Od kilku lat ornitolodzy zwracają uwagę na zmniejszanie się populacji ptaków. Czy architektura i urbanistyka przyczyniają się do ich wyższej umieralności ? Jak możemy to zmienić?
O problemie wymierania ptaków, udziału architektury i urbanistyki w tych procesach, a także, które rozwiązania są istotne w rozwiązywaniu tego problemu, opowie architekt Paweł Wołejsza i ornitolożka Aleksandra Szurlej–Kielańska.
Wiktor Bochenek: W Polsce, a także innych krajach co jakiś czas możemy spotkać się z artykułami straszącymi na temat wymierania ptaków. Często za jednego z wrogów ptaków przyjmuje się architekturę i urbanizację. W jaki sposób im szkodzimy?
Aleksandra Szurlej–Kielańska: Zacznijmy od tego, że wiele gatunków ptaków jest zurbanizowanych. W momencie powstawania i dalszego rozwoju miast ptaki adaptowały się do nowych warunków: w miejsce zanikających siedlisk, pojawiała się zabudowa i towarzysząca jej infrastruktura. Obecnie siedliskami dla wielu gatunków ptaków w miastach są wszelkie szczeliny i otwory wentylacyjne w budynkach, w szczególności w blokach z tzw. wielkiej płyty. Podczas modernizacji i remontów niszczymy takie siedliska Ptaki, ale również nietoperze gniazdują właśnie w wielu takich miejscach, w których się ich nie spodziewamy.
Drugą kwestią jest modna w ostatnich latach „szklana zabudowa” (budynki, patia, ogrody zimowe, wiaty przystankowe, elementy małej architektury i ekrany akustyczne), która stwarza zagrożenie kolizji dla ptaków. Nie dostrzegając przezroczystych przeszkód, wlatują w nie i w większości przypadków kończy się to śmiercią na miejscu lub w kilka godzin po takiej kolizji.
Paweł Wołejsza: Architektura szkodzi ptakom wielokryterialnie. Po pierwsze projektowane budynki nie są sprawdzane pod kątem aerodynamiki czy odbicia światła. Po drugie, materiały — duże tafle szklane są projektowane bez głębszej refleksji. Ptaki widzą odbite niebo lub emanujące światło, widzą dalszy plan i zderzają się z biurowcami. To największy problem na szlakach migracji ptaków, wzdłuż wybrzeży, cieków wodnych czy terenów zadrzewionych. Można to zauważyć w Warszawie, Trójmieście czy w Nowym Jorku. Badania American Bird Conservancy wskazują, że liczebność populacji poszczególnych gatunków znacznie spadła, wskutek tego zjawiska. W dużych miastach, o poranku, ptaki są sprzątane i niechętnie wspomina się o tym temacie.
Aleksandra Szurlej–Kielańska
© Aleksandra Szurlej–Kielańska
Wiktor Bochenek: Czy architektura jest aż tak szkodliwa?
Aleksandra Szurlej–Kielańska: Wpływ architektury nie jest dominujący spośród wszystkich przyczyn antropogenicznych. To również farmy wiatrowe, linie energetyczne czy ruch kołowy. W samych tylko Stanach Zjednoczonych szacuje się, że rocznie miliard ptaków ginie w wyniku kolizji z budynkami. W Niemczech to sto piętnaście milionów. Wiemy, że w Polsce ten problem występuje, ale nie mamy odpowiednich, dokładniejszych danych do szacowania jego skali. Problem uwidacznia się przy drastycznych spadkach populacji wróbla, jaki dostrzegamy wskutek utraty siedlisk w wyniku modernizacji wielu budynków.
Wiktor Bochenek: Jakie rozwiązania architektoniczne są naprawdę niebezpieczne i jak możemy zacząć ich unikać?
Paweł Wołejsza: Można temu zaradzić w dość prosty sposób, podstawowymi decyzjami projektowymi. Sama regulacja pełnej do szklanej płaszczyzny ma znaczenie — tworzy ona złudzenie bariery wizualnej widocznej dla ptaków. Takimi rozwiązaniami są specjalne żaluzje lub odpowiednie folie czy markery naklejane na szyby, które są już widoczne dla ptaków. Poziomie paski, praktycznie niewidoczne dla człowieka zmniejszają ryzyko zderzenia prawie do zera. Kształty ptaków drapieżnych naklejane na panele akustyczne wzdłuż dróg, znane z chyba każdego polskiego miasta — nie spełniają swojej funkcji.
Istotne jest też kreowanie bryły oraz otwarć widokowych. Okna na przestrzał, czy szklane narożniki są szkodliwe dla ptaków, które nie widzą tych barier architektonicznych. Stosowanie przeszklonych narożników to kuszące rozwiązanie, bo sprawia wrażenie nowoczesnego, ale generuje wiele problemów, od ekologii po konstrukcję belki. Warto stosować wcześniej wspomniane rozwiązania lub brise–soleile, bariery często niewidoczne dla ludzi a istotne dla ptaków. W Polsce nie są to jeszcze rozwiązania popularne, ale widać ich potencjał.
Drogi i autostrady z obudowanym tunelami akustycznymi to również zagrożenie dla ptaków, ponieważ często przebiegają przez tereny wcześniej niezabudowane. Miejsce styku zielonego ośrodka z miastem jest najbardziej narażonym na kolizję ptaków obszarem.
Paweł Wołejsza
fot. Agnieszka Lenard © Paweł Wołejsza
Aleksandra Szurlej–Kielańska: Przede wszystkim, przystępując do prac modernistycznych i remontowych, warto przeprowadzić inwentaryzację ornitologiczną, w której efekcie można określić czy w budynku gniazdują ptaki lub znajdują się potencjalne siedliska lęgowe. Ustawodawca przewidział w Ustawie o ochronie przyrody i rozporządzeniu w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt: zakaz umyślnego płoszenia, niszczenia siedlisk i zabijania ptaków — co przekłada się na możliwość ograniczenia prac budowlanych w okresie lęgowym. Termin prowadzenia prac remontowych czy rozbiórkowych powinien być dostosowany do zajętości konkretnego budynku przez ptaki. Jeśli w przypadku inwentaryzacji znajdzie się gniazdo z jajami lub pisklętami, należy wstrzymać się z pracami. Ustawodawca przewidział kompensacje przyrodnicze — za każde zniszczone siedlisko należy stworzyć nowe.
Działania, jakie należy podjąć w celu ochrony ptaków, w przypadku planowanych prac remontowych lub rozbiórkowych w przystępny sposób opisane są w poradniku Zielony potencjał inwestycji. Obiekty przyjazne przyrodzie (ZOBACZ TUTAJ).
Z kolei wybrane rozwiązania architektoniczne i aranżacyjne służące do minimalizowania kolizji ptaków z przeszkleniami można znaleźć w poradniku: Ochrona ptaków przed kolizjami ze szklanymi budynkami. Praktyczne i skuteczne rozwiązania (ZOBACZ TUTAJ).
Wiktor Bochenek: Architektura jest jednym elementem, drugim jest urbanistyka — przyjęło się mówić o tym, że chaos przestrzenny jest szkodliwy, czy to dotyczy również ptaków?
Paweł Wołejsza: To trudne pytanie, w mojej ocenie miasto powinno się dogęszczać i zwiększać przestrzeń zieloną o wysokim poziomie bioróżnorodności. W opracowaniu porównującym zabudowę zwartą i rozproszoną, przygotowanym dla Polskiego Związku Firm Deweloperskich, wykazałem, że jedna wieża mieszkalna w centrum miasta to powierzchnia kilkuset domów mieszkalnych jednorodzinnych, które zajęłyby powierzchnię równą dwóm Parkom wielkości Pól Mokotowskich w Warszawie. To z pewnością jest bardziej szkodliwe dla przyrody niezurbanizowanej. Zrozumiałe jest to, że ktoś chce mieszkać najlepiej w lesie — ale jeśli już musi to nastąpić, to warto zaprojektować to w taki sposób, żeby wpisać się w naturę, a budynek zintegrować z naturą, tak aby nie zagrażał ptakom, ale też innym organizmom żywym.
Aleksandra Szurlej–Kielańska: Również jestem zadania, że całe założenia urbanistyczne powinny uwzględniać dużą powierzchnię terenów zielonych, w tym naturalnych i półnaturalnych, nie tylko tych zaprojektowanych przez człowieka. Dobre praktyki wskazują, że tworzeniu nowych, zastępczych miejsce lęgowych dla ptaków powinno towarzyszyć pozostawianie lub tworzenie zieleni stanowiącej bazę żerowiskową i miejsca odpoczynku dla ptaków.
Wiktor Bochenek: Dziękuję Państwu za rozmowę!