NOWOŚĆ! Prawo w architekturze – przystępnie na portalu A&B

Architektura czy biznes? A może jedno i drugie? Rozmowa z Piotrem Gniewkiem

17 kwietnia '25
w skrócie
  1. Wyzwania w zawodzie architekta obejmują niskie zarobki, wypalenie zawodowe oraz brak edukacji biznesowej.
  2. Zmiany w architekturze wynikają z cyfryzacji, rosnących oczekiwań klientów i braku adekwatnego wzrostu wynagrodzeń.
  3. Adaptacja architektów do rynku obejmuje włączenie aspektów biznesowych i redefinicji ścieżki zawodowej.
  4. Prefabrykacja i drewno CLT mogą być odpowiedzią na potrzeby ekologii, powtarzalności i nowoczesnego budownictwa modułowego.
     
  5. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej portalu A&B

Wyzwania, z jakimi mierzą się dziś architekci i architektki sprawiają, że często decydują się oni na zmianę ścieżki kariery. Wyposażeni w umiejętność analitycznego myślenia i kreatywnego tworzenia szukają sposobów połączenia architektury z biznesem, zarabiania i twórczej realizacji. Z Piotrem Gniewkiem, architektem, który dziś mówi o sobie, że jest projektantem, rozmawiamy o kierunku, w jakim poprowadziło go wypalenie zawodowe, o poszukiwaniu swojej niszy, biznesowych alternatywach i inspiracji Bauhausem.

 
Ola Kloc
: Wypalenie zawodowe, kryzys zdrowia psychicznego, niskie zarobki — te niełatwe tematy ostatnio bardzo często pojawiają się w rozmowach o architekturze. Jak postrzegasz współczesne wyzwania w zawodzie architekta?

Piotr Gniewek: Zawód architekta bardzo się zmienił na przestrzeni ostatnich lat. Zmiany technologiczne, ekonomiczne i zakres samego zawodu rozwinął się proces budowlany, zmieniła się metodologia, ilość wykonywanej pracy, oczekiwania, zmieniło się też środowisko, w którym funkcjonujemy sprawiają, że obecnie jesteśmy w procesie adaptacji do tych zmian. Adaptacji zarówno zawodowej, jak i finansowej.

 
Ola Kloc
: Na czym polega ta adaptacja?

Piotr Gniewek: Mogę o tym opowiedzieć z mojej perspektywy, człowieka, który wszedł w rynek pracy w czasach generalnego kryzysu lat 2008–2013. Inicjacja zawodowa nie była łatwa  wchodziliśmy na rynek pracy, napotykając wiele problemów: następowała szybka cyfryzacja, wprowadzano nowe technologie, rosły też wymagania klientów i ilość pracy, za tymi zmianami nie nadążały jednak wynagrodzenia. Zawód architekta łączy wiele aspektów pewną misyjność, odpowiedzialność względem społeczeństwa i użytkownika, odpowiedzialność prawną, kwestie estetyki i filozofii, a także aspekt biznesowy, bo praca musi przynosić zysk finansowy. Koszty pracy rosną, w tym koszty oprogramowania. Ten aspekt wcześniej był bardziej uregulowany, pojawiła się jednak wolna konkurencja, kryzys przyśpieszył spadek wynagrodzeń, spadła też ilość inwestycji przy jednoczesnym wzroście podaży absolwentów. Rynek nie nadążył za tymi zmianami. Pozostając w kręgu zawodów prestiżowych, nasze oczekiwania co do jakości (w sensie warunków) i standardu pracy (czyli wynagrodzenia) też pozostały w tym kręgu. Adaptacja do warunków rynkowych polega na wprowadzeniu do zawodu architekta aspektów czysto biznesowych, a nie tylko twórczych tak, aby można godnie żyć, a przy tym realizować się twórczo.

moduł sauny Tyyni

moduł sauny Tyyni

fot.: Lauri Humalajoki

 
Ola Kloc
: Czy odpowiedzią mogłyby być stawki minimalne?

Piotr Gniewek: Podstawą powinna być edukacja jeszcze na etapie studiów dotycząca tego, jak wyceniać pracę, co należy wyceniać, a czego nie, że nie ma na przykład kolejnych bezpłatnych poprawek. Później można zaczynać dyskusję o tym, czy stawka minimalna powinna być ustalona, czy nie. Jeżeli nie wprowadzimy stawek minimalnych, to poświęćmy przynajmniej energię na edukację zarówno tych, którzy już są w zawodzie, bo dumping jest sprawą powszechną, jak i studentów, aby dokładnie znali proces i wiedzieli, co wyceniają. Pojawia się proste pytanie: co miałoby wejść w zakres stawki minimalnej? Zajęło mi wiele lat sparametryzowanie procesu projektowego i określenie oczywiście w ramach mojej małej działalności ile pracy jest na jakim etapie i co wchodzi w zakres usług. Problem jest w tym, że dwie osoby wycenią prace projektowe w różnym zakresie, często nie informując klienta, co wchodzi w zakres oferty. Jeżeli ktoś będzie chciał „zejść” z ceny, być bardziej konkurencyjnym, to zawsze to zrobi.

