dane, więcej danych
Teoretycznie zawód architekta nie jest w Polsce pozostawiony sam sobie. Mamy Izbę Architektów (IARP), mamy SARP. A jednak przez te wszystkie lata nic się nie zmieniło.
Aby dobrze opłacać pracę architektów, musimy dobrze wyceniać projekty. W Anglii o powszechną wiedzę na temat wycen dba Architects Registration Board (ARB), odpowiednik IARP. Zarządzanie biurem (w tym wycena projektów) to jeden z obowiązkowych elementów kursu przygotowującego do uprawnień zawodowych. — Tomasz Koczur (Wielka Brytania), architekt, 30 lat, 4 lata doświadczenia
Nie powstał żaden mechanizm starający się promować stawki zgodne z Honorarium Architekta. Żaden z tych podmiotów również nie prowadzi większych statystyk ani szeroko zakrojonych badań rynkowych. Tak, wiemy ilu architektów ma uprawienia w Polsce, ale nie wiemy, ilu ich nie ma. Zgodnie z danymi z „Rzutu” aż 85 procent młodych projektantów do trzydziestego piątego roku życia nie ma uprawnień. Nie wiemy, jak kształtują się zarobki ze względu na województwa, miasta, ukończone uczelnie, doświadczenie. Nie mamy mechanizmów kontrolujących stan obecny i przyszły zawodu. Ta jazda bez hamulców jest bardzo niebezpieczna. Nawet teraz tylko częściowo wiemy, czego nie wiemy, a to dzięki prywatnym inicjatywom. A przecież może być gorzej.
Dziś młodzi architekci stoją przed wyborem: robić uprawienia czy nie. Nie mają dostępu w zasadzie do żadnej bazy danych pokazującej polską sytuację rynkową zatrudnienia w architekturze. Ja bym chciała wiedzieć, co się dzieje na rynku. Co może mnie czekać. Tym bardziej, że z perspektywy moich dotychczasowych doświadczeń, pracodawcy płacą w połowie (albo większości) pasją (i darmowymi nadgodzinami), a nie przelewem na konto. — Milena Karpowska, architektka, 35 lat, 9 lat doświadczenia
SARP jest w zasadzie klubem architektów. Izba zaś zajmuje się przede wszystkim ochroną tytułu zawodowego architekta i tym, kto może mieć uprawnienia architektoniczne, a kto nie. Nikt natomiast nie zajmuje się prawami pracowników w branży architektonicznej.
problemy, rozwiązania, wyzwania
I tutaj dochodzimy do sedna problemu, czegoś, co mogłoby pomóc już w latach 90., gdyby takie rozwiązanie zostało wówczas wprowadzone. Mamy stowarzyszenie architektów (SARP), mamy samorząd zawodowy architektów (IARP). Nie mamy za to… związku zawodowego architektów.
Jest to rozwiązanie, które w Polsce wywołuje mieszane uczucia. Można byłoby zbudować taki związek zawodowy przy wykorzystaniu doświadczeń krajów zachodnich, w których podobne systemy już funkcjonują. Oczywiście nikogo do niczego przymusić nie można, działamy w końcu w ramach wolnego rynku. Jednocześnie legalne jest po prostu stworzenie warunków czy podmiotów, które oferują nieobowiązkowe bycie w klubie „lepszych pracowni”. Nie jest to ani zmowa cenowa, ani ingerencja we wspomniany wolny rynek. Pytanie brzmi więc: „Czemu nie?”.
Należałoby stworzyć nowy kalkulator usług architektonicznych. Dużo prostszy, czytelniejszy zarówno dla architektów, jak i inwestorów. Powinno się wprowadzić zasady wynagrodzeń w pracowniach projektowych, zgodnie z wytycznymi przyszłego związku zawodowego architektów. Oczywiście, jak już zostało wyżej napisane, byłoby to nieobowiązkowe. Przynależność firmy projektowej do tego związku dawałaby jednak możliwość promowania przez pracownię tejże współpracy, podnosząc poniekąd renomę firmy.
SARP powinien jasno określić zasady: nie będzie podpisywania się stowarzyszenia pod konkursem z wynagrodzeniem poniżej ustalonego procenta inwestycji albo jeżeli nie będą zwracane koszty opracowania pracy konkursowej.
Powinno się stosować umowy wzorcowe przy zatrudnieniu, a może także i przy projektach indywidualnych, na przykład stworzone przez wspomniany związek. Najlepiej gdyby były one kolektywne, to znaczy ustalane z innymi związkami czy grupami zawodowymi z branży architektoniczno-budowlanej. I tutaj przechodzimy płynnie do tematu współpracy międzybranżowej w kontekście transparentności cenników, wynagrodzeń czy stworzenia umów kolektywnych.
Podmioty takie jak IARP czy SARP powinny się mocniej angażować w kwestie zbierania danych dotyczących zawodu architekta oraz w publikacje tychże. A to z kolei powinno się przyczyniać do tworzenia nowych strategii na kolejne lata, które pomogą wzmocnić pozycję zawodu architekta na rynku i przyczynią się do rozwoju tego zawodu w Polsce.
