Z archiwum A&B — najlepsze polskie projekty ostatniego dziesięciolecia
[materiał oryginalny A&B 7-8'2013]
Rozmowa z Maciejem Moskalem, wspólnikiem w pracowni JEMS Architekci, o nowym skrzydle Biblioteki Raczyńskich przy placu Wolności.
Maciej Kapołka: Jakie były główne założenia ideowe projektu?
Marek Moskal: By mówić o założeniach ideowych projektu, w pierwszej kolejności należałoby przypomnieć genezę samej koncepcji. Pomysł rozbudowy pojawił się na długo przed rozpisaniem w 2003 roku konkursu. Zbiory biblioteczne stały się tak okazałe, że nie sposób było ich pomieścić w niewielkim, zabytkowym budynku — były one rozproszone w wielu filiach biblioteki i przechowywane często w warunkach nieodpowiednich dla starodruków. Ówczesny dyrektor Biblioteki Raczyńskich, Pan Wojciech Spaleniak starał się o możliwość powiększenia istniejącego budynku Biblioteki Raczyńskich niemal 20 lat. Sam gmach był, co ważne, symbolem walki o polskość i dzięki bogatemu księgozbiorowi dostępnego dla wszystkich (pierwsza publiczna biblioteka w Wielkopolsce!) stał się również ostoją narodowej kultury pod zaborem pruskim. W obliczu tak istotnego historycznie i przepięknego XIX-wiecznego obiektu niewłaściwe wydawało się nam zdominowanie go przez nowo projektowaną rozbudowę. Tę myśl można przedstawić jako podstawowe założenie.
sytuacja
© JEMS Architekci
Maciej: Czy stworzenie interakcji nowego skrzydła z XIX-wiecznym, klasycystycznym budynkiem było dużym wyzwaniem projektowym?
Marek: Zdecydowanie tak. Stworzenie czegoś gabarytowo większego, niż istniejący obiekt, w taki sposób, aby było mniej widoczne nie jest proste. Zdecydowaliśmy się w całości podporządkować projektowany obiekt istniejącemu zabytkowi. Główne wejście pozostawiliśmy od strony placu Wolności, przez stary gmach, tworzący odtąd funkcję swoistego westybulu. Zwróciliśmy również uwagę na fasadę inspirowaną wschodnią elewacją Luwru, z kolumnami obejmującymi pierwsze i drugie piętro (tzw. „wielki porządek”). Interakcję pomiędzy starym budynkiem biblioteki a nową rozbudową postanowiliśmy zbudować, czerpiąc z rozwiązań z oryginalnego gmachu. Struktura istniejącego budynku stała się inspiracją do rozwiązań w nowym. Stara biblioteka jest najważniejsza, główne wejście do rozbudowanej części będzie prowadzić tak jak dotychczas z placu Wolności i dalej przez stary budynek — to były nasze najważniejsze założenia podstawowe. Chcieliśmy zachować hierarchię budynków. Niezależnie od tego, że kubatura nowego jest kilka razy większa.
wewnętrzna elewacja nowego skrzydła
fot.: Juliusz Sokołowski © JEMS Architekci
Maciej: W jaki sposób otoczenie i sąsiadująca architektura (przykładowo oddział Muzeum Narodowego) wpłynęły na zaproponowaną formę?
Marek: Wspomniany oddział Muzeum Narodowego powstawał w zupełnie innych warunkach — dużo trudniejszych dla architektury w Polsce. Projektując nową część biblioteki, absolutnie najważniejszą sprawą w naszej pracy było to, że ona już istniała — główny budynek Biblioteki Raczyńskich jest wyjątkowym, reprezentacyjny XIX-wiecznym budynkiem publicznym stojącym frontem do placu Wolności w Poznaniu. Punkt wyjścia był taki, że byliśmy obleczeni tym patosem i mając pełną świadomość architektonicznego znaczenia tego gmachu, po prostu nie próbowaliśmy go zdominować. On zobowiązywał. To co miało powstać, miało być tłem. Staraliśmy się o jedno — chcieliśmy, żeby ten nowy budynek był, o ile to możliwe, wolno stojący. Bo ważny budynek publiczny powinien być wolno stojący. Zabytkowy gmach taki właśnie jest. Jest symbolem, widać, że to gmach publiczny. Chcieliśmy, żeby po rozbudowie biblioteka była nadal obiektem wolno stojącym.
Maciej: Czy można mówić o dodatkowych czynnikach kształtujących formę i innych niż kolumnada na fasadzie starego gmachu inspiracjach dla zaproponowanej formy?
Marek: Forma stała się pochodną funkcji i sposobu, w jaki ukształtowano stary gmach. Sama kolumnada nie jest dekoracją samą w sobie, ale jest przecież odzwierciedleniem struktury budynku, gdzie jednym z najważniejszych elementów jest tzw. „piano nobile”, czyli kondygnacja, na której zlokalizowano większość reprezentacyjnych funkcji. Chcieliśmy skorzystać z podobnego rozwiązania, tak by funkcja nowego skrzydła wynikała z rozplanowania obiektu istniejącego. Staraliśmy się również dopasować materiały do tych zastosowanych w oryginalnym skrzydle.
przekrój
JEMS Architekci
Maciej: No właśnie — Czy zastosowane w elewacjach materiały zostały dostosowane do zaproponowanej formy, czy były w jakimś sensie dla niej pretekstem?
Marek: Ponieważ zdecydowaliśmy się zachować układ kolumnady na „piano nobile”, zaistniał problem z czego ją wykonać. Współcześnie stosowane materiały różnią się od tych używanych w wieku XIX, a ich zastosowanie było koniecznością dla nowo powstającego obiektu. Chcieliśmy uniknąć obkładania elewacji płytkami kamiennymi lub inną dekoracyjną okładziną, woleliśmy, by, tak jak w oryginalnym obiekcie, materia, z której jest zbudowany gmach stała się równocześnie materiałem wykończeniowym fasad. Zdecydowaliśmy się zastosować beton. Wszystkie elementy były prefabrykowane i przygotowane specjalnie w taki sposób, by kruszywo było widoczne, a element posiadał wyraźną fakturę. Odpowiednia receptura zapewniła także barwę, naśladującą kolorystykę oryginalnego gmachu. Trzon obiektu wykonany jest z prefabrykowanych, betonowych cegieł o gładkiej strukturze, uzyskanej poprzez przecinanie „świeżych” prefabrykatów. Ściany trzonu stanowią tło dla ekspozycji kolumnady z wielkogabarytowych elementów z chropowatą fakturą. Wnętrza „piano nobile” potraktowaliśmy jak „podszewkę” — zastosowaliśmy gładkie, jednorodne i lekko mieniące się w świetle stiuki — podobnie jak sztukaterie w istniejącym gmachu biblioteki. Dobór materiałów, ich faktury, światłocienia i koloru wynika wprost z architektury historycznego gmachu.
wejście do nowego skrzydła
fot.: Juliusz Sokołowski © JEMS Architekci
Maciej: Jakie były główne problemy przy projektowaniu obiektu?
Marek: Aby oba budynki tworzyły monolit, konieczne było ich bezpośrednie połączenie. Do tego celu chcieliśmy wykorzystać istniejące, niewielkie drzwi prowadzące na podwórko — zlokalizowane naprzeciw głównego wejścia. Aby jednak połączenie nabrało rangi i charakteru głównego wejścia bo biblioteki, należało je poszerzyć. Niestety, takiemu rozwiązaniu sprzeciwiał się miejski konserwator zabytków. Ważniejsza dla niego była ochrona samej „zabytkowej materii” (skrzydeł drzwiowych wraz z obramieniem) zamiast dostosowanie funkcji do współczesnych potrzeb. Warto przy tym zauważyć, iż fasada, w której to wejście było zlokalizowane oryginalnie w zasadzie nie istniała. W długiej pierzei kamienic, Biblioteka Raczyńskich była jedynym odbudowanym obiektem, jej północna fasada, która wcześniej była jedynie ścianą szczytową pomiędzy kamienicami została „wymyślona” w latach 50. już w trakcie odbudowy.
Długotrwałe dyskusje ostatecznie zakończyły się rozwiązanie kompromisowym — wejście zostało poszerzone trochę mniej, niż pierwotnie było to planowane, zaś dekoracyjne ornamenty obramienia drzwi oraz samo skrzydło drzwiowe zgodnie z ustaleniami z konserwatorem zostały umieszczone w innym miejscu. Nie lada problemem okazało się również znalezienie odpowiedniego miejsca dla magazynów książek, które miały pomieścić blisko milion woluminów. Zlokalizowanie go w podziemiach było niemożliwe ze względu na niekorzystne warunki geologiczne na terenie wyznaczonej pod zabudowę działki, a także z powodu ochrony zbiorów przed powodzią lub zalaniem. Rozwiązaniem okazało się zlokalizowanie ich na trzech ostatnich kondygnacjach. Pojawiająca się, w związku z taką lokalizacją bryła u góry, mająca pomieścić tak znaczną ilość zbiorów generowała jednak duży problem konstrukcyjny. Lokalizacja siatki słupów zupełnie zaburzała funkcję kondygnacji niższych — dramatycznie „przecinała” „piano nobile” tworząc „las” słupów, który przesłaniał widoki i dzielił przestrzeń, która powinna być otwarta.
Ostatecznie zdecydowano, że wielkie „pudło” magazynów zostanie podparte w narożach na czterech „nogach” — trzonach komunikacyjno-instalacyjnych. Nasz konstruktor — Pan Piotr Pachowski wyliczył na pewnym etapie, iż każda z tych „nóg” przenosi obciążenie dorównujące ciężarowi wielopiętrowego wieżowca. Istotną kwestią było dla nas również rozwiązanie oświetlenia wnętrz w budynku. Przy tak szerokich traktach nie było to łatwe zadanie. Chcieliśmy, aby w czytelniach było naturalne, rozproszone światło słoneczne, które zdecydowanie bardziej sprzyja czytaniu niż światło sztuczne. Z tego względu zaprojektowaliśmy trzy olbrzymie świetliki na wskroś przecinające pudło z magazynami książek, które zapewniały obok zrytmizowanych okien w elewacji, doświetlenie światłem dziennym wszystkich istotnych wnętrz w bibliotece.
poziom czytelni
fot.: Juliusz Sokołowski © JEMS Architekci
Maciej: Aleje Marcinkowskiego są mocną osią kompozycyjną w urbanistyce tej części miasta. Podobnie plac Wolności jest obok rynku jednym z najważniejszych placów, a zarazem największych przestrzeni otwartych w Poznaniu. Czy taka lokalizacja miała bezpośredni wpływ na formę obiektu?
Marek: Plac Wolności jest istotnie jednym z najważniejszych placów miejskich w Poznaniu. Pierwotnie plac defiladowy pamięta przemówienia Ignacego Jana Paderewskiego. Ciężko wyobrazić sobie bardziej reprezentacyjne wejście do biblioteki niż właśnie od strony placu.
Maciej: Jak z perspektywy projektanta opisaliby Państwo Poznań?
Marek: Miasto niesłychanie pozytywnie nastawione na współpracę z projektantami. Poczynając od urzędników, a kończąc na Radzie Miejskiej czy Prezydencie, spotkaliśmy się wyłącznie z życzliwością. Prowadzone przez nas prelekcje dotyczące planowanej rozbudowy Biblioteki Raczyńskich spotykały się ze sporym zainteresowaniem i generowały dalszą chęć pomocy.
Maciej: Jak oceniają Państwo jakość nowej architektury poznańskiej. Jaką przyszłość przewidujecie Państwo dla miasta w tym zakresie, opierając się na swoich doświadczeniach?
Marek: W Poznaniu buduje się dużo nowej, dobrej architektury. To, że udało się zachować Okrąglaka i to, z jaką przychylnością ten obiekt jest postrzegany przez mieszkańców Poznania świadczy o dojrzałym podejściu poznaniaków do architektury. W ostatnim okresie w tym mieście powstały obiekty takie jak ICHOT czy biurowiec Pixel, autorstwa naszego biura. W budowie jest Tower Bałtyk projektu Holendrów z pracowni MVRDV. Jeśli ten trend się utrzyma to można przypuszczać, że również w przyszłości nie powinno zabraknąć w Poznaniu nowoczesnych obiektów i dobrej architektury.
Maciej: Dziękuję za rozmowę!
rozmawiał: Maciej KAPOŁKA
Z punktu widzenia społecznej funkcji, jaką obiekt niewątpliwie pełni, właściwe dostosowanie warunków panujących wewnątrz czytelni jest kluczowe. Odbiór przez czytelników w bardzo dużym stopniu uzależniony jest od jakości architektury, w tym aranżacji i oświetleniu wnętrz. Nie ma wątpliwości, iż zrobiono to bardzo starannie, z dużą świadomością wagi, jaką obiekt ma pełnić w życiu lokalnej społeczności. Wnętrze kształtowane jest przez geometrię, barwę i materiały — ich fakturę i wzajemne relacje. Ale nie tylko. Nie można także zapomnieć o bardzo ważnym elemencie, w dodatku prawdopodobnie najbardziej „wrażeniowym” — o świetle. W swoim dziele JEMS Architekci przywiązali bardzo dużą wagę do zaprojektowania. Zaproponowano, oprócz przeszkleń w elewacji, trzy duże świetliki w dachu. Materiały zastosowane przy wykończeniu wnętrz w znacznej części rozpraszają dostające się do środka światło. Efektem tych zabiegów jest atrakcyjna, jasna przestrzeń, skąpana w blasku promieni słonecznych, doskonale nadająca się do kontaktu z literaturą.