Jest coś gorszego od złych pomysłów na rozwiązania przestrzeni publicznej — to złe pomysły, które do swojej obrony wykorzystują nazwy dobrych rozwiązań. Cenę tego płacimy potem wszyscy — kaprys marketingu, brak ekspertów, czy zwyczajne bumelanctwo?
nietrafione pomysły i błędne nazwy
W polskich przestrzeniach publicznych roi się od tworów, których nazewnictwo próbuje odciągać uwagę od słabego rozwiązania. Doskonale znamy „osiedla pełne radości” z wizualizacji deweloperów, które po realizacji zamiast enklawy spokoju i odpoczynku okazują się ściśniętymi, nieprzyjaznymi przestrzeniami o imponujących placach zabaw wielkości mikrokawalerki.
Archiwashing, bo tak można nazwać to zjawisko, jest niestety czymś powszechnym. Spotykamy go na każdym kroku — to jak wyżej, sprzedane obietnice deweloperskie, ale też projekty przestrzeni publicznej, które pod płaszczem rozwiązań inspirowanych pozytywnymi wzorami okazują się nie tylko nie spełniać odpowiednich standardów, ale i obniżać zaufanie do pewnych rozwiązań.
o woonerfie, który woonerfem nie był
Na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej i Nowy Świat w Tarnowie pojawił się woonerf — największym problemem rozwiązania zrealizowanego przez magistrat jest to, że nie jest to woonerf. Wybrukowana przestrzeń, obok której zainstalowano podwyższoną donicę na drzewo i drewniane ławki je okalające, zamiast wprowadzić nowe rozwiązanie urbanistyczne w ramy starówki miasta, zaczyna straszyć i wołać o pomstę.
Nazwany przez Zarząd Dróg i Komunikacji woonerf być woonerfem nie może, albowiem jego długość sięga tylko kilku metrów. Zamiast demokratyzować ruch, tak jak w idei wywodzącej się z Holandii lat 70. XX wieku, skwerek tylko wymusza na kierowcach wolniejszy skręt w prawo, jednocześnie nie wnosząc nic nowego.
Skwer zwany woonerfem nie pozwala ani poruszać się bezpiecznie niezależnie od wybranego środka transportu, ani specjalnie odpocząć — na ulicy Krakowskiej funkcjonuje ruch samochodowy, który w tej części miasta będzie dalej generował wysoki poziom hałasu niesprzyjający odpoczynkowi. Wreszcie, w tym miejscu zastosowano kilka rodzajów nawierzchni o zróżnicowanej fakturze i kolorystyce. Skwer zwany woonerfem wyróżnia się na tle ulicy, problem w tym, że negatywnie.
z woonerfem na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej i Nowy Świat w Tarnowie jest jeden problem, nie jest woonerfem
fot.: Wiktor Bochenek
dalsze skutki?
Przykład nie-woonerfu pokazuje jednocześnie problem zasygnalizowany na początku tekstu — źle nazwane rozwiązania mogą stać się skutecznym sabotażem dla zmian w przestrzeniach publicznych dla wielu innych interesujących pomysłów i idei. Jednocześnie próżno szukać standaryzacji rozwiązań. Bolączką mniejszych miejscowości często nie jest brak świadomości czy środków, ale odpowiedniego zaplecza wiedzy. Pomocna może być współpraca instytucji naukowych i organizacji skupiających specjalistów, tak jak proponowano to, chociażby w raporcie dotyczącym zieleni opracowanym przez OPM IRMiR — powołanie instytucji pomagającej z poziomu centralnego mniejszym miejscowościom. Jeśli chcemy uniknąć archiwashingu, również w miejscach, w które nie mają możliwości powoływania odpowiednich służb, konieczna będzie edukacja.