Z archiwum A&B — najlepsze polskie projekty ostatniego dziesięciolecia
[materiał oryginalny A&B 12'2015]
W Tychach nad Jeziorem Paprocańskim powstała promenada oraz wodny plac zabaw. Ta działająca niezależnie od miasta przestrzeń publiczna stała się miejscem spotkań i rekreacji mieszkańców. Przychodzą tam odpocząć, na spacer, na randkę. Z architektem ze studia RS+ Robertem Skitkiem rozmawia Małgorzata Tomczak.
Małgorzata Tomczak: Jaka jest geneza powstania promenady z wodnym placem zabaw nad Jeziorem Paprocańskim w Tychach?
Robert Skitek: Jezioro Paprocańskie od dawna jest bardzo lubianym i często odwiedzanym przez mieszkańców miejscem. W ostatnich latach miasto Tychy regularnie inwestuje w ten teren, szczególnie w ośrodek wypoczynkowy. Powstały nowe alejki, place zabaw, w tym wodny, pływający pomost, nowy budynek toalet, przebieralnie, ścieżka dookoła jeziora. Promenada jest kolejnym etapem tych działań. I na pewno nie ostatnim.
widok na pomosty od strony wody
© RS+
Małgorzata: Projekt podzielono na etapy. Czy mógłby Pan o tych poszczególnych etapach oraz o przestrzeni, która powstała, opowiedzieć? Jaką wartość wniosła do miasta?
Robert: Promenada powstała pomiędzy ośrodkiem wypoczynkowym a zespołem budynków restauracji i klubów żeglarskich, wzdłuż brzegu wcześniej wykorzystywanego głównie przez wędkarzy.
Drewniana promenada prowadzi wzdłuż całego brzegu — wijący się ciąg, który naprzemiennie wychodzi nad jezioro i się od niego odsuwa. Pozwala to na różną percepcję przestrzeni z różnych punktów promenady. W miejscach cofnięć promenada łączy się z tylnym ciągiem pieszo-rowerowym, w miejscach wychodzących nad wodę opada prawie do jej poziomu. Na promenadzie znajdują się też: otwór z rozciągniętą nad wodą siatką i specjalnie zaprojektowane ławki, mogące służyć także jako trybuny dla oglądających zawody sportów wodnych odbywające się na jeziorze. Zagospodarowanie uzupełniają atrakcje: nowa piaszczysta plaża i plenerowa siłownia.
Przed inwestycją teren ten był jedynie trawnikiem przy drodze. Mimo walorów krajobrazowych był zupełnie niewykorzystany.
Już w pierwszych tygodniach po otwarciu, mimo braku sprzyjającej aury, promenada stała się miejscem tłumnie odwiedzanym przez mieszkańców. Stała się w pełni działającą przestrzenią publiczną, nowym miejscem spotkań. Podczas dnia miejscem spacerów całych rodzin, wieczorem miejscem randek i kontemplacji.
przekroje
© RS+
Małgorzata: Jakich materiałów użyliście w projekcie? Jaka jest konstrukcja?
Robert: Podstawowym celem przy doborze materiałów wykończeniowych było podkreślenie naturalnego charakteru krajobrazowego zagospodarowywanego terenu z wykorzystaniem naturalnych materiałów. Wykończeniem promenady i ławek jest naturalne drewno. Bardzo nam zależało, aby to był właśnie naturalny materiał — naturalnie się starzejący. Nawiązuje też do wykorzystanego przez nas wcześniej drewna na wodnym placu zabaw. Konstrukcję pomostów stanowią stalowe belki osadzone na zabetonowanych palach. Część konstrukcji zasłonięto dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu terenu i obsianiu go trawą.
Małgorzata: Jakie najważniejsze zadania stoją przed architektami, kiedy projektują przestrzeń publiczną?
Robert: Każdy chciałby, aby przestrzeń przez niego stworzona żyła, była pełna ludzi i ich codziennych aktywności. Każdy projektant i inwestor. Myślę, że to nie jest jedynie wynik dobrego projektu. Generalnie to bardzo skomplikowane zadanie, nie tylko pod względem projektowym. Przecież każda przestrzeń publiczna będzie miała inny kontekst historyczny, społeczny. Trzeba to wszystko wziąć pod uwagę i połączyć z oczekiwaniami użytkowników, nie anonimowych, ale tych konkretnych, tworzących lokalną społeczność.
konstrukcja wstęgi promanady
© RS+
Małgorzata: Jakie były najważniejsze zadania projektowe promenady paprocańskiej? Czy udało się je osiągnąć?
Robert: Oczywistym celem było wpisanie jej w naturalny krajobraz. Jej funkcja miała pozwalać zrelaksować się osobom, które niekoniecznie dobrze się czują w hałaśliwym otoczeniu placów zabaw. Zazwyczaj na długim siedzisku siedzą starsze osoby, a tuż pod nimi na siatce młodzież. Razem, tuż obok siebie wszyscy korzystają z tej przestrzeni. Nie do mnie należy ocena, ale jestem bardzo zadowolony z efektów, jakie udało się tu osiągnąć, także tych estetycznych, ale przede wszystkim społecznych.
Małgorzata: Prowadzi Pan bloga, na którym można przeczytać recenzje książek, zobaczyć ciekawe realizacje domów jednorodzinnych, prześledzić etapy powstawania Pana domu. Czy, Pana zdaniem, media branżowe w Polsce spełniają dobrze swoje zadanie? Czy ich łamy są wystarczająco otwarte na dyskusje z architektami i — być może — kształtowanie gustów czytelników spoza branży?
Robert: Czy od tego właśnie są media branżowe? Czy one są przeznaczone dla ludzi spoza branży? Czasopisma specjalistyczne, których mamy zaledwie kilka, chyba nie. A magazyny związane z budową domów czy dekoracją rządzą się swoimi prawami i nie mają misji edukacyjnej dotyczącej architektury. Chociaż ta też się zmienia na lepsze i raczej wynika z badań rynkowych i aktualnego zapotrzebowania niż z przemyślanej edukacji.
wodny plac zabaw
fot.: Tomasz Zakrzewski / archifolio.pl
Wydaje mi się, że u nas wciąż architektura nie jest ciekawym tematem dla mediów głównego nurtu. Oczywiście, pisze się o wielkich i drogich obiektach: wcześniej sportowych, ostatnio kulturalnych. I dobrze. Ale wciąż brak zainteresowania mass mediów architekturą dla zwykłych ludzi — przestrzeni publicznych czy domów. To właśnie są tematy projektowe bliskie większości i to one mają szanse sprowokować szersze dyskusje, może nawet mieć wpływ na kształtowanie gustów osób niezwiązanych zawodowo z projektowaniem. Inna sprawa, że pisać na temat architektury w sposób niebanalny a ciekawy dla laików, czy robić o niej program jest niełatwo i nie znam wielu dobrych przykładów.
Teraz mamy na szczęście internet, w którym łatwo odnajdziemy najlepsze realizacje i piętnowanie groteskowych przykładów. Sądzę, że to jest medium, które w największym stopniu może mieć wpływ na poprawę naszych gustów. Nic nie zastąpi jednak właściwej edukacji estetycznej — takiej normalnej w szkołach, która jest pracą u podstaw.
A co do mojego bloga: powodem jego założenia było zauważenie na jednym z forów budowlanych kompletnego niezrozumienia na czym polega praca architekta. Dlatego jego głównym wątkiem jest dział „Po co mi architekt?” Taki to sobie poradnik dla inwestora.
Małgorzata: Dziękuje za rozmowę!