Projekt
W kręgu podejrzanych pozostaje jeszcze jeden poważny kandydat. Jest nim Projekt. To postać precyzyjna, choć bardzo elastyczna. Prawdziwy świata obywatel — od pierwszych pomysłów ma kontakt z największymi nazwiskami z branży kultury i architektury. Nie jest mu jednak obca historia i duch własnego miasta. Nowoczesny i zarazem szanujący tradycję. Lubi spędzać czas zarówno na imprezach plenerowych, jak i w domowym zaciszu. Człowiek kultury i biznesu. Wydaje się, że właśnie takiego bohatera potrzebuje każdy zaniedbany obszar miast, których przykłady mogą Państwo sami długo przytaczać. Cudowna terapia, szybkie i praktycznie bezbolesne leczenie, którego efekty dadzą powody do dumy. Mimo wszystko Projekt miał powody i sposobność, aby Kwartał wykończyć.
Dłuższe przesłuchanie pozwala wyczuć, że wrażenie wszechstronności podejrzanego wynika raczej ze schizofrenicznego zmieniania zdania, niż z kompleksowego podejścia do rozwiązywania problemów. Z pierwszego masterplanu nie pozostało dużo ogólnych założeń. Poszczególne środki kompozycyjne zastępowano finansowo efektywniejszymi. Zmiany nie oszczędziły nie tylko części planowanych osi lub otwarć widokowych, ale również układu komunikacyjnego. Niekonsekwencja umotywowana wymaganiami ekonomicznymi i transportowymi sprowadziła Kwartał na ślepy tor. Źle rozumiana elastyczność przetrąciła kręgosłup całemu założeniu. Pytanie, czy dobre chęci, którymi najłatwiej się wytłumaczyć, będą wiarygodnym i uniewinniającym alibi.
Dodatkową okolicznością obciążającą są wyniki „operacji na otwartym mieście”, którą przeprowadzić miał podejrzany. Problemem okazało się sukcesywne usuwanie kluczowych organów z planu przebudowy Kwartału. Z różnych powodów, ale skutecznie, Projekt pozbył się „dynamicznie reagującego na społeczne potrzeby centrum sztuki”3. Niepotrzebne okazały się „killer project”4 centrum festiwalowo‑kongresowego Franka Gehry'ego i koncepcja bramy miasta autorstwa Daniela Libeskinda. W zrewitalizowanej elektrociepłowni nie powstały wszystkie entuzjastycznie zapowiadane instytucje. Czy kwartał miał szanse przeżyć bez „akceleratorów rozwoju”5 dla tego kawałka miasta?
Znak – zakaz ruchu pieszych
fot.: Adam Miziołek
Mniej lub bardziej profesjonalne sekcje zwłok nie pozostawiają złudzeń, że w czasie zabiegu popełniono zbyt dużo błędów. Państwa uwagę na pewno zwróci jeszcze fakt, jak całość została zaplanowana. Znamienne dla rewolucyjnych przekształceń jest to, że wyznacza się wyraźny koniec, jasny cel do „realizacji”, którego osiągnięcie rozwiąże wynikające z analiz problemy. Jednak w przeciwieństwie do procesu inwestycyjnego biurowca czy dworca, miasto to żyjący organizm, w którym każda zmiana wpływa na funkcjonowanie pozostałych układów. Niekończący się proces wrażliwy na głos obywateli, różny od wyprodukowania maszyny działającej bez zarzutu od momentu zjechania z taśmy produkcyjnej. Mieszkańcy się zmieniają, przyzwyczajenia przychodzą i odchodzą, nowe potrzeby zastępują stare. Niestety Projekt nie uwzględnił w czasie operacji nie tylko efektów, których wystąpienie sugerowano, ale postąpił w ogóle wbrew pierwotnym założeniom. Może w ogóle nowoczesny plan był przestarzały już wtedy, gdy zaczynano zabieg? Niezależnie od przyczyn dokładnie zszytego pacjenta skazano na długą terapię usuwającą powikłania po ledwo zakończonej operacji. Mozolną rehabilitację, której data rozpoczęcia może jeszcze długo nie być znana. Możemy teraz tylko szukać sprawcy całego zamieszania.
Dworzec, Wizja czy Projekt? Który z tych podejrzanych dopuścił się zbrodni? Rozwiązanie tak rozbudowanej zagadki w niezwykle skomplikowanej, miejskiej materii nie może być oczywiste. Równie silny wpływ na Nowe Centrum wywarł przerośnięty węzeł komunikacyjny co wprowadzenie generalnie niespotykanej w sąsiedztwie skali. Nie można nie doceniać panującego rozczarowania mieszkańców niespełnionymi oczekiwaniami. Wreszcie najgroźniejsze przecież mogły okazać się błędne założenia projektowe i odejście od ustalonego programu rewitalizacji. Zatem kto jest winny? Wszyscy. Jednak żaden z podejrzanych nie jest mordercą. Jak sugerował parafrazowany w tytule kryminał, ta łamigłówka nie mogła mieć prostego zakończenia.
Znak – rozjazd
fot.: Adam Miziołek
Kwartał nie żyje przez niezamierzoną współpracę wymienionych, ale również tych lepiej ukrytych, małych morderców. Znaczące błędy, ryzykowne posunięcia i niekonsekwentne zmiany z pewnością pomogły doprowadzić do obecnego stanu rzeczy. To jednak nie powinno być najważniejszym wnioskiem z dochodzenia. Nowe Centrum nie jest żywym kawałkiem miasta. To fakt, ale przed operacją również nim nie było. Są zwłoki, są winni, ale żadnego zabójstwa nie popełniono. „Centrum Europy” tu nie powstanie, ale ten teren ma nadal szanse być tętniącą życiem częścią śródmieścia. Niektóre pierwotnie