Rozmowa z numeru A&B | 06/2022
„Zacznijmy mówić nie tylko o tym, czego nie chcemy, ale też o tym, czego chcemy. I twórzmy to, bo nikt nam tego nie da”. Z profesorem Jerzym Hausnerem, przewodniczącym Rady Programowej Open Eyes Economy, rozmawia Małgorzata Tomczak.
Małgorzata Tomczak: Od czego powinniśmy zacząć klimatyczną regenerację miast? Co zdaniem Pana Profesora jest najpilniejsze?
prof. Jerzy Hausner: Wiemy dzisiaj, jak rozumieć miasto w kontekście zmiany klimatu. Dyskutujemy o tym. Ale pojęcie regeneracji jest relatywnie nowe. Aby zrozumieć, czym jest regeneracja, trzeba się odwołać do tego, jakie jest jej przeciwieństwo. To degeneracja.
Małgorzata: Czyli co konkretnie?
prof. Jerzy Hausner: Degeneracja to taka sytuacja, kiedy organizm przestaje działać, wchodzi w jakiś stan chorobowy, niszczeje, następuje jego rozkład. Ale jest to też obniżenie sprawności. Mówimy o degradacji technicznej. Możemy użyć jeszcze słowa „dysfunkcjonalizacja”. W zależności od tego, czy mówimy o systemie społecznym, technicznym, czy o organizmie biologicznym, będziemy używali jako przeciwieństwa regeneracji pojęć „dysfunkcjonalizacja”, „degradacja” lub „degeneracja”. Zawsze chodzi o pogorszenie funkcjonowania, psucie się. Regeneracja polega na odnowie, poprawie, ożywieniu. Z różnych powodów, ale nieuchronnie dokonują się procesy degeneracyjne. Wszystkie systemy się zużywają. Oczywiście są takie systemy biologiczne, w których zdolności regeneracyjne następują w sposób naturalny. Ale nie jest tak w przypadku systemów technicznych czy społecznych. Nie jest też tak w przypadku miast, które są bardzo złożonym konglomeratem technicznym, społecznym, ale także biologicznym. Mówimy wszak o błękitno-zielonej infrastrukturze, o wodzie, powietrzu, przestrzeni. Jedną ze składowych regeneracji jest rewitalizacja. Rewitalizację odnosimy do danego obszaru urbanistycznego, którego funkcje się wyczerpały i podlega ekonomicznej i społecznej degradacji. Aby został ożywiony, musi zyskać nowe funkcje, nową energię materialną i społeczną.
Małgorzata: Jak to wygląda w przypadku klimatycznej regeneracji miast?
prof. Jerzy Hausner: W przypadku klimatycznej regeneracji będziemy koncentrowali uwagę na tych działaniach, które pozwolą na adaptację miast do zmian klimatu, ale nie po to, żeby się przed nimi tylko zabezpieczyć, ale żeby miasto mogło się rozwijać pomimo tych zmian. Oczywiście nie wszystkie zmiany klimatyczne muszą być niekorzystne. Niektóre mogą być neutralne, a niektóre nawet korzystne. Jakie by nie były, a dominują niekorzystne, niezbędna jest adaptacja. Systemy techniczne też będą musiały zostać przestawione, gdy zmianie ulega średnia temperatura.
Dobrym przykładem są deszcze ulewne i powodzie błyskawiczne, które stały się zagrożeniem między innymi dla naszego Krakowa. To wymaga zasadniczej zmiany podejścia do gospodarowania wodą w mieście. Już nie próbujemy uchwycić każdej wody do rur. Przeciwnie, staramy się stworzyć naturalizowane rozwiązania (ang. natural based solutions). Nie betonujemy już naturalnych cieków wodnych. Przeciwnie, odkrywamy je. Naturalizowanie gospodarowania wodą jest jednym z najważniejszych narzędzi regeneracyjnych.
Małgorzata: A pandemia? Jaki ona mogła mieć wpływ na te wszystkie procesy?
prof. Jerzy Hausner: Nie chcę tutaj dyskutować o tym, do jakiego stopnia pandemia, z której jeszcze nie wyszliśmy (przykład chiński to pokazuje), jest spowodowana zmianami klimatycznymi. Wiele osób znajduje taki związek i być może on istnieje. Ale niewątpliwe jest to, że mamy do czynienia ze zmianami klimatycznymi. To powoduje, że na danym terytorium, także w miastach, pojawia się coraz więcej inwazyjnych gatunków. A to stwarza dodatkowe zagrożenie zdrowotne.
Głównym problemem, z którym się borykamy w przypadku zmian klimatycznych, jest wpływ tego procesu na jakość życia. Istnieją statystyki, które pokazują wzrost śmiertelności w przypadku występowania ekstremalnych temperatur czy zanieczyszczeń powietrza. Nie sposób dyskutować o zdrowym mieście (ang. Healthy Cities) bez odniesienia do klimatycznej regeneracji miasta.
Małgorzata: Czy jesteśmy w stanie określić, które potencjały regeneracyjne są priorytetowe w kontekście zmian klimatu?
prof. Jerzy Hausner: Najczęściej wymienianym obszarem jest błękitno-zielona infrastruktura. Miasta stają się wyspami ciepła, szczególnie obszary skoncentrowanej i wysokiej zabudowy. Dlatego coraz mocniej zastanawiamy się nad tak zwanym inteligentnym budownictwem, które wypełnia wiele różnego rodzaju funkcji związanych z klimatem. Staramy się wykorzystywać powierzchnie dachów, projektować naturalną wentylację, żeby obieg wody był zamknięty w taki sposób, aby jej zużycie było jak najmniejsze, a jednocześnie jej nie brakowało. Staramy się też, żeby działka, na której znajduje się dany obiekt, była jednocześnie swego rodzaju gąbką, czyli obszarem naturalnej retencji. To stopniowo przenosi się na planowanie całych urbanistycznych układów.
Małgorzata: Porozmawiajmy też chwilę o transformacji energetycznej, która również jest niezbędna, aby zapobiegać dalszym zmianom klimatu. Czy w kontekście efektywności energetycznej OZE są ratunkiem dla klimatu? I czy mogą nas ochronić przed poważnym kryzysem związanym na przykład z odcięciem dostaw? (Zresztą to się już stało, Rosja pod koniec kwietnia zakręciła nam kurek z gazem). Czy powinniśmy w tej chwili zrobić krok wstecz i wrócić do rozmowy o paliwach kopalnych, czy jednak przeć naprzód i postawić przede wszystkim na źródła odnawialne? W tym kontekście nie unikniemy chyba też tematu wojny w Ukrainie.
prof. Jerzy Hausner: Wykonajmy takie myślowe ćwiczenie: przyjmijmy, że nie ma tej wojny, nie ma też pandemii. Czy to oznacza, że nie powinniśmy dokonywać transformacji energetycznej?
Małgorzata: Oczywiście, że nie oznacza. Ale mogłoby oznaczać, że możemy ją robić w tempie, które jest wskazane w Porozumieniu Paryskim czy na Szczycie Klimatycznym w Glasgow, lub innych dokumentach strategicznych Unii Europejskiej. Wojna i pandemia zmuszają nas do podjęcia dużo bardziej radykalnych kroków i wprowadzenia zmian znacznie szybciej.
prof. Jerzy Hausner: Zgoda. Ale pamiętajmy, gdyby nie było wojny, i tak musielibyśmy dokonywać transformacji energetycznej. Energii jest za mało, biorąc pod uwagę to, ile jej zużywamy i w jakim tempie rośnie zapotrzebowanie na nią. Teoretycznie jesteśmy w stanie zwiększyć dostępną pulę energii. Ale jakie są tego konsekwencje klimatyczne?
Transformację energetyczną trzeba wprowadzić z powodów środowiskowych, ekonomicznych i termodynamicznych, aby powstrzymywać narastanie entropii. Nawet jeślibyśmy potrafili rozwiązać problem od strony ekonomicznej czy ograniczyć konsekwencje środowiskowe, przechodząc do innych rodzajów energii, skala zużycia i tak spowoduje wystąpienie fizycznej bariery dostępności energii. To znaczy, że im więcej zużywamy energii, tym więcej w procesie przekształcania się jej rozprasza. Nie zanika, ale rozprasza właśnie, rodząc negatywne konsekwencje. Transformacja to konieczność. I nie chodzi tylko o to z jakich nośników energii korzystamy, ale przede wszystkim o to, aby zużywać jej możliwie najmniej w relacji do wytwarzanych dóbr.
Małgorzata: Dzisiaj ważne wydaje się też to, jak szybko uda nam się ją przeprowadzić.
prof. Jerzy Hausner: Tempo jest ważne, ale ważniejsza jest metoda. Przestańmy więc widzieć transformację poprzez miks energetyczny, czyli w ten sposób, że jeden rodzaj energii zastępujemy innym bądź łączymy je w innych proporcjach. Energia wiatrowa, ale także słoneczna jest bardzo uzależniona od pogody. Nie ma wiatru, nie ma energii. Na tych rodzajach energii w naszym przypadku nie można oprzeć strategii energetycznej. To mogą być tylko istotne uzupełnienia. Im istotniejsze, tym mocniejsze trzeba dla nich mieć alternatywne źródła zasilania. Niemcy zrozumieli, że im więcej mają energii odnawialnej, tym więcej muszą mieć konwencjonalnych źródeł energii. Nie zrezygnowali z węgla brunatnego, który oczywiście wywołuje negatywne konsekwencje środowiskowe.
Ale czy energia jądrowa jest zupełnie czysta? Oczywiście sama produkcja energii prawdopodobnie może być tak opracowana, że nie będzie się wiązała z takimi zagrożeniami jak w Fukushimie [katastrofa Elektrowni Atomowej Fukushima w 2011 roku w wyniku tsunami spowodowanego trzęsięniem ziemi — przyp. red.]. Zauważmy, że problem wystąpił w Japonii — kraju o bardzo wysokiej kulturze technicznej. Katastrofy w elektrowni jądrowej nie da się zupełnie wykluczyć. Dlatego teraz myśli się raczej o małych reaktorach. Pozostaje też problem odpadów atomowych i ich składowania.
A wiatraki energetyczne? Zastanówmy się, z czego je produkujemy? Ile trzeba wykonać śmigieł do tych wiatraków, ile to jest ton metalu, który trzeba najpierw wytworzyć? Widać więc wyraźnie, że problem nie polega tylko na samym miksie energetycznym, choć oczywiście musi być odpowiednio zdywersyfikowany. Polega zasadniczo na tym, żeby zużywać mniej energii: aby nie rezygnując z zaspokajania ważnych potrzeb, wytwarzać odpowiednią pulę produktów i usług, a jednocześnie zużywać mniej energii. Zacząć zatem trzeba od tego, czy wszystko, co konsumujemy, jest nam naprawdę potrzebne? Ile żywności marnujemy, ile rzeczy kupujemy bez sensu? Jak nierozsądnie nadmiarowa jest nasza konsumpcja? A teraz jesteśmy w pułapce.
Małgorzata: Pułapce?
prof. Jerzy Hausner: No tak! Z jednej strony deklarujemy rezygnację z rosyjskiego gazu, potencjalnie rosyjskiej ropy i rosyjskiego węgla. Nie chcemy, kupując surowce energetyczne od Rosji, finansować jej potęgi militarnej i agresywnej polityki, która jest dla nas wielkim zagrożeniem. To jest ten sam dylemat, wobec którego stają kraje rozwinięte, kupując ropę i gaz z krajów Bliskiego Wschodu i utrzymując reżimy takie jak w Arabii Saudyjskiej, które z kolei generowały zagrożenia terrorystyczne. Jaka jest alternatywa? Możemy nie kupować od Rosji, możemy kupić na Bliskim Wschodzie, w Iranie, może nawet w Wenezueli. Ale czy naprawdę tego chcemy? Czy to jest alternatywa? Paradoks polega na tym, że dzisiaj kupujemy gaz rosyjski za pośrednictwem Niemiec, poprzez techniczny rewers, który umożliwia jego tłoczenie z Zachodu na Wschód. Ale będziemy za to płacić więcej. Kupując od innych, kupujmy drożej, nadal wywołując to samo zagrożenie.
Małgorzata: To co powinniśmy zrobić?
prof. Jerzy Hausner: Rozwiązanie tego dylematu jest następujące: zamiast zastanawiać się od kogo kupować, zużywajmy mniej! Zmieńmy nasze technologie, dokonajmy rzeczywistej zmiany, która będzie zgodna z logiką transformacji energetycznej i zielonego ładu. Oprzyjmy naszą gospodarkę energetyczną na surowcach lokalnych. Budujmy rozproszone systemy wytwarzania energii. Myślmy o tym, w jaki sposób miasta mają rozwijać inteligentne budownictwo. To wszystko ma służyć mniejszemu zapotrzebowaniu na surowce energetyczne. Właściwa jest polityka zielonego ładu, naturalizowania i lokalizowania gospodarki. Jedynie to może nam zapewnić rozwój i bezpieczeństwo. Nie rozwój albo bezpieczeństwo, tylko bezpieczeństwo poprzez rozwój.