Gdy kwestia wynagrodzeń jest zaburzona, chcąc zadbać o finansowy poziom życia, człowiek zaczyna pracować więcej, wpływa to jednak na ilość godzin pracy i standard życia. To z kolei wpływa na problemy związane z wypaleniem zawodowym, od których zaczęliśmy. Uważam więc, że stawka minimalna jest przydatna, ale tylko, gdy pójdzie za nią dokładna edukacja, ustalenia, dzięki którym wszyscy będą wiedzieli co i na jakich zasadach, w jakim zakresie jest wyceniane.

moduł sauny Tyyni

moduł sauny Tyyni

fot.: Lauri Humalajoki

 
Ola Kloc
: Jak to się stało, że zmieniłeś ścieżkę kariery?

Piotr Gniewek: Nie wyszedłem z zawodu architekta, bo mi się coś nie udało, nie mogłem znaleźć pracy, albo nie pracowałem przy dostatecznie prestiżowych inwestycjach pracowałem w topowych polskich pracowniach, prowadziłem w nich konkursy, które wygrywaliśmy, i które dziś publikowane są na łamach międzynarodowych czasopism. Nie miałem więc problemu z kwestią twórczą zawodu, problemem stało się pracowanie po czternaście godzin dziennie, czasami sześć, siedem dni w tygodniu. Zacząłem się więc zastanawiać, co jest nie tak, czy to tak powinno funkcjonować?

 
Ola Kloc
: Jak wobec tego wyglądał Twój proces kształtowania modelu biznesowego? Skoro brakuje takiej edukacji, rozumiem, że nauczyłeś się tego sam?

Piotr Gniewek: Edukację biznesową odbyłem sam, poszukiwałem nowoczesnych modeli biznesowych, start-upowych, tego, co i w jaki sposób można robić, gdzie powstaje zysk. Czytałem, studiowałem, próbowałem, ponosiłem porażki, także finansowe, i powtarzałem.

Kwestia finansowa w architekturze jest pochodną zysków procesu budowlanego, a my jako zawód w zasadzie usługowy jesteśmy prawie na ostatnim miejscu w podziale marży, w bardzo dochodowym sektorze gospodarki. W tym momencie jest to usługa dokumentacyjna, która czasami nosi znamiona twórcze, powszechny jest jednak żart w środowisku, że osiedla mieszkaniowe powstają w Excelach działów sprzedaży, a nie w pracowniach.

Po podjęciu decyzji, że raczej opuszczę ten klasyczny model wykonywania zawodu, szybko dołączyłem do ludzi zajmujących się biznesem. Moje rozmowy i poszukiwania już nie były więc rozmowami z architektami, czy innymi twórcami, co należy robić, żeby zarobić na architekturze, tylko kontaktami ze środowiskiem biznesowym, które w swojej naturze ma rozmowy o przepływie finansowym, o marży, o produkcie, o zysku, o modelach biznesowych. Było to więc połączenie edukacji własnej ze zmianą środowiska.

moduł sauny Tyyni       detal modułu sauny Tyyni

moduł sauny Tyyni

fot.: Adriana Misiek

 
Ola Kloc
: Dziś nazwałbyś siebie więc architektem czy biznesmenem?

Piotr Gniewek: Przestałem o sobie mówić, że jestem architektem jestem projektantem. Biznes, którym się zajmuję, postrzegam jako proces, w którym realizuję swoją twórczą potrzebę od brandingu, wizerunku marki, przez materiały promocyjne, kwestię sprzedaży produktu, przekonania do niego klientów to są wszystko aspekty analogiczne do architektury, zmienia się tylko przedmiot, który projektujemy. W tym procesie jest też obiekt architektoniczny, mam więc pewną przewagę nad konkurencją jeśli dostaję feedback z fabryki dotyczący technologii, jestem w stanie w czasie rzeczywistym wprowadzać zmiany, jeśli są konieczne. Produkty, które tworzymy, są bardzo architektoniczne, ale są przede wszystkim wykorzystywane na potrzeby przyjętego przeze mnie modelu biznesowego nie wykonuję usługi na czyjeś zamówienie, ale tworzę ideę, produkt, obiekt. Dostrzegam niszę, a następnie swoje założenia testuję na grupie early adopters. Gdy model działania się sprawdzi, to oferuję produkt grupie docelowej. Odwracam więc kierunek, nie czekam na zlecenie, nie startuję w konkursie, ale tworzę i poszukuję odbiorcy.

