Gropiusstadt w Berlinie to prawdopodobnie najsłynniejsze blokowisko Europy. Swoją sławę zawdzięcza między innymi temu, że to właśnie tam rozgrywa się akcja powieści „My, dzieci z dworca ZOO”, a później stało się scenografią zarówno filmu jak i serialu, powstałego na podstawie książki. Gęste, przeskalowane, betonowe. Jak utopijne osiedle Waltera Gropiusa zmieniało się na przestrzeni lat?
osiedle-eksperyment
Gropiusstad powstało jako eksperyment. Wizjonerska idea Waltera Grupiusa zakładała stworzenie prawdziwej utopii. Czy mu się to udało? Eksperyment z pewnością dowiódł, jakie są rzeczywiste potrzeby mieszkańców miast, ale samo osiedle ich nie zapewniało. Niekończący się beton. To tu mieszkała główna bohaterka rewolucyjnej powieści „My, dzieci z dworca ZOO”.
Ta dokumentalna, wydana w 1978 roku została sprzedana w pięciu milionach egzemplarzy. Powstała na podstawie opowieści nastoletniej narkomanki Christiane Felscherinow, jej matki, a także policjantów, terapeutów i ludzi, poznanych przez autorów ksiązki, również związanych z kryminalnym życiem dziewczyny w Berlinie Zachodnim.
Utopijne osiedle odgrywa istotną rolę w powieści, a jednocześnie stanowi nietypowe zwierciadło nieuiszczonych marzeń. Historia zaczyna się , gdy w 1968 roku chęć awansu społecznego przyciągnęła małżeństwo z dwiema córkami do blokowiska Gropiusstadt w Neukölln na obrzeżach Berlina Zachodniego, blisko muru berlińskiego. Zupełnie jak jego twórca - architekt, mieszkańcy osiedla naiwnie wierzyli w lepsze, utopijne wręcz jutro.
Tymczasem blokowisko przybrało raczej formę mrocznego getta, wypełnionym 45 tys. lokatorów, z których większość zajmowała mieszkania socjalne. Gropiusstadt nie odpowiadał na potrzeby ludzi, nie dawał nic poza schronieniem, pozbawiony zieleni, placów, miejsc do zabaw i spotkań.
zdjęcia archiwalne | YouTube
dlaczego powstało Gropiusstad?
Miasto, które uległo w dużej częsci zniszczeniu, po wojnie potrzebiwało przestrzeni mieszkalnych. Na już. W 1957 roku architekt, uznawany za jednego z ojców modernizmu, założyciel nasłynniejszej szkoły - Bauhasu podjął się zlecenia od władz miasta. Walter Grupius miał zaprojektować nowoczesne osiedle w południowo-wschodniej części Berlina, na dawnych terenach rolniczych wsi Britz, Buchow i Rudow. Architekt planował nowy system bloków, wygodnych i przyjaznych.
Gropius dostaje wolną rękę i możliwość zaangażowania do pracy swoich współpracowników z TAC-u. Oprócz ogólnego założenia odpowiadają razem za projekt centralnej sekcji przeznaczonej pod zróżnicowaną zabudowę - od niskich domów wielorodzinnych po trzydziestopiętrowe wieżowce. Te pierwsze na obrzeżach, te większe - zorientowane w kierunku centrum, gdzie przewidziano tereny rekreacyjne. Osiem-dziewięć tysięcy mieszkań, schemat nawiązujący do lubianego przez Gropiusa układu przypominającego plaster miodu. Osiedle ma łączyć "różne elementy życia tradycyjnego miasta: z kryteriami nowoczesnej urbanistyki. - pisze Bogna Chomątowska, w książce "Betonia. Dom dla każdego" (Wydawnictwo Czarne)
widok z lotu ptaka | YouTube
co poszło nie tak?
Fatalny przykład konfliktu architekta z władzami miasta. Tym razem to Walter Grupius musiał ustąpić i zmienić koncepcję, która nie przypadła do gustu rządzącym Berlinem. Pierwotna koncepcja wielkiego zakładała stworzenie osiedla - ogrodu na planie półkola z licznymi ciągami komunikacyjnymi i terenami zielonymi. Natomiast władzom miasta zależało na jak najszybszym stworzeniu jak największej ilości mieszkań. I tak Walter Gropius skorygował projekt, zastępując zieleń i przestrzeń, masywną zabudową.
Kolejny raz jego plany musiały ulec zmianie, gdy architekt dowiadział się, że w sierpniu 1961 roku, zaledwie kilkadziesiąt metrów od planowanego osiedla powstanie mur berliński. Modelowe blokowisko Gropiusa, by uniknąć bliskości betonowego muru, musiło zostać przeplanowane tak, by ta sama ilość mieszkań zmieściła się na mniejszej powierzchni. I tak bloki zostały zostały wybudpowane jeszcze wyższe niż planowano i jeszcze bliżej siebie. Berlińska sypialnia zyskała 19 tysiącami mieszkań na rekordowo małej powierzchni ziemi.
z daleka nowe i zadbane
Pewnego dnia wersalka, łóżka i kredens zostały załadowane na ciężarówkę i przewiezione do jednego z wieżowców w dzielnicy Gropiusstadt. Zajęliśmy tam dwu i półpokojowe mieszkanie na jedenastym piętrze. Wszystkie te wspaniałe meble, o których mówiła moja mama, nawet by się nie zmieściły w tej połówce pokoju dziecinnego. Gropiusstadt to wieżowce na czterdzieści pięć tysięcy ludzi, między nimi trawniki i centra handlowe. Z daleka wszystko wyglądało na nowe i zadbane. Ale kiedy się weszło między bloki, wszędzie śmierdziało szczynami i gównem - czytamy w książce „My, dzieci z dworca ZOO”.
zwiastun najnowszego serialu HBO | YouTube
Dziś Gropiusstadt znajduje się w okręgu administracyjnym Neukölln.