Jak przyłożyć wielkie architektoniczne teorie do doświadczenia codzienności? Wyjątkowy przykład takiego myślenia proponuje Olek Gadomski w swojej książce „Wieczny poligon”. Premiera wydania powstałego w ramach nagrody w konkursie „TEORIA” Fundacji im. Stefana Kuryłowicza już 29 stycznia bieżącego roku, tymczasem zapraszamy do lektury krótkiej recenzji.
Książka Olka Gadomskiego „Wieczny poligon” to krótka opowieść o historii domu, który w latach 70. ubiegłego stulecia zaczął budować jego dziadek, Ryszard Gadomski. Podobnie jak autor książki i jego ojciec, Ryszard Gadomski był architektem — wykształcenie zdobył tuż po wojnie, w Gdańsku. Rozpoczynając swoją narrację, Olek Gadomski kreuje tło historyczne, przyjmując optykę zarówno makro- (opisując procesy dziejowe i uwarunkowania społeczne charakteryzujące znajdującą się pod Olsztynem wieś Wymój), jak i mikroskali (przedstawiając wydarzenia prowadzące do powstania domku Gadomskich w Wymoju, a następnie niekończącą się historię jego przekształceń, przeróbek i remontów).
Autor przeprowadza czytelnika przez kolejne dekady, podczas których dom rósł, zmieniał się, a dalej powoli popadał w ruinę, by wreszcie stworzyć pretekst dla ponownych narodzin. Podążając za Heraklitem z Efezu stwierdzić można, że jedyną stałością w jego istnieniu była zmiana. Jej motorem zaś — postać dziadka, który nieprzerwanie przy czymś majstrował, coś remontował lub przebudowywał. Jego działania i ich efekty, trafnie prześwietlone przez autora, ujawniają głęboką relację, która dzięki pracy i obcowaniu z przestrzenią wytworzyła się pomiędzy domem i jego użytkownikami.
teoria
Utrzymywanie przestrzeni wokół siebie w ciągłym rozedrganiu powoduje, że zawsze gdzieś trzeba kręcić śrubokrętem, wymieniać zawór, malować deski. Zestawiam to w głowie z podejściem, które konieczne jest w zawodowej praktyce architektonicznej — skończone to przekazane, to zapomniane. Nawet nie z chęci, bardziej z konieczności. Gdzieś trzeba przekazać pałeczkę, postawić kropkę, dokręcić śrubkę do końca. Przekazać odpowiedzialność.
Historia opisana w „Wiecznym poligonie” (a może sposób jej opowiedzenia) jest właściwie zawoalowanym wykładem i ilustracją do Teorii Formy Otwartej Oskara Hansena. Olek Gadomski, powołując się zresztą kilkukrotnie na nazwisko słynnego teoretyka i architekta, unaocznia w jaki sposób przestrzeń ewoluuje i osiąga formę optymalną nie dzięki przemyślanym od A do Z koncepcjom architektonicznym, a raczej niespożytej energii kreacyjnej jego mieszkańców. W tej narracji pierwotny projekt, oceniany zresztą przez autora jako świetny, jest tylko (albo i aż) stelażem, na którym nawarstwiają się kolejne pomysły, historie i zmieniające się okoliczności.
Olek Gadomski, "Wieczny poligon"
© Fundacja im. Stefana Kuryłowicza
substancja
Książka Olka Gadomskiego jest też piękną opowieścią o materii — zarówno tej żywej, władanej przez matkę naturę, jak i antropogenicznej, bezustannie przekształcanej siłą i precyzją ludzkich rąk. Opisując zabiegi, którym przez lata poddawana była chatka architekta pod Olsztynem, autor budzi potrzebę wzięcia spraw „w swoje własne ręce”. Nie można tutaj zapomnieć, że podejście, którym wykazywał się Ryszard Gadomski, jest aktualne i dzisiaj. Dla dziadka autora filozofia, którą dziś określamy jako zasadę 3xR (reduce, reuse, recycle) wydawała się być czymś naturalnym, wpisanym zarówno w sam projekt domu, jak i wszelkie działania na nim przeprowadzone. Obecnie idee cyrkularności, adaptacji czy rewitalizacji, wpasowujące się przecież w tę retorykę, prezentowane są jako godne naśladowania, choć wciąż rzadko praktykowane.
praktyka
W pewnym momencie nie chodziło nawet o możliwości finansowe, tylko o podejście — po co kupować gotowe rzeczy, gdy z pomocą piły, wiertarki i odrobiny wyobraźni można mieć dowolne zabawki?
„Wieczny poligon” nie jest pozycją tylko dla architektów. Dowiadując się o kolejnych przekształceniach, które dziadek autora książki wprowadzał w wymojskim domku, zacząłem zastanawiać się nad tym, jak mieszkanie moich rodziców, w którym sam dorastałem, zmieniało się na przestrzeni lat. Niektóre remonty przeprowadzała zatrudniona w tym celu ekipa (składająca się, nomen omen, z mojego wujka i jego najlepszego przyjaciela), jednak wiele z prac i usprawnień wykonał mój tata, kursując nieustannie pomiędzy piwnicą, garażem i położonym na obrzeżach miasteczka marketem budowlanym.
Nasze przestrzenie życiowe, mimo że powstałe wedle skończonego projektu, są tak naprawdę procesem, który trwa tak długo, jak długo w nich zamieszkujemy. Przykładając do nich miarę narracji Olka Gadomskiego, możemy odkryć, że w rzeczywistości są zapisem naszej inwencji, pojawiających się przez lata problemów i nowych możliwości. Dlatego zainspirowany lekturą, dzisiejszego wieczora, zamiast spędzić godzinę przy ulubionym serialu, przytaszczę z balkonu szafkę, która niszczeje tam od jesieni, porządnie ją wyczyszczę, polakieruję, dokręcę śruby i postawię w miejscu, które od dawna na nią czeka.
Książka wydana została w ramach nagrody dla zwycięzcy 11. edycji konkursu „TEORIA” organizowanego od 2013 roku przez Fundację im. Stefana Kuryłowicza.