Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Mencwel: Nie nazwałbym Placu Pięciu Rogów betonozą

21 września '22

Potrafimy zdefiniować to zjawisko od dłuższego czasu, ale czy zaczęliśmy sobie z nim radzić? Betonoza wciąż wraca do dyskusji, mimo że spotyka się z coraz mniejszą społeczną akceptacją. O tym gdzie stoimy w walce z betonozą rozmawiamy z Janem Mencwelem, aktywyistą miejskim i autorem książki „Betonoza”.

Wiktor Bochenek: Od wydania książki „Betonoza” minęły ponad dwa lata. Przez ten okres zaobserwował Pan zmiany społeczne?

Jan Mencwel: Najważniejszą zmianą było wejście terminu betonoza do języka potocznego, stał się on straszakiem na samorządowców. Teraz tak często zdarza się określanie jakiejś przestrzeni publicznej betonozą, że rzeczywiście blady strach spadł na wielu prezydentów i burmistrzów.

Można to było zauważyć w kontekście dyskusji na temat Placu Pięciu Rogów w Warszawie. Sam nie nazwałbym go betonozą i nie o tym traktuje moja książka. Częściej poruszałem w niej kwestię wycinania drzew. Teraz nawet przestrzeń, w której nie było wcześniej drzew, a zostały nasadzone w kontrowersyjny sposób, jest określona tym terminem.

To, jaką karierę zrobiło słowo betonoza, pokazuje, że wzrósł apetyt na prawdziwą zieleń wśród mieszkańców miast.

Wiktor: Poruszył Pan kwestię fali krytyki, która spadła na warszawski Placu Pięciu Rogów. Czy była ona słuszna?

Jan: Nie jestem w stanie ocenić czy była słuszna, czy nie. Przede wszystkim powinna cieszyć dyskusja, która wyszła poza środowisko branżowe architektów i urbanistów. Generalnie ludzie mało zwracali uwagę na przestrzeń publiczną wokół miast. W tej kwestii wiele się zmieniło.

W przypadku Placu Pięciu Rogów wszystkie głosy należy wziąć pod uwagę. Nie do końca się zgadzam z tymi, którzy uważają ten projekt za całkowicie zmarnowane pieniądze. Ten plac wcześniej nie istniał, w tym miejscu było skrzyżowanie, które zostało wyłączone z ruchu. Pojawiło się na nim wiele elementów, dzięki którym można tam przyjść i się zatrzymać. Oceniałbym to jako zmianę na lepsze, najbardziej jednak cieszy żywa dyskusja.

Plac Pięciu Rogów w Warszawie (proj. WXCA)

Plac Pięciu Rogów w Warszawie (proj. WXCA)

fot. R. Motyl, źródło UM Warszawa

Wiktor: Możemy więc zauważyć zmianę postrzegania problemu betonozy w społeczeństwie, ale czy jest ona widoczna na poziomie samorządów?

Jan: To najtrudniej ocenić. Moje doświadczenia wskazują, że proces, w którym od zmiany postrzegania społecznego przejdziemy do zmiany sposobu podejmowania decyzji, jest bardzo powolny. Polscy politycy i samorządowcy mają słaby kontakt z rzeczywistością. Częściej zwracają uwagę na polityczne spory niż na to, jakich zmian oczekują mieszkańcy. Często również to niezrozumienie prowadzi do obrażania się na krytykę. To ego polskich samorządowców jest dużym problemembarierą

Zmiana myślenia może być dziś w wielu przypadkach związana z porażką wyborczą. Jeśli jakiś prezydent przegra wybory z powodu betonowania miasta, być może zmieni to myślenie samorządowców. Albo miasta będą zielone, albo oni nie będą nimi rządzili.

Wiktor: Czy problem betonozy i zieleni miejskiej ma już taką siłę, by przekładać się realnie na wynik wyborów?

Jan: Tak, myślę, że to może się wydarzyć i w końcu do tego dojdzie. Na razie nie będą to największe miasta, też dlatego, że w dużych polskich miastach zieleni jest sporo, są parki projektowane jeszcze w PRL-u i wcześniej (bo nowych parków dzisiaj się nie tworzy).

W małym mieście, gdzie często zielony rynek był jedyną przestrzenią odpowiadającą na potrzeby przyrody miejskiej, może to wpłynąć na wyniki wyborów. W mniejszych ośrodkach taka decyzja jest zauważalna.

Wiktor: Warto jednak pamiętać, że problemem wielu małych miast jest brak odpowiedniego miejsca do organizacji imprez masowych. Czy da się połączyć te funkcje organizacji życia społecznego i kulturalnego z zielenią?

Jan: Oczywiście, że się da. Nie musimy wycinać drzew jeśli potrzebujemy przestrzeni reprezentacyjnej — zaprzysiężenie Prezydenta Stanów Zjednoczonych odbywa się w National Mall, czyli w wielkim parku. Jeśli da się zorganizować takie wydarzenie w parku, to każde inne też się da. Podobnie z koncertami, które coraz częściej odbywają się w parkach, na przykład Fest Festiwal odbywa w Parku w Chorzowie. Zieleń nie stoi na przeszkodzie organizacji żadnego wydarzenia.

National Mall w Waszyngtonie

National Mall w Waszyngtonie

fot. Matti Blume, © Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0

Wiktor: Przejdźmy jednak do innej kwestii, poruszyliśmy kwestie samorządowców, a co z rządem? Czy władza zauważyła problem? Kilkukrotnie zarzekała się, że będzie walczyć z betonozą?

Jan: Żadnych efektów nie widać. Premier Morawiecki kilkukrotnie użył terminu betonoza, jednak nie wpłynęło to na nic, poza pozorowanymi działaniami. Łatwo w tym przypadku zwalić winę na samorządy. Problemem wciąż jest porządek prawny, w jakim żyjemy, który ułatwia i zachęca do takich bezsensownych, betonowych realizacji.

Wiktor: Gdyby miał Pan wymienić realizację w Polsce, którą warto uznać za wzorcową, czy udałoby się taką znaleźć?

Jan: Jeżeli chodzi o przestrzenie publiczne, nie jestem w stanie wskazać takiej realizacji. Ciekawym rozwiązaniem jest jednak przestrzeń stworzona przez podmiot prywatny w partnerstwie organizacji pozarządowej. To teren na dziedzińcu browaru Perła w Lublinie, który był pofabryczną, nieprzyjazną przestrzenią i został przerobiony na miejski ogródek, łącząc zróżnicowane funkcje. Powstał we współpracy z Fundacją Krajobrazy. To z pewnością warto pokazywać, w szczególności patrząc na wielofunkcyjność tego miejsca, można tam organizować koncerty i spotkania.

Koncert Chopin na Trawie podczas festiawlu InGarden organizowanego przez Fundację Krajobrazy

koncert Chopina na Trawie podczas festiawlu InGarden organizowanego przez Fundację Krajobrazy

fot. T.Kulbowski

Wiktor: Czy „Betonoza” wciąż jest aktualna po dwóch latach? W toku tej rozmowy dotarło do mnie, że jednak nic się nie zmieniło. Czy jest szansa, że w końcu przestanie być aktualna?

Jan: Pamiętam sprzed kilku lat falę zainteresowania problemem wszechobecności reklam w przestrzeni publicznej, między innymi dzięki książce Filipa Springera „Wanna z kolumnadą”. Wydawało się wtedy ze dyskusja na ten temat nie wyszła spoza kręgu zainteresowanych, ale jednak: mamy dziś narzędzia prawne do rozwiązywania problemu reklamozy.

Z betonozą jesteśmy na etapie pojawienia się dyskusji o problemie. Nie mamy jednak narzędzi prawnych do lepszego chronienia drzew miejskich. Ta sprawa jest jednak nadal aktualna. To, że pewien termin zrobił karierę, nie oznacza, że coś się zmienia.

Chciałbym, żebyśmy bardziej doceniali w Polsce zawód architekta krajobrazu. Gdyby architekci krajobrazu mieli więcej roboty w przestrzeni publicznej, byłoby dla nas lepiej. Mamy dużo pracy dla architektów, ale mało dla architektów krajobrazu.

Wiktor: Dziękuje za rozmowę!

Jan Mencwel

Jan Mencwel

fot. Albert Zawada

rozmawiał Wiktor Bochenek

Głos został już oddany

okno zamknie się za 5

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE