Recenzja ukazała się w A&B 5'2021
O Le Corbusierze napisano setki książek i artykułów różniących się oceną postaci „najbardziej wpływowego architekta XX wieku”. Od hagiograficznych tekstów autorstwa wyznawców uwiedzionych talentem „papieża modernizmu”, przez nietzscheański tragizm w biografii pióra Charlesa Jencksa, po rewizjonistów, którzy potępiali „zgwałconą przez Corbusiera wyobraźnię projektantów”1. Książka „On i ja” Jerzego Sołtana jest inna. Stanowi zapis wspomnień oraz refleksji dotyczących nie tyle architekta i jego poglądów, ile przede wszystkim człowieka.
on — Le Corbusier
Charles-Édouard Jeanneret-Gris był postacią złożoną i wielowymiarową. Jencks widział w nim nieustanną walkę łagodnego boga słońca Apolla i zmysłowego, mrocznego Dionizosa2. Lech Niemojewski pisał w latach 30., że „dziesięciu krytyków udowodni, że Corbusier jest niekonsekwentny, drugich dziesięciu wykaże, że co innego pisze, a co innego buduje”3. Nikolaus Pevsner podkreślał niepowtarzalny, indywidualny charakter jego dzieł4. Jakub Wujek żałował, że Corbu „nie zaprzeczył swoim teoriom urbanistycznym z taką siłą, jak tego dokonał w dziedzinie architektury”5. Jednym słowem — nie było jednego Corbusiera. Kim zatem jest Charles-Édouard Jeanneret we wspomnieniach Sołtana?
Corbusier to architekt rewolucjonista rozmiłowany w tradycji i wytrwale poszukujący praformy. Apologeta nowoczesności, który jest zaskakująco nienowoczesny. Technokrata chcący wprowadzić powszechnie obowiązujący system miar i proporcji, który swój wywód o Modulorze kończy… odręcznym rysunkiem banalnego kwiatka. Il faut que ce soit beau. Niech to będzie piękne — podkreśla Corbu, wychodząc tym samym poza banalny produktywizm modernistycznych „pudełek od zapałek”. Pozostawia sobie prawo do arbitralnych decyzji, a jego postawa bliska jest Juliuszowi Żórawskiemu, który, potępiając architekturę zorientowaną na emocje, potrafił kierować się uczuciami w projektowaniu, niejako sugerując, że „nie ma takich reguł, których nie można by złamać dla piękna”6.
Jerzy Sołtan nie pokazuje jednego oblicza Corbusiera. Odsłania przed nami kolejne widoki, niczym w opisywanej analizie recepcji fasady willi Steinów w Garches i paryskiego kościoła Inwalidów. Na końcu drogi majaczy jednak monumentalna sylweta pochodzącego ze Szwajcarii architekta i, niezależnie z której strony na nią spojrzymy, jesteśmy zmuszeni dostrzec jej wielkość.
ja — Jerzy Sołtan
Lektura książki Sołtana skłoniła mnie do przeczytania ponownie wywiadów, które z dawnym uczniem Corbusiera przeprowadził w latach 1986–1989 Andrzej Bulanda. „Rozmowy o architekturze” stanowią doskonałe uzupełnienie treści zawartych w „On i ja”.
Oto student architektury na Politechnice Warszawskiej odkrywa Le Corbusiera, którego (jak zauważa po latach) „w Polsce nie rozumiano. Był za trudny”7. Po klęsce kampanii wrześniowej trafia do oflagu, skąd pisze pierwszy list do Mistrza. Korespondencja trwa aż do wyzwolenia, kiedy Sołtan przedostaje się do Paryża. W lipcowe popołudnie 1945 roku dzwoni do mieszkania przy rue Nungesser et Coli. Otwiera mu Corbusier. Tiens, c’est Soltan, mais vous êtes trop grand (A, to Sołtan. Ale pan jest za wysoki) — te słowa stanowią początek kilkuletniej współpracy i trwającej znacznie dłużej przyjaźni.
Relacja Sołtana i Corbusiera wykraczała poza tradycyjne relacje mistrz–uczeń czy zawodowy układ szefa i pracownika. Stanowiła splot przyjaźni dwóch mężczyzn, podziwu nieznanego architekta z Polski dla luminarza światowego modernizmu oraz szacunku tego drugiego dla młodszego kolegi.
W 1949 roku Sołtan podejmuje decyzję o powrocie do ojczyzny. Mimo pojawiających się wątpliwości i przestróg Jerzego Putramenta, sugerującego, że klimat w Polsce Bieruta nie sprzyja rozwojowi wolnej myśli, Sołtan wraca wiedziony „sentymentem i zobowiązaniami wobec Polski”. W PRL-u osoby związane z Zachodem nie są jednak mile widziane. Sołtan, który początkowo został dziekanem na Wydziale Architektury Wnętrz warszawskiej ASP, traci stanowisko. W Akademii udaje mu się przetrwać dzięki opiece, jaką nad byłym współpracownikiem Corbu roztacza rektor Marian Wnuk.
Polska Ludowa nie chce i nie może wykorzystać olbrzymiego potencjału Sołtana. „Człowiek, który Polski nie zbudował” — tytuł poświęconego postaci architekta filmu dokumentalnego w reżyserii Marcina Giżyckiego i Sławomira Grünberga jest doskonałym, chociaż niezwykle gorzkim, podsumowaniem jego losów w ojczyźnie.
Czy historia Jerzego Sołtana, który ostatecznie zostaje przecież profesorem na Harvardzie, mogła się potoczyć inaczej? Jak duży wpływ na jego losy wywarła sytuacja polityczna (wiadomo, że ogromny), a na ile decydował o nich fakt, że przez całe życie niemogący wyzwolić się z cienia Le Corbusiera, niósł jego posłanie, pozostając apostołem nowiny l’espirit nouveau?
Modulor — trzy warianty wzrostu: pierwotny (1945), zgodny ze wzrostem Jerzego Sołtana (1946) oraz zweryfikowany
rys.: Jerzy Sołtan / Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
Tracés régulateurs w kompozycji willi Steinów w Garches
rys.: Jerzy Sołtan / Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
wspomnienia
W czasie, gdy Jerzy Sołtan spisywał swoje wspomnienia dotyczące okresu spędzonego w paryskiej pracowni Le Corbusiera przy rue de Sèvres, świat architektury wyglądał inaczej niż w pierwszych powojennych latach. Autor widział, jak idee jego mistrza i przyjaciela są negowane i odrzucane. Był świadkiem architektonicznej kontrrewolucji. Sam stwierdził, że postmodernizmu nie lubi, gdyż stanowi wyraz pesymizmu i desperacji, która wyparła modernistyczną wiarę w postęp.
Być może stąd zrodziła się potrzeba obrony osoby Mistrza i jego poglądów, która jest wyraźnie odczuwalna zarówno w bezpośredniej argumentacji, jak i braku krytyki czy rewizji dawnych przekonań. Trudno uwierzyć, by po kilkudziesięciu latach nic nie budziło wątpliwości, nie skłaniało do krytycznej refleksji. A jednak Sołtan nie podejmuje takich kroków. Owszem, wspomina sytuacje, kiedy nie zgadzał się z Corbu, czy zauważał potencjalne zagrożenia. „Imitowanie bez właściwego przyswojenia może się skończyć katastrofą! — pisze o projekcie kaplicy Notre-Dame-du-Haut w Ronchamp. Te sytuacje nie zakłócają spójnego wizerunku Mistrza, który wprawdzie nie jest nieomylny, ale wszelkie problemy wynikają z niezrozumienia jego idei. To „inni” nie pojmowali metod działania Corbu. Nie rozumieli jego sposobu działania. Nie byli w stanie podążać meandrującymi ścieżkami wyznaczanymi przez umysł genialnego architekta.
Błędem byłoby jednak traktowanie książki Sołtana jako pomnika ku czci Jeannereta. Autor daleki jest od postawy Ireny Krzywickiej, która pisała, że „Le Corbusier był dla nas wszystkich prorokiem i objawieniem”8. „On i ja” to opis relacji z Mistrzem i Przyjacielem (a może Przyjacielem i Mistrzem?). Obraz ciepły, emanujący pozytywnymi emocjami. Być może faktycznie miejscami bywa nieco bezkrytyczny, ale czy każdy z nas nie tworzy właśnie takiego obrazu bliskich osób?
Kaplica Notre-Dame-du-Haut w Ronchamp, Francja
rys.: Jerzy Sołtan / Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
lekcja architektury
Książkę Jerzego Sołtana można czytać na kilku poziomach. Jest zapisem wspomnień powojennego projektanta, przedstawiciela pokolenia, które wierzyło, że nowoczesna architektura i urbanistyka uczynią świat lepszym. To osobisty obraz Le Corbusiera stworzony nie z perspektywy badacza, lecz ucznia i przyjaciela.
Zawiera zapis metod projektowych stosowanych przez najbardziej wpływowego architekta XX wieku. Opisuje ideę kształtowania proporcji bryły, istotę tworzenia programu. Odsłania „kuchnię” pracowni przy rue de Sèvres.
„On i ja” pokazuje także głębszą prawdę o architekturze, która kryje się za proporcjami Modulora, punktami w przestrzeni willi Steinów i programowaniem Unité d’habitation. Ta prawda ukryta jest w niepozornym kwiatku narysowanym przez Corbusiera i mówi o tym, że architekci to w istocie nieuleczalni romantycy poszukujący przede wszystkim piękna. A więc niech będzie pięknie! Il faut que ce soit beau!
Błażej Ciarkowski
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Centrum Architektury.
1. „Seminarium SARP nt. architektury obiektów sakralnych, Kazimierz Dolny, 20–21 listopada 1982 rok”, Warszawa 1983, s. 45
2. Ch. Jencks „Le Corbusier — tragizm współczesnej architektury”, Warszawa 1982
3. L. Niemojewski „Corbusier jako pisarz”, „Architektura i Budownictwo” 1934, nr 4, s. 113
4. N. Pevsner „Historia architektury europejskiej”, Warszawa 1976, s. 420
5. J. Wujek „Mity i utopie architektury XX wieku”, Warszawa 1986, s. 235
6. D. Juruś „Architektura poszukująca zrozumienia”, [w:] J. Żórawski „Wybór pism estetycznych”, Kraków 2008, s. XX
7. J. Sołtan „Rozmowy o architekturze”, Warszawa 1996, s. 40
8. I. Krzywicka „Wyznania gorszycielki”, Warszawa 1992, s. 100