Zmian na stanowiskach prezesów-architektów ciąg dalszy — kilka dni po objęciu władzy w SARP-ie przez Agnieszkę Kalinowską-Sołtys, nowym Prezesem Krajowej Rady IARP został wrocławianin, Piotr Fokczyński. Chwilę po wygranych wyborach mówi nam między innymi, jaka będzie rozpoczynająca się kadencja i co jest w niej priorytetem.
Piotr FOKCZYŃSKI — Architekt Miasta we Wrocławiu w latach 2003–2021, Dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miejskiego we Wrocławiu w latach 2003–2022, Koordynator projektu Nowe Żerniki (WUWA 2) w latach 2010–2018, wiceprzewodniczący Dolnośląskiej Okręgowej Izby Architektów w latach 2001–2018, prezes Krajowej Rady Izby Architektów RP w kadencji 2022–2026.
Beata Stobiecka: Co oznacza dla Izby zmiana na stanowisku prezesa? Czy zamierzasz wprowadzić istotne nowości w sposobie jej działania i funkcjonowania?
Piotr Fokczyński: Izba jest instytucją bardzo dobrze zorganizowaną i można powiedzieć, że wszystko w jej szeregach działa. IARP przeprowadza szkolenia, na których podnosi kwalifikacje zawodowe, egzaminuje kandydatów na projektantów i nadaje uprawnienia, dba o właściwy wysoki poziom wykonywania zawodu zaufania publicznego. Te działania są zapisane w ustawie i statucie, nie ma więc zbyt dużego pola manewru do jakichkolwiek zmian. Ważne jest natomiast pytanie — jak będziemy zarządzać Izbą i rozwiązywać jej problemy w przyszłości? Można to robić na kilka sposobów i w mojej propozycji programowej jest kilka wyraźnych zmian dotyczących zarządzania.
Beata: Czy będzie to zwrot w kierunku powrotu do organizowania działań i struktur Izby?
Piotr: Tak, zmiany będą dotyczyć właśnie organizacji wewnątrz. Pierwszą ważną kwestią jest konieczność porozumienia samorządowego i zwrócenia się do wszystkich okręgów, również tych o bardzo małej liczebności. Chciałbym zrobić ogólnopolską wizję lokalną i stworzyć „portret okręgów” po to, żeby architekci z różnych zakątków Polski, którzy być może ledwo wiążą koniec z końcem i wciąż są anonimowi, zostali zauważeni. Dotarcie do wszystkich to bardzo ważna rzecz i krajowa Izba powinna wiedzieć jak ewentualnie pomóc w wykonywaniu zawodu osobom, które potrzebują wsparcia, bo dobrze wiemy, że architekt nie tylko zajmuje się projektowaniem.
Kiedy już dotrę do koleżanek i kolegów z różnych części kraju, chciałbym ich posłuchać. Oni mają bardzo dużo ciekawych spostrzeżeń, wiedzy wynikającej z praktyki zawodowej, często wieloletniej. Powinniśmy to agregować, zbierać i tworzyć z tego rodzaj wszechnicy dotyczącej architektury i budownictwa, na przykład mieszkaniowego.
To dość przewrotne, że dwadzieścia lat po powstaniu Izby, nikt we władzach państwa nie wie, że jedynie wśród architektów można znaleźć prawdziwych ekspertów od tworzenia założeń do ustaw i legislacji w dziedzinie architektury. Zadaniem Izby jest przybliżyć ten aspekt władzy i konsekwentnie go realizować. I tu jest następna zmiana. Chciałbym, by architekci byli w stałym dialogu, nawet wyprzedzającym, w trakcie stanowienia prawa. Nie może być tak, że dostajemy dokumenty siedem dni przed zakończeniem procesu opiniowania nowej ustawy, zmiany w ustawie, lub rozporządzenia wykonawczego. Izba powinna być obecna przy ich tworzeniu i to w formie jak najbardziej aktywnej.
Beata: Twoja droga zawodowa architekta-urzędnika i ogromne doświadczenie w byciu w dialogu z wszystkimi stronami procesów realizacyjnych będą w tym bardzo pomocne.
Piotr: To zostało wyartykułowane przed wyborami — moja droga zawodowa przez wiele lat była umieszczona w urzędzie, w samorządzie terytorialnym. To było nieustające poruszanie się w sferze dotyczącej przepisów, a także w sieci setek kontaktów z biurami projektowymi. To jest potencjał, który kładę na szali koniecznych zmian na lepsze. Gromadzoną przez lata wiedzę chcę w tej chwili obrócić w kierunku przywrócenia pozycji naszego zawodu. To jest dla mnie rzecz najważniejsza. Mówię o tym dlatego, że w czasie zjazdu, przed głosowaniem dostałem pytanie: jak architekt-urzędnik, może zrozumieć architekta projektującego? I na chwilę zaniemówiłem.
Beata: A jak architekt tylko projektujący może zrozumieć innego tylko projektującego architekta? To, że jesteś z „kasty urzędniczej” i masz opanowane w praktyce warianty działania, daje szansę sprawnego łączenia wszystkich wątków i tym samym przewagę nad innymi. Dzisiaj szefem organizacji, szczególnie samorządowej, musi być dobry, bystry menedżer, niekoniecznie wybitny twórca.
Piotr: Też tak uważam. Był taki moment — w pierwszej kadencji Izby — że w organach Izby roiło się od znakomitości projektowych, na przykład sekretarzem był Jerzy Szczepanik-Dzikowski, wspaniały organizator i twórca, a rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej równie znakomity Stefan Kuryłowicz. To się jednak już później nie powtórzyło, oni w kolejnych wyborach nie chcieli kontynuować pracy we władzach IARP, bo zajmowała ona zbyt dużo czasu i energii. Kiedy obserwuję pracę zawodową architektów — tych z małych i dużych biur — to widzę, jak jest ona wyczerpująca i życzę im, by mogli zajmować się dalej tylko projektowaniem. Oni tworzą wspaniałe obiekty i je realizują od początku do końca, a to wymaga ogromnego wysiłku.
V Sprawozdawczo-Wyborczy Krajowy Zjazd Izby Architektów RP
fot.: Maciej Rolkowski
Beata: Zatem — w pierwszym rzędzie — walka z degradacją zawodu architekta i to w szerszym kontekście, nie tylko projektowym.
Piotr: W poprzednich kadencjach byliśmy już mocno zaawansowani legislacyjnie w promowaniu ustawy o zawodzie architekta, ale to zostało przerwane i teraz z pewnością trudno będzie wrócić do tematu. Ale nasz zawód zasługuje na szczególne uprzywilejowanie i bardzo źle jest, gdy profesja z jednej strony ciesząca się zaufaniem publicznym, z drugiej ma wciąż słabą pozycję społeczną. W Polsce architekt to nie jest ktoś, z czyjej wiedzy korzysta się na poziomie legislacyjnym, zarządzania projektami państwowymi i działania w samorządzie terytorialnym. Trochę jest tak, jakby w Polsce architektów w ogóle nie było. Całe życie towarzyszyła mi świadomość tego i zebrane doświadczenie podpowiada, że najwyższy czas odbudować nasz etos zawodowy. To kolejne zadanie — odbudowa pozycji zawodu.
Beata: Dlaczego jesteśmy pomijani w wielu ważnych kwestiach?
Piotr: Bez nas jest łatwiej, „nie ma problemów”, a my jesteśmy właśnie od tego, by te problemy ujawniać, pokazywać i pomagać w ich rozwiązywaniu. Ale to trzeba widzieć szerzej, a wójt, burmistrz, czy prezydent miasta, którzy są odpowiedzialni za właściwe gospodarowanie przestrzenią, często nie mają do tego kwalifikacji. Póki nie jesteśmy zapraszani do poważnej debaty, chaos urbanistyczno-architektoniczny powiększa się. To widać podczas porównań z krajami sąsiednimi: Skandynawią, Niemcami, a nawet Czechami. Ciągle się pytamy — dlaczego u nas to wciąż tak źle wygląda?
Beata: Czy nawiązując do sytuacji urzędowych — chciałbyś wpłynąć na odwrócenie złych decyzji, podjętych na przykład na własnym podwórku, we Wrocławiu, i przywrócenie urzędu Architekta Miasta, którym byłeś przez prawie dwadzieścia lat?
Piotr: Jeśli chodzi o moją drogę zawodową, to uważam, że miałem wielkie szczęście i przywilej, pełniąc tak ważną dla miasta funkcję przez wiele, wiele lat! Bardzo bym chciał, by we Wrocławiu i we wszystkich innych miastach oraz miejscowościach, bo moja misja dotyczy teraz całej Polski, naprawione zostały koszmarne niedopatrzenia. Ale aby tak się stało, władze samorządowe muszą sobie zadawać pytania — a gdzie jest architekt? Dzisiaj takie pytanie często tylko denerwuje — i to trzeba zmienić.
Beata: Poprzednia pani prezes mówiła o Izbie „dwóch prędkości”. W czasie wystąpienia na zjeździe wyborczym prezentowałeś inny punkt widzenia — jest jedna Izba, jedna prędkość rozwoju dla wszystkich. Sadzisz, że uda się pod względem finansowym stworzyć jednolity program dla całej Polski?
Piotr: To się musi udać, bo jest to główne założenie nowego programu budżetowego. Część Izby nie może wpaść w problem „drugiej prędkości”, wręcz przeciwnie, trzeba zadbać właśnie o te mniejsze, z powodu małej liczebności, słabiej dofinansowane okręgi. Musimy zacząć traktować je podmiotowo, a do tej pory było to traktowanie przedmiotowe — tyle składek wpłynęło, tyle pieniędzy wypłynęło i Excel to liczył. Małe Izby, choć mniej liczne, nie są mniej kreatywne, tam wciąż odbywa się praca na rzecz zawodu i sposobu jego wykonywania. Jestem za tym, by oprócz kosztów stałych — instytucjonalnych, dotyczących szkoleń, spraw członkowskich i tym podobnych — znalazły się pieniądze na tworzenie dobrej aury dla zawodu architekta. To musi być uwzględnione w budżecie i to ma dać małym Izbom komfort i poczucie bezpieczeństwa, a także, co ważne, inspirować do działań. Jestem zwolennikiem rozsądnego podziału funduszy i zdaję sobie sprawę z tego, jak duża jest różnica pomiędzy zarządzaniem małą a dużą Izbą okręgową. Jednak małe ośrodki nie mogą mieć wrażenia zepchnięcia na margines. Tam są architekci, którzy tworzą wspaniałe rzeczy i pracują dla dobra publicznego, więc należy ich wspierać i dowartościowywać finansowo. I to będzie systematycznie wdrażane w życie, oczywiście pod kontrolą. Zjazdy programowo-budżetowe są raz w roku, najbliższy w grudniu i wtedy zaczniemy działania. Jeśli jeszcze nie będziemy dysponowali konkretnymi wyliczeniami, to chociaż przedyskutujemy projekt tego algorytmu, według zasady — nic o nas bez nas.
V Sprawozdawczo-Wyborczy Krajowy Zjazd Izby Architektów RP
fot.: Maciej Rolkowski
Beata: Rada, która została powołana, jest w zasadzie w całości rekomendowana przez Ciebie, Są to osoby które sprawdziły się już w różnych sytuacjach i budzą Twoje zaufanie?
Piotr: Ta Rada jest bardzo dobra, tworzą ją osoby, których wiedza i dotychczasowe działania są najwyższych kompetencji. Ci architekci pracują w Izbie prawie od początku jej istnienia, część z nich była w radach poprzednich kadencji. To eksperci w wielu dziedzinach, zaangażowani w proces kształcenia architektów i bardzo dobrze zorientowani w prawie zamówień publicznych, a w szczególności w negocjowaniu zmian ustawy. Bardzo chciałbym utrzymać w tych negocjacjach wypracowany dobry kierunek, by ustawa zmieniła się i w końcu, by zrealizowane było moje marzenie, czyli blokada procesu „zaprojektuj i wybuduj” dla obiektów architektonicznych. Mam nadzieję, że z obecną Radą będzie to możliwe. Wszystkie te osoby są świetnie zorientowane w naszej działalności samorządowej, co daje gwarancję dobrego zarządzania. Polityka zewnętrzna będzie również obejmowała legislację, ale nie z poziomu paragrafów, a z poziomu atmosfery, a nawet stratosfery patrzenia na wydarzenia i akty prawne. To, co wygenerujemy na zewnątrz, będzie na pewno najwyższej klasy. Jak do tego dołączymy współpracę z bratnimi organizacjami, to będzie bardzo ciekawa i aktywna kadencja.
Beata: Wszyscy mamy nadzieje, że tak będzie! W głosowaniu na prezesa wygrałeś czterema głosami, co nie jest jakimś wyjątkiem, bo w poprzednich wyborach, parę lat temu, Małgorzata Pilinkiewicz wygrała podobnie — jedynie sześcioma głosami. To pokazuje jednak, że Izba jest nadal spolaryzowana i podzielona właściwie na połowę — na zwolenników zmian z jednej strony, a z drugiej na zwolenników utrzymania tego, co było w poprzedniej kadencji. Chciałbyś to przełamać i doprowadzić do większej jednomyślności?
Piotr: Prawdę mówiąc, nie wyczuwam, skąd biorą się te podziały i też nie chciałbym mówić tutaj o pojednawczym „zasypywaniu rowów”, nie byłem też nigdy do nikogo i do niczego wojowniczo nastawiony i rowów nie kopałem. Głosowanie pokazuje, że wśród delegatów są wyraźne różne preferencje co do metod zarządzania. Trzeba pamiętać, że prezes, który ma jedną kadencję za sobą, może pokazać, w jaki sposób rządził i z głosowania wynika, że całkiem spora grupa osób akceptuje poprzedni sposób sprawowania władzy. Ale rozwijamy się i trzeba spróbować inaczej.
Nie zamierzam też zmieniać dla samych zmian — niczego likwidować, czy odrzucać pozytywnych rzeczy, które zostały wygenerowane w poprzedniej kadencji. W sytuacjach, w których będziemy mogli wykorzystywać ten wypracowany przez poprzedników kapitał, będziemy to robić, kontynuując ich działania. Wtedy osoby niedowierzające, że mogę coś dobrego zrobić jako prezes Krajowej Rady Izby, zobaczą, że nikogo, ani niczego nie wykluczam i ze wszystkimi chętnymi będę współpracować. Jestem przyzwyczajony do kompromisu i słuchania ludzi, mam też pełną świadomość, że IARP to nie jest prywatna firma, tylko samorząd. Kiedy kilka kluczowych spraw uda nam się w naszej mądrości zbiorowej posunąć do przodu, to tym samym, mam nadzieję, przekonam część niedowiarków do mojego pomysłu. Zobaczymy za cztery lata.
Beata: Kolejny element podlegający kontynuacji lub zmianie — pismo „Zawód:Architekt”, organ prasowy Izby. Czy Z:A będzie nadal działało w takiej samej/podobnej formule merytorycznej i graficznej? Uważasz, że obecne pismo spełnia wymagania Izby?
Piotr: Pismo „Zawód:Architekt” było wydawane praktycznie od samego początku działania IARP i jest naszą chlubą. Nie przewiduję więc większych rewolucji. Ramówka programowa na pewno ulegnie pewnej zmianie w stronę artykułów bardziej polemicznych, dotykających tematu wykonywania zawodu, ale także twórczości architektonicznej i będzie to kwestia bardziej wielowątkowo omawiana i dyskutowana. Również poglądy na przykład dotyczące zmian legislacyjnych będą mogły być prezentowane polemicznie, dwustronnie, co do tej pory nie zawsze było praktykowane. Poprzez wypowiedzi moje i członków Rady będziemy starali się, kiedy to konieczne, tłumaczyć nasze działania i nasz punkt widzenia.
Ciekawą sprawą jest to, że pismo kosztuje nas coraz więcej i choć w poprzedniej kadencji były wprowadzane „oszczędności”, to zmiany te się nie udały, wręcz przeciwnie. Być może więc trzeba będzie się zastanowić nad tym, w jakiej formule je wydawać, a być może te względy nakażą nawet dyskusję czy coraz lepiej funkcjonujący newsletter mógłby zastąpić pismo papierowe. Przedtem oczywiście należy sprawdzić, ilu naszych członków jest tradycjonalistami i korzysta z wersji papierowej. Na pewno będziemy kontynuować wydawanie Z:A.
Beata: Na koniec — co jest według Ciebie niezbędne w pełnieniu funkcji prezesa Krajowej Rady Izby Architektów RP?
Piotr: Całe życie zawodowe byłem uwikłany w organizowanie zadań dla dużego zespołu i w czasie pracy cały czas poruszałem się w krępującym rygorze ustaw. Co chwilę zadawałem sobie pytanie — czy wolno mi to, czy mogę to zrobić? Potrzebne jest dotrzymywanie czystości administracyjnej, a połączenie tego z codziennym koleżeństwem i umiejętnością rozmowy o architekturze, procesach kształtujących przestrzeń i pracy twórczej daje dobrą rekomendację. Ale chyba na pierwszym miejscu powinienem wymienić umiejętność słuchania innych.
Beata: Dziękuję za rozmowę.