skarby ukryte między willami
Dla smakoszy niebanalnych brył ekscytujące będą spacery po kwartałach zabudowy willowej. Ale nie tych zabytkowych, historycznych (zresztą niewiele ich w Warszawie), a nowych, powstających na przestrzeni dekad przełomu XX i XXI wieku. To tam znaleźć można pełne bogactwo form i architektonicznych pomysłów, od kostek z pustaków po zameczki z wieżyczkami, od szklanych bungalowów po betonowe twierdze, od swojskich chat po postmodernistyczne fantazje. Ale na tym nie koniec. Pomiędzy willami kryją się skarby. Weźmy taki Wawer — peryferyjną dzielnicę domków, mało pozornie ekscytującą. To tam, przy ulicy Rezedowej, na elewacji budynku produkcyjnego dawnej Spółdzielni Inwalidów Saturn od 1965 roku znajduje się mozaika projektu Domicelli Bożekowskiej.
mozaika projektu Domicelli Bożekowskiej na elewacji budynku produkcyjnego dawnej Spółdzielni Inwalidów Saturn
fot.: Anna Cymer
Duża kompozycja przedstawia między innymi sceny związane z kosmosem oraz z produkowanymi przez spółdzielnię towarami z lateksu. To jedna z ciekawszych i w dobrej formie do dziś zachowanych mozaik w Warszawie. W tej samej dzielnicy, w innym kwartale willowej zabudowy, skrywa się jedna z mało znanych realizacji znanej pracowni Grupa 5 Architekci. To zbudowany w latach 1998–2000 kościół pw. św. Benedykta. Budynek o zwartej, surowej bryle warto zobaczyć nie tylko po to, by poznać wczesny projekt współautorów ikonicznej już dziś siedziby Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ale i dlatego, że o współczesnej architekturze sakralnej wciąż mało wiemy.
znikające relikty przeszłości
Poukrywane w miejskich zakamarkach stolicy architektoniczne skarby i kurioza można wymieniać długo. Dyscypliną sportową można by uczynić poszukiwanie na warszawskim Służewcu reliktów przeszłości: niegdyś przemysłowa dzielnica już we wczesnych latach 90. zaczęła być zamieniana w centrum biznesu.
relikty przeszłości na Służewcu
fot.: Anna Cymer
Dziś dominują tu nowoczesne biurowce, a cała okolica zwana jest Mordorem, ale pomiędzy szklanymi siedzibami korporacji wciąż znaleźć można wspomnienia poprzednich epok — zarówno z lat 60., gdy dominował tu przemysł, jak z pierwszych lat rozwijającego polskiego kapitalizmu. Tu jednak warto się spieszyć — bo owe relikty znikają.
Zaskoczenie można przeżyć także w zdominowanym przez historyczną zabudowę centrum — zszedłszy odrobinę w bok od ulicy Długiej, łączącej Stare Miasto z placem Bankowym, tuż obok zabytkowego budynku Arsenału można zobaczyć dawną siedzibę Instytutu Tele‑ i Radiotechnicznego. Szczególnie wart uwagi jest skryty za socrealistycznym gmachem kompleks, składający się z betonowego, brutalistyczego wieżowca i towarzyszącego mu pawilonu, nakrytego łupinowym dachem, jak te, które Arseniusz Romanowicz i Piotr Szymaniak rysowali dla stacji warszawskiej linii średnicowej.
Instytut Tele‑ i Radiotechniczny, kompleks składa się z betonowego wieżowca i pawilonu nakrytego łupinowym dachem
fot.: Anna Cymer
Warszawa, jako największe polskie miasto, choćby z racji skali oferuje największe tereny do miejskich eksploracji. Skarbów kryje wiele i zagłębianie się w jej mało znane zakamarki zawsze przynosi efekt. Ale podobne wędrówki można uprawiać w każdej innej miejscowości. Wystarczy zejść z utartych szlaków, uważnie się rozglądać i otworzyć się na to, co kryje miasto.