Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
PDA 2024 – materiały i technologie dla Architekta. Korzystaj z darmowej wersji online

Wspólnota

28 lutego '22

rozmowa z numeru A&B 01/2022

O wspólnocie rozmawiamy z dr Agnieszką Labus, prezeską Laboratorium Architektury 60+ (LAB 60+) — fundacji i jednocześnie pracowni zajmującej się potrzebami starzejącego się społeczeństwa. Organizacja realizuje projekty z zakresu polityk miejskich, planowania, a także architektury, wnętrz i dizajnu. LAB 60+ wspomagało nas [pracownię BBGK Architekci — przyp. red.] w procesie projektowym Warszawskiej Dzielnicy Społecznej.

Barbara Grochal-Kiepuszewska, BBGK: Jak — jako architekci — moglibyśmy włączać narzędzia, którymi operujesz, i Twoje badania na temat starzejącej się części społeczeństwa oraz wspólnoty do naszego procesu projektowego? Jakie największe wyzwania związane z uczestnictwem w takich procesach projektowych napotykasz?

Agnieszka Labus: Naszą ambicją jest to, żeby uczestniczyć w procesie od ogółu do szczegółu w realizacji danej inwestycji. Jeżeli chodzi o nasze działania w fundacji — na razie nie udaje się tego osiągnąć.

Przechodząc do przykładowego projektu. Stworzyliśmy raport z badań przedprojektowych, które realizowaliśmy na potrzeby zidentyfikowania preferencji potencjalnych użytkowników ośrodka senioralnego. Celem tego raportu było również określenie potrzeb samych seniorów, osób starszych, które to miejsce miałyby zamieszkiwać, ale także rodzin i opiekunów. Tak było, kiedy zwrócił się do nas z takim zapytaniem inwestor, który miał już wybraną pracownię architektoniczną do realizacji tego projektu. W ramach tego raportu przeprowadzaliśmy wywiady indywidualne i grupowe, czyli tzw. fokusy. Założenie projektu polegało na tym, że hipotezę stawialiśmy w badaniach jakościowych, a one były potem weryfikowane na przykład metodą ilościową, za pomocą ankiet, i odwrotnie. Jeżeli zwracaliśmy uwagę na jakieś wątki, które pojawiały się w ankiecie, pogłębialiśmy je wywiadami indywidualnymi i grupowymi.

Jeżeli chodzi o metody i narzędzia, ważne są również warsztaty, przeprowadzamy je wielokrotnie, i to nie tylko na poziomie współpracy z gminami, ale i współpracy przy projekcie, na przykład domu wielopokoleniowego w Łodzi. Współprojektowaliśmy w tym przedsięwzięciu, różnymi metodami, w tym design thinking, z poszczególnymi grupami: osobami starszymi, młodymi, rodzinami, osobami z niepełnosprawnością. Niejednokrotnie pokazujemy też zdjęcia, które prezentują pewien charakter przestrzeni, a przyszli użytkownicy mogą się na ten temat wypowiedzieć.

Na pewno jest niedosyt związany z tym, że często musimy identyfikować profile użytkowników albo grupy pod względem stylu życia na potrzeby przyszłej inwestycji, a nie możemy pracować z grupami, które realnie zamieszkają w danym miejscu. Ten niedosyt wynika też z tego, że nie mogliśmy uczestniczyć w procesie na etapie tworzenia projektu. Zostaliśmy wtłoczeni w ten proces, kiedy musieliśmy dopasować profile i grupy użytkowników do mieszkań, które zostały już zaprojektowane, ale niestety nie do końca w myśl zasad projektowania uniwersalnego, nie do końca w myśl projektowania tych mieszkań na całe życie.

WSPÓLNE LOKALEWSPÓLNE LOKALEWSPÓLNE LOKALE

WSPÓLNE LOKALE, TARASY
Dla wygody i integracji społeczności mieszkańców warto oferować lokale (świetlice, kluby) i dodatkowe przestrzenie zewnętrzne (tarasy, ogrody społeczne)

© BBGK Architekci

 
Barbara
: Czy to oznacza, że mieszkańcy byli dopasowywani do już istniejących mieszkań, więc nie uczestniczyli w procesie projektowym? Z jednego z Waszych raportów, wynikało, że wspólnota jest tworzona od samego początku dzięki partycypacji przyszłych mieszkańców. W takiej sytuacji uczestniczą oni w całym procesie, zaczynając od konceptu, później wizyt na budowie, kończąc na programowaniu przestrzeni.

