Przestajemy dostrzegać wymazywanie krajobrazu podmiejskiego, który coraz częściej wprowadza miejskie praktyki w przestrzeń o zupełnie innym charakterze. Procesu pewnie nie zatrzymamy, ale czy możemy chociaż o nim porozmawiać?
lemoniada z rozmarynem pod strzechą
Wyobraźmy sobie taką sytuację — jesteś na wycieczce rowerowej pod miastem i chcesz zjeść jakiś dobry obiad. Odpalasz mapę i szukasz — okazuje się, że w zasadzie nie ma problemu, zaraz obok jest knajpa, sprawdzasz ocenę, recenzje — wszystko się zgadza. Wchodzisz, zamawiasz, jedzenie pyszne. Płacisz, wychodzisz. Nawet nie zauważasz, że ceny to w sumie niezbyt jak pod miastem, bardziej jak w jego centrum.
Wraz z ucieczką pod miasto, często w poszukiwaniu tańszego metrażu, chcemy jednak przenieść nasze miejskie nawyki, na przykład jedzeniowe. Gentryfikacja wsi, terenów podmiejskich w Polsce to zjawisko zyskujące na znaczeniu w kontekście procesów urbanizacji. Coraz częściej obserwuje się przekształcanie tradycyjnych społeczności w bardziej zamożne i nowoczesne ośrodki. Proces ten wiąże się ze wzrostem cen nieruchomości, zmianą struktury społecznej oraz stopniowym zanikiem tradycyjnego stylu życia na wsi.
wsi spokojna
Jednym z głównych czynników napędzających gentryfikację wsi jest migracja mieszkańców miast na tereny podmiejskie. Być może obecnie trudno nam sobie to wyobrazić, ale jeszcze do niedawna pod miastem nie było zabudowy łanowej i kolejnych osiedli słonecznych, zielonych czy oaz spokoju. Dom pod miastem to stosunkowo nowa rzecz, patrząc pod kątem historycznym. Ci, którzy się wyprowadzają, poszukują tańszych i spokojniejszych miejsc do życia, z dala od miejskiego zgiełku. Rosnące ceny mieszkań i tłok, korki i hałas w miastach sprawiają, że tereny wiejskie stają się wymarzoną, atrakcyjną alternatywą. Deweloperzy chętnie inwestują w rozwój mieszkalnictwa na tych terenach, budując nowe domy, co przyciąga nowych mieszkańców.
Wśród skutków gentryfikacji na start wysuwają się te ekonomiczne. Wzrost wartości nieruchomości i kosztów życia to jedne z najbardziej widocznych efektów. Wraz z tym tradycyjne elementy, zwyczajowo kojarzone z sielskim widokiem wiejskiego krajobrazu, takie jak pola uprawne i pastwiska, ustępują miejsca nowym inwestycjom. Oczywiście, zanik małego rolnictwa ma swoje przyczyny także w efektywności gospodarczej i tendencji do prowadzenia większych przedsiębiorstw rolniczych, jednak w połączeniu z rozrostem suburbanizacji prowadzi do znacznej zmiany charakteru przestrzeni. Jedyne, co mają wspólnego, to kształt działek — powstają szeregowce w zabudowie łanowej, na odrolnionych, wąskich, ale długich działkach. Cena działek rośnie, w końcu zaczyna być przedmieściem. Coraz bardziej opłaca się sprzedać działkę deweloperowi, niż zachować dom i sad. Pomału, hektar po hektarze zmienia się przestrzeń, wypierani są lokalni mieszkańcy.
społecznie wiele się zmienia
Zjawisko gentryfikacji prowadzi również do znaczących zmian w strukturze społecznej wsi. Nowi mieszkańcy, zazwyczaj lepiej wykształceni i zamożniejsi, wprowadzają nowe wartości i normy. Często nowe zachowania kolidują z dotychczasową kulturą i tradycjami lokalnych społeczności. Ba, czasami nowi mieszkańcy chcą zmiany tego miejsca, na które się sprowadzają. Przeszkadzać zaczyna więc wywożenie szamba, koszenie łąki, a tam, gdzie uchowało się pole — żniwa. Różnice w sposobie funkcjonowania między nowymi a starymi mieszkańcami mogą prowadzić do napięć, braku zrozumienia i wezwań policji.
W tym wszystkim zaciera się też kultura. Zbyt intensywne przekształcenia przestrzeni nie dają szansy na zatrzymanie i chociażby bibliotekarsko-naukowe opisanie charakteru lokalności. Proces gentryfikowania może prowadzić do utraty tradycyjnych wartości — rozumianych jako postawy i styl życia, charakterystycznych dla danego terenu. Wiele tradycji jest w pewien sposób przezroczystych, o kulturze mogą świadczyć detale, które jednak od wieków kształtowały tożsamość społeczności. Napływ nowych mieszkańców i związane z tym zmiany w przestrzeni mogą zatrzeć unikalny charakter tych miejsc, co w dłuższej perspektywie prowadzi do homogenizacji kulturowej.
pewnych rzeczy nie zmienimy
Gentryfikacja suburbiów zdaje się nieodzownym elementem współczesności. Wieś w okolicy dużych miast przestaje istnieć, mimo że wiele z nas jeszcze ją pamięta. Oczywiście, z jednej strony zjawisko to przyczynia się do rozwoju infrastruktury i wzrostu gospodarczego na terenach wiejskich. Z drugiej strony jednak prowadzi to do wypierania lokalnych społeczności oraz utraty lokalności. Ciężko mówić tu o jakimś systemowym rozwiązaniu, poza standardowym i wypranym już dbaniem o tożsamość, rozsądniejszym planowaniem przestrzennym czy budowaniem mieszkań dostępnych. To, jak zmienia się charakter okolicy, to, że napływowi mieszkańcy oczekują miasta pod miastem — to wszystko już wiemy. Być może teraz — poza pisaniem tekstów jak te, warto uchwycić to, co już tracimy: ostatnie drewniane domy, sady jabłkowe, ogródki babci (które nie są trawnikiem z tujami dookoła). Może potrzeba nam obszernego albumu Polski podmiejskiej, jeszcze nieco wiejskiej, jeszcze nie tak ułanowionej zabudową.