Artykuł pochodzi z numeru A&B 11|23
Muzeum Historii Polski i Muzeum Wojska Polskiego
Teren warszawskiej Cytadeli już porównuje się do berlińskiej Wyspy Muzeów. Jednak poza powstaniem tam ważnych i eleganckich w swojej prostocie gmachów za otwartymi właśnie bramami dawnej twierdzy wydarzyło się coś znacznie ważniejszego.
widok z dachu Muzeum Historii Polski na skyline Warszawy
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
To nie są dobre czasy na dyskutowanie o inwestycjach publicznych, bo nie ma dziś wielkich szans na ich rzetelną ocenę. Architektura zawsze powstawała w ścisłym związku z polityką, ale ostatnio upolitycznienie i polaryzacja strefy publicznej w Polsce posunęły się tak daleko, że obiektywizm i uczciwa analiza wydają się praktycznie niemożliwe. Społeczny rozłam, podsycany jeszcze w mediach społecznościowych, sprowadza debatę do czarno-białych podziałów według reguły „kto nie z nami, ten przeciwko nam”. Muzeum Wojska Polskiego (MWP) i Muzeum Historii Polski (MHP) są ofiarami tej sytuacji (projekt obu: WXCA). Planowane od dawna, dziś kojarzą się z obecną władzą, zostały zbudowane za rządowe pieniądze i to rząd decyduje, jaka wersja historii będzie w nich opowiadana. I nie ważne, że idee budowy obu placówek zrodziły się za innej niż obecna ekipy politycznej, a ekspozycje muzealne jeszcze nie powstały, a nawet gdyby ocenione były krytycznie, nietrudno je zmienić czy uzupełnić.
elewacja od strony wschodniej
fot.: Rafał Chmielewski © MHP
Ale na tym nie koniec. Oba potężne gmachy trafiły też w tryby innej debaty: o ekologii. Na widok stanowiącego centralny punkt muzealnego założenia placu Gwardii media społecznościowe wydały wyrok: betonoza, czyli zbrodnia. Choć wraz z powstaniem muzeów po raz pierwszy od XIX wieku zostanie otwarty i udostępniony jako publiczny park kilkudziesięciohektarowy zadrzewiony teren Cytadeli, kamienna posadzka placu (pod którą znalazł się parking) stała się obiektem krytyki. W ten dość powierzchowny sposób ocenianych jest dziś wiele inwestycji: łatwo wydać sąd nad „betonozą” jakiegoś skrawka przestrzeni, o wiele trudniej podjąć w kontekście zmian klimatycznych szeroką debatę nad przyszłością budowania w ogóle.
mała architektura i elewacja od strony wschodniej
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
„Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!”, chciałoby się patetycznie zacytować Księgę Rodzaju, opisując jakość dyskusji o najnowszej architekturze w Polsce. Także tej o dwóch nowych budowlach z terenu warszawskiej Cytadeli. Jedni walczą z betonozą, inni z polityką historyczną, wielbiciele architektonicznych ikon krytykują surowość form obu muzeów, wylicza się koszty budowy i przedłużający się czas realizacji. Dlaczego nie mówiliśmy o tym, gdy zapadały decyzje o powstaniu obu obiektów? To wtedy należało się zastanowić, czy potrzebujemy tych placówek, czy nas stać na tak duże inwestycje, czy klimat polityczny sprzyja tworzeniu narracji o przeszłości. Skoro katastrofa klimatyczna jest faktem, może nie należało się w ogóle decydować na budowę tych dwóch, a docelowo trzech potężnych gmachów? Drzewa na placu Gwardii nie zrównoważyłyby nawet drobnej części śladu węglowego, który wygenerowały budowa, produkcja, sprowadzenie materiałów i który wytworzy ich utrzymanie. Powierzchowne opinie o rzekomej „betonozie” czy drożyźnie budowy łatwo się głosi, jednak spłycają one debatę o tym, co i jak dziś powinniśmy budować. Trochę przypomina to sposób rozmawiania o innych wyzwaniach, w wyniku których zostalibyśmy pozbawieni wygód. Chcemy mieć wciąż nowe smartfony i laptopy, latać samolotem i kupować dizajnerskie przedmioty — ale energia potrzebna do ich wyprodukowania niech pochodzi ze źródeł odnawianych. Tym samym budujmy wciąż nowe ogromne gmachy i wyburzajmy te wzniesione trzydzieści lat temu, ale obsadzajmy je drzewami, aby powstrzymać zmiany klimatyczne. To uproszczenie, jednak popularny dyskurs często do tego właśnie się sprowadza.
mała architektura i elewacja od strony wschodniej
fot.: Rafał Chmielewski © MHP
O tym, by Muzeum Wojska Polskiego otrzymało własną siedzibę, mówiło się już wiele lat temu, użyczające placówce skrzydła swojego gmachu Muzeum Narodowe dawno już zgłaszało potrzebę jego odzyskania. W 2009 roku rozstrzygnięto konkurs architektoniczny na projekt nowego budynku dla MWP. Miałby on stanąć na Cytadeli, na terenie dziewiętnastowiecznej twierdzy carskiej, którą od 1918 roku zajmowało Wojsko Polskie. Lokalizacja nie wzbudziła kontrowersji, już w latach 70. uważano to za właściwe miejsce na pomieszczenie zbiorów broni i oręża. W 2009 roku było też już wiadomo, że na Cytadeli wyrośnie Muzeum Katyńskie (projekt pracowni BBGK zrealizowano w 2015 roku), które to placówki doskonale z sobą korespondują. Także zwycięski projekt pracowni WXCA zyskał aprobatę: zakładano powstanie dużego budynku na osi alei Wojska Polskiego i Bramy Straceń oraz dwóch mniejszych pawilonów po obu jego stronach. Budynki, nawiązując do układu siedemnastowiecznych pawilonów gwardii pieszej, miały stać się trzema pierzejami centralnego, reprezentacyjnego placu Gwardii. Już wtedy założono, że plac przejmie część uroczystości z placu Piłsudskiego. W tym projekcie wzdłuż obu pawilonów bocznych narysowane są szpalery drzew.
detal elewacji
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
Rok 2009 był obfity w konkursy. W grudniu rozstrzygnięto kolejny, niezwykle emocjonujący na projekt siedziby Muzeum Historii Polski (jego patronem był ówczesny minister kultury Bohdan Zdrojewski). „Międzynarodowy konkurs architektoniczny na budynek Muzeum Historii Polski był w ciągu ostatnich lat najważniejszym wydarzeniem architektonicznym w Polsce”, pisał Robert Kostro, dyrektor utworzonego trzy lata wcześniej Muzeum Historii Polski, na łamach magazynu „Krajobraz Warszawski” (wydaje go stołeczny Ratusz). Budowla miała nakryć wykop Trasy Łazienkowskiej, połączyć Zamek Ujazdowski z Jazdowem, poza 20 tysiącami metrów kwadratowych powierzchni miał wytworzyć także przestrzeń publiczną opisaną przez autorów zwycięskiej propozycji jako: „Założenie rozległego, miejskiego trawnika nad drogą szybkiego ruchu, który latem zaprasza do wygrzewania się w słońcu, zimą zaś — do spacerów po śniegu, na wzór londyńskich Ogrodów Kensington, Ogrodów Luksemburskich w Paryżu i założeń ogrodowych pałacu Topkapi”.
detal elewacji
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
Pierwszą nagrodę przyznano wizji pracowni Paczowski et Fritsch z Luksemburga, jednak dość szybko trafiła ona do szuflady. Pomysł budowania stropu nad Trasą Łazienkowską i wznoszenia tam szklanego gmachu (sam nagrodzony projekt był dla niektórych rozczarowujący, jako zbyt prosty, skromny) został poddany miażdżącej krytyce ze względu na koszty i nadmierną ingerencję w urbanistyczny układ tej okolicy. W 2015 roku ówczesna premierka Ewa Kopacz (ministrą kultury była Małgorzata Omilanowska) zdecydowała o przeniesieniu siedziby MHP na Cytadelę. Pomysł nakrycia Trasy Łazienkowskiej nie miał szans na materializację, a zbliżająca się setna rocznica odzyskania niepodległości była silnym bodźcem, aby podjąć się jednak budowy muzeum, nie było też wówczas sporu co do zasadności powstania takiego obiektu. Trwała już budowa Muzeum II Wojny Światowej, dobiegała końca wielka modernizacja siedziby i sposobu funkcjonowania Muzeum Warszawy, ogromnym powodzeniem cieszyło się działające od 2013 roku Muzeum Historii Żydów Polskich Polin i o niemal dekadę starszego Muzeum Powstania Warszawskiego — boom na nowoczesne placówki opowiadające o przeszłości nie ustawał. Warto dodać, że już w listopadzie tego roku do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość z premierką Beatą Szydło, chętnie przejmując ten znaczący także politycznie projekt. Otwarcie placówki planowano na 11 listopada 2018 roku.
Architekci stanęli przed niełatwym zadaniem: musieli zmienić istniejący projekt, lokując w narysowanych już budynkach nową i mającą zupełnie inne wymagania instytucję. Na potrzeby MHP przeznaczono centralny budynek, wojskowe eksponaty rozdzielono do dwóch bocznych pawilonów (w 2023 roku otwarto pierwszy, drugi dopiero powstanie). Nie zmienił się układ urbanistyczny założenia, plan budowy kładki pieszej nad fosą na osi alei Wojska Polskiego, lokalizacja parkingu podziemnego (pod posadzką placu Gwardii) ani wjazdu do niego — od strony Wisłostrady, przez wycięcie w murze i wale Cytadeli. Najbardziej widoczną zmianę przeszły elewacje budynków.
detal elewacji
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
Pawilony MWP postanowiono wykonać z barwionego w masie betonu, gmach MHP, jako bardziej reprezentacyjny, obłożyć płytami z marmuru. Ma on znaczenie nie tylko „prestiżowe”, jego kolor, rysunek, sposób obróbki i układania płyt mają swoje znaczenie: „Są one ułożone w poziome pasma podkreślające warstwową, stratygraficzną strukturę kamienia. To struktura właściwa materii geologicznej, ale też archeologii — zachodzącym po sobie procesom naturalnym, społecznym i kulturowym. Zdecydowaliśmy się na marmur ze względu na jego wyrazisty rysunek. Każda z marmurowych płyt jest inna, niepowtarzalna, tak jak cała historia składa się z niepowtarzalnych, jednostkowych zdarzeń”, tłumaczą architekci. Do budowy Muzeum Historii Polski wykorzystano 27 tysięcy metrów kwadratowych kamienia, największa z użytych płyt ma 2,7 metra wysokości (żadne z polskich złóż nie mogło dostarczyć tyle materiału, marmur sprowadzono z Portugalii).