Agnieszka: Prawda jest taka, że kiedy przeprowadzaliśmy wywiady, część osób mogło dopiero aplikować do zamieszkania, nie mieli więc pewności, czy będą mieszkańcami tego domu. To jest stosunkowo mała inwestycja, szesnaście mieszkań.

Moja refleksja dotycząca tego projektu jest taka — bardzo go doceniam i bardzo chwalę, bo po pierwsze: Miasto zdecydowało się na eksperyment, a po drugie ten projekt rzeczywiście pokazał pewien proces. Wszyscy wyciągnęliśmy z niego wniosek, że pewne procesy przebiegły trochę za szybko. Już na etapie wyboru inwestycji powinna być konsultacja, chociażby z nami, ponieważ możemy ocenić wpasowanie odpowiedniego obiektu w funkcję domu wielopokoleniowego. Już sama lokalizacja jest kluczowa. Nie tylko ze względu na uwarunkowania przestrzenne związane z dostępem do transportu, lokalizacji w skali miasta czy dostępem do usług.

ODPOWIEDNIA SKALA WSPÓLNOTODPOWIEDNIA SKALA WSPÓLNOTODPOWIEDNIA SKALA WSPÓLNOT

ODPOWIEDNIA SKALA WSPÓLNOT
Ilość mieszkań dostępnych z klatek schodowych pozwala na tworzenie wspólnot sąsiedzkich, podobnie ważna jest odpowiednia skala i wielkość przestrzeni wspólnych

© BBGK Architekci

Dom wielopokoleniowy w Łodzi realizowaliśmy w modelu niemieckim, w którym z programu rządowego powstało 450 takich domów. Dzięki funkcji otwartej na społeczność lokalną stabilizują one dzielnicę, ale przede wszystkim są miejscem zamieszkania, pomocy i wsparcia oraz spotkań. Służą nie tylko mieszkańcom tego domu, ale wszystkim z danej dzielnicy, z danego obszaru, którzy chcą się integrować.

Żeby taka forma zamieszkania zadziałała potrzebny jest operator i ktoś, kto będzie czuwał nad aktywizacją danej wspólnoty. I to jest poza możliwościami architekta, choć może on być mediatorem, wskazać pewne kierunki, na przykład operatora.

 
Bartosz Świniarski, BBGK
: Dla nas problem z budowaniem myśli wielopokoleniowej wspólnoty jest taki, że starsi ludzie nie kupują mieszkań, bo już je mają, szczególnie w naszym systemie. Może jakimś rozwiązaniem byłoby skłanianie ludzi do przeprowadzania się do mniejszych mieszkań, po tym jak ich dzieci się wyprowadzą?

Agnieszka: Z doświadczeń badawczych wiem, że osoby starsze mają przeważnie duże mieszkania i przeprowadzanie ich do mniejszych wydaje się nietrafionym pomysłem. Przede wszystkim nie powinniśmy segmentować społeczeństwa, uznając, że osoby starsze mają takie, a nie inne potrzeby, a młode takie. Często kategoryzujemy osoby starsze jako statystycznie mające częściej dysfunkcje psychofizyczne, i jest to oczywiście prawda, co nie znaczy, że osoby młode tych dysfunkcji są pozbawione, czy to czasowo, czy na stałe. Przyjrzałabym się stylom życia, jakie prowadzą. Jedni są domatorami, inni konsumpcjonistami, jeszcze inni preferują nowoczesny styl życia, i nie jest to do końca związane z wiekiem. Nawet przeznaczanie w ramach zabudowy mieszkaniowej budynków lub mieszkań stricte dla seniorów jest strzałem w stopę.

WSPÓLNE AKTYWNOŚCIWSPÓLNE AKTYWNOŚCIWSPÓLNE AKTYWNOŚCI

WSPÓLNE AKTYWNOŚCI
Odpowiednia oferta aktywności proponowanych w przestrzeniach wspólnych pozwala zintegrować lokalną społeczność

© BBGK Architekci

Oczywiście idea projektowania mieszkań na całe życie jak najbardziej odpowiada temu, co powinniśmy jako architekci przemycać i realizować. W odpowiedzi na Twoje pytanie: nie uważam, że modelowym rozwiązaniem jest uznanie, że wszystkie osoby starsze potrzebują zmniejszenia powierzchni i powinny się przenieść do mikroapartamentów. Ludzie są różni i oferta mieszkalnictwa senioralnego powinna być zróżnicowana. Nie wiem też, czy mieszkalnictwo to powinno się nazywać senioralne, czy właśnie mieszkalnictwo wobec starości. Mieszkania na całe życie, projektowane zgodnie ze standardami projektowania uniwersalnego, chyba rozwiązują problem.

 
Barbara
: Warto tutaj poruszyć problem mentalności społeczeństwa. Na przykład w cohousingu w Londynie, w High Barnet [por. A&B 09/2021], panie 60+ sprzedały swoje mieszkania i wprowadziły się do wspólnie projektowanej inwestycji. Z mojego punktu widzenia brakuje po prostu alternatywy i poczucia, że ludzie to robią, są szczęśliwi, mogą być częścią wspólnoty. My próbujemy w naszych projektach taką wspólnotę współtworzyć.

Agnieszka: Badania pokazują, że wspólnoty cohousingowe rozwiązują bardzo wiele problemów natury społecznej i ekonomicznej, ponieważ gwarantują lepszą jakość życia, lepszą przestrzeń wspólną. Mamy może mniejsze mieszkania, ale z przestrzenią wspólną, która zapewnia to, czego potrzebujemy. Przeciwdziałanie samotności i zachowanie niezależności jak najdłużej, z odsunięciem konieczności przeniesienia do domu opieki to chyba cel nadrzędny z punktu widzenia jednostki, ale też całego społeczeństwa ze względu na rosnące koszty opieki społecznej i medycznej.

PRZESTRZEŃ DLA MIESZKAŃCÓWPRZESTRZEŃ DLA MIESZKAŃCÓWPRZESTRZEŃ DLA MIESZKAŃCÓW

PRZESTRZEŃ DLA MIESZKAŃCÓW
Pozostawienie przestrzeni do realizacji przez mieszkańców własnych inicjatyw, do organizacji wydarzeń czasowych i różnego typu zgromadzeń

© BBGK Architekci

Miałam okazję obserwować ten proces inwestycyjny w Londynie, kiedy byłam na stażu. Także to poczucie wspólnoty, które wypracowały te panie. To był bardzo mozolny proces, trwał siedem lat. Miasto Londyn też nie bardzo chciało się zgodzić na oddanie działki na preferencyjnych warunkach, w dobrej lokalizacji. Miejsce jest bardzo urokliwe, z bliskim dostępem i do stacji metra, i do wszystkich podstawowych usług. Tylko uczestnicząc w każdym etapie powstawania inwestycji, łącznie z wyborem działki, pracą z architektem, jesteśmy w stanie projektować rozwiązania szyte na miarę. Problem polega na tym, jak najbardziej elastycznie te przestrzenie projektować — z takim dopasowaniem.

 
Pytanie z sali
: Zastanawia mnie, w jaki sposób tworzyć długotrwały miks społeczny, my się starzejemy, czy to zróżnicowanie nie będzie zanikało? Czy istnieją rozwiązania, które potrafią tę wielopokoleniowość utrzymywać?

Agnieszka: Samo programowanie inwestycji, która rzeczywiście będzie na wiele lat, jest bardzo trudne. Metod jest wiele. Nie wiem, czy znana jest Państwu metoda Sinus Milieu. Wywodzi się z rynku komercyjnego, rynku produktów, mediów z Niemiec. Definiuje potrzeby społeczeństwa związane z kulturą, życiem, codziennością, produktami. Aby jak najlepiej te przestrzenie zaprojektować w kontekście perspektywy przyszłościowej, musimy przestać myśleć o segmentacji społeczeństwa ze względu na wiek, a identyfikować raczej potrzeby związane ze stylami życia, z przestrzeniami, których wymagają.

