Idąc na architekturę, nie myślałam, że będzie tak trudno. Nie, nie chodzi o samą ilość projektów, ale o to, ile to kosztuje. Studiowałam na Śląsku, wyjeżdżając z rodzinnego Krakowa. Dla mnie i dla wielu osób była to przede wszystkim nauka budżetowania i wybierania między obiadem a wydrukiem materiałów na przegląd.
Studiowałam już chwilę temu, ale obecnie sytuacja wcale nie jest lepsza. Szczególnie dotkliwa jest zaś dla tych, którzy muszą samodzielnie zmierzyć się z wysokimi kosztami najpierw związanymi z przygotowaniami do egzaminów wstępnych, a potem semestralnymi wydatkami na wydruki i makiety czy koniecznością zakupu drogiego sprzętu komputerowego.
koszty studiów architektonicznych: wyższe niż się spodziewałeś
Rozpoczynając swoją edukację architektoniczną, studenci muszą zainwestować około 5 tysięcy złotych na kursy przygotowawcze do egzaminu wstępnego. To tylko początek, ponieważ koszty nie ustają. Przeciętny semestr przynosi kolejne wydatki[1] w wysokości około 800 złotych na wydruki projektów i materiałów edukacyjnych. Największym wyzwaniem finansowym jest jednak zakup niezbędnego sprzętu komputerowego, którego koszt sięga średnio 8000 złotych. A to nie wszystko. Do tego dochodzą wydatki związane z wynajmem mieszkania — tylko 30% osób studiujących architekturę mieszka z rodzicami, ponad 60% zaś zmienia swoje miejsce zamieszkania ze względu na studia. Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Analiza rynku mieszkaniowego. IV kwartał 2023” wynika, że w stolicy za wynajęcie mieszkania trzeba było zapłacić średnio ponad 4400 złotych. Kolejne miejsca zajmują Kraków, Wrocław oraz Gdańsk, w których ceny kształtują się w przedziale między 2900 a 3000 złotych. Oczywiście wszystko zależy od lokalizacji, metrażu. Zapytałam się moich obserwujących, ile wydają średnio na mieszkanie lub pokój — na ponad 1000 złotych miesięcznie wskazało 60 procent respondentów.
Średnia cena najmu mieszkania w 17 największych miastach w IV kwartale 2023 roku — Lubasiński, J., Mądry, T. (2024), Analiza rynku mieszkaniowego – IV kwartał 2023 roku, Polski Instytut Ekonomiczny, Warszawa
© Polski Instytut Ekonomiczny, Warszawa
Dane pokazują, że prawie 60% studentów i studentek architektury jest utrzymywanych przez swoich rodziców, nic dziwnego. Bez nich trudno poradzić sobie na tak drogich studiach. Tylko 7% studentów utrzymuje się całkowicie samodzielnie, podczas gdy 34% radzi sobie częściowo samodzielnie. To obciążenie finansowe sprawia, że połowa studentów nie ma możliwości podjęcia pracy zawodowej, chociaż 48% z nich pracuje w branży, należy jednak brać pod uwagę fakt, że na tym kierunku trzeba odbyć praktyki zawodowe, pracownie zaś chętnie przyjmują te osoby, które mają bogate doświadczenie. Każdy, kto ma okazję, chce zdobyć cenne doświadczenie.
Ankieta przeprowadzona wśród osób studiujących architekturę potwierdza tę tezę. 80% z osób studiujących jest zmuszonych do pracy ze względu na potrzeby finansowe, 53% stara się rozwijać zawodowo, a 30% pracuje dla własnej satysfakcji.
Nie można również pominąć ogromnego nakładu czasu, jaki studenci poświęcają na swoją edukację. Średnio spędzają oni ponad 49 godzin tygodniowo na zajęciach, projektach i samokształceniu.
„Zawód na A” — badanie kondycji psychicznej w środowisku akademickim architektury — jedna ze stron raportu pokazująca sytuację zawodową i finansową osób studiujących
źródło: zawod-na-a.pl
Zapytałam kilka osób studiujących, jaki mają stosunek do kosztów, usłyszałam między innymi, że:
dwa lata temu, kiedy się broniłam, koszt wydrukowania 6 plansz + 2 obowiązkowych egzemplarzy pracy to było około 800 zł (na piance). Jak ktoś chciał mieć swoją pracę dodatkowo „na półkę” albo aby pokazać rodzinie to dodatkowa stówka. Kosmos! Cena prawie jak za wynajem pokoju! Może rozwiązaniem częściowym, chociaż byłaby uczelniana drukarnia, choć trochę dofinansowana albo (kontrowersyjnie!) prezentacje z rzutnika.
Takich wypowiedzi jest więcej. Studenci narzekają na konieczność drukowania dosłownie wszystkiego i brak możliwości konsultacji elektronicznych.
Jeden wykładowca prowadził konsultacje, na których można było pokazywać plany na komputerze — był uznawany za „postępowego” — słyszę w odpowiedzi.
wyzwania finansowe studentów: realność życia na krawędzi
W czasach powszechnej edukacji szczególnie bolą słowa prowadzących, którzy często nie są wspierający, u których brak zrozumienia nieciekawej sytuacji finansowej u części studentów.
Teksty wykładowcy brzmiące „jak kogoś nie stać na studiowanie to nie powinien studiować” nie są czymś, co chcesz usłyszeć, w momencie oceniania twoich plansz przed wszystkimi — wspomina mi jedna z absolwentek.
Na studiach miałam świadomość tego, że byłam gorzej sytuowana niż koleżanki i koledzy — było to widoczne w takich rzeczach jak podejście do robienia makiet. Moje makiety z tego, co miałam pod ręką, mocno odstawały od tych z lśniącej, białej tekturki grubości 3 mm ciętej laserowo, z oświetleniem LED. Podobnie było z planszami — u mnie drukowane na najcieńszym papierze, najchętniej czarno-białe, chętnie wykorzystywałam przy kolejnej konsultacji projektu. U innych kolor, pianka, efekt wow.
Zrzut ekranu z ankiety przeprowadzonej na moim profilu na Instagramie @pieing — ankieta „sytuacja finansowa osób studiujących architekturę a pomoc rodziców”, ankieta na n=800 osób
© Magdalena Milert
Studiujące osoby szukają różnych rozwiązań, by spełnić wygórowane standardy. Biorą na przykład urlop dziekański, który niekoniecznie wygląda jednak potem dobrze w CV. Jedna z osób dzieli się ze mną swoimi doświadczeniami:
W czasie studiów miałam możliwość korzystania z komputera, który ledwo dawał radę z wizualizacjami. Na szczęście do czwartego semestru było to wystarczające, ponieważ mogłam skupić się głównie na rysowaniu. Lepszy sprzęt udało mi się zakupić dopiero po zakończeniu czwartego semestru, gdy zdecydowałam się na rok przerwy, aby zarobić na studia i uniknąć konieczności pracy po zajęciach. To jednak kosztowało mnie rok pracy w korpo na słuchawce, po którym miałam wrażenie, że moje zdolności organizacyjne są podważane na uczelni i później. W trakcie poszukiwań pracy pytano mnie, dlaczego moje studia trwały rok dłużej, niż przewidziano. Byłam zaniepokojona, że to spowoduje, że zostanę postrzegana jako osoba, która (o ironio!) nie umie poradzić sobie z życiem. Wówczas musiałam jednak dokonać wyboru: zdobyć fundusze na studia i je skończyć, ale o rok później, czy też zdecydować się na BEZPŁATNE praktyki oferowane przez firmy, które mogłyby zapewnić mi cenne doświadczenie zawodowe, ale… bez możliwości skończenia studiów.
emocje i trudności finansowe: codzienność studentów architektury
Najbardziej uderzający jest brak zrozumienia u ludzi, którzy przecież sami też kiedyś studiowali. Od swoich obserwujących słyszę wiele o stypendiach, gdzie liczy się każdy grosz. To nie jest kwestia przesuwania środków z konta na konto czy proszenia rodziców o wsparcie. Brak pieniędzy to brak pieniędzy. Wiele osób musiało i musi zmagać się z rzeczywistością, gdzie pieniądze nie idą na luksusy, lecz są potrzebne do przetrwania.
Wydrukowanie dyplomu wymagało konieczności pójścia do pracy. Mój promotor nie pozostawiał złudzeń, że mu się to podoba.
W czasie studiów większość mojego stypendium socjalnego szła na podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie w domu, a nie na kolorowe plansze czy inne fanaberie jak tablet — relacjonuje mi kolejna osoba. — Wydrukowanie dyplomu wymagało konieczności pójścia do pracy. Mój promotor nie pozostawiał złudzeń, że mu się to podoba. Dla niego studia to był priorytet, a dodatkowe zajęcia zarobkowe były fanaberią.
