Do najważniejszych czynników kształtujących architekturę przyszłości, będzie należało uwzględnianie dwutlenku węgla w procesie projektowym, budowlanym i eksploatacyjnym. Jak kształtuje się ta kwestia dziś?
Ślad węglowy liczony jako ekwiwalent dwutlenku węgla „wpuszczany” do atmosfery to dziś jeden z czynników, który kształtuję dyskusje na temat architektury. Kwestia rozwiązań ekologicznych nie może ograniczać się do instalacji fotowoltaiki czy zielonych dachów na przystankach autobusowych. Na czym powinno opierać się ograniczanie emisji dwutlenku węgla?
O tym, czym jest ślad węglowy dla budownictwa, jak się powinno go obliczać i na czym polega jego ograniczanie, rozmawiamy z Dorotą Mogielnicką, specjalistką w zakresie zrównoważonego rozwoju i CEO Greensite.
Wiktor Bochenek: Warto zacząć od podstaw. Czym jest ten ślad węglowy dla budownictwa?
Dorota Mogielnicka (Greensite): Jak dla wszystkich działalności – ślad węglowy jest miarą. Przyjętą na całym świecie miarą wpływu danej działalności na środowisko. Podchodząc do tematu bardziej definicyjnie: w zakresie budynków, ślad węglowy jest szacunkową sumą emisji gazów cieplarnianych w całym cyklu życia obiektu. Jest wyrażany jako ekwiwalent emisji dwutlenku węgla na jednostkę odniesienia, np. na jeden budynek albo na 1 m² powierzchni użytkowej. De facto jest jednostką uśrednioną, dzięki której możemy mierzyć i porównywać budynki lub produkty budowlane między sobą.
Wiktor: Co wchodzi w jego skład w przypadku budownictwa i jak go liczymy?
Dorota: Wyróżnić możemy wejściowy ślad węglowy, czyli ten związany z fazą wznoszenia budynku: wbudowany ślad węglowy, czyli ten związany z całym cyklem życia budynku oraz ślad węglowy końca życia budynku odnoszący się do emisji związanych z fazą rozbiórki i utylizacji.
Każda z faz jest zdefiniowana w normach i składa się z mniejszych elementów, na przykład transportu surowców, czy wymiany zużytych elementów w trakcie życia budynku. Liczymy go na podstawie przyjęte założenia projektowe i dane środowiskowe dotyczące poszczególnych, zabudowywanych w obiekcie materiałów.
HDR — Office & Cowork Centre — jedna z realizacji, gdzie Greensite prowadziło monitoring śladu węglowego
© Greensite
Wiktor: Trudno nie zderzyć się z opinią, że ślad węglowy, przynajmniej ten indywidualny, to przerzucanie odpowiedzialności? Czy takie podejście rzutuje też na branże budownictwa?
Dorota: Nie przepadam za tym stwierdzeniem. Każdy jest odpowiedzialny za swój ślad węglowy, wydaje mi się, że nie ma tu przerzucania odpowiedzialności. Moją decyzją jest to, czy kupię produkt w takim, czy innym opakowaniu, pochodzący ze źródła lokalnego, czy przywieziony z drugiego krańca świata.
Oczywiście trudno oczekiwać, że same decyzje konsumenckie bez dużych zmian w biznesie i regulacjach pozwolą osiągnąć zeroemisyjność, ale pamiętajmy, że to decyzje konsumenckie często wymuszają na producentach czy usługodawcach znaczące zmiany.
W przypadku śladu węglowego budynków jest to jeszcze istotniejsze. Zważywszy, że budownictwo odpowiada za 38% emisji CO2 w Polsce, każda decyzja na poziomie projektowania i budowy oznacza potencjalnie ogromne oszczędności. Ślad węglowy możemy optymalizować wybierając mniej emisyjne materiały, skracając odległość dostaw, bądź rezygnując z okładzin pochodzenia egzotycznego. To kwestie wyborów. Ważne, żeby mieć świadomość, że ten wybór jest i że ma on znaczenie.
Wiktor: W jakim stanie znane nam certyfikaty zrównoważonego budownictwa takie jak BREEAM czy LEED dobrze odwzorowują rzeczywistość?