 
Ola Kloc
: Opowiedz proszę nieco o więcej o produkcie, który tworzysz.

Piotr Gniewek: Start-up, który tworzę, ma z otwarty model biznesowy — ma wiele pól działalności. Sprawdzamy, które działają i je rozwijamy, pozostałe odpuszczamy. Stolarnia produkuje deski, pracownia architektoniczna „produkuje” dokumentację budowlaną, a to, co my opracowujemy, to pewnego rodzaju know-how dotyczący budownictwa prefabrykowanego, modułowego. Kończąc moją przygodę w pracowni, poszukiwałem możliwości skalowania swojej pracy. Architektura dzisiaj jest dosyć jednorazowa — poza domami katalogowymi, ta bardziej ambitna architektura tworzona jest raz, to są prototypy w skali 1:1. Zależało mi na tym, żeby stworzyć powtarzalny proces, który będę mógł udoskonalać z etapu na etap oraz, abym mógł go skalować, bo z moich indywidualnych studiów wychodziło, że jedną z najprostszych metod wzrostu ekonomicznego jest skalowalność. W architekturze ta skalowalność odnosi się do większych inwestycji i większej liczby pracowników w biurze — to był model, w którym ja nie chciałem funkcjonować. Zdecydowaliśmy się więc na prefabrykację i opracowanie architektury modułowej właśnie z tych powodów: mniejsze koszty budowy, możliwa skalowalność i drewno CLT, które jest nowoczesnym, ekologiczny materiałem, a więc wpisuje się we współczesne trendy i doskonale nadaje się do prefabrykacji. Opracowujemy know-how do produkcji powtarzalnych modułów. W najprostszej wersji stał się on modułem sauny Tyyni, obiektu dosyć małego, prostego, przewidywalnego, który nie służy do zamieszkiwania. Stał się dla nas doskonałym laboratorium stworzenia, a później opanowania procesu produkcji — od wymyślenia obiektu do skompletowania dokumentacji produkcyjnej.

moduł sauny Tyyni

moduł sauny Tyyni

fot.: Lauri Humalajoki

 
Ola Kloc
: Jak wyobrażasz sobie skalowalność tego pomysłu?

Piotr Gniewek: Chodzi o skalowalność nie wielkości produktu, ale ilości. Z każdą generacją możemy dopracowywać nasz produkt, przez to staje się on lepszy z czasem — inaczej niż w architekturze, gdzie budynek powstaje i wszystkie błędy, o których nie pomyślał architekt, zostają. Tutaj możemy je poprawić i w następnej generacji produktu wyeliminować. Po projekcie Tyyni wspólnie z większym zespołem z branży budowlanej zacząłem pracować nad kolejnym start-upem Hombee — skupiającym się aspektach budowlanych i sprzedaży nowych technologii. Z niewielkiej drewnianej „skrzynki” przeszliśmy do większego elementu: prefabrykowanych modułów dla budownictwa. Realizujemy już pierwszy projekt — osiedle z prefabrykowanych modułowych domów w polskich górach. Wyprodukujemy moduły w fabryce, a montaż i wykończenie odbędą się na działce. I tutaj pojawia się kolejny aspekt skalowalności, przeszliśmy jakiś proces, mamy już pewne doświadczenia, teraz idziemy do większej skali — chcemy opracować powtarzalny drewniany moduł, który będzie mógł być dodatkowo wyposażony fabrycznie w moduł HVAC 6w1, dach, solarny, SmartHome, instalacje elektryczne, ściany sandwichowe na stolarce kończąc. Ten moduł zestawiony kilka razy w różnych konfiguracjach może dać architekturę w różnorodnej skali. Chcę zaznaczyć, że za inwestycje bierzemy odpowiedzialność finansową, musimy więc racjonalnie gospodarować skalą, nie możemy za szybko pójść w zbyt duże inwestycje.

moduł       moduł z dachem

moduł

© Piotr Gniewek

Mam też świadomość, że to w pewien sposób ogranicza twórczość architektoniczną, w tej technologii i metodologii nie zrealizuję dowolnej inwestycji i dowolnej wizji, ale to jest sytuacja, z którą jako twórca jestem w stanie się pogodzić. Samo tworzenie pewnych założeń do tego modułu, prefabrykatu jest już interesujące, twórczo stymulujące.

 
Ola Kloc
: Czy te mieszkalne „skrzynki” będą modyfikowalne?

Piotr Gniewek: Zależy nam na tym, żeby moduł był dość uniwersalny, później może być uzupełniany o dodatkowe elementy, które będą powodować jego modyfikowalność, ale baza ma być powtarzalna. Porównałbym to do branży samochodowej — chcemy, żeby architektura naszych produktów była tak powtarzalna i przewidywalna w swojej produkcji jak samochody. To, nad czym obecnie pracujemy, to pewnego rodzaju rama, do której wsadzamy części. Możemy — mówiąc językiem motoryzacyjnym — zmienić kolor karoserii, moc silnika, dodatkowe wyposażenie, ale baza co do zasady w ramach danego modelu pozostaje niezmienna. Mamy swoje ograniczenia. Nikt nie przychodzi do salonu samochodowego i nie mówi: „to jest piękny samochód, ale chciałbym, żeby był 10 centymetrów dłuższy”. Tak samo postrzegamy nasze moduły — one są zaplanowane pod konkretny rodzaj funkcjonalności, ale i nasze możliwości produkcyjne, pod określoną strukturę mieszkaniową, którą chcemy osiągnąć, i w ramach tych możliwości się poruszamy. Wprowadzenie modyfikacji wyrzuci nas z modelu biznesowego, bo tracimy skalowalność i powtarzalność, wracamy więc do jednorazowego prototypu.

gotowy moduł       wizualizacja gotowego modułu

wizualizacja gotowego modułu

© Piotr Gniewek

 
Ola Kloc
: Rozmawiamy o modułach i CLT, mierzycie się z jakimiś wyzwaniami prawnymi, jeśli chodzi o wykorzystanie tej technologii i materiałów, wciąż jednak raczkujących na polskim rynku?

Piotr Gniewek: Do budownictwa drewnianego ma być wprowadzone odpowiednie ustawodawstwo, głównie, jeśli chodzi o kwestie pożarowe, konstrukcyjne. Domy jednorodzinne i budynki gospodarcze, jakimi są sauny, mają najmniejsze wymagania pod względem pożarowym i odporności ogniowej, więc kwestia bezpieczeństwa i certyfikacji nie jest problemem w tej skali. Dajemy sobie czas, żeby ustawodawstwo dogoniło możliwości rynkowe, wykorzystujemy go, żeby dopracowywać swój proces. Naszym celem jest zrównoważony rozwój firmy, robimy to za własne pieniądze, na własną odpowiedzialność, musimy więc kalkulować ryzyko finansowe, rynkowe i prawne. Jeżeli zbyt szybko będziemy rosnąć, zaczniemy tracić detale, a one są dla nas ważne.

budowa modułu z CLT       ściana z CLT

budowa modułu z CLT

© Piotr Gniewek

 
Ola Kloc
: Na czym polega więc Wasz model biznesowy?

Piotr Gniewek: Jesteśmy właścicielem praw intelektualnych do zastrzeżonego na terenie Unii Europejskiej wzoru przemysłowego. Lokalne firmy licencjonują know-how na produkcję obiektów i to one na podstawie dokumentacji BIM produkują i dostarczają je swoim klientom, nie ma więc sytuacji, w której produkuję coś w Polsce ze skandynawskiego drewna, a później wiozę to na oceanicznym kontenerze do Ameryki. Jest to optymalny model, który podąża za naszą filozofią zrównoważonego rozwoju, ekologii. Model ten doskonale uodparnia się też na taryfy, cła, nieprzewidziane koszty — nie musimy transportować obiektów z jednego kontynentu na drugi, nie jesteśmy więc podatni na ekonomiczne zawirowania, nie musimy się martwić o dodatkowe opłaty, albo że nasze komponenty staną się niedostępne. Wysyłając plik, przekraczamy granice nie tylko fizyczne, ale i celne czy podatkowe.

 
Ola Kloc
: Zachęcasz więc architektów do zmiany ścieżki kariery?

Piotr Gniewek: Sam doświadczyłem wypalenia zawodowego i związanej z tym frustracji. Stąd wzięły się moje poszukiwania. W tym modelu znalazłem perspektywę rozwoju— przestałem być usługodawcą na końcu łańcucha procesu, wszedłem wyżej. Jako młody architekt byłem zafascynowany historiami Bauhausu, projektantów, którzy tworzyli swoje meble czy technologie, siedząc w fabrykach — ten biznes przywrócił mi energię, wiarę w to, że mariaż projektowania, technologii i biznesu ma szansę działać.

Ludzie z branży architektonicznej są ekstremalnie zdolni, kompetentni, posiadający szeroki wachlarz umiejętności sprawdzających się w wielu dziedzinach. Chciałbym ich więc zachęcić do poszukiwania i działania — nie ma się czego bać!

Ola Kloc: Dziękuję za rozmowę.

 
rozmawiała: Ola Kloc

Głos został już oddany

Światło Cię Uniesie – Okna, które zmieniają dom
AlnorSELECT - Kalkulator doboru rekuperacji
INSPIRACJE