Kwietniowy numer A&B poświęcony jest warunkom uprawiania zawodu architekta. Na naszym portalu, w ramach cyklu pod tytułem „Zawód architekt” kontynuujemy rozpoczętą na stronach moodboardu rozmowę — pytamy o to, co dzisiaj oznacza bycie architektem i jakie są warunki uprawiania tego zawodu, a wypowiedzi ilustrujemy niezrealizowanymi projektami biur. Przeczytajcie co na ten temat myśli Marta Sękulska‑Wrońska, architektka z pracowni WXCA i prezeska warszawskiego oddziału SARP.
Marta Sękulska-Wrońska
© WXCA
1. Co dzisiaj oznacza bycie architektem?
Wykonywanie dzisiaj zawodu architekta to odnajdywanie się w interdyscyplinarnym świecie. Nasza główna rola — bycie twórcą, została nadbudowana kolejnymi, wynikającymi ze zwiększających się oczekiwań wobec naszej profesji. Łączymy więc w sobie komponent kreatywny z elementami rozumienia otoczenia społecznego, biznesowego, prawnego, a także w miarę łatwo poruszamy się między technicznymi aspektami, którymi na co dzień zajmują się branżyści.
Ważna jest nieoceniona umiejętność budowania zespołów ludzi z komplementarnymi mocnymi stronami, którzy razem proponują zupełnie nową jakość. Potrafią wspólnie wypracować idee, współtworzyć świat, przeobrażać w sposób zrównoważony krajobraz, wziąć odpowiedzialność nie tylko za piękno, formę, ale i za środowisko. Dziś siła jest w zespole, w sumie talentów, gdzie każdy jest unikalny, a razem tworzą mieszankę, której nie zastąpi najdoskonalsza maszyna.
Nie bez powodu wspominam o technologiach, bo dzisiaj, my architekci, musimy się także porozumiewać i owocnie wykorzystywać dobrodziejstwo techniki. Czasem zastanawiamy się, na ile realne jest zastąpienie naszej pracy przez sztuczną inteligencję. Przecież AI już dwa lata temu namalowało pierwszy obraz, który nawet został sprzedany na aukcji za pokaźną sumę. Maszyna wchodzi więc w sztukę — domenę zarezerwowaną wydawałoby się wyłącznie dla istoty ludzkiej. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że na razie tylko człowiek jest tak wrażliwy na piękno i potrafi poszukiwać jego najdoskonalszego wyrazu, dostrzegać genius loci czy zrozumieć kontekst i miejsca, i czasu.
2. Jakie są warunki uprawiania zawodu architekta?
Warunki uprawiania zawodu architekta w ostatnich czasach zmieniają się dynamicznie. Zauważam niepokojące zjawisko polegające na tym, że coraz bardziej zanurzamy się w świecie przepisów. Dla twórcy to dość bolesna droga. Zamiast koncentrować się na stworzeniu jak najlepszego dzieła, musimy się stawać coraz bardziej biegłymi w rozumieniu prawa. Zamiast koncentrować się na jakości tworzonej przestrzeni, myślimy o literze.
Współpraca z urzędami powinna polegać na dialogu w duchu dobrej praktyki, w trakcie którego wypracowywane są najlepsze formy zgodne z prawem. Obecnie jednak ludzie barykadują się za ustawami, uchwałami, rozporządzaniami, jakby to one miały stanowić o jakości przestrzeni publicznej i budynków.
Prawo, które reguluje naszą działalność, bardzo szybko się zmienia. Dla naszych inwestorów powinniśmy być przewodnikami po świecie przepisów, więc naprawdę dużo czasu poświęcamy na czytanie i rozumienie nowych zapisów. Nie ma już utartych ścieżek, które przyspieszają formalności i wpływają na większą efektywność czasową procesów inwestycyjnych. Wciąż jednak wynagradza się nas za dzieło, a nie za godziny spędzone nad paragrafami.
Dostrzegam też organizowanie takiego oręża prawnego w procesach zamówień publicznych i wśród niektórych inwestorów. Wypłata wynagrodzenia za naszą czasem wielomiesięczną pracę twórczą uzależniana jest od czynników, za które projektant ustawowo nie odpowiada. Umowy są trudne, zabezpieczające Zlecających od wszechrzeczy. Często to nie są warunki współpracy partnerskiej. Takie umowy czy szerzej — przepisy prawne, które nie stawiają na sukces obydwu stron, nie wspierają tworzenia dobrych projektów architektonicznych. Ci, którzy tworzą barykady i ustawiają się za nimi, zapominają, że przecież my gramy w jednej drużynie. Nam architektom przede wszystkim zależy na realizacji wyjątkowego projektu, a nie na wykonaniu koncepcji do szuflady. Dla twórców najważniejsze jest zmaterializowanie idei.
Niepokojący jest też brak równych zasad traktowania wszystkich podmiotów zaangażowanych w proces inwestycyjny. Od architektów oczekuje się, że będą kredytować prace projektowe aż do uzyskania „ostatecznego pozwolenia na budowę”. Zarzuca się nam niezrozumienie, gdy oczekujemy wynagrodzeń za naszą pracę liczonych w tysiące, a wykonawcom generalnym wypłaca się miliony, zanim pożądany efekt zostanie osiągnięty. A my, jak i firmy budowlane, ponosimy przecież koszty, wykonując swoje zadania.
Chcemy tworzyć piękne projekty, być partnerami dla naszych inwestorów w trudnym procesie inwestycyjnym. Sukces jednak osiąga się, jak stworzy się sprzyjające warunki do działania.
Marta SEKULSKA‑WROŃSKA
Architektka IARP, Partnerka w pracowni WXCA,
Prezeska warszawskiego oddziału SARP