Izba Architektów powinna rozpocząć dialog, a może i współpracę z absolwentami studiów architektonicznych, którzy dopiero myślą o zdobywaniu uprawnień architektonicznych, albo z tymi, którzy z jakiegoś prywatnego powodu nie chcą tych uprawnień robić. Tak naprawdę w kwestii IARP leży dialog ze studentami architektury, a nie odcinanie się od nich. Praktyka reprezentantów izb okręgowych w polskim internecie polegająca na ucinaniu merytorycznych dyskusji, jeżeli rozmówca nie jest wpisany na listę osób z aktywnymi uprawnieniami, powinna się skończyć.
Oba wspomniane największe podmioty architektoniczne w Polsce powinny też prowadzić dużo lepszy dialog z młodym pokoleniem architektów — czy to w świecie rzeczywistym, czy (zwłaszcza!) w świecie cyfrowym. Do tego obie instytucje również mogłyby robić więcej na rzecz edukacji architektonicznej społeczeństwa. Dobrą wiadomością jest to, że w tym obszarze, na razie w małej skali, zaczyna się coś zmieniać na lepsze.
Oczywiście, jak powtarza się od lat, wiele też zależy od samych architektów. Ci muszą przestać przyjmować zlecenia za symboliczną bułkę. Młodzi zaś powinni się buntować przeciwko niskim stawkom. I akurat ta ostatnia grupa już bardzo zdecydowanie zaczyna się stawiać — albo na forach publicznych w internecie, krótko i jasno krytykując złe oferty, albo po prostu zmieniając branżę.
wnioski
Sytuacja dotycząca wynagrodzeń i warunków pracy młodych polskich architektów jest wypadkową wielu czynników. Jednym z najważniejszych jest katastrofalne zaniżanie cen usług projektowych, co odbija się na wysokości wynagrodzenia pracowników. Perspektywa takich zarobków sprawia, że coraz więcej młodych absolwentów architektury czy osób studiujących architekturę zaczyna się przekwalifikowywać na inne zawody.
typowe ogłoszenie o zatrudnieniu w pracowni
Zawód architekta zaczyna wchodzić w fazę negatywnej selekcji, co może mieć fatalne skutki dla pracodawców, a w dalszej perspektywie dla zwykłych mieszkańców Polski.
Tak jak w przypadku globalnego ocieplenia, zbliżamy się do pewnego miejsca, z którego już nie będzie odwrotu. Musimy natychmiast podjąć działania na rzecz zmiany zarobków w naszej branży.
W kwestii zarobków młodych architektów — często pojawia się argument, że są to osoby bez umiejętności i doświadczenia, stąd tak niskie proponowane stawki. Na pewno ma to związek z mantrą powtarzaną na uczelniach — że zawodu nie nauczymy się w trakcie studiów, a dopiero w pracy. Warto jednak zauważyć, że nie jest to prawda. Od osób zaczynających pracę wymaga się minimum znajomości oprogramowania branżowego, wyczucia estetyki, wyobraźni przestrzennej. Nie jest przecież tak, że każdy losowo złapany na ulicy człowiek miałby przygotowanie do wykonywania pracy choćby kreślarza. Rozumiem związek między ceną usług architektonicznych a zarobkami zwłaszcza na niższych stanowiskach, ale w interesie zarówno młodszych adeptów, jak i bardzo doświadczonych kolegów jest walka z zaniżaniem kosztów pracy. Jeśli uznajemy, że praca na niższym stanowisku jest tak tania, to przekłada się to także na wynagrodzenia wyżej, a ostatecznie na wycenę całego projektu, a więc i zysk pracowni. Jak wybrnąć z sytuacji rynkowej, którą sobie sami stworzyliśmy? Nie wiem. Ale mam przeczucie, że bez działań systemowych, do poprawy doprowadzi nas dopiero długi i bolesny kryzys skutkujący brakiem architektów. — Agnieszka Maga Baryła, architektka, 33 lata, 9 lat doświadczenia
Rozwiązań jest wiele. Nie musimy wymyślać koła od nowa. Mamy polskich architektów rozsianych po świecie, którzy mogą przekazać know-how krajów, w których pracują. Jakie funkcjonują w nich mechanizmy monitorowania branży pod kątem legislacyjnym, jakościowym, stawkowym czy pracowniczym. Mamy również fantastyczne młode pokolenie architektów w kraju. Wśród nich jest wiele osób, które bardzo chciałyby uczestniczyć w takim procesie. Potrzeba więcej dialogu i otwarcia na nowe możliwości. Potrzeba też determinacji i wytrwałości. Tak, wśród wielu innych działań jest też miejsce na edukację architektoniczną wśród Polaków. Mamy naprawdę spore zaległości jako branża architektoniczna w Polsce. Na ogromnej liczbie płaszczyzn. To sprawia, że zakopujemy się coraz częściej w przekonaniu, że po prostu nic się już nie da z tym zawodem zrobić. Została pasja, bowiem pensja już niemal nie istnieje. Tylko czy pasją da się zapłacić rachunek za prąd?
Piotr ZBIERAJEWSKI
ilustracje Autora