detal elewacji
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
W obu oddanych do użytku w sierpniu (MWP) i wrześniu 2023 roku (MHP) budynkach ukryto więcej treści, znaczeń i efektów estetycznych. Choć monolityczne bryły mogą wydawać się zwarte i surowe, warto przyjrzeć się im dokładniej. Nie można nie docenić finezji odlanych z betonu trójwymiarowych zygzaków inspirowanych wojskowym szewronem na ścianach Muzeum Wojska Polskiego — perfekcja ich wykonania jest niespotykana w polskim budownictwie. Barwiony na ceglany kolor beton w MWP zestawiono z płaszczyznami z płyt miedzianych; jasna posadzka z betonu tylko wydobywa te wysmakowane, minimalistyczne kompozycje faktur. Choć gmach Muzeum Historii Polski ma 180 metrów długości, warto obejść go dookoła (żaden z budynków nie ma tylnej, zapleczowej elewacji, wszystkie są tak samo starannie wykończone), co więcej — podnosząc głowę. Dostrzec wtedy można „ukryte” wśród wyrazistych żyłkowań kamienia umieszczone w różnych miejscach płaskorzeźbione fryzy, których graficzne formy są przetworzeniem motywów czerpanych z ważnych dzieł polskiej architektury: od dekoracji kaplicy Zygmuntowskiej po detale hali Spodek, od gotyckich sklepień krzyżowych po ornamenty art déco. Wejście główne wieńczy fryz, w którym doszukać się można echa scen z Drzwi Gnieźnieńskich. Nie wszystkie rozwiązania i motywy łatwo dostrzec, ale ich poszukiwanie i odczytywanie może stanowić ciekawą wędrówkę przez historię.
wnętrze
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
Oba budynki zostały otwarte wyposażone w niewielkie ekspozycje tymczasowe (choć na obie wystawy stałe odbyły się konkursy, by je zrealizować, potrzeba czasu), ale i one pozwalają odczytać prosty, przemyślany układ wnętrz budowli, które podzielono na „bloki”. Muzeum Wojska Polskiego jest ciaśniejsze, kolejne sale dzielą wysokie korytarze; Muzeum Historii Polski otwiera się dużym, efektownym, wysokim na trzy kondygnacje holem doświetlonym przez szklany dach.
Oba budynki pomyślano jako oferujące więcej niż tylko wystawy stałe i czasowe. Są tu sale kinowe, edukacyjne i warsztatowe, audytoria, miejsce na biblioteki i czytelnie, sklepy, kawiarnie. Jest ogólnodostępny taras na dachu z widokiem na cztery strony świata — i na Wisłę, i na śródmiejskie wieżowce. Nie wolno jednak opisu tych wielkich inwestycji sprowadzać tylko do eleganckich budowli. Bo nie ich powstanie niesie największą zmianę w Warszawie. Jest nią bez wątpienia rewolucyjna decyzja o otwarciu terenu Cytadeli, tajemniczej przestrzeni od prawie dwustu lat właściwie niedostępnej. Architekci z WXCA ocalili dużo historycznej zieleni, część terenu uporządkowali (jest plac zabaw, miejsca do siedzenia itd.), część pozostawili w bardziej „naturalnym” stanie ze starodrzewem i historycznymi reliktami. Powstał piękny park, który ma szansę oderwać to miejsce od skojarzeń tylko z zaborcą i więzieniem (w którym osadzeni byli Józef Piłsudski, Roman Dmowski, ks. Piotr Ściegienny, Ludwik Waryński, Róża Luksemburg, a zamordowani pod Bramą Straceń zostali, między innymi, Romuald Traugutt, Stefan Okrzeja, Marcin Kasprzak), którego historycznej treści jednak nie da się zapomnieć za sprawą trzech nowych i istniejących tu wcześniej (jak Muzeum X Pawilonu) placówek. Mianowany „betonozą” plac Gwardii nie raz stanie się miejscem wydarzeń plenerowych o zapewne różnym charakterze (można się obrażać na rzeczywistość, ale pokazy wojskowe cieszą się ogromną popularnością), ale park nie zostanie nigdy nacechowany politycznie. Przemiana Cytadeli w miejsce dostępne, niech będzie — jak to opisują media — „polską Wyspę Muzeów”, to wydarzenie wielkiej wagi dla rozwoju Warszawy, nowego spojrzenia na jej historię i przestrzeń. Spojrzenia pozytywnego, radosnego, równościowego.
wnętrze
fot.: Aleksander Małachowski © MHP
Anna Cymer
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Muzeum Historii Polski.