PDA 2024 – materiały i technologie dla Architekta. Korzystaj z darmowej wersji online
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Odporność miasta i ciała

08 lutego '24

Recenzja książki „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać” Jana Mencwela z numeru A&B 10|23

Kosaciec, trzęślica, mozga, krwawnica, kozłek, jarzmianka, przetacznik, trzcina. Olcha, wierzba, grusza. Te gatunki staną się nieodłącznym elementem przyszłego krajobrazu naszych miast. Z kosaćców, czyli irysów, będziemy robić bukiety dla naszych bliskich. Jeśli tereny, na których rosną, będą odpowiednio czyste, a my poznamy tajniki zielarstwa, to naparami z kwiatów będziemy leczyć przeziębienia, a z kłączy tworzyć preparaty wzmacniające organizm, w tym wątrobę. Kozłek przyjdzie nam z pomocą w stanach napięcia nerwowego, przetacznik wspomoże trawienie, krwawnica zaś będzie remedium na zbyt obfite miesiączki. Budowaniu odporności organizmu pomogą również pozostałe wymienione rośliny. Będzie to możliwe, o ile potraktujemy poważnie wyzwanie, jakim jest adaptacja do zmian klimatu, a troskę o wodę uznamy za jedno z głównych wyzwań strategicznych, przed którymi obecnie stoimy. Wtedy te rośliny dołączą do katalogu znanych, bo powszechnych roślin, takich jak mlecz, kasztan, jarzębina czy pokrzywa.

Jan Mencwel

Jan Mencwel

fot.: Jakub Szafrański

Wymieniona na wstępie lista roślin to gatunki rekomendowane do miejskich nasadzeń przez Joannę Rayss, prezeskę Stowarzyszenia Architektury Krajobrazu, jedną z bohaterek „Hydrozagadki Jana Mencwela. Rayss prowadzi pracownię Zieleniarium projektującą, między innymi, ogrody deszczowe na osiedlach. Ich wprowadzanie to jest wyzwanie zarówno projektowe, jak i estetyczne. Mencwel o jednym z gdańskich osiedli, na którym zastosowano takie rozwiązanie, pisze bowiem: „Na pierwszy rzut oka osiedle wygląda tak, jakby ktoś je… zapuścił” (s. 282). O ile jednak możemy mieć różne podejście do estetyki, o tyle bilans wodny jest oczywisty. Tak zaprojektowana zieleń znacznie lepiej radzi sobie w sytuacji niedoboru lub nadmiaru wody. Joanna Rayss pokazuje, że na projektowanie powinniśmy patrzeć przez prosty bilans księgowy: winien — ma. I zadawać sobie następujące pytania: Ile wody odpływa do kanalizacji? Ile potrzeba do utrzymania roślin? Jak projektować teren, żeby zapewnić sobie zarówno oszczędności, jak i bezpieczeństwo?

System odprowadzający wodę z Kopalni Węgla Brunatnego Konin w Tomisławicach

system odprowadzający wodę z Kopalni Węgla Brunatnego Konin w Tomisławicach

fot.: Jakub Szafrański

renaturalizacja jako nowa modernizacja?

Adaptacja do zmian klimatu wymaga od nas zmiany myślenia, jednak niekoniecznie wymyślania nowych rozwiązań. „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać” to opowieść o wizji modernizacji, która doprowadziła do obecnego kryzysu wodnego. Mencwel pokazuje, że zarządzanie zasobami wodnymi nie jest niczym nowym, co więcej, woda była elementem wielu projektów modernizacyjnych i towarzyszącym im wizji lepszego życia. Kierunek tych zmian był jednak odwrotny niż teraz. Nowoczesność w różnych jej odsłonach była związana z poskramianiem żywiołu wody. Widzimy ją w powieściach zarówno Żeromskiego, Dąbrowskiej, jak i intelektualnych elit, które tworząc wizję niepodległej Polski miały obsesję na punkcie wody. Nadmiar wody, zwłaszcza połączony z ziemią i przebierający postać błota, musiał zostać poskromiony. „Błoto, mokradło, dzika rzeka — czyli woda w postaci nieujarzmionej, płynącej lub sączącej się swobodnie, bezużytecznie, bez kontroli człowieka — stały się symbolem naszego zacofania” (s. 76). Dogonić Zachód mogliśmy, tylko osuszając Polskę. I chodziło o miasta czy wioski, ale również takie tereny jak kurpiowskie mokradła.

Wyschnięty rów nawadniający pola uprawne w Poznaniu

wyschnięty rów nawadniający pola uprawne w Poznaniu

fot.: Jakub Szafrański

Wizja modernizacji jako walki z żywiołem wody powracała jako cykliczny motyw rozwojowy w różnych ustrojach. Miała swoje niepodległościowe, faszystowskie, komunistyczne i kapitalistyczne odsłony. Należą do nich zarówno masywne tamy na Wiśle, modernizacja brzegów rzek, jak i miejska „betonoza”, która stała się tytułową bohaterką poprzedniej książki Mencwela. Lęk przed błotem jako złączonymi żywiołami wody i ziemi, które tradycyjne utożsamia się z żeńską energią, powodowały obsesyjną potrzebę kontroli. Błoto i wilgoć są przeciwstawiane sprawnemu, sprężystemu męskiemu ciału (s. 87). Jak pokazuje historia, próby okiełznania żywiołów prędzej czy później kończą się katastrofą. Znacznie lepiej z przyrodą współpracować niż konkurować, a zamiast wizji modernizacji podszytej lękiem przed przyrodą w jej różnorodnych odsłonach, skierować się w stronę symbiotycznej współpracy. Tutaj demokratyzacja społeczeństw i szeroko rozumiana emancypacja idą ramię w ramię ze zrównoważonym rozwojem.