Dorota: Zarówno LEED, jaki i BREEAM to certyfikacje wielokryterialne. Ich zadaniem jest zobrazowanie budynku i umiejscowienie go na przyjętej skali „spełniania wymogów”. Pod tym względem są ważne, dają porównywalność i mierzalność określonych zakresów i kryteriów.
Czy odwzorowują rzeczywistość? Tak, w zadanych aspektach. To jak z rankingami szkół. W jednym rankingu szkoła wypada fatalnie, bo mierzona jest liczba olimpijczyków w klasie maturalnej, a w innym wypadłaby świetnie, bo przyjęte kryterium to liczba osób, która dostała się na studia na uczelni będącej w pierwszej piątce polskich uniwersytetów.
W przypadku LEED i BREEAM jest podobnie. Dlatego aspektem obniżającym ranking może być brak odpowiedniej ilości łatek do dętek w stacjach naprawy rowerów, a nie będzie nim brak ula na dachu budynku. Jest to rzeczywistość mierzona zadaną miarą, ale miarą wspólną dla wszystkich.
Dorota Mogielnicka
© Greensite
Wiktor: Co jest najważniejsze w przypadku równoważenia projektu i procesu budowy?
Dorota: Świadomość i chęć, zarówno projektanta, jak i inwestora, a w konsekwencji również wykonawcy. Jeśli inwestor jest realnie zainteresowany ograniczeniem emisyjności, zrozumie, że decyzje projektanta poza parametrami estetyki czy ergonomii uwzględniają również emisyjność. Oczywiście projektant również musi być świadomy i potrafić wybierać materiały i rozwiązania o najkorzystniejszym śladzie węglowym. A ponieważ brak tu jeszcze pełnej standaryzacji, to nie jest to łatwy proces.
Wiktor: Dochodzimy do momentu, w którym budynek lub wnętrze jest skończone. Jak wygląda dalszy proces ograniczenia i śledzenia śladu węglowego?
Dorota: Tu pojawiają się kwestie tak zwanego operacyjnego śladu węglowego, czyli ograniczania emisji związanych z funkcjonowaniem obiektu i przestrzeni. Wydaje się, że w tym zakresie firmy mają większą świadomość. Być może dlatego, że ograniczanie emisji wewnątrz organizacji, czy to przez racjonalizację pracy biura, czy przez optymalizację energetyczną budynku, przekłada się bezpośrednio na rachunki za energię elektryczną i cieplną. Wbudowany ślad węglowy nie cieszy się jeszcze takim zrozumieniem.
Monitoring śladu węglowego to nie tylko budownictwo biurowe i mieszkalne, ale też sportowe jak Legia Training Center
© Greensite
Wiktor: Czy branża budownictwa widzi ten problem? Czy monitoring śladu węglowego i procesu projektowania cieszy się zainteresowaniem?
Dorota: Po ilości kierowanych do nas zapytań możemy śmiało stwierdzić, że problem zaczyna być widoczny. Monitoring śladu węglowego nie jest jeszcze popularnym narzędziem, ale staje się coraz istotniejsze. Branża budowlana nie może odwrócić się od trendów zmieniającego się świata i konieczności mierzenia wpływu na środowisko, jaki ma dana firma bądź produkt. Dlatego też coraz więcej podmiotów szuka rozwiązań ograniczających wbudowany ślad węglowy i stara się go sprawdzać i optymalizować.
Istotą jest wychwycenie tych elementów, które mają kluczowy wpływ na wysokość zabudowanych emisji i ich ograniczenie.
Wiktor: Gdyby miała Pani w jednym zdaniu podsumować, dlaczego jest to tak istotne?
Dorota: Nie mamy wyjścia. Chcąc uratować planetę, musimy działać na wszystkich dostępnych płaszczyznach. Budynki będą powstawać, ludzie muszą mieć przestrzeń do życia i pracy, ważne, żeby to, co tworzymy, dało też szansę funkcjonowania przyszłym pokoleniom.
Wiktor: Dziękuje za rozmowę!
HDR — Office & Cowork Centre — jedna z realizacji, gdzie Greensite prowadziło monitoring śladu węglowego
© Greensite