Ciekawe, że w tak kreatywnym zawodzie i wyobraźnia potrafi zawodzić.
Sama spotkałam na studiach kilku profesorów z takim podejściem. Doskonale pamiętam wykład, na którym prowadzący był wprost zdumiony, że nie zwiedziliśmy słynnych stolic Europy, znaczących budynków na naszym kontynencie, ale też… nie wybraliśmy się do Nowego Jorku. Podobnie było z warsztatami. Sama mogłam brać udział tylko w tych darmowych, pewnie dlatego czytając ostatni wywiad[2] z Magdą Wypusz, pomysłodawczynią warsztatów Mood for wood zmroziła mnie wypowiedź, w której padają słowa:
od samego początku bardzo zależało mi na tym, żeby pieniądze nie stanowiły przeszkody dla studentów. Założeniem warsztatów jest stworzenie możliwości udziału wszystkim, dlatego opłata wpisowa miała być jak najniższa.
W 2015 roku wpisowe wynosiło 70 euro, potem wzrosło do 100 euro. W ostatnich latach podniosło się do 150 euro dla edycji czerwcowej i 200 euro dla sierpniowej. Oczywiście, warsztaty takie jak te mają ogromne koszty, wynoszące nawet 3500 zł za jedną osobę. Twórcy przedsięwzięcia starają się o dofinansowania i utrzymywanie jak najniższej stawki za uczestnictwo, dalej jednak są to wysokie kwoty. Nie wydają się osiągalne dla każdego, zwłaszcza mając na uwadze, że minimalna płaca w Polsce w 2015 roku wynosiła 1286,16 zł netto.
Wspomniany fragment udostępniłam z prośbą o refleksję osób studenckich. Na odpowiedzi nie musiałam długo czekać.
Dla wielu z nas 200 euro na cokolwiek wydaje się nieosiągalnym luksusem, na który nie możemy sobie pozwolić. To nie jest kwestia kaprysu, lecz realnego wyboru pomiędzy podstawowymi potrzebami takimi jak jedzenie — otrzymałam w odpowiedzi.
Najbardziej luksusowym posiłkiem, na jaki mogłam sobie pozwolić, był obwarzanek
Inna absolwentka wspomina, że od czasu zakończenia szkoły średniej musiała utrzymywać się sama. Samodzielnie opłacała kurs rysunku, wynajem mieszkania i wyżywienie w Krakowie.
Kiedy dostałam się na studia, nie mogłam powstrzymać łez szczęścia — wspomina.
Przez cały okres studiów finansowała się pracą za granicą podczas wakacji. Studiowała dzienne, a więc teoretycznie bezpłatnie, ale koszty życia nie były małe — musiała opłacić wyżywienie, mieszkanie w Krakowie i wszystkie inne wydatki.
Najbardziej luksusowym posiłkiem, jaki mogłam sobie pozwolić, był obwarzanek. Gdy znajomi z wydziału chodzili „na makarony do restauracji”, musiałam odmawiać, mówiąc, że nie jestem głodna — dodaje.
Plotowanie w sesji egzaminacyjnej było prawdziwym finansowym dramatem, a wyjazdowe warsztaty nigdy nie wchodziły w grę — po prostu nie było ją na nie stać.
Zresztą, wakacje spędzałam, pracując, by zarobić na kolejny rok studiów — podsumowuje.
Trudności finansowe studiujących architekturę są realne. Być może faktycznie nie są dla wszystkich. Wydaje się jednak, że odrobina empatii u prowadzących czy kontrowersyjny ruch w postaci umożliwienia oddania prac semestralnych w wersji elektronicznej już nieco obniżyłyby finansową poprzeczkę. Sama jestem wdzięczna za to, że w Gliwicach, w których studiowałam, był dostępny akademik — bez niego nie było mnie tu, gdzie jestem, na mieszkanie nie byłoby mnie stać. Bez dostępnych cenowo miejsc zamieszkania nie ma mowy o dostępnych studiach. Bez odpowiedniego wsparcia i rozwiązań, wiele utalentowanych osób może być zmuszonych zrezygnować z realizacji swoich marzeń architektonicznych. A tego chyba nie chcemy, myśląc o przyszłości naszego zawodu, prawda?
Magdalena Milert
[1] Dane pochodzą z raportu „Zawód na A” https://zawod-na-a.pl/RAPORT
[2] M. Wypusz (w rozmowie z M. Stępień), Doświadczanie rzeczywistości, „Kwartalnik architektoniczny Rzut”, 2023, nr 35, s. 26.