Mokradła w Polsce nie mają lekko. Brakuje im dobrego PR-u, takiego jaki mają akcje sadzenia drzew. Pozostają jednak istotnym elementem naszego krajobrazu, pełnią szereg funkcji ekologicznych i są nieocenione jeśli chodzi o pochłanianie dwutlenku węgla.
Kilka tygodni temu obchodziliśmy światowy dzień mokradeł. Dlaczego ich ochrona jest tak istotna, a one same często dość pomijane w myśleniu o ekosystemach? O tym rozmawiamy z Magdaleną Galus, dyrektorką Centrum Ochrony Mokradeł.
Wiktor Bochenek: Warto zacząć od podstaw. Czym są mokradła?
Magdalena Galus: Mokradła definiujemy zgodnie z Konwencją Ramsarską. To wszystkie bagna, błota i torfowiska, ale także wody stojące i płynące, stałe i okresowe, naturalne i sztuczne, słodkie i słone, łącznie z wodami morskimi, których głębokość podczas odpływu nie przekracza 6 metrów.
Do mokradeł zaliczamy więc wszystkie rzeki, jeziora i zbiorniki wodne, także sztuczne, ale również roślinne oczyszczalnie ścieków stworzone przez człowieka czy podmokłe lasy.
łąki Zakola Wawerskiego
fot. Olga Roszkowska | © z archiwum grupy ZAKOLE, www.zakole.pl
Wiktor: To dość szeroka definicja, ponieważ wiele osób postrzega mokradła przez pryzmat bagien.
Magdalena: Tak, to bardzo szeroka definicja. Wynika z tego, że często trudno jest powiedzieć, gdzie kończy się jezioro, a gdzie zaczyna porastające je torfowisko, gdzie są dokładne granice rzeki, a gdzie można już mówić o łąkach nadrzecznych przez nią zalewanych, gdzie kończy się morze, a gdzie zaczyna namulisko. Bagna to woda, więc ich granice również bywają płynne.
Wiktor: Dlaczego mokradła są dla nas istotne?
Magdalena: Może zacznę od tego, że obszary wodno-błotne zaczęły być chronione w ramach Konwencji Ramsarskiej z 1971 roku ze względu na żyjące na nich ptaki, które są coraz bardziej zagrożone. Przede wszystkim mokradła są więc miejscem życia licznych gatunków roślin i zwierząt, doskonale przystosowanych do trudnych warunków wysokiego poziomu wody. Obszary wodno-błotne są także trudno dostępne dla ludzi, dzięki czemu stanowią ostoję dzikiej przyrody.
Dla ludzi mokradła są szczególnie ważne w kontekście zmiany klimatu. Torfowiska to naturalne magazyny węgla, a tym samym nasz największy naturalny sojusznik w walce z globalnym ociepleniem. Torfowiska zajmują tylko 3% powierzchni lądów i gromadzą w sobie dwa razy więcej węgla niż jest zawarte w biomasie wszystkich lasów na świecie, które zajmują 30% powierzchni lądów. Rośliny bagienne, tak jak wszystkie inne, pobierają dwutlenek węgla z atmosfery, wodę z podłoża i w procesie fotosyntezy zamieniają je węglowodany, z których są zbudowane, i tlen. Tym, co wyróżnia bagna od innych ekosystemów, jest wysokie uwodnienie połączone z beztlenowymi warunkami panującymi w wodzie. Bagno to nawet w 95% woda, która jest unieruchomiona przez rośliny, i nie może się mieszać, przez co nie jest do niej dostarczany tlen (w przeciwieństwie do wody w jeziorze lub rzece). Dużo wody i brak tlenu sprawiają, że martwe części roślin nie ulegają pełnemu rozkładowi, zaś pierwiastki w nich zawarte tylko w części wracają do obiegu. To, co nie zostało rozłożone, odkłada się w torfie, którego pokłady znajdują się pod powierzchnią torfowiska i mogą sięgać kilku metrów w głąb, a węgiel w nich zawarty może być tam uwięziony przez tysiące lat. Zresztą węgiel brunatny i kamienny to taki bardzo stary torf sprzed dziesiątek i setek milionów lat.
Kiedy osuszamy bagna albo spalamy brykiet węglowy, sprawiamy, że węgiel uwięziony przez torfowiska pod ziemią, znów przedostaje się do atmosfery — przyczyniając się do ocieplenia klimatu.
Mokradła pozwalają nam także lokalnie łagodzić mikroklimat, zapobiegać suszy oraz minimalizować negatywne skutki powodzi. Ponieważ powstają w miejscach, gdzie gromadzi się woda, są naturalnymi zbiornikami retencyjnymi, które uwalniają wodę do otoczenia w postaci pary wodnej, gdy nie ma opadów. Woda parując pobiera energię z otoczenia i schładza je, dzięki czemu powietrze w pobliżu mokradła staje się bardziej wilgotne i chłodniejsze. Ta wilgoć może wrócić na ziemię w postaci rosy lub powędrować dalej jako chmury. Z chmur może gdzieś w okolicy spaść deszcz, który ponownie zgromadzi się w mokradłach.
Mokradła to także rozlewiska rzeczne, które stanowią bufor przeciwpowodziowy. Jeżeli pozwolimy rzece wylewać na łąkach i tworzyć rozlewiska (które są bardzo ważne dla przyrody), to nie będzie ona wylewała na terenach zabudowanych. By jednak te bufory przeciwpowodziowe działały, nie możemy ich zabudowywać ani oddzielać wałami od rzeki.
Kolejną istotną funkcją mokradeł jest zdolność do oczyszczania wody. W naturalnych oczyszczalniach ścieków wykorzystujemy szybko rosnące rośliny szuwarowe (trzcinę, pałkę wodną), które wychwytują z wody substancje odżywcze, potrzebne im do wzrostu. Na tej samej zasadzie szuwary znajdujące się nad rzekami i jeziorami, oczyszczają wodę, która spływa do nich, np. z pól uprawnych. Dzięki temu możemy uniknąć zakwitów jezior oraz sinic w Morzu Bałtyckim. Jako Centrum Ochrony Mokradeł postulujemy tworzenie tak zwannych bagiennych stref buforowych nad wodami znajdującymi się w krajobrazie rolniczym.
podmokły las na Zakolu Wawerskim
fot. Olga Roszkowska | © z archiwum grupy ZAKOLE, www.zakole.pl
Wiktor: Rozpoczęła Pani od konwencji Ramsarskiej. Mokradła kojarzą się z terenami dzikimi i wiejskimi. W jakim stopniu dotyczą one też terenów miejskich?
Magdalena: Mokradła w miastach zostały znacznie bardziej przekształcone niż te w krajobrazie wiejskim. O ich dawnej obecności w mieście świadczą niekiedy tylko nazwy ulic, takich jak np. warszawskie Bagno, Tamka, Żurawia czy Szeroki Dunaj. Przez Warszawę, poza Wisłą, płynęły także inne, mniejsze rzeki: Drna, Sadurka, Żurawka, Pólkówka, Bełcząca. Niedawno były one tematem wystawy w Muzeum Woli. Niektóre z tych rzek dalej płyną przez miasto, ale są ukryte w kanałach pod ulicami. Skanalizowaliśmy rzeki, żeby nie wylewały, ale również dlatego, że ludzie usuwali do nich nieczystości. Miejskie rzeki są elementem lokalnie schładzającym klimat, łagodzącym efekt miejskiej wyspy ciepła i zwiększającym różnorodność biologiczną. Obecnie toczy się dyskusja nad ich odkopaniem i przeprowadzeniem przez miejskie parki.
W Warszawie mamy także bagno z prawdziwego zdarzenia – Zakole Wawerskie. To miejsce od lat znane i cenione przez obserwatorów ptaków, o którym jednak często nie wiedzą nawet osoby mieszkające tuż obok, nie mówiąc już o pozostałych mieszkańcach Warszawy. Dzięki artystkom z grupy ZAKOLE, a także współpracującym z nimi naukowcami, społecznikami, przyrodnikami i miłośnikami Zakola, o tym warszawskim mokradle dowiaduje się w ostatnich latach coraz więcej osób. Natomiast rosnąca świadomość tego, jak miejskie mokradła są ważne dla mieszkańców miast, pomaga wywierać presję na władze i lepiej je chronić.
Unia Europejska finansuje projekty pomagające miastom tworzyć błękitno-zieloną infrastrukturę, która ma pomóc dostosować miasta do zmiany klimatu. Wkładamy dużo pieniędzy w tworzenie ogrodów deszczowych, sztucznych zbiorników wodnych, ogrodów wertykalnych czy zielonych dachów. Wszystko to jest budowane przez człowieka od zera i za stworzenie każdego takiego obiektu trzeba zapłacić. Nie mam nic przeciwko błękitno-zielonej infrastrukturze, ale wydaje mi się, że w pierwszej kolejności powinniśmy włączać do niej mokradła, którym jakimś cudem udało się przetrwać w mieście. Zamiast osuszać, zaśmiecać i zabudowywać miejskie mokradła, zadbajmy o nie — to przecież świetna i naturalna błękitno-zielona infrastruktura za darmo! Możemy udostępnić je mieszkańcom w formie parków mokradłowych, inwestując w budowę infrastruktury turystycznej, takiej jak kładki, ławki, kosze na śmieci, platformy obserwacyjne.
Wiktor: Chciałem również zapytać o kwestie ekonomiczne zachowywania mokradeł. Czy to wiąże się z większymi kosztami?
Magdalena: Wszystko sprowadza się do ceny gruntów, które w miastach są bardzo wysokie. Z jednej strony oszczędzamy, bo nie trzeba tworzyć parku od zera, z drugiej strony jest to ziemia, której nie możemy przeznaczyć pod zabudowę, a żeby móc przeznaczyć ten teren pod park, trzeba tę ziemię wykupić.
Właścicielami gruntów na Zakolu Wawerskim są osoby prywatne. Teren ten jest chroniony w ramach zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Zakole Wawerskie” oraz Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Mieszkańcy są rozgoryczeni, bo od lat zgodnie z prawem niewiele mogą zrobić na tych gruntach. Fragmenty Zakola są więc nielegalnie zabudowywane, nadsypywane gruzem, a ludzie wywożą tam śmieci. Aby skutecznie ochronić ten teren przed postępującym niszczeniem i móc nim całościowo zarządzać, Miasto powinno wykupić grunty od prywatnych właścicieli.
torfowisko przejściowe nad śródleśnym jeziorem
fot. Magdalena Galus | © Centrum Ochrony Mokradeł
Wiktor: Parę dni temu rozmawiałem z Kasprem Jakubowskim, który wspomniał o zagrożeniu wielu gatunków, które za parędziesiąt lat nie będą mogły funkcjonować w polskim klimacie. Jak zmiany klimatu będą funkcjonowały na torfowiska i mokradła?
Magdalena: Z Kasprem Jakubowskim poznaliśmy się właśnie dzięki Zakolu!
Torfowiska występują na obszarach, gdzie opady przeważają nad parowaniem – w strefie klimatu umiarkowanego, borealnej i subarktycznej, a także w strefie lasów deszczowych oraz w górach. Jeżeli klimat w Polsce zmieni się na tyle, że ilość wody, która dopływa do torfowisk będzie mniejsza niż ta, która z nich paruje, torfowiska będą wysychać. Na razie jednak ilość wody, którą spuszczamy z torfowisk rowami znacznie przewyższa tę, która z nich paruje, więc w pierwszej kolejności naprawmy to, co sami niszczymy.