Marsz żałobny dla Odry w sierpniu 2022 roku na Bulwarach Wiślanych w Warszawie

marsz żałobny dla Odry w sierpniu 2022 roku na Bulwarach Wiślanych w Warszawie

fot.: Jakub Szafrański

Nic więc dziwnego, że obecnie rosnący szacunek do wody jako zasobu oraz troska o samoregulujące się systemy przyrodnicze idzie ramię w ramię z rewolucją ekofeministyczną. Jedną z jej odsłon jest projekt zapoczątkowany przez krakowską artystkę Cecylię MalikSiostry Rzeki. Ten kobiecy kolektyw, jak podkreśla Mencwel, powstał „przeciwko planom opracowanym w politycznych gabinetach przez panów w garniturach” (s. 195). Jego celem jest obrona polskich rzek. Pierwszą z nich jest Białka, dopływ Dunajca. Kolejne to Narew, Pilica, Przemsza, Bzura, Raba. Akcje Cecylii Malik to artystyczne performansy, których cel jest w otwarty sposób polityczny. Rzeki zyskują tu podmiotowość i nie są jedynie elementem przyrody, ale bliskim, o którego prawa należy walczyć. To zupełnie inne podejście do wizji modernizacji niż to, które znaliśmy. Kolejny krok to walka o prawa Odry, o czym też przeczytamy na łamach „Hydrozagadki”.

Bug w Drohiczynie

Bug w Drohiczynie

fot.: Jakub Szafrański

projektowanie z wodą i wody

„Hydrozagadka” jest podróżą po Polsce śladami złych modernizacji, wodnych ostańców oraz projektów, które wychylają nas w stronę zrównoważonej przyszłości. Mencwel pokazuje nam współczesne przykłady rozwiązań — zarówno tych miejskich, jak i od miast oddalonych. Po przeczytaniu tej książki oczywiste się staje, że zmienić się musi wygląd naszych osiedli — to już nie tylko przejście od krajobrazu, w którym szpalery tuj przecinają równo przystrzyżone trawniki i chodniki wyłożone kostką, w stronę bardziej bioróżnorodnych nasadzeń. Kolejny krok to uznanie, że troska o retencję wody to jedna z ważniejszych wytycznych planistycznych. I tutaj odbetonowanie miast może nie wystarczyć. Potrzeba dostosowania krajobrazu, tak aby aktywnie odpowiedzieć na wyzwania wodne — chodzi zarówno o aktywne oczekiwanie na wodę, czyli tworzenie zbiorków retencyjnych różnej wielkości: mogą to być beczki na deszczówkę, osiedlowe stawy (to przy nich będą rosnąć krwawnice, mozgi, jarzmianki i olchy), jak i inne rozwiązania architektoniczne ratujące miasta przed powodzią. Ważną rolę odgrywają bagna, torfowiska, moczary, trzęsawiska, nieuregulowane brzegi rzek.

Naturalny bieg rzeki Omulew pod wsią Gleba w gminie Kadzidło

naturalny bieg rzeki Omulew pod wsią Gleba w gminie Kadzidło

fot.: Jakub Szafrański

To wyzwanie dotyczy nie tylko miast, ale również wsi. Mencwel prowadzi nas na wizytę do Snowidowa — wioski słynnej ze względu na skuteczną retencję wody. Było o niej słychać tego lata jako „zielonej plamce na czerwonej mapie”, czyli jedynym miejscu w Wielkopolsce, które wyszło bez szwanku z majowo–czerwcowego okresu susz. Wszystko dzięki nasadzeniom śródpolnym, o które zadbał lokalny rolnik, Patryk Kokociński. Jak to opisuje Mencwel, „Przez środek pola biegnie pas zadrzewień, a wokół nich rozlewa się woda. Tworzy pas buforowy, kilka metrów w każdą stronę. Wodę w pobliskim kanałku Patryk zaczął spiętrzać kilka lat temu. Teraz woda stoi, nasącza ziemię, a efekty czuć w glebie na całym polu. Owszem, to oznacza, że Patryk ma mniejszy areał do zagospodarowania. Musi poświęcić kawałek pola, nie dojedzie z uprawą do samego brzegu kanałku” (s. 289). Jednak dzięki lepszemu nawodnieniu plony są wyższe. Mogłoby się wydawać, że z perspektywy miast to odległy temat, ale susze to zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa żywnościowego i wyższe ceny żywności.

 Szlak pieszy Gugny-Barwik nad Biebrzą Okładka książki

szlak pieszy Gugny-Barwik nad Biebrzą i okładka książki „Hydrozagadka”

fot.: Jakub Szafrański

Patrzenie z perspektywy wody sprawia, że granica między tym, co miejskie, a tym, co pozamiejskie, się zaciera. Zasady projektowania z szacunkiem dla wody i troska o jej obecność są tutaj podobne — warto pozwolić naturze dać się poprowadzić. Miarą sukcesu będzie zaś złożoność ekosystemu przyrodniczego, w tym obecność ptaków — sygnalistów przemian stosunków wodnych.

„Hydrozagadka” pokazuje, że myśląc o miastach przyszłości, trzeba wyjść poza projektowanie dla ludzi i wiedzieć, że gwarantem wysokości jakości życia, jest aktywne pamiętanie, że jesteśmy częścią większego ekosystemu. Miejska rezyliencjanasze zdrowie idą w parze i mogą się wzajemnie wspierać tym mocniej, im skuteczniej wejdziemy na ścieżkę zrównoważonego rozwoju i zaczniemy się widzieć jako element większego ekosystemu przyrodniczego.

 

Joanna ERBEL

fot.: Jakub Szafrański

© Wydawnictwo Krytyki Politycznej

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE