Rozmowa o schroniskach wymaga taktu, wzajemnego szacunku, chęci zrozumienia specyfiki tych miejsc. Pełnią one przecież konkretną, niezwykle ciekawą misję: zapewniają schronienie górskim wędrowcom, w każdych warunkach i o każdej porze. Schronisko — jak sama nazwa wskazuje — chroni. Nie jest to zwykły hotel. To niezwykły, wysoko położony, niedostępny konwencjonalnie dom Ludzi Gór. Odpowiedzialny Człowiek Gór rezerwuje swoje miejsce z wyprzedzeniem. Ale zdarzają się sytuacje awaryjne. Załamanie pogody, zmiana planów, harmonogramy się sypią. Bywa, że w schronisku, w którym nie ma wolnych miejsc, pojawia się często spora grupa osób mających nadzieję na nocleg, a nieposiadających rezerwacji.
Baza Jaworzyna — jeden ze schronów z klimatem prosto z survivalowej Alaski — chata dla wędrowców, z piecem, zapasem drewna i materacami w sypialni
fot. Mateusz Zmyślony
W tym miejscu pojawia się „gleba”. Pierwotnie w misji schronisk był zaplanowany obowiązek udzielenia noclegu każdemu górskiemu wędrowcowi. Dziś zasada jest następująca: jeśli nie masz rezerwacji, masz obowiązek wykupić co najmniej najtańsze dostępne miejsce noclegowe. Jeśli w schronisku nie ma wolnych łóżek, możesz za cenę tego najtańszego miejsca wykupić sobie prawo do „gleby”, czyli spania na własnej karimacie na podłodze. Aktualna cena „gleby” to zwykle około 30 złotych. Oprócz „gleby” schronisko zazwyczaj oferuje wędrowcom bezpłatny wrzątek, dzięki któremu oszczędni wielbiciele gór mogą zaparzyć sobie własną herbatę czy kawę.
Współczesność weryfikuje jednak zasady sprzed stu lat. Dziś do odwiedzania gór nie trzeba już ludzi zachęcać — w miejsce małego zainteresowania górami sprzed wieku, pojawiło się zainteresowanie często wręcz nadmierne. Stąd dobry obyczaj każe dziś wynająć pokój, zapłacić za posiłki i napoje w schronisku, a w razie tłoku w nim i bezpiecznej pogody — zejść na noc do doliny i poszukać sobie noclegu w normalnym hotelu lub pensjonacie.
Za nieodpowiedzialne spanie na „glebie” zaczynają schroniskom grozić kary finansowe (za tarasowanie dróg ewakuacyjnych w razie pożaru). Schroniska stają się więc współczesnymi biznesami gastronomiczno-hotelowymi, wciąż obecnymi w niezwykłych lokalizacjach i wciąż pełniącymi swoją górską misję. Ale już według dostosowanych do rzeczywistości zasad. Mimo tych zmian, doganiania przez schroniska współczesności, swoistej aktualizacji systemu — to, co najważniejsze w górach, się nie zmienia. Wszystkich prawdziwych Ludzi Gór łączy miłość do zdobywania szczytów, pasja pokonywania własnych ograniczeń, szacunek dla przyrody, magnetyzm wznoszenia się ponad wszystko to, co pozostaje niżej, w dolinach. Korzystając z gór, warto pamiętać, że komuś to wszystko zawdzięczamy — starannie oznakowane szlaki, zbudowane w trudnych miejscach schroniska, niezwykłą historię wkraczania społeczeństwa na te bezludne niegdyś terytoria. Spuścizna Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego to kolejne nasze dobro wspólne, warto sobie o PTTK poczytać, uzupełnić wiedzę — jest to bowiem organizacja niezwykle ciekawa i skutecznie od ponad wieku (biorąc pod uwagę poprzedniczki) działająca. Gdy pierwszy raz odwiedziłem siedzibę główną PTTK w Krakowie — od razu dałem się porwać klimatowi tych starych górskich map, czarno-białych zdjęć narciarzy na drewnianych nartach, etosowi ludzi budujących w górach schroniska.
Miasto w Górach jest wspaniałe. Pozwala wznosić się ponad przeciętność, dostrzegać to, co z dołu niekoniecznie da się zobaczyć. W górach inaczej się myśli, znajduje się w nich otuchę, terapię, pocieszenie, ale też motywację, inspirację, dobrą formę fizyczną i psychiczną i tego jakże każdemu czasem potrzebnego, pozytywnego kopa.
Mateusz ZMYŚLONY
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Autora.