Rozmowa z numeru A&B 04|2023
Z jednym z najsłynniejszych szwedzkich architektów rozmawiamy o tym, jak ograniczenia mogą stać się skutecznym sposobem przybliżenia nas do idei wolności.
Szwedzkie centra w rezerwatach przyrody z natury — nomen omen — są wyjątkowe w skali światowej. Projektowanie tego typu budynku przypomina programowanie internetowego interfejsu: celem jest zacieśnienie relacji zwiedzających z naturą, a to wiąże się z dużymi wymaganiami wobec projektu i wykonania. Planowanie centrum dla zwiedzających nad jeziorem Tåkern rozpoczęło się od konkursu przeprowadzonego w 2007 roku.
Ten rezerwat przyrody jest jednym z najważniejszych w Europie miejsc lęgowych ptaków wiosną, jesienią zaś miejscem odpoczynku i żerowisk ptaków migrujących. Otwarte jezioro z dużymi połaciami trzcinowisk (ponad 13 kilometrów kwadratowych), z wilgotnymi łąkami, lasami przybrzeżnymi i bagnami otaczają cztery rezerwaty przyrody.
Tåkern stało się lokalizacją atrakcyjną dla ptaków w połowie XIX wieku, kiedy właściciele ziemi wokół jeziora obniżyli poziom wody, aby osuszyć tereny i wykorzystać je pod uprawy. Pojawiły się też propozycje całkowitego osuszenia jeziora. Doprowadziło to do pierwszej poważnej debaty na temat ochrony przyrody w Szwecji. Na szczęście dla przyszłych pokoleń nie zgromadzono dostatecznych środków, żeby sfinalizować projekt po jego zatwierdzeniu. Trzcinowiska rozszerzyły się, a rośliny wodne kwitły dzięki dostępowi światła słonecznego w płytkich wodach, zapewniając miejsce do życia dla owadów, skorupiaków i innych bezkręgowców, które z kolei stały się pożywieniem dla tysięcy ptaków wodnych.
okoliczny region Östergötland ma historię korzystania z trzciny jako materiału w przemyśle wiejskim — Tåkern stało się lokalizacją atrakcyjną dla ptaków w połowie XIX wieku, kiedy właściciele ziemscy wokół jeziora obniżyli poziom wody, aby osuszyć obszary podmokłe i stworzyć nowe tereny, które można było wykorzystać pod uprawy; doprowadziło to do pierwszej poważnej debaty na temat ochrony przyrody w Szwecji
fot.: Åke Eson Lindman © Wingårdh arkitektkontor
Centrum informacyjne Naturum Tåkern w Glänås naśladuje naturalne ukształtowanie terenu swojej okolicy. To nisko położona konstrukcja — efekt myślenia rodem z XXI wieku — której zewnętrzna strona budynku jest pokryta strzechą z trzciny. Miejscowa tradycja korzystania z trzciny jako materiału budowanego zainspirowała architekta Gerta Wingårdha. Strzecha to praktyczny materiał, który można łatwo odnowić, jeśli ulegnie zniszczeniu. Po ułożeniu na solidnym poszyciu powietrze nie dostaje się pod spód, co zapobiega ewentualnemu rozprzestrzenianiu się ognia. Strome nachylenie dachów zapewnia szacowaną żywotność strzechy na ponad pięćdziesiąt lat. Dach i ściany budynku Naturum Tåkern pokryte są ponaddwudziestopięciocentymetrową strzechą i dwudziestocentymetrową izolacją, co razem tworzy przytulne schronienie o efektownym wyglądzie. Strome dachy płynnie przechodzą w ściany. Kalenica, zwykle dach kryty strzechą jest najbardziej narażony właśnie w tym miejscu, zamienia się w przeszklony świetlik. To cicha architektura, wykorzystująca lokalne materiały, redefiniująca je dzięki precyzyjnej geometrii.
tradycja korzystania z trzciny jako materiału budowlanego zainspirowała architekta Gerta Wingårdha do zastosowania strzechy z trzciny na zewnętrznej stronie budynku; strome nachylenie dachów daje szacowaną żywotność strzechy na ponad pięćdziesiąt lat
fot.: Åke Eson Lindman © Wingårdh arkitektkontor
W budynku wykorzystano też inne lokalne materiały: wapień Borghamn znad jeziora w Omberg i sosnę z okolicznych lasów hrabstwa Östergötland. Projekt nawiązuje w ten sposób jeszcze ściślejszy dialog z przeszłością. To architektura, która otwiera się na czas oraz zmiany organicznie wpisane w życie krajobrazu i samego budynku.
Wnętrze obserwatorium cechuje współczesny dizajn, są tu świetliki i wysoka otwarta przestrzeń wykorzystywana do pokazów lotniczych. Pod świetlikiem zwisają repliki fruwających ważek i motyli. W jednym z eksponowanych miejsc zainstalowano rzeźbę gęsi w locie nawiązującą do dziecięcej opowieść o chłopcu Nilesie, który przemierzał szwedzką wieś na grzbiecie gęsi, ucząc się przyrody, geografii i folkloru.
kalenica (zwykle dach kryty strzechą jest najbardziej narażony właśnie w tym miejscu) zamienia się w przeszklony świetlik — dach i ściany budynku Naturum Tåkern pokryte są ponaddwudziestopięciocentymetrową strzechą i dwudziestocentymetrową izolacją, co razem tworzy przytulne schronienie o efektownym wyglądzie
fot.: Åke Eson Lindman © Wingårdh arkitektkontor
Rozmowa z Gertem Wingårdh'em, czołowym szwedzkim architektem, który wyprowadził szwedzką architekturę z tradycji stylu międzynarodowego do współczesności dzięki intuicyjnemu, zmysłowemu operowaniu bryłą i zamiłowaniu do przyciągających wzrok materiałów.
Gert Wingårdh — Urodzony w 1951 szwedzki architekt. Po studiach z historii sztuki oraz ekonomii, wybrał karierę architekta. Absolwent Uniwersytetu Technologicznego Chalmers. Jego biuro architektoniczne ma swoje siedziby w Göteborgu, Sztokholmie oraz Malmö. Jego styl charakteryzuje się zmysłowym, intuicyjnym operowaniem geometryczną bryłą i przeciwstawianiem jej z atrakcyjnymi wizualnie, nieszablonowymi materiałami. (fot.: Andy Liffner © Wingårdh arkitektkontor)
Ania Diduch: Jak bycie jedynakiem wpływa na Twoją pracę twórczą?
Gert Wingårdh: Myślę, że ten fakt nie odkłada się już w mojej praktyce architekta. Dostałem dużo uwagi od matki, która była pełnoetatową gospodynią domową. Chciała, żebym został lekarzem i zawsze czuła się zdradzona, że nie spełniam jej życzenia. Poczucie zwracania na siebie uwagi jest głęboko we mnie, do tego stopnia, że nie myślę już dziś o tym.
Ania: Podobno zanim zostałeś architektem, rozważałeś profesję właściciela galerii sztuki.
Gert: Mój pradziadek był przedsiębiorcą, rozwijał różne biznesy związane z rolnictwem; dziadek działał w przemyśle cementowym. Mój ojciec miał więc zajmować się firmą, interesował się też sztuką. Chciał, żebym był malarzem i swobodnie wybierał zawód. I tak przeskakując między różnymi dziedzinami, zdecydowałem, że chciałbym być marszandem. Pierwszym krokiem w tym kierunku było studiowanie historii sztuki, by zdobyć podstawową wiedzę na ten temat. Studiowałem także ekonomię jako kierunek uzupełniający. Stąd wzięło się moje rozumienie architektury: zacząłem rozumieć ją jako pomost między burżuazją a resztą kultury. Kiedy więc zacząłem studiować architekturę, moje inne zainteresowania zaczęły się łączyć w tej jednej dyscyplinie. Wtedy też była to najłatwiejsza droga do znalezienia pracy i bycia profesjonalistą w swoim fachu.
Ania: Jakim rodzajem sztuki wtedy się interesowałeś?
Gert: Bardzo interesowałem się Marcelem Duchampem, jego złożonością i sprzecznościami znalezionych przedmiotów (found objects). To był doskonały przykład tego, jak sztuka może istnieć na więcej niż jednym poziomie, poszerzając swoje granice. Potem był oczywiście wpływ Warhola i jego magazynu „Interview”; zainspirował mnie taki styl życia. Ważne było też zanurzenie się we francuskim kinie tamtych czasów, filmach Jeana-Luca Godarda i François Truffauta. Było to okno na to, jak żyją przedstawiciele burżuazji w Europie: dobrze jadają, mają kochankę, nic nie robią — egzystują.
Ania: Natura jest siłą. Czy uważasz, że architektura jest w swej istocie siłą z nią zgodną, czy sprzeczną?
Gert: To odmienne siły. Myślę, że architektura wyznacza ograniczenia i formułuje zaproszenia. Jeśli chodzi o przyrodę, to zazwyczaj wydaje się nieograniczona, szeroka. Więc w pewnym sensie obie energie są sobie przeciwstawne. Czasami projektowanie architektury zaciera granice między nimi, ale przeważnie sprowadza się to do stworzenia formy dobrze wpisującej się w kontekst.
Ania: Skoro jesteśmy przy tym temacie, jakie były główne powody decyzji o wykorzystaniu trzciny jako materiału w Naturum Tåkern?
Gert: Powodem był kontekst właśnie oraz lokalizacja. Po przybyciu na miejsce zdajesz sobie sprawę, że jezioro jest naprawdę płytkie, ma około metra głębokości. W rezultacie prawie nie widać wody, ponieważ słomki są tylko nieznacznie wyższe od powierzchni wody. Musisz więc wspiąć się na platformę, aby zobaczyć ptaki na całym jeziorze. Na dodatek jezioro zamarza w okresie zimowym. To było więc bardzo intuicyjne połączenie, które skłoniło nas do wyboru tego materiału. Wydawało się, że to dobry pomysł, ponieważ cały kompleks jest stworzony do obserwacji życia ptaków.
trzcina to nie jedyny lokalny materiał użyty w budynku: wykorzystano też wapień Borghamn znad jeziora w Omberg i sosnę z okolicznych lasów hrabstwa Östergötland
fot.: Åke Eson Lindman © Wingårdh arkitektkontor
Ania: Naturum Tåkern powstało dziesięć lat temu. Czy śledzisz, jak się starzeje?
Gert: Tak, jest na trasie między Sztokholmem a Göteborgiem, czasami znajduję czas, żeby pojechać tam samochodem. Całość szarzeje i staje się miejscami żółtawa, więc powiedziałbym, że dobrze się starzeje.
Ania: Czy w tamtych czasach trudno było zastosować słomę jako materiał?
Gert: Nie, nie bardzo. Choć w Szwecji nie było zbyt wielu przedsiębiorców, którzy mogliby to zrobić, łatwiej było znaleźć odpowiednich wykonawców w innych krajach bałtyckich.
Ania: Rozumiem Twoje podejście do projektowania jako bardzo intuicyjne. Czy wymaga to wielu wizyt na miejscu i poznawania przestrzeni przyszłej inwestycji?
Gert: Myślę, że intuicja przychodzi z doświadczeniem życiowym. I tu znowu pojawia się francuskie podejście do tworzenia. Żyjąc „po francusku” najważniejsze jest bycie intuicyjnym i wnikliwym. Bardzo lubię projektować bez odwiedzania lokalizacji, ponieważ łatwo daję się uwieść otoczeniu i jego pięknu. To budzi niepokój i odciąga mnie od szukania obiektywnie najlepszych rozwiązań. Oczywiście zawsze odwiedzam przestrzeń, dla której projektuję, ale staram się to odciągać.
trzcina to nie jedyny lokalny materiał użyty w budynku: wykorzystano też wapień Borghamn znad jeziora w Omberg i sosnę z okolicznych lasów hrabstwa Östergötland
fot.: Åke Eson Lindman © Wingårdh arkitektkontor
Ania: Jakie odczucia chciałeś wywołać u odwiedzających Naturum Tåkern?
Gert: Główną ideą było stworzenie poczucia schronienia, przestrzeni, w której można czuć się bezpiecznie i przytulnie, aby obserwować krajobraz i jego życie.
Ania: Jaki jest Twój ulubiony element natury?
Gert: Mieszkam nad morzem, więc czuję się przywiązany do wody. Ale najbardziej lubię podróżować w powietrzu.
Ania: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: {tag:AutorAiB}
fotografie: Åke Eson Lindman
© Wingårdh arkitektkontor