Artykuł pochodzi z numeru A&B 10|23
Obecnie w Polsce retencji podlega zaledwie 6,5 procent wody opadowej, a według ekspertów możliwe jest podniesienie tej wartości do 45 procent. Przeciętnie na jednego mieszkańca kraju przypada 1800 m³ wody w skali roku, co jest bardzo słabym wynikiem w porównaniu do średniej europejskiej wynoszącej 5000 m³. Gorzej jest tylko na Malcie, Cyprze i w Czechach. Prognozy są bezlitosne i zbliżają nas do „water stress”, czyli zagrożenia deficytem wodnym, którego próg wyznaczono na poziomie 1700 m³ na osobę. Zmiany klimatu i nawracająca susza sprawiają, że w niektórych regionach roczna suma opadów nie przekracza 400 mm.
otwarte systemy kanalizacji deszczowej mogą być podstawą do obniżenia opłat za zmniejszenie retencji
fot.: © James Frewin unsplash.com/photos
Przeciętne zasoby wód w Polsce wynoszą średnio 60 mld m³, co plasuje nas na trzecim miejscu od końca wśród krajów europejskich. W okresach bezdeszczowych, a te zdarzają się coraz częściej, średnia ta spada o 1/3! Dodatkowo z każdym rokiem zwiększa się globalne zużycie wody, średnio o 1 procent. Według danych ONZ wskaźnik zużycia wody wzrósł w ciągu ostatniego stulecia aż sześciokrotnie.
Woda z opadów atmosferycznych może ulegać retencji na różne sposoby: w naturalnych zagłębieniach (retencja korytowa); w wierzchniej warstwie gleby (retencja powierzchniowa); na roślinach (intercepcja); w jeziorach, rzekach, stawach i zbiornikach sztucznych (retencja zbiornikowa); w zlewniach rzek (retencja korytowa); na bagnach, mokradłach, torfowiskach, moczarach (retencja wód stojących).
Zbiorniki retencyjne zatrzymują zaledwie 6 procent wód opadowych, dlatego tak bardzo potrzebujemy systemów małej retencji, które w sposób naturalny i nieinwazyjny będą poprawiać bilans wodny danego regionu w skali mikro. Olbrzymi problem polskich miast z retencją wody jest konsekwencją nieodpowiedniej polityki przestrzennej, między innymi osuszania bagien, regulowania rzek i kanalizowania małych cieków w betonowych korytach. Wydłużające się okresy suszy przeplatają się z epizodami krótkich, lecz niezwykle intensywnych, nawalnych burz. Zmianie uległa struktura opadów: w ciągu godziny może spaść nawet do 3/4 średniej miesięcznej opadów. Jak choćby w krakowskiej dzielnicy Bieżanów, gdzie w sierpniu 2021 roku woda zalała wiele obiektów mieszkalnych, sięgała metra wysokości, a nawet więcej. Problemem jest przestarzała kanalizacja deszczowa zaprojektowana kilkadziesiąt lat temu i nieprzystosowana do przyjęcia tak dużej ilości opadów w krótkim czasie.
idea miasta gąbki, a nie dalsza betonoza jest kierunkiem przyszłości
fot.: © Yanalya pl.freepik.com
Instytut Ochrony Środowiska-Państwowy Instytut Badawczy oszacował, że w latach 2001–2016 Polska poniosła straty w wysokości 78 mld zł na skutek zniszczeń infrastruktury i mienia w wyniku suszy i burz nawalnych. Dodatkowo co pięć lat ponosimy ogromne konsekwencje finansowe tych zjawisk, przekraczające 1 procent PKB.
Do retencji miejskiej należy podejść kompleksowo i uwzględnić infrastrukturę miejską, nieruchomości prywatne i inwestycje deweloperskie. Nowoczesne technologie umożliwiają coraz lepsze realizowanie idei miasta gąbki. Są wśród nich na przykład przepuszczalne dla wody chodniki, ścieżki rowerowe i drogi, zielone dachy czy zbiorniki magazynujące i filtrujące wodę. Jeśli chodzi o polskie miasta, dobrym wzorem jest Gdańsk, gdzie powstało już kilkanaście ogrodów deszczowych, dzięki którym możliwe jest przechwytywanie do 40 procent więcej wody opadowej niż w przypadku tradycyjnych trawników. Nasadzenia wykorzystują roślinność hydrofitową, czyli tolerującą duży udział wody w podłożu. Poza retencyjną pełnią one też funkcją fitoremediacyjną, czyli oczyszczają deszczówkę i glebę z metali ciężkich. W ramach Gdańskiej Polityki Małej Retencji ogrody deszczowe powstają z udziałem deweloperów, a każdy mieszkaniec miasta może wnioskować o dofinansowanie takiej inwestycji w swoim ogrodzie.
regulowanie rzek doprowadza do ogromnego deficytu wody w miastach
fot.: © Kai Pilger unsplash.com/photos
Poprawa retencji w miastach to również zakładanie zielonych dachów, które pozwalają przejąć od 30 do 100 procent deszczówki. Na terenach aglomeracji najwięcej takich inwestycji powstaje na dachach parkingów i garaży, a najsłynniejszym zielonym dachem jest ten należący do Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (projektantką ogrodu była Irena Bajerska).
Coraz częściej wdrażane są rozwiązania oszczędzające wodę i wcale nie muszą być one skomplikowane. Wodooszczędna armatura — prysznice, umywalki, zlewy — została zastosowana w łódzkiej Bramie Miasta (proj. Medusa Group). Wprowadzone tam innowacje niezwykle pozytywnie wpływają na bilans energetyczny projektu, a zużycie wody udało się zmniejszyć o połowę. Sterowanie dopływem wody odbywa się za pośrednictwem czujników ruchu, systemy zaś automatycznie odcinają jej dopływ w czasie awarii.
Również deweloperzy zaczęli praktykować retencjonowanie wody. W biurowym kompleksie Generation Park w Warszawie (proj. JEMS Architekci) Skanska postawiła na gromadzenie wody w zbiorniku pod budynkiem, skąd nie trafia od razu do kanalizacji, lecz jest używana do celów sanitarnych. Pozwala to zmaksymalizować wykorzystanie dostępnych zasobów wodnych. Ta sama firma zastosowała w kompleksie biurowym Wave w Gdańsku (proj. Medusa Group) rozwiązania zewnętrzne mające ograniczyć gwałtowny spływ powierzchniowy po nawalnych burzach. W bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się teren zielony odciążający miejscowy system odprowadzania deszczówki, a w planach jest utworzenie terenu rekreacyjnego, pod którym ma się znaleźć zbiornik retencyjny zapewniający ochronę przed podtopieniami, zebrana w nim woda będzie wykorzystywana do nawadniania ogrodu w czasie suszy.
bez retencji w miastach coraz trudniej będzie nam reagować na dynamiczne zmiany klimatu
fot.: © vecstock pl.freepik.com
W stolicy opracowano program „Strategia adaptacji do zmian klimatu dla m.st. Warszawy do roku 2030 z perspektywą do roku 2050”. W jego zakres weszły zalecenia mówiące o ograniczaniu powierzchni nieprzepuszczalnych, odtwarzaniu i budowie obszarów retencyjnych, rewitalizacji zbiorników wodnych, ochrony i odpowiednich metod pielęgnacji terenów zieleni istniejących oraz planowanych, w tym nowych skwerów i parków kieszonkowych. Zarząd Zieleni zakłada łąki kwietne, zmniejszył też natężenie koszenia terenów zielonych oraz wzdłuż ulic na łącznej powierzchni 220 hektarów. Dodatkowo wykonuje dwa ujęcia wody z potoku Służewieckiego dla zasilenia suchych stawów w Dolince Służewieckiej. Dzięki temu w przyszłości będzie możliwe przejęcie części wód potoku pojawiających się po ulewie, co obniży ryzyko zalania pobliskich terenów.
Kolejnym projektem, w ramach którego planowane jest zwiększanie retencji w mieście, jest „Szuwar Warszawski” realizowany przez ZZW od 2020 roku. Dotyczy adaptacji struktury piętrzącej na Kanale Sobieskiego dla potrzeb rezerwatu przyrody Morysin oraz budowy zastawek melioracyjnych w rezerwacie przyrody Las Kabacki. Warszawa planuje także budowę kolejnych kolektorów zwiększających retencję: Wiślanego, Lindego-Bis i Mokotowskiego-Bis. Wszystkie inwestycje planowo mają zostać zakończone w 2023 roku.
W 2019 roku rozpoczęto inwestycję „Zagospodarowanie wód opadowych na terenie miasta Gorzowa Wlkp.”. Miasto dostało blisko 70 mln zł dofinansowania na jej realizację. Prowadzona jest w obszarze czterech zlewni rzeki Warty, obejmuje wybudowanie oraz zmodernizowanie 14 km kanalizacji deszczowej, 26 nowych zbiorników retencyjnych na terenie całego miasta oraz remont istniejących o powierzchni 25,5 tys. m3. W planach jest stworzenie infrastruktury towarzyszącej: punktów poboru wody do celów komunalnych, szaletów, ciągu spacerowego i boisk. Jest to jeden z największych programów retencyjnych realizowany w polskich miastach. Ma się zakończyć w 2023 roku.
podczas fal upałów poziom wód w rzekach potrafi spaść ponad dwukrotnie
fot.: © vecstock pl.freepik.com
W raporcie Water City Index 2020 spośród polskich metropolii wysokie miejsce zajęła Bydgoszcz — uplasowała się na drugim miejscu. Oceniano łącznie 218 miast, które konsekwentnie i skutecznie wdrażają politykę zwiększania retencji na swoim terenie. Wodociągi Bydgoskie kilka lat temu jako pierwsze w Polsce uporządkowały całościowo gospodarkę wodno-ściekową. Obecnie miasto zmienia filozofię gospodarowania wodami opadowymi, wdrażając koncepcję rozproszonej retencji. Woda z kilku zbiorników będzie służyć między innymi do podlewania zieleni miejskiej, napełniania oczek wodnych, a tylko niewykorzystane nadwyżki będą odprowadzane do rzeki. Włodarze realizują ideę miasta gąbki. W konkursie NFOŚiGW koncepcję adaptacji Bydgoszczy do zmian klimatu uznano za jedyną w kraju, która rozwiązuje problemy funkcjonowania i gospodarowania wodami opadowymi na skalę całego miasta. Projekt wyróżnia się innowacyjnością i kompleksowością, dzięki czemu uzyskał znaczne wsparcie ze środków unijnych: łączna wartość projektu wynosi 258 mln netto, wysokość grantu zaś 154,8 mln netto. Powstać ma 14 km nowych kanałów deszczowych, 71 zbiorników retencyjnych, 3 zbiorniki ze skrzynek rozsączających, 22 oczyszczalnie ścieków deszczowych i 11 wylotów do odbiorników. Dokonana ma być także renowacja istniejących kanałów deszczowych o łącznej długości 90 km metodą bezwykopową.
Wody Polskie podają, że poziom retencji w Polsce wynosi 6–7 procent, podczas gdy średnia europejska to 15–20 procent. Wiadomo, że w miastach ta wartość jest jeszcze niższa. Aby sprostać wyzwaniom zmian klimatycznych, również w aspekcie gospodarczym, procent ten powinien przynajmniej się podwoić. Potrzebne jest szerokie spektrum narzędzi prawnych i finansowych zarówno dla deweloperów, jak i mieszkańców, aby uznali za sensowne i skuteczne działania zwiększające retencję w miastach.
Krzysztof Mielicki
fot.: archiwum Autora
Krzysztof Mielicki — architekt krajobrazu, właściciel pracowni ZIELONE POJECIE. Praktykę zdobywał pracując w Barcelonie i Paryżu. Jego idea projektowana polega na dążeniu do znalezienia równowagi pomiędzy rozwojem cywilizacji a połączeniem z naturą.