Recenzja z numeru A&B 04|2023
Choć w debacie o odbudowie Ukrainy trudno znaleźć jedną odpowiedź na pytanie, jak ma wyglądać kraj po wojnie, to pierwsze działania naprawcze już są podejmowane.
Petro Vladimirov — Ukraiński architekt i multidyscyplinarny kurator, specjalizuje się w realizacji projektów w biurze Direction. Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. Z Fundacją BRDA współtworzy projekt OKNO. Współkurator Pawilonu Polskiego na London Design Biennale 2023. Pracował w Ukrainie i w Danii.
Trwająca w Gabinecie Zmiennym Muzeum Warszawy ekspozycja „Biuro Odbudowy Ukrainy” jest zapisem dyskusji i pytań, które eksperci i ekspertki stawiają w kontekście fizycznej i społecznej odbudowy. Jakie to pytania i dokąd zmierza dyskusja w Ukrainie tłumaczy Petro Vladimirov, architekt, badacz i kurator wystawy.
Kacper Kępiński: Jak wygląda „Biuro Odbudowy Ukrainy”?
Petro Vladimirov: Wystawa składa się z dwóch przestrzeni. Pierwsza ma charakter biura, druga stanowi jego zaplecze, archiwum czy też magazyn. W pierwszej części zaprojektowaliśmy instalację składającą się z biurek, które stały się miejscem prezentacji pytań dotyczących odbudowy Ukrainy. Biurka są umieszczone w taki sposób, że pokazują złożoność i kompleksowość problemów, z jakimi się zmagamy. Nie ma tu więc osobno ustawionych stanowisk roboczych, ale jest wspólna przestrzeń namysłu. Pytania, z którymi się mierzymy, są bardzo skomplikowane i jedna osoba czy też reprezentanci jednego zawodu nie są w stanie ich rozwiązać. Ustawione na środku, zgrupowane w jeden stół biurka symbolizują więc przestrzeń współpracy i wymiany wiedzy.
plakat promujący wydarzenie
© Muzeum Warszawy
Kacper: Jakie pytania tu stawiacie?
Petro: To pytania, które otrzymaliśmy od zaangażowanych w projekt ekspertów z różnych dziedzin pracujących na rzecz odbudowy. Są to więc kwestie związane z polityką mieszkaniową, planowaniem przestrzennym, prawem budowlanym, ochroną zabytków oraz ogólnie zarządzaniem przestrzenią, samorządem i podziałem terytorialnym kraju. Dla mnie niezwykle istotne są między innymi te, od czego w ogóle zacząć odbudowę — bo to jest kluczowa kwestia. Nikt nie jest w stanie dać dziś jasnej odpowiedzi. Ale pytamy też o to, czy mieszkania powinny być prawem czy towarem.
Kacper: W tytule wystawy nawiązujecie do Biura Odbudowy Stolicy. Czy znajdziemy tu wątki polsko-ukraińskie? Czy wśród ekspertów jest ktoś z Polski?
Petro: Nie, eksperci są z Ukrainy — do każdego z pięciu zagadnień zaprosiliśmy jedną osobę. Ekspozycja jest za to dwujęzyczna, więc dostępna dla publiczności z Polski. Przygotowując wystawę, wiedząc, że będzie zorganizowana wspólnie z Muzeum Warszawy i pracując w tym kontekście, chcieliśmy wejść w dialog z historią Warszawy, dlatego nawiązaliśmy do BOS. Ciekawie byłoby zobaczyć, jak podobna instytucja działałaby dziś.
przestrzenie ekspozycyjne wystawy
fot.: Tomasz Kaczor
Kacper: Druga część wystawy to zapis Waszych rozmów z ekspertami?
Petro: Są to raporty, inwentaryzacje stanu przygotowane przez zaproszonych ekspertów. Zanim odbudowa się zacznie, trzeba poważnie przyjrzeć się zasobom, które mamy, i zrozumieć, co się tak naprawdę działo przez ostatnie trzydzieści lat z ukraińskimi miastami. Więc każdy ekspert i ekspertka przygotowali taką kronikę dla swojej dziedziny. Sięgnęliśmy zresztą dużo dalej, ponieważ o ile z polityką mieszkaniową rzecz nie jest taka skomplikowana, bo dotyka każdego z nas, to myślę, że nikt przed nami nie przyjrzał się tak dokładnie temu, co działo się w Ukrainie z prawem budowlanym przez ostatnie trzy dekady. Nasze rozmowy i badania złożyły się na wielostronicowe opracowania, bardzo wartościową inwentaryzację stanu istniejącego, na której dalej możemy pracować.
Kacper: W debacie publicznej pojawia się bardzo dużo pomysłów na tę odbudowę i pewnie bardzo wiele odpowiedzi na pytania, które stawiacie. Gdybyś miał podsumować, jakie stanowiska w tej dyskusji są dominujące, jakie postulaty powtarzają się najczęściej, co by to było?
Petro: Jeśli chodzi o główny postulat, który pada w Ukrainie, to mówi on, że odbudowa powinna mieć europejski charakter — ta wojna jest postrzegana jako walka za Europę, takie wartości wybrano, więc i ukraińskie miasta po odbudowie mają być europejskie. Problem z opisaniem cech europejskiej odbudowy jest złożony, ponieważ nakłada się na pytanie, czym w ogóle jest ukraińska architektura, jak ją klasyfikować. Myślę, że kwestie tożsamościowe są niezwykle ważne, podstawowe. Drugą sprawą jest zestaw tematów związanych z jakością przestrzeni. To powraca w dyskusjach o planach odbudowy, przeznaczania terenów zielonych pod nowe budynki, pojawiają się konflikty na szczeblu miejskim. Mowa o jakości materiałów, gruzach i tym, co możemy z nimi zrobić. I tu oczywiście mamy bogate doświadczenia Warszawy, ale gruzy, które przetwarzano wówczas, różnią się od tego, co mamy do dyspozycji w Ukrainie. W Warszawie materiały były bardziej naturalne, my musimy sobie radzić z dużą ilością plastiku, styropianu, którego nie da się odseparować z ruin budynków.
Ważne są też kwestie odbudowy oddolnej. Wiele młodych osób, wolontariuszy ruszyło, aby odbudowywać odbite miasta. Państwo jest zajęte wojną — odbudowa zaczęła się więc oddolnie. Nie było konkretnych ram prawnych czy strategii, nie wszystko było oczywiste, dlatego wspólnie z ekspertami staraliśmy się na bieżąco obserwować i opisywać zagadnienia związane z odbudową.
przestrzenie ekspozycyjne wystawy
fot.: Tomasz Kaczor
Kacper: Kto w tej dyskusji uczestniczy? Kto ma najwięcej do powiedzenia?
Petro: Dyskusja, ze względu na ogromne zaangażowanie społeczne w odbudowę, inicjowana jest przede wszystkim oddolnie. Do współpracy przy wystawie zaprosiliśmy między innymi Hannę Bodnar, deputowaną Rady Verkhovnej, która przez ostatnie pół roku wraz z zespołem zajmowała się tworzeniem ustawy o odbudowie. Dokument ten ma dać ramy prawne dla wszystkiego, co związane z działaniami naprawczymi. Aktywni w dyskusji są także deweloperzy, ponieważ odbudowa to wielki kawałek ciastka, z którego każdy chce coś mieć. Niestety zdarzają się też takie decyzje jak Ustawa 5655, która wzbudziła ogromne kontrowersje, ponieważ daje wolną rękę deweloperom i wycofuje budowę spod kontroli publicznej [zob. www.architekturaibiznes.pl/23271.html]. Nowe ustawodawstwo pozbawia władze dużej części kontroli nad realizowanymi przez deweloperów inwestycjami. Dzieje się więc bardzo dużo, czasami sprzecznych z sobą rzeczy.
przestrzenie ekspozycyjne wystawy
fot.: Tomasz Kaczor
Kacper: Rynek nieruchomości w Ukrainie już przed wojną był mocno zdominowany przez deweloperów. Czy w dyskusji o odbudowie pojawiają się postulaty związane z regulacją rynku? Jak zachowują się inwestorzy?
Petro: Wiele zależy od władz miasta. Na przykład Lwów zdecydowanie stawia na poprawę jakości architektury i powstają tam naprawdę ciekawe projekty. Jednym z nich jest realizacja domów dla ciężarnych kobiet, inicjowana przez miasto. Zaprojektowane przez Sulyk Architects osiedle to przykład bardzo jakościowej architektury, której we współczesnej Ukrainie brakuje. Jeśli zaś chodzi o rynek i system, to ten mocno się zmieniał przez ostatnie miesiące. Pierwszym pomysłem było skupowanie przez państwo od deweloperów wszystkiego, co było w ofercie po prawdopodobnie rynkowej stawce. Następnie te mieszkania byłyby oddawane osobom, które straciły swoje wcześniejsze domy na skutek wojny. Mamy też prawo, które stanowi, że powracający weteran wojny musi dostać mieszkanie z zasobu socjalnego. To oczywiście byłaby sytuacja bardzo dobra dla deweloperów — rynek i popyt wyhamowały, nikt nie kupował mieszkań, ale pojawiło się państwo, które kupiłoby wszystko. Ale do tego nie doszło. Równocześnie rozpoczęły się inicjatywy budowania zasobu przez instytucje państwowe czy regionalne.
Kacper: Jak w tym kontekście odbierasz głosy dochodzące z zewnątrz. Mamy starchitektów pokroju Normana Fostera, którzy zainteresowali się odbudową Ukrainy. Także polskie pracownie widzą w odbudowie szanse dla siebie. W organizowanych na ten temat dyskusjach strona ukraińska jest często mniejszością. Jak podchodzicie do tego typu rozmów?
Petro: Oczywiście my jako badacze czy architekci podchodzimy krytycznie wobec osób pokroju Normana Fostera. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Foster próbuje wejść na rynek ukraiński. Na początku lat dwutysięcznych jego biuro było zaangażowane w budowę wieżowca w centrum Kijowa, władze miasta zażądały wówczas organizacji konkursu, w którym Foster odmówił udziału. Tego typu wielkie biura i nazwiska mają tendencję do obchodzenia procedur, prawa i formalności. Mimo wszystko myślę, że jego wizyta w Charkowie, zdjęcia i uścisk dłoni z prezydentem miasta zadziałały pozytywnie. Tego typu aktywności znanych architektów mają działanie promocyjne, a ich wartością jest sam fakt, że ludzie o Charkowie zaczynają mówić. Jeśli chodzi o polskich architektów, a także zachodnie biura, sprawa nie jest taka prosta. Oczywiście jest jakieś zagrożenie kolonizacji przez duże firmy, ale też budownictwo w Ukrainie ma swoje problemy — w wielu obszarach brakuje wiedzy i ekspertyz, często technologie i sposób wznoszenia budynków to dziedzictwo radzieckie. Deweloperzy, którzy tam budują, to niejednokrotnie przedsiębiorcy, którzy dostali zasób w postaci przemysłu budowlanego w czasach transformacji dzięki korupcji. Zupełnie nie odpowiadają wyzwaniom współczesnego świata, kryzysu klimatycznego. Dlatego myślę, że ten przepływ wiedzy i ekspertów z Europy i Polski ma swoje dobre strony, chociażby w zakresie planowania inwestycji i planowania przestrzennego. Ważne jest, aby współpracować.
Kacper: Dziękuję za rozmowę.
przestrzenie ekspozycyjne wystawy
fot.: Tomasz Kaczor