rozmowa z numeru A&B 02/2022
O aktywności fizycznej, projektowaniu dla branży sportowej, odpowiedzialności w biznesie i twórczości, a także o ostatnim projekcie realizowanym w lesie amazońskim opowiada Dorota Kabała.
Dorota KABAŁA — projektantka. Prowadzi studio We design for physical culture (www.we-design.studio), laureatka nagrody Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w kategorii Design 2021. Specjalizuje się w branży sportowej i rekreacyjnej, a w szczególności — w zrównoważonym rozwoju. Przekazuje również swoją wiedzę przedsiębiorcom, w projektach PARP „Design dla Przedsiębiorców” czy Design Uniwersalny oraz jako wykładowczyni School of Form Uniwersytetu SWPS.
Dominika Drozdowska: Projektujesz przede wszystkim urządzenia i akcesoria dla branży sportowej. Jak to się stało, że uniknęłaś wymyślania nowych krzeseł, kanap i stołów?
Dorota Kabała: Mam wrażenie, że wizerunek projektanta zatrzymał się właśnie na poziomie projektowania elementów do wnętrz, podczas gdy wielu twórców projektuje obecnie również inne produkty i rozwiązania. Nie wiem, z czego to wynika, być może z historii architektury i jej powiązania z projektowaniem mebli, ze sposobu opowiadania o tym w mediach oraz z szeroko rozumianego luksusu i prestiżu. Takie postrzeganie projektantów rozmija się z rzeczywistością. W moim przypadku odpowiedź będzie łatwa — po prostu nie lubię siedzieć [śmiech]. Nie uważam też, żeby kwestie, które rozwiązują kanapy, fotele i krzesła były obecnie najbardziej palące. Tym bardziej że ten temat został już podjęty tak wiele razy. Myślę, że projektanci mają moc i energię twórczą, którą mogą wykorzystać na potrzeby innych kwestii niż wyłącznie estetyczne. Każdy z nas ma własny zasób energii, umiejętności i kompetencji, który może skierować w taką stronę, aby popchnąć ten świat w odpowiednim kierunku. Staram się to przekazywać moim studentom w School of Form. A sport wziął się z moich wartości, przekonań i historii życiowych — mam na koncie karierę członkini kadry narodowej w pływaniu synchronicznym, nadal aktywnie uprawiam kilka dyscyplin sportowych. Z własnego doświadczenia wiem, ile korzyści może wnieść w życie człowieka aktywność fizyczna. Mając to na uwadze, prawie dziesięć lat temu podjęłam decyzję, że chcę to połączyć z projektowaniem. Tworzenie nie kończy się dla mnie na wdrożeniu jakiegoś produktu. Ważne jest, aby ten produkt generował jeszcze jakieś dalsze wartości i aby z jego działania wynikało coś więcej.
AEROSIZE Vest ONE
po lewej: fot.: TOPO Visuals Adam Brandys; po prawej: fot.: dzięki uprzejmości AEROSIZE
Dominika: Skoro mówimy o tym „więcej” i o wspólnym mianowniku Twoich projektów — znalazłam pewną cechę: bezpieczeństwo. Można je znaleźć w KIT dos Peconheiros, w kamizelce lawinowej AEROSIZE (Vest ONE) i akcesoriach dla marki Nobile Kiteboarding.
Dorota: Aspekt bezpieczeństwa wynika z charakteru projektowania dla aktywności fizycznej — dla organizmu w ruchu w ogóle. Rzeczywiście jest tak, że w projektowaniu sprzętu sportowego na pierwszym miejscu będzie bezpieczeństwo, następnie ergonomia i komfort, a dopiero na końcu estetyka. Mimo że estetyka jest bardzo istotna, ponieważ niesie z sobą różne treści, sprzedaje i odpowiada za komunikację marki, to finalnie jest podporządkowana bezpieczeństwu i komfortowi. Przykładowo projektując kamizelkę lawinową, nie zastosujemy w niej nawet najciekawszego materiału o świetnej strukturze, jeśli nie będzie spełniać norm lub jeśli będzie osiadać na nim śnieg utrudniający jej otwarcie. Rzeczywiście mamy w studio wiele projektów związanych z bezpieczeństwem bezpośrednio, ale czasem jest też ono niewidoczne na pierwszy rzut oka. Projektując stroje i obiekty do tańca współczesnego Marii Zimpel, nikt w pierwszej chwili nie powie, że kluczem jest bezpieczeństwo, ale to faktycznie nadrzędna, bardzo istotna cecha. Zależy mi na tym, by projektować produkty, których skutek użycia jest pozytywny. Wracając do kamizelki lawinowej AEROSIZE — bazuje ona na opatentowanym w Polsce hybrydowym systemie pompowania powietrzem. Została zaprojektowana z myślą, między innymi, o narciarzach i snowboardzistach, amatorach skitouringu i skuterów śnieżnych — pasjonatach jazdy poza trasami. Obecnie jest testowana i używana przez austriackie służby ratunkowe. Służy zarówno ratownikom, jak i, pośrednio, ratowanym przez nich osobom.
Kampnagel Hamburg Space Gives Place by Maria Zimpel
fot.: Vera Drebusch
Dominika: Wszystkie Twoje projekty są odpowiedzią na rozmaite potrzeby.
Dorota: W projektowaniu istnieją różne podejścia. Do mnie i mojego studia trafia na tyle dużo zapytań i tematów, które diagnozują problemy, że nie czuję potrzeby, aby generować projekty w pełni z wewnątrz siebie, tak jak to robią niektórzy projektanci. Choć czasami nie są to nawet zapytania, ale raczej interesujące dane związane ze zjawiskami, wobec których podejmujemy dalsze działanie. Tak było na przykład przy projekcie KIT dos Peconheiros, który obecnie realizujemy, a który wziął się z ciekawych wyników badań na temat grupy docelowej. Według mnie zagadnień do rozwiązania jest wystarczająco dużo, aby mieć ręce pełne roboty.
Dominika: Opowiedz, proszę, więcej o projekcie KIT dos Peconheiros.
Dorota: Peconheiros oznacza grupę zawodową — brazylijskich zbieraczy jagód acai, a kit oznacza zestaw. Pracujemy więc nad zestawem akcesoriów dla zbieraczy jagód acai. Nazwa, chociaż może sprawiać problemy poza granicami Brazylii, lokalnie jest zrozumiała i łatwa do zapamiętania. To projekt długofalowy, realizowany we współpracy z Moniką Brauntsch, prowadzącą firmę Kafti, oraz z międzynarodowym zespołem, złożonym w dużej części ze zbieraczy acai ze stanu Pará w Brazylii. Projekt rozpoczął się już cztery lata temu, właśnie od badań, które trafiły w nasze ręce. To były pierwsze badania socjologiczne przeprowadzone wśród tej grupy zawodowej. Jagody acai wykorzystywane są na całym świecie w branżach kosmetycznych, spożywczych, produkuje się z nich także suplementy. Rosną na szczytach palm wysokich nawet na kilkanaście metrów w naturalnych lasach Amazonii. Przez to, że nie mówimy tu o plantacjach tylko o naturalnych lasach, większość zbiorów odbywa się ręcznie. Jeśli dobrze pamiętam, mniej więcej 90 procent jagód pochodzi właśnie z Brazylii. Wracając do badań, które wtedy do nas dotarły — aż 89 procent peconheiros przyznało, że doznało jakiegoś urazu podczas zbiorów, część z tych urazów wymagała hospitalizacji, wiele z nich uniemożliwiło pracę przez kilka tygodni. Ta dość wysoka statystyka była jednocześnie sporą motywacją dla rozwoju projektu. Dalej był ciekawy i skomplikowany proces budowania zespołu, pozyskiwania partnerów i grupy docelowej do współpracy. Dziś jesteśmy na etapie, na którym wdrożone zostały pierwsze elementy, a w opracowaniu są kolejne produkty. Następnym wielkim wyzwaniem jest sprzedaż zestawu.
KIT dos Peconheiros to zestaw do arborystyki i prac na wysokościach
fot.: Chico Kfouri
Dominika: Jaki jest odzew na obecnym etapie projektu?
Dorota: Sprzęty są testowane długoterminowo, a od pierwszych testów mija już drugi czy trzeci sezon użytkowania. Oczywiście coś miało prawo się w tych modelach zepsuć czy zużyć, ale jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi testerami i wiemy, że ten sprzęt nie trafił w kąt, tylko jest w użyciu. Co jest dodatkowym wyznacznikiem tego, że się sprawdza.
Dominika: Co wchodzi w skład KIT dos Peconheiros?
Dorota: Zestaw zawiera ochraniacze na przedramiona, pas z pokrowcem na nóż i lasso. Zarówno ochraniacze, jak i pas występują w kilku rozmiarach. Jagody acai rosną w kilkukilogramowych kiściach, lasso daje więc możliwość zniesienia kiści na ziemię. Można je zawiesić w preferowany sposób, można trzymać je w ręce, czy przypiąć do pasa. Ponieważ każdy zbieracz ma własne sposoby i sztuczki, które wykorzystuje podczas zbiorów, nasz zestaw jest modułowy i można go dopasować do swoich potrzeb. Peconheiros biorą udział w procesie projektowym, więc te rozwiązania to wspólnie wypracowane pomysły, na rezultat pracuje cały zespół. Bazujemy też na rozproszonej lokalnej wiedzy. To jest właśnie rola projektanta, którą lubię najbardziej — bez wskazywania palcem, co trzeba zrobić, jak jakiś wszechwiedzący bóg. Bycie projektantem oznacza dla mnie współpracę z użytkownikiem, obserwowanie i wyłapywanie informacji. To bycie kimś, kto składa w całość coś, co już tak naprawdę istnieje, tylko czasem nie ma jeszcze fizycznej postaci.
KIT dos Peconheiros
fot.: Chico Kfouri
Dominika: To jak łączenie kropek. W projekcie KIT dos Peconheiros poza współpracą z lokalnymi użytkownikami staraliście się też stworzyć produkt przyjazny dla środowiska.
Dorota: Aspekt projektowania skoncentrowanego na tym, że człowiek jest częścią ekosystemu, jest dla mnie ważny od momentu, w którym zajęłam się projektowaniem. Chociaż wydaje mi się, że zawsze był dla mnie istotny. Mam takie wspomnienie jeszcze z początku podstawówki. Poszliśmy z klasą do Starego Zoo w Poznaniu, hipopotam mieszkał tam w bardzo małym pomieszczeniu, moim zdaniem trudno było mu się w nim obrócić. W swojej dziecięcej głowie przyjęłam, że to dlatego, że brakowało pieniędzy na większą przestrzeń. Założyłam więc „stowarzyszenie” Przyjaciele Wielorybów, żeby nie ograniczać się tylko do hipopotamów, i zaczęłam produkcję zakładek z planem lekcji, kart klubowicza i innych rekwizytów malowanych pisakiem na tekturze. Takie cegiełki można było kupić za dowolną kwotę. Jednak w pewnym momencie ktoś z dorosłych uświadomił mnie, że jeśli zbieram pieniądze, to muszę zapłacić podatek. Bardzo mnie to przeraziło i nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie pamiętam, jak to się skończyło, chyba oddałam uzbierane pieniądze darczyńcom, a wieloryby i hipopotamy musiały radzić sobie same, czy też zaczekać, aż zrozumiem kwestie podatkowe i księgowe. Obecnie wspieram organizacje zajmujące się ochroną różnych gatunków i ekosystemów. To jedno z moich wspomnień, które dość mocno pokazuje, że natura i kontakt z nią, aktywna postawa były dla mnie zawsze ważne. Moim pierwszym zespołowym projektem po studiach w Poznaniu i Barcelonie była wystawa „re.produkt”, bazująca na zasadzie 3R (reuse, reduce, recycle). To dla mnie ważne, że temat ekologii i zrównoważonego rozwoju jest kontynuowany, zarówno w moich projektach, jak i w dyskusji publicznej. Chociaż oczywiście teraz te kwestie są o wiele popularniejsze niż wtedy, dużo łatwiej jest realizować odważniejsze projekty, z myślą o naturze i człowieku jako części ekosystemu, a nie sprawcy, który ma uratować wcześniej niszczony przez siebie świat. Myślę, że ważne jest, abyśmy rozumieli, że jesteśmy częścią ekosystemu. Obecnie mamy inne możliwości technologiczne i materiałowe niż w 2009 roku, gdy powstawał „re.produkt”, ale zmienił się też kontekst prawny i biznesowy, co sprzyja realizacji rozmaitych projektów. Jako projektantka mam dziś zupełnie inną pozycję niż dekadę temu. Inaczej słucha się kogoś, kto ma doświadczenie w branży, niż świeżo upieczonej absolwentki. Chociaż uważam, że powinniśmy słuchać tego, co mają do powiedzenia młodzi projektanci i młodzi ludzie w ogóle. Oni mają równie dużo mocy i wiedzy, tylko inaczej ukształtowanej niż moja i projektantów mojego pokolenia i starszych.
KIT dos Peconheiros
fot.: Chico Kfouri
Dominika: Obecnie dużą odpowiedzialnością za zmiany klimatu obarcza się zwykłego użytkownika, podczas gdy o wiele większy zasięg mogą mieć działania podejmowane przez biznes i państwo.
Dorota: To bardzo złożone zagadnienie. Na pewno odpowiedzialność biznesowa jest dużo większa niż indywidualnego odbiorcy, bo skala działania jest inna i ma o wiele większe oddziaływanie. Jednak myślę, że jako jednostki nie jesteśmy zwolnieni z działań i odpowiedzialności. Każdy z nas jest odbiorcą i wytwórcą czy użytkownikiem różnego typu dóbr. W końcu świat składa się z jednostek, a za decyzjami biznesowymi również stoją jednostki. Dla niektórych zachowań konsumenckich czy nawyków zakupowych nie widzę usprawiedliwienia. Jestem dość radykalna w tym podejściu.
Dominika: Z drugiej strony konsumenci mają wpływ na to, co robi biznes.
Dorota: Tak, ten nacisk istnieje. Chociaż czasem mam wrażenie, że świadomość konsumentów bywa powierzchowna. Gdy w sklepie ktoś pyta o kurtkę z materiałów z recyklingu, to tak naprawdę nie o to chodzi. Chodzi raczej o zapytanie samego siebie, czy naprawdę potrzebuję tej kurtki. Jeśli firma widzi takie płytkie pytania, świadczące raczej o wyrzutach sumienia, a nie o głębszej świadomości, to może pójść w stronę greenwashingu, by zadowolić odbiorców. Ale oczywiście są przykłady firm, które działają w bardziej odpowiedzialny sposób, jak chociażby lider zmian w branży, czyli Patagonia. Osobiście cenię też firmę Icebug, która nie wyzerowuje jedynie swoich działań, ale robi więcej, żeby w całościowym ujęciu wyjść na środowiskowy plus. Myślę, że przez to, że branża outdoorowa jest blisko natury, aspekt ekologii jest o wiele ważniejszy niż w innych branżach. Niemniej potrzebujemy rozwiązań systemowych w tym zakresie.
Nobile Kiteboarding to obudowa systemu bezpieczeństwa do kitesurfingu,title=Nobile Kiteboarding to obudowa systemu bezpieczeństwa do kitesurfingu
fot.: Natalia Niedziela
Dominika: Czyli powinniśmy na przykład globalnie ograniczyć konsumpcję?
Dorota: Myślę, że właśnie prawne rozwiązania są niezbędne. Jesteśmy tylko ludźmi — mamy słabą wolę albo zobowiązania i cele biznesowe do osiągnięcia. Jako ludzkość ciągle ewoluujemy i pod niektórymi względami dopiero raczkujemy. Weźmy tworzywa sztuczne — jak długo funkcjonują w skali istnienia ludzkości? Ten czas jest naprawdę bardzo krótki. Moment, w którym obecnie jesteśmy, kojarzy mi się ze sceną, w której dziecko rozrzuciło zabawki w pokoju i nagle zauważyło, jaki zrobiło bałagan, a teraz zastanawia się, jak to uprzątnąć i co następnym razem zrobić lepiej. Pytanie, czy starczy nam czasu i zasobów, żeby po sobie i dla siebie posprzątać. Chociaż jako ludzkość wcale nie musimy przetrwać. Planeta sobie bez nas poradzi.
Dominika: To niezbyt pozytywne podejście… Jako projektantka poszukujesz też odpowiednich materiałów i technologii. Czy zetknęłaś się ostatnio z jakimiś ciekawymi materiałami?
Dorota: To jest bardzo złożone pytanie, bo wszystko zależy od tego, do czego ten materiał jest potrzebny. Dla mnie bardzo ciekawe są materiały naturalne. Zwłaszcza że niektóre z nich zrobiły karierę ze względów historycznych i ekonomicznych, jak chociażby bawełna. Co gdyby dla przemysłu odzieżowego podstawą nie była bawełna, ale inne włókna, takie jak len, konopie? Być może koszty ekologiczne i społeczne mogłyby przedstawiać zupełnie inny bilans. Kontrowersyjnym materiałem ze względu na swoje pochodzenie jest skóra. Choć najbliższe są mi wegańskie rozwiązania, to z punktu widzenia technicznego, skóra dla niektórych produktów to świetny, trwały materiał. Raptem kilka dni temu rozmawiałam z koleżanką o skórzanych butach, które kupiła będąc nastolatką i ma je do dzisiaj. Minęło ponad dwadzieścia lat, a one są nadal w dobrym stanie. Badaliśmy też w studio ten temat od innej strony: czy abstrahując od marzeń o wegańskim świecie, a żyjąc w świecie, w którym mięso jest spożywane i produkowane, skórę można traktować jako odpad? Według danych GUS i naszych rozmów z garbarniami oraz rzeźniami w Polsce, okazuje się, że tak. To są systemowe pytania, które w dyskursie publicznym stawia się dość pobieżnie i skrótowo. Wydawać by się mogło, że aby uniknąć cierpienia zwierząt, lepiej w danym produkcie zastosować tworzywo sztuczne. A jednak — żyjąc w rzeczywistości, w której zwierzęta są hodowane w celach spożywczych i skóra jest odpadem — bardziej uzasadnione będzie zastosowanie skóry, mimo naszego dyskomfortu z tym związanego. Chcąc być fair, powinniśmy najpierw rozwiązać kwestię zaprzestania jedzenia mięsa, czy też przemysłowej nadmiernej hodowli zwierząt, co według mnie jest najlepszym rozwiązaniem, a dopiero potem rezygnować ze skóry jako materiału. Wokół skóry toczy się też sporo dyskusji odnośnie odpadów chemicznych powstających w trakcie garbowania i farbowania. Tymczasem są w Polsce miejsca, w których skórę garbuje się i farbuje roślinnie. Jeśli planujemy wdrożyć w projekcie jakiś materiał, to jako projektantka zawsze chcę wiedzieć, skąd ten materiał pochodzi i jaka jest jego historia. Bo tak jak przy garbowaniu i farbowaniu, te procesy mogą być zupełnie inne w Azji i Polsce. Nie chodzi tylko o to, żeby stworzyć ekologiczny, naturalny czy odpowiednio pozyskany materiał — to pojedyncze aspekty, a jest jeszcze masa innych, które są z sobą połączone i stanowią całościowo systemowe zagadnienie.
Nobile Kiteboarding IFS system pady i strapy kitesurfingowe
fot.: dzięki uprzejmości Nobile Kiteboarding
Dominika: Wydaje mi się, że jako ludzie szukamy świętego Graala, który będzie odpowiadać na wszystkie nasze problemy, a z tego, co mówisz, wynika, że wszystko zależy od kontekstu.
Dorota: W świecie materiałów, w tym tekstyliów, jest przed nami jeszcze wiele wyzwań. Jak stworzyć materiał przyjazny środowisku, który będzie jednocześnie odporny na wodę i wiatr, bez chemicznej impregnacji lub powłok niemożliwych do rozdzielenia z włóknami? To jest zagadka, którą starają się rozwiązać obecnie różni producenci, w tym firmy azjatyckie i szwajcarskie. Z kolei tworzywa sztuczne, które ostatnio zdecydowanie ocenia się jako nieodpowiednie dla środowiska, mają świetne właściwości i ogromny potencjał, szczególnie jeśli możemy je przetworzyć i nie używamy ich jednorazowo. Dlatego ciekawym nurtem jest też ekonomia cyrkularna i obieg zamknięty materiałów. Tu natomiast pojawia się pytanie o surowce, bo jednak obecnie nie da się w pełni przetworzyć materiału, bez utraty masy czy jakości, i dodatek pierwotnego będzie potrzebny. To otwiera kolejny dział pytań, jak w przypadku tworzyw pochodzących z roślin — o plantacje, uprawy na dużą skalę, z wykorzystaniem środków chemicznych.
Dominika: Kończąc naszą rozmowę, chciałabym zapytać o Twoje doświadczanie sytuacji projektowych, o których powiedziałaś kiedyś, że są niezbędne w pracy projektanta.
Dorota: Miałam na myśli to, że doświadczanie projektowania i problemów projektowych najlepiej sprawdzać na własnej skórze. Wiele dziedzin sportu przetestowałam już wcześniej, więc doświadczenia najbardziej odbiegające od mojej codzienności to trening parkouru, w którym wzięłam udział, gdy projektowaliśmy właśnie z myślą o tej aktywności fizycznej. I oczywiście wchodzenie na palmy, podczas pracy przy KIT dos Peconheiros. Dzięki temu lepiej zrozumiałam możliwości poruszania się, ruch ciała i technikę wchodzenia, schodzenia i zbioru. Udało mi się wejść na wysokość trzech metrów. Na wyższe wejście zabrakło mi umiejętności technicznych i trochę bałam się zejścia, a właściwie zjazdu. Ale udało się!
Dominika: Dziękuję za rozmowę.