Sama kwestia miksu społecznego, czyli jak możemy projektować ten styk przestrzeni zewnętrznej z wewnętrzną, rozumiany jako przestrzenie wspólne, jest nierozerwalnie związana ze stylami życia. Miks się wydarzy, jeżeli dobrze zaprogramujemy tę inwestycję pod względem identyfikacji potrzeb. Ludzie muszą w danym miejscu dobrze się czuć, widzieć, że architektura wspiera te relacje. Trzeba łączyć te dwa światy: emocjonalny z racjonalnym, żeby to w ogóle było możliwe.

BEZPIECZNE PRZESTRZENIE BEZ PŁOTÓW I BARIERBEZPIECZNE PRZESTRZENIE BEZ PŁOTÓW I BARIERBEZPIECZNE PRZESTRZENIE BEZ PŁOTÓW I BARIER

BEZPIECZNE PRZESTRZENIE BEZ PŁOTÓW I BARIER
Odpowiednie ukształtowanie przestrzeni daje poczucie bezpieczeństwa, bez konieczności stawiania płotów i grodzenia osiedli

© BBGK Architekci

Myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak ten miks społeczny w perspektywie przyszłości podkręcać. Ważnymi narzędziami są diagnoza i obserwacja, a to tego nam brakuje: gdy tworzą się inwestycje, zapominamy o ich dalszym etapie trwania i obserwacji, co się z nimi dzieje. Jako fundacja właśnie po to realizujemy audyty dostępności — na już wybudowanych, zrealizowanych inwestycjach — często nawet osiedli deweloperskich, które powstały kilka temu. Okazuje się, że inwestycje budowane w już współczesnych standardach jednak tych standardów dostępności w wielu kwestiach nie spełniają. Realizujemy takie audyty także w ramach dokumentacji projektowych, kiedy jeszcze obiekt nie został wybudowany.

Podobna jest metoda POE, czyli metoda post-occupancy evaluation, badania budynku czy danej inwestycji w trakcie użytkowania. Te ewaluacje mogą nam pokazać co zadziałało, a co nie, po to, żeby kolejne inwestycje lepiej prognozować i planować.

 
Jan Sienkiewicz, BBGK
: W Polsce zasób mieszkaniowy budowany z pieniędzy publicznych jest pomijalny. Jak sprawić, żeby deweloper komercyjny zaczął postrzegać ludzi starszych jako klientów, grupę docelową, ktoś, dla kogo warto projektować osiedla, budynek, a może część budynku? Czy coś takiego ma szanse wydarzyć się w Polsce?

Agnieszka: Po pierwsze — budynki dla osób starszych to w ogóle jest zły kierunek. Ja bym nie nakłaniała deweloperów do tego, żeby projektowali osiedla 60+. Najlepszym kierunkiem jest miks społeczny, lokatorski — łączenie różnych grup, które na takim osiedlu mogłyby współistnieć, zawiązać wspólnotę.

SĄSIEDZKIE POŁĄCZENIASĄSIEDZKIE POŁĄCZENIASĄSIEDZKIE POŁĄCZENIA

SĄSIEDZKIE POŁĄCZENIA, ŚCIEŻKI
Wewnętrzne tereny zielone i ścieżki sąsiedzkie, pozwalają na wygodnie korzystanie z przestrzeni przez mieszkańców

© BBGK Architekci

Większość inwestorów nie zauważa w ogóle tego tematu, ale jest grupa inwestorów, którzy widzą w tym potencjał i chcą być w pewnym sensie pierwsi na rynku, ponieważ widzą potencjał wynikający z tego, że osoby starsze to wcale nie jest najbiedniejsza grupa społeczna w Polsce (też musimy sobie z tego zdawać sprawę), a już szczególnie kiedy mówimy o tak zwanych młodych starszych, czyli pokoleniu sześćdziesięcio-, siedemdziesięciolatków. To tylko pewien stereotyp i pewnie też nagłówki gazet, które prowokują taki sposób myślenia — to po pierwsze. Po drugie jest grono osób starszych, które w latach 80. wyjechały na przykład do Niemiec. Teraz inwestorzy chcą ich ściągnąć, tworząc luksusowe ośrodki senioralne.

Jest to temat na razie niszowy. Rośnie świadomość związana z dostępnością, wraz z ustawą, która weszła w życie w 2019 roku, o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami. Dostępność do obiektów publicznych stała się wymogiem. Niebawem nastąpi zmiana warunków technicznych i prawa budowlanego związana z dostosowaniem przestrzeni budynków dla osób ze szczególnymi potrzebami. Projektowanie uniwersalne stanie się, miejmy nadzieję, wymogiem i standardem.

 
Barbara
: Często w projektach komercyjnych proponujemy przestrzenie wspólne, które miałyby sprzyjać integracji, ale spotykamy się później z różnymi reakcjami inwestorów. Co sprawia, że takie przestrzenie wspólne mogą działać? Czy są to tylko aspekty architektoniczne, czy też wykraczające poza — powiedzmy — nasze możliwości jako architektów?

Agnieszka: Tak jak w przypadku Domu Wielopokoleniowego — ważny jest lokalny operator. Osoba, która będzie się zajmować organizowaniem wydarzeń w tych przestrzeniach oraz współdecydować z mieszkańcami o tym, czego oni tak naprawdę oczekują. To od strony społecznej.

A od strony architektonicznej — te przestrzenie muszą być zaprojektowane w sposób jak najbardziej elastyczny, oferując różne sposoby spędzania czasu. Może to być wspólne gotowanie posiłku i spotkanie w większej grupie albo inne wspólne wydarzenie i potrzeba innej aranżacji tej przestrzeni, a czasami potrzeba pewnego zacisza, enklawy, gdzie z sąsiadką czy sąsiadem chce się napić kawy i porozmawiać. To jest rola architekta — stworzenie takiej przestrzeni wspólnej, żeby dobrze się w niej czuć. Nasze badania pokazały, że ludzie nie lubią zaprojektowanej przestrzeni wspólnej jako jadalni w formie długich stołów. Preferują raczej wygląd kawiarniany, czyli osobne stoliki i bardziej rozgrupowane stoły, co sprzyja nawiązywaniu relacji.

„GRADACJA” PRZESTRZENI OTWARTYCH„GRADACJA” PRZESTRZENI OTWARTYCH„GRADACJA” PRZESTRZENI OTWARTYCH

„GRADACJA” PRZESTRZENI OTWARTYCH
Jasny podział na przestrzenie publiczne, przestrzenie półpubliczne dla lokalnych mieszkańców i przestrzenie prywatne, stwarza poczucie bezpieczeństwa, przynależności i odpowiedzialności za przestrzeń

© BBGK Architekci

Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, aby profilować i starać się jak najbardziej dostosować te inwestycje do potencjalnych czy przyszłych użytkowników. Ważne, by angażować te grupy w warsztaty przedprojektowe. Ten element programowania jest w dużej mierze kartą przetargową, której możemy użyć, aby przekonać inwestora, bo możemy wyciągnąć przydatne wnioski na temat potrzeb potencjalnych klientów. Musimy w jakimś stopniu włączać inwestora na każdym etapie, zarówno programowania, jak i wytycznych projektowych. Najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić, to na początku coś wymyślić, a potem, na końcu położyć to przed inwestorem i zapytać go, czy jest zadowolony czy nie.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że projektowanie jest sztuką kompromisu. Nie da się rozwiązać wszystkich potrzeb i wszystkich konfliktów przestrzennych, społecznych, ale można je ograniczać, eliminować.

Skoro mowa o konfliktach, przyszedł mi do głowy jeszcze jeden ważny element — mediator (często obecny w grupach cohousingowych). Jeżeli pojawiają się jakieś konflikty we wspólnocie i jej członkowie nie potrafią sobie poradzić z tym sami, potrzebny jest mediator, który obiektywnie spojrzy na rozwiązanie danego problemu. Nie mamy wypracowanego takiego modelu jeżeli chodzi o wspólnotowość w Polsce.

W całym procesie mediatorem jest także architekt, może pewne pomysły przemycić, wskazać inwestorowi, co zrobić, żeby dana inwestycja dobrze funkcjonowała. To wykracza poza wymiar stricte architektoniczny.

 
rozmawiała: Barbara
Grochal-Kiepuszewska

Głos został już oddany

Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Lakiery ogniochronne UNIEPAL-DREW
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE