Konkurs „Najlepszy Dyplom ARCHITEKTURA”
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Czas to życie

06 kwietnia '23

 
Edyta:
 Czy jako projektanci nie powinniśmy zacząć zmiany od tego, czego uczymy się na studiach? Podczas edukacji architektonicznej niewiele miejsca pozostaje na zbadanie współzależności miast i wsi, nie mówiąc już o metodach uprawy ziemi. Wygląda to tak, jakby sedno ludzkiego życia znajdowało się poza kręgiem naszych zainteresowań.

Carolyn: Oczywiście! Kiedy jako architektka przyglądałam się projektom urbanistycznym, miałam nieodparte wrażenie, że brakuje im czegoś najważniejszego — życia. Dorastałam w Londynie, jestem mieszczanką, kocham przebywać w mieście, podążać za jego rytmem, jednak na tych wszystkich spektakularnych rysunkach brakowało mi zawsze tego, co sprawiało, że miasto jest tak fascynujące. Tak jak na początku swojej kariery zawodowej, tak i teraz zależy mi na przywróceniu projektom tego utraconego pierwiastka. Musimy pamiętać, że jako gatunek rozwijaliśmy się głównie poprzez kulturę jedzenia i jego współdzielenie. Jeśli cofniemy się w czasie, to zobaczymy naszych przodków siedzących wokół ogniska, celebrujących udane polowanie, jedzących, pijących i rozmawiających. Między innymi na drodze takich spotkań rozwinął się język, którego dziś używamy. Współcześni naukowcy dowiedli, że poziom wydzielanej przez nasz organizm oksytocyny podnosi się, kiedy spożywamy posiłki wspólnie z innymi ludźmi, przez co odczuwamy radość. Intuicyjnie wszyscy jesteśmy tego świadomi. Jeśli każdy z nas wróci w pamięci do momentów, które wspominamy z dużym sentymentem, to zapewne zobaczymy siebie zasiadających przy stole wraz z członkami rodziny lub z przyjaciółmi, wspólnie coś świętujących. To, do czego tęsknimy najbardziej, to esencja bliskości i satysfakcji czerpanej z obecności innych ludzi. W przeszłości ludzie mieli znacznie mniej rozpraszaczy, przez co mieli więcej czasu bogatszego w codzienne doznania i poczucie przynależności do otaczającego świata. Ówczesne miasto było wręcz niekończącym się pasmem interakcji. Wyprawa do centrum miasta nie oznaczała jedynie poszukiwania rozrywki. Była wyprawą po produkty spożywcze, informacje o świecie i najnowszych wydarzeniach, dawała także satysfakcję z przebywania i obserwowania innych ludzi. Te historyczne instynkty nadal w nas drzemią. Tętniące życiem, kolorami i zapachami hale targowe wciąż należą do najsilniej oddziałujących miejsc w przestrzeni miasta. Łączą mieszkańców w jednym miejscu, są niczym antyczna ateńska stoa. Niestety modernistyczne myślenie o mieście jako maszynie do życia próbowało posegregować i uporządkować miejską różnorodność, a uprzemysłowiony kapitalizm wtóruje tej wizji, skutecznie blokując zmianę w myśleniu o miejskim życiu. To, co lubię w tematyce jedzenia, to fakt, że jako zagadnienie uniwersalne i dotyczące każdego z nas, jest jednocześnie pojęciem tak różnorodnym jak sama ludzkość. Architektura i urbanistyka bardzo potrzebują tego typu wrażliwości projektowej. Sądzę, że jedną z największych tragedii modernizmu było aplikowanie jednego, nieadekwatnego do kontekstu i patologicznego rozwiązania dla każdego problemu. Jedzenie stanowi dla mnie przeciwwagę dla tego typu podejścia. Jest medium, poprzez które uczymy się szanować tradycje, doceniać niuanse wpisane w dane społeczności i odkrywać potencjał drzemiący w różnicach. Poprzez budynki możemy wyrazić szacunek dla lokalnych materiałów, rzemieślników, lokalnego klimatu i środowiska.

rys. Michał Kołodziej

 
Edyta:
 Jakich gospodarstw rolnych potrzebujemy w sitopiańskim mieście?

Carolyn: W centrum miasta jest bardzo mało przestrzeni możliwej do zagospodarowania pod uprawy. Obszarem wymagającym szczególnej uwagi są peryferia miejskie, gdzie mogą zaistnieć dwa typy gospodarstw. Pierwszy to gospodarstwa wspierane społecznie. Model ten zakłada opłacenie przez mieszkańców miast abonamentu pokrywającego koszty uprawy określonej z góry ilości jedzenia w określonym czasie. Ryzyka wpisane w uprawę ziemi i hodowlę zwierząt są współdzielone, a konieczność do konkurowania z dumpingowymi cenami pożywienia z supermarketów zostaje wyeliminowana. Model rolnictwa wspieranego społecznie dopuszcza również, że osoby, które opłacają uprawę, mogą pomagać w gospodarstwie od czasu do czasu, zmniejszając w ten sposób koszty rocznego abonamentu. Drugi to zakładanie na tych terenach ogródków działkowych, wprowadzanych z powodzeniem na obszary miast już w poprzednich stuleciach. W zależności od kraju miały one różne systemy własności i odciążały finansowo gospodarstwa domowe, zapewniając dostęp do świeżego jedzenia. Dążenie do spopularyzowania takiego systemu opłaca się ekonomicznie i społecznie — kontakt z przyrodą z pewnością przysłużyłby się poprawie zdrowia psychicznego społeczeństwa. Nie znam nikogo, kto nie lubiłby siedzieć w cieniu małej chatki i obserwować, jak rosną jego marchewki, sącząc przy tym lemoniadę. Myślę, że w tych czasach potrzebujemy dużo więcej miejsc łączących ludzi z przyrodą, będących jednocześnie miejscami komercyjnymi lub prywatnymi.

 
Edyta:
 To prawda, strefa przedmieść znajduje się pod nieustającą presją urbanizacyjną. Jakich polityk miejskich potrzebujemy, aby chronić obecne przeznaczenie tych obszarów?

Carolyn: Wraz z pojawieniem się kolei, rządy stopniowo przekazywały odpowiedzialność za wyżywienie społeczeństwa przemysłowi. Wydawało się to rozsądnym rozwiązaniem — duże zakłady były wydajniejsze i mogły konkurować z cenami żywności produkowanej w tradycyjnym systemie. Obecnie przemysł i prywatne firmy przejęły praktycznie cały rynek spożywczy. Jedzenie wyprodukowane na skalę przemysłową nigdy nie uwzględniało kosztów degradacji ekosystemów, wyjałowienia gleby czy zniszczenia krajobrazu. Skutki tego odczuwalne są wszędzie, dlatego zmiany powinny być wprowadzone na każdym poziomie. W skali lokalnej niezbędne jest zapewnienie dostępu do ziemi, pozwalającego ludziom produkować żywność na własne potrzeby. System ogródków działkowych obecny w Wielkiej Brytanii jest doskonałym przykładem. Jedna mała działka jest w stanie wyprodukować zaskakująco dużą ilość jedzenia! Pojawił się w XIX wieku, kiedy najbiedniejsi mieszkańcy miasta mieli problemy z wyżywieniem swoich rodzin. Obecnie te małe działeczki stały się własnością reprezentantów klasy średniej, a ponieważ jest ich niewiele, na ich otrzymanie trzeba czekać prawie dziesięć lat. To oczywiste, że rząd powinien chronić tę wrażliwą przestrzeń przed zabudowaniem, a także zwiększać liczbę takich miejsc. Należy również chronić tereny, które pojawiły się w mieście wraz z narodzinami idei miasta-ogrodu. W Londynie miejsca te nie produkują żywności, ale stanowią ogromną wartość jako miejsca wypoczynku i rekreacji. Powinniśmy także chronić targi i małe przestrzenie handlowe sprzedające lokalne produkty spożywcze. Dobrym przykładem jest tutaj Barcelona, która dofinansowuje takie miejsca, dzięki czemu lokalni producenci mogą konkurować cenowo z dużymi sieciami supermarketów. Zapewnia to również dodatkowy przychód dla miasta — turyści uwielbiają takie miejsca i chętnie je odwiedzają. Nie możemy oczekiwać, że małe gospodarstwa rolne utrzymujące się samodzielnie, bez rządowego wsparcia będą w stanie konkurować cenowo z wielkimi korporacjami rolnymi. Obecnie mają one dwie możliwości: mogą sprzedawać produkty po zaniżonych cenach, niepozwalających na zwrot kosztów produkcji, albo zacząć produkować ekologiczną żywność, sprzedawaną po nieziemsko wysokich cenach. Żadna z nich nie jest dobra, dlatego powinniśmy zacząć uwzględniać realne koszty produkcji jedzenia, które obecnie pomijamy. Stwarza to również szansę na reformę systemu podatkowego oraz sprawiedliwą redystrybucję bogactwa zawartego w gruncie. Mogłaby nim być proponowana przeze mnie społeczna własność gruntów oraz proporcjonalne wyliczanie podatku w zależności od jego lokalizacji, przeznaczenia, a także struktury własnościowej. Jest to dość skomplikowany i trudny do wprowadzenia pomysł, ponieważ oznacza rewaloryzację gruntów. Sądzę jednak, że takie kwestie powinny być podstawą dyskusji prowadzonych między innymi podczas szczytu COP27. Od lat rozmawiamy o energii i środowisku, jednak z wyłączeniem kwestii żywienia społeczeństwa.

Edyta: Dziękuję za rozmowę!

 
rozmawiała:
Edyta Skiba

Rys.: Michał Kołodziej

Głos został już oddany

KIAF - Targi Architektury, 12-13.09.2024, EXPO Kraków
Velux Ad Impression
Odkryj moc światła dziennego z narzędziami projektowymi VELUX!
Stone takes the stage - targi kamienia naturalnego, 24-27 września, Werona, Włochy
INSPIRACJE