Materiały archiwalne dotyczące postaci Stanisława Deńki publikowane są w związku z premierą filmu o architekcie, której organizatorem jest Małopolska Izba Architektów RP.
Wspomnienie pochodzi z A&B 02/2022.
O studenckich latach, dyplomie oraz o pierwszych projektach Stanisława Deńki z profesorem Witoldem Cęckiewiczem rozmawia Katarzyna Mikulska.
Katarzyna Mikulska: Jakim studentem był Stanisław Deńko?
prof. Witold Cęckiewicz: Był świetnym studentem. Niektórzy zgłaszali się jeszcze na III czy IV roku studiów, szukając pracowni, w której chcieliby zrobić dyplom. Zauważyłem go dość wcześnie, był zaangażowany, skupiony i z pomysłami.
Katarzyna Mikulska: Pamięta Pan jego dyplom?
prof. Witold Cęckiewicz: Oczywiście. Był to okres optymizmu w kraju, I sekretarzem był Edward Gierek. Studenci garnęli się do mojej pracowni, bo uważałem, że obowiązujący normatyw to stan przejściowy. Studenci mogli u mnie projektować bez ograniczeń. Przygotowywałem wtedy duże, kilkunastotysięczne zespoły mieszkaniowe, jak osiedle Podwawelskie czy Mistrzejowice w Krakowie. Wiedziałem, że dobra architektura wywodzi się z dobrych rozwiązań urbanistycznych. Dyplom Staszka był bardzo ciekawy, zdobył wyróżnienie. To był zespół mieszkaniowy stworzony z łukowych budynków, które tworzyły spójną całość. Dobrze skomponowany, z czytelną komunikacją pieszą i kołową, dobrze rozmieszczonymi elementami usług w stosunku do potężnych, amfiteatralnie spiętrzonych budynków mieszkalnych. Mieszkańcy mogliby wybrać mieszkania zgodnie z upodobaniami, ale nie przypominały one zupełnie tego, co produkowano masowo — w wielkiej płycie i z ograniczeniami normatywnymi. Było to osiedle, które nie miało szans powstać, ale pozwalało zrealizować się twórczo.
Stanisław Deńko w okresie szkolnym
© Archiwum prywatne
Katarzyna Mikulska: Czy Pana studenci często przygotowywali niestandardowe dyplomy?
prof. Witold Cęckiewicz: Mówiłem im: Nie ograniczajcie swoich fantazji. Dyplom ma być waszym lotem w górę! Potem będzie opadanie na skutek zderzenia z urzędami, normatywami i innymi trudnościami. Optymizm gierkowy nie miał wielkiego pokrycia w architekturze — dalej budowaliśmy tanio i nijako. Do mnie zgłaszali się zdolni studenci. Było ich więcej, niż mogłem przyjąć, a dyplomy prowadziłem sam. Zadawałem pytanie kandydatom: czy wiecie, że musicie zrobić dyplom zgodny z moimi wymogami? A one były proste: dopuszczam do obrony dyplomy, które zasługują na piątkę. To dlatego wielu dyplomantów otrzymywało wyróżnienia. Uważam, że mój dorobek jest głównie niematerialny — jest nim to, co zostawiłem w głowie ponad sześciuset dyplomantów, z których ponad siedemdziesięciu zostało pracownikami naukowymi — w kraju i za granicą. Z tego dorobku wymyka się Staszek Deńko — upatrzyłem go na pracownika naukowego, ale pasjonował się głównie tworzeniem. Trzykrotnie zmieniał sugerowany przeze mnie temat pracy doktorskiej, ciągle coś innego go interesowało. Ma piękny dorobek twórczy. Po dyplomie mogłem zaproponować mu pracę pod moim kierunkiem.
Eksperymentalny Zespół Mieszkaniowy — praca dyplomowa Osiedle Przyszłości dla 40 tysięcy mieszkańców — projekt: 1967
autor: Stanisław Deńko
promotor: prof. Witold Cęckiewicz
fot.: Stanisław Deńko
Katarzyna Mikulska: Zaprosił Pan Stanisława Deńkę do współpracy przy projekcie Ambasady RP w Nowym Delhi. Z czego wynikała taka decyzja i za co był on odpowiedzialny?
prof. Witold Cęckiewicz: Zostałem zaproszony do konkursu zamkniętego, uczestniczyło w nim osiem zespołów z całej Polski. Po rozpoczęciu prac i opracowaniu ogólnej koncepcji zorientowałem się, że temat wymaga większego zespołu. Z osób, które ze mną pracowały, Staszek Deńko należał do tych, którzy zawsze mieli ciekawe propozycje. Dlatego zaprosiłem go do współpracy. Temat ambasady składał się z dwóch zasadniczych części: zespołu ambasady połączonej z rezydencją ambasadora oraz zespołu mieszkań dla pracowników ambasady. Ja zajmowałem się zespołem reprezentacyjnym, a Staszek — częścią mieszkaniową i socjalną: około dwudziestu mieszkań z opieką lekarską, dwie bądź trzy klasy szkolne, mała sala kinowa, do spotkań, prelekcji, oraz kawiarenka. W budynku ambasady zaś był gabinet ambasadora, jego rezydencja z reprezentacyjną salą oraz biura konsula i radcy handlowego. Wszystko stanowiło jeden organizm, spójną całość. Projekt miał zapewnić odpowiednie warunki klimatyczne: cień i niezbędną penetrację słoneczną. W zespole ambasady zastosowaliśmy łamacze światła, a w części mieszkalnej — odpowiednio zacienione tarasy. Połączyliśmy obie części basenem o długości prawie 80 metrów z obustronnymi natryskami, które miały stwarzać właściwy mikroklimat. Część zespołu została oderwana od ziemi, dzięki temu pod spodem była zacieniona przestrzeń, między innymi na parkingi.
Ambasada RP wNowym Delhi
projekt i realizacja: 1973–1978
autorzy: prof. Witold Cęckiewicz, Stanisław Deńko współpraca: Andrzej Gonciarz, Lesław Gonciarz, Andrzej Lorek, N. K. Kothari & Associates, Roopak Kothari
konstrukcja: dr inż. Kazimierz Flaga
fot.: Stanisław Deńko
Katarzyna Mikulska: Jak przebiegała realizacja?
prof. Witold Cęckiewicz: Pamiętam potężny dół wykopany prymitywnymi narzędziami. Na budowie, którą u nas wykonałby odpowiedni sprzęt w przeciągu dwóch tygodni, tam przez dwa czy trzy miesiące kilkuset ludzi pracowało kilofami i łopatami. Kobiety ubrane w kolorowe sari nosiły na głowach wiadra z ziemią z wykopu, realizując transport poziomy. Ten pionowy realizowali mężczyźni stojący na drabinach.
Rusztowania były powiązane konopnymi sznurami. Pamiętam, jak staliśmy ze Staszkiem Deńką i patrzyliśmy z przerażeniem: no to będziemy mieli nasze marzenie, ale chyba krzywe jak słupy z bambusa. Kiedy wyłoniły się pierwsze wylane z betonu słupy, zobaczyłem, że są idealnie pionowe. Jeden z nich, wysoki na 12 metrów, miał niewielkie odchylenie. Wezwałem kierownika budowy, który to sprawdził i potwierdził. Powiedział, że za tydzień będzie nowy słup. Na budowie było kilkaset osób, a może tysiąc czekało za ogrodzeniem, licząc na pracę. Robotnicy wiedzieli, że muszą zrobić pracę lepiej niż ci, którzy musieli opuścić budowę.
dom własny w Lubomierzu — projekt i realizacja: 1975
autor: Stanisław Deńko
fot.: Stanisław Deńko
Staszek pracował ze mną wcześniej przy paru innych obiektach i umieszczałem go jako współpracującego. W tym wypadku, biorąc pod uwagę jego wkład i zaangażowanie, zapytałem, czy zgodzi się być współautorem całego zespołu obiektów. Odpowiedział, że to dla niego olbrzymi zaszczyt, na który nie liczył.
Coraz mniej jest ludzi posiadających tyle cech pozytywnych: solidność i niezawodność, pasję i talent, życzliwość dla innych. I absolutną bezkonfliktowość, a przy tym skromność. Dlatego był tak lubiany przez wszystkich.
Katarzyna Mikulska: Dziękuję za rozmowę.
Dzielnica Mieszkaniowa Wiedeń-Południe
autorzy: prof. Witold Cęckiewicz, Krzysztof Bieda, Aleksander Böhm, Stanisław Deńko, Manfred Resch, Wacław Seruga, Jacek Vogel, Andrzej Wyżykowski
makieta: Andrzej Gonciarz
fot.: Stanisław Deńko
rozmawiała Katarzyna Mikulska
Stanisław Deńko — inne materiały w portalu A&B
- Era wielkich konkursów
- Akademicka Pracownia Architektury SSP „Żaczek”
- Wspomnienie wspólnych lat
- Znacząca współpraca poza schematami
- Szef, nauczyciel, mentor, przyjaciel