretnych, wyszczególnionych aktywnościach. Jest to stosunkowo młody projekt, o którym mówiono na Forum Mieszkaniowym Habitat for Humanity w zeszłym roku. Myślę, że to świetny przykład synergii i wykorzystania już istniejących zasobów w walce z kryzysem mieszkaniowym.

 
Katarzyna
: Wspomniała Pani o rozwiązaniach architektonicznych i urbanistycznych, które wzmacniają inkluzywność konkretnych inwestycji. Jakie jeszcze działania są pomocne?

Zuzanna: Są to często rozwiązania, które nie kosztują więcej niż standardowe. Czasami wystarczy się chwilę zastanowić nad decyzją projektową, zlecić audyt dostępności albo mieć eksperta na pokładzie. Według prawa budowlanego mieszkanie dostępne ma określoną maksymalną wysokość progu drzwi wejściowych — 2 centymetry. Natomiast nie jest to już określone w drzwiach balkonowych czy tarasowych. I zdarza się, że montowane jest standardowe okno balkonowe z wysokim progiem, co sprawia, że mieszkaniec poruszający się na wózku nie skorzysta z tarasu czy balkonu samodzielnie. Ważne są też detale, które pozwalają dużo wygodniej użytkować mieszkanie, jak wysokość umieszczania kontaktów, włączników światła czy klamek okiennych.

Z kolei w przestrzeniach wspólnych dla zapewnienia wygody i bezpieczeństwa osób z niepełnosprawnościami, ale też dzieci i seniorów, warto zadbać na przykład o ławki z oparciami i podłokietnikami. A na klatkach schodowych — o bardziej zaokrąglone poręczedomofony czy panele windowe z wyczuwalnymi przyciskami, ponieważ te płaskie, dotykowe są nieużyteczne dla osób niewidomych. W przypadku większych inwestycji istotne są systemy wayfidingu, które powinny być czytelne i proste, nawet dla dziecka nieumiejącego czytać czy osoby posługującej się innym językiem albo z innego kręgu kulturowego. Warto dodać plany tyflograficzne, które są pomocne nie tylko dla osób niewidomych. 

Myśląc z kolei o osobach neuroatypowych, warto zwrócić uwagę na elementy, które wpływają na dobrostan człowieka. Na przykład nadmiarowa ilość wzorów może źle oddziaływać zarówno na osoby neuroatypowe, jak również niedowidzące i mieć wpływ na samopoczucie i odbiór przestrzeni. Aby projekt architektoniczny, wnętrzarski czy urbanistyczny był przyjazny i dopasowany do różnych grup społecznych, często wcale nie trzeba większych nakładów finansowych czy pracy, ale wystarczy odpowiedni wybór materiałów wykończeniowych i powierzchni. Nierzadko spotykamy się z wnętrzami przeładowanymi kolorami i wzorami. Ta dekoracyjność często podyktowana jest potrzebą ukrycia nierównej ściany czy tanich materiałów, ale ostatecznie przynosi więcej szkody, bo wnętrze staje się mniej czytelne. 

wydłużone budynki stanowią granicę kwartału GWL Terrein i wydzielają przestrzeń mieszkalną od biznesowej; chronią także pozostałe budynki przed wiatrem oraz hałasem z pobliskiej drogi

wydłużone budynki stanowią granicę kwartału GWL Terrein i wydzielają przestrzeń mieszkalną od biznesowej; chronią także pozostałe budynki przed wiatrem oraz hałasem z pobliskiej drogi

fot.: Ossip van Duivenbode © KCAP

 
Katarzyna
: Jakie działania miękkie — społeczne i polityczne — dobrze wpływają na inkluzywność osiedli? Czy sprawdzają się oddolne działania, jak budżety obywatelskie? 

Zuzanna: Myślę, że działania oddolne nie powinny ściągać odpowiedzialności z władz lokalnych i państwowych. Często zdarza się, że do budżetów obywatelskich zgłaszane, a potem realizowane są projekty infrastrukturalne, jak ścieżki rowerowe, które powinny być realizowane systemowo. Osiedla powinny być projektowane i zarządzane tak, aby umożliwić i wesprzeć działania oddolne inicjowane przez wspólnoty mieszkaniowe, ale nie te niezbędne dla dobrego funkcjonowania przestrzeni publicznych i sąsiedzkich. Ogrody społeczne czy aktywizujące spotkania mieszkańców są potrzebne. To jednak powinien być dodatek, dużo łatwiej takie postulaty zrealizować w inwestycjach publicznych niż w deweloperskich. Coraz więcej mówi się o patodeweloperce. To zjawisko, które ma ogromny wpływ na kondycję przestrzeni budynków mieszkalnych i osiedli, a co za tym idzie ich mieszkańców, nie wydarzyło się samo. Deweloperzy mieli przyzwolenie na bycie „pato” wraz z brakiem odpowiednich regulacji planistycznych i budowlanych. Są legislacyjne plany ukrócenia tych działań, chociażby przez określenie minimalnej powierzchni mieszkania. Trzeba dążyć do tego, żeby konkretnym osobom w danym miejscu żyło się jak najlepiej i żeby chciały zostać w nim jak najdłużej. A więc zapewnić infrastrukturę społeczną — tworzyć przedszkola, żłobki, szkoły albo budować mieszkania w takich miejscach, gdzie ta infrastruktura jest wydolna i może obsłużyć kolejnych mieszkańców. Ale również zadbać o same mieszkania — by służyły one rzeczywiście do mieszkania, a nie tylko do inwestowania.

 
Katarzyna
: Czy tylko władze, gminne czy państwowe, powinny dbać o inkluzywność? Może także inwestor albo mieszkańcy?

Zuzanna: Oczywiście istnieją inwestorzy z wizją, mimo nastawienia na zysk realizujący coś ponad minimum. Jeśli chodzi o mieszkańców, myślę, że w przyjaznym środowisku, w którym dobrze się żyje, nie ma aż takiej potrzeby edukowania w kwestiach tolerancji czy zasad współżycia sąsiedzkiego. Jeśli osiedle nie jest zróżnicowane społecznie, ale oferuje przyjazne przestrzenie wspólne, w których można porozmawiać w dobrych warunkach, to nie zrzucałabym odpowiedzialności za inkluzywność na mieszkańców. Oczywiście wspólnoty mieszkaniowe mogą podejmować i wdrażać decyzje, które będą wspierać inkluzywność, na przykład wprowadzając zmiany w zagospodarowaniu terenu, przestrzeniach wspólnych. Jest to na pewno odpowiedzialność inwestora, ale póki jego działania reguluje głównie rynek, to przestrzenie mają przede wszystkim przynieść zysk. Dlatego to ustawodawca ma duży wpływ na jakość przestrzeni. Regulacje w planach miejscowych czy bardziej sprecyzowane prawo budowlane mogłyby wpłynąć na jakość życia: na nasłonecznienie mieszkań, przyjazne przestrzenie wspólne, w których można się spotkać, a także realizację usług tam, gdzie są przewidziane. Wiele frustracji wynika często ze złych warunków życia w deweloperskiej monokulturze, bez usług społecznych, dojazdu. Ale i samo mieszkanie stało się luksusem i nieosiągalnym towarem. Programy dopłat do kredytów hipotecznych już w latach 2000. spowodowały wzrost cen na rynku, a teraz ten błąd jest powtarzany. Rozwiązaniem jest, co powtarzam jak mantrę, budowa mieszkań na stabilny wynajem — mogą to być mieszkania segmentu publicznego czy budowane w modelu najmu instytucjonalnego przez deweloperów, choć on wymaga lepszego uregulowania. Natomiast odpowiedzialność za mieszkaniowe zaopiekowanie się osobami najbardziej potrzebującymi, czyli w kryzysie bezdomności, osób samotnych, starszych, w trudnej sytuacji finansowej, spoczywa na samorządach. Pozytywną tendencją jest deinstytucjonalizacja takiej pomocy i próba tworzenia możliwie domowych, wspólnotowych warunków zamieszkiwania.

tarasowo ukształtowana bryła Wohnpark Alterlaa, modernistycznego osiedla w Wiedniu, tonie w zieleni i jest przykładem udanego budownictwa komunalnego z lat 70. XX wieku

tarasowo ukształtowana bryła Wohnpark Alterlaa, modernistycznego osiedla w Wiedniu, tonie w zieleni i jest przykładem udanego budownictwa komunalnego z lat 70. XX wieku

fot. Nick Night © unsplash

 
Katarzyna
: Dobrym przykładem różnorodnego założenia mieszkaniowego miała być Warszawska Dzielnica Społeczna. Co dzieje się z tym projektem?

Zuzanna: Brałam udział w pracach nad WDS, jej koncept był w pełni inkluzywny. Zakładał wszelkie możliwe formy własności, zróżnicowane typologie mieszkań. Był dopracowany pod względem urbanistycznym. Temat zatrzymał się na etapie masterplanu opracowanego przez BBGK Architekci. Niestety, jak to w Warszawie bywa, projekty rozbijają się o roszczenia dotyczące własności gruntów. Temat jest zawieszony. Szkoda, że mieszkalnictwo na dużą skalę, z rozmachem, nie jest w Warszawie politycznym priorytetem. Są oczywiście ciekawe przykłady, które realizują warszawskie TBS-y, na przykład kamienica wielopokoleniowa przy ulicy Stalowej 29 na Pradze, w której działają kawiarnia wielopokoleniowa, placówka dla młodzieży i są dostępne mieszkania dla seniorów. 

 
Katarzyna
: Jakie inne przykłady może Pani przytoczyć?

Zuzanna: Jeśli chce się zobaczyć dobre realizacje w większej skali, a więc nie tylko pojedynczych budynków, ale całych założeń urbanistycznych, warto pojechać do Wiednia. Są tam przedwojenne osiedla robotnicze, które zainicjowały w tym mieście tradycję mieszkalnictwa społecznego (Czerwony Wiedeń), ale też powojenne założenia (na przykład zielone modernistyczne osiedle Wohnpark Alterlaa, składające się z monumentalnych tarasowych bloków komunalnych, z basenami na dachach) i zupełnie współczesne realizacje. Ciekawa jest sporych rozmiarów dzielnica na terenach pokolejowych przy Hauptbahnhof z ogromnym parkiem i założeniem, które w dużej mierze składa się z kooperatyw mieszkaniowych (Baugruppen), jak Gleis21 czy dzielnica Nordbahnhof, gdzie odwiedziłam kooperatywę Wohnprojekt Wien.

 
Katarzyna
: Jak działają kooperatywy?

Zuzanna: To wspólnoty oddolne, które razem inwestują i mogą na preferencyjnych warunkach dostać grunt od miasta. Mieszkańcy wspólnie nadzorują proces projektowania i realizacji budynku. Mogą zatem proponować nietypowe układy mieszkań podyktowane specyficznymi potrzebami, formę przestrzeni wspólnych i mieć wpływ na inne decyzje projektowe. Wymaga to oczywiście dużego nakładu pracy i zaangażowania ze strony członków — nierzadko wiąże się z wielogodzinnymi zebraniami, na których w sposób demokratyczny podejmowane są decyzje. Jeśli mieszkańcy mają decyzyjność w procesie inwestycyjnym, to mieszkania, przestrzenie wspólne, budynki spełniają postulaty dostępności i inkluzywności. Myślę jednak, że kooperatywy nie są w zupełności inkluzywne, ponieważ nie każdy jest w stanie poświęcić czas na taki żmudny, złożony proces decyzyjny. Natomiast gmina, wspierając kooperatywy, może okazywać wsparcie dla konkretnych grup społecznych, które według niej tego wsparcia potrzebują. Mogą to być samotne matki, młode rodziny, seniorzy, osoby z niepełnosprawnością czy queerowe rodziny. Takie decyzje mogą też podjąć wspólnie sami członkowie kooperatywy, na przykład udostępniając część lokali osobom w potrzebie.

Innym ciekawym wiedeńskim przykładem Baugruppe jest Queerbau w dzielnicy Aspern Seestadt, która często jest przywoływana jako modelowa dzielnica mieszkaniowa z różnorodnymi formami zamieszkiwania i finansowania (co prawda słusznie krytykowana za nadmierną betonozę, a raczej asfaltozę przestrzeni publicznych, co ma też swoje dobre strony — całkowity brak barier architektonicznych). Queerbau to kooperatywa mieszkaniowa, która wspólnie zrealizowała budynek zamieszkiwany przez osoby nieheteronormatywne, uwzględniając różne modele rodzin i stylu życia. Sam budynek z zewnątrz jest zupełnie zwyczajny, wygląda jak przyzwoita, nieduża deweloperka, co w interesujący sposób zaprzecza stereotypowemu wyobrażeniu o przestrzeni queerowej. Pod koniec zeszłego roku także w Polsce weszła ustawa o kooperatywach, które mają teraz umocowanie prawne i mogą mieć dostęp do preferencyjnych gruntów czy kredytów. Do tej pory było to zjawisko marginalne, a najbardziej popularną prekooperatywą była Kooperatywa Mieszkaniowa Pomorze.

Stadstuinen (z niderlandzkiego: ogrody miejskie) w Rotterdamie to osiedle, które powstało w miejscu dawnych doków portowych

Stadstuinen (z niderlandzkiego: ogrody miejskie) w Rotterdamie to osiedle, które powstało w miejscu dawnych doków portowych — osiedle składa się z 15 budynków mieszczących około 600 mieszkań, przestrzeń komercyjną, szkołę podstawową, przestrzenie wspólne i parkingi podziemne

fot.: Ossip van Duivenbode © KCAP

 
Katarzyna
: Jakie inne działania mogą być inspiracją w zakresie inkluzywności?

Zuzanna: Często przytaczanym rozwiązaniem, które działa na przykład w Niderlandach przy każdej inwestycji komercyjnej, jest przeznaczenie pewnego procenta mieszkań na najem dostępny, społeczny. Standard tych mieszkań zwykle nie różni się od komercyjnych. Brak stygmatyzacji pozwala budować wspierającą się społeczność, która szanuje swoją różnorodność. Takie rozwiązanie w Polsce na pewno pozwoliłoby szybciej zaspokoić głód mieszkaniowy, ponieważ budują głównie deweloperzy. Mam jednak obawy, że prywatni inwestorzy znaleźliby jakieś obejścia prawne i do tego zasobu przeznaczali najgorsze niesprzedawalne mieszkania.

 
Katarzyna
: Jak do inkluzywności przestrzeni mieszkaniowych mają się podziały widoczne w naszym społeczeństwie? Wybór przedszkola czy szkoły dla dziecka, a także dzielnicy mieszkalnej uwarunkowane są między innymi zarobkami, przynależnością do grupy społecznej czy aspiracjami. 

Zuzanna: Na pewno podziały społeczne pogłębia postępująca prywatyzacja usług publicznych, takich jak mieszkalnictwo, szkolnictwo czy ochrona zdrowia. Uważam, że ważne jest zaspokojenie potrzeb wszystkich grup społecznych, bo rozszerzenie usług szkół prywatnych czy prywatnej medycyny wynika z niedofinansowania i braków w usługach publicznych. Weźmy psychiatrię dziecięcą, która jest niewydolna, co zmusza pacjentów, a w zasadzie ich rodziców, do korzystania z prywatnego leczenia. Tak jest w wielu segmentach, również w mieszkalnictwie. To, że mnóstwo osób decyduje się na mieszkanie na kredyt, nie wynika z tego, że ich największym marzeniem jest spłacanie go przez trzydzieści lat i znaczne dokładanie do wartości mieszkania. Często wynika z braku alternatywy. Stworzenie systemu usług społecznych oraz infrastruktury mieszkaniowej, które będą uwzględniać potrzeby wszystkich, pozwoli zapobiec takiemu rozwarstwieniu.

zróżnicowana typologia budynków w projekcie Stadstuinen w Rotterdamie (proj.: KCAP)

zróżnicowana typologia budynków w projekcie Stadstuinen w Rotterdamie (proj.: KCAP)

rys..: © KCAP

 
Katarzyna
: Czy w Polsce jest szansa na inkluzywne mieszkalnictwo w szerszej skali? I jeśli tak, to jakie są najważniejsze kwestie, które powinny być zapewnione?

Zuzanna: Uważam, że inkluzywne mieszkalnictwo w Polsce jest możliwe. Na pewno potrzebne jest większe dofinansowanie wszelkich form budownictwa społecznego — TBS-ów czy SIM-ów, które niedawno powstały — oraz mieszkalnictwa komunalnego. Ważne jest zapewnienie preferencyjnych warunków dla tworzenia tego typu inwestycji, preferencyjnego kredytowania i przeznaczenia dużych funduszy z budżetu państwa. Potrzebne są regulacje w prawie budowlanym, które sprawią, że budynki będą przyjazne dla wszystkich użytkowników i użytkowniczek, także w detalach, o których wcześniej wspominałam. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby wymaganie od prywatnych inwestorów przeznaczenia części lokali na mieszkania o dostępnym najmie. Jednak to nie może być jedyna opcja, równolegle powinny rozwijać się wszystkie segmenty: nie tylko rynkowy, który nawet w kryzysie nie ma się najgorzej, ale przede wszystkim społeczny i socjalny. Tak, żeby osoba w każdej sytuacji życiowej, finansowej czy rodzinnej mogła znaleźć dach nad głową. I żeby miała wybór.

Katarzyna: Dziękuję za rozmowę.

 
rozmawiała Katarzyna Mikulska

Głos został już oddany

Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Lakiery ogniochronne UNIEPAL-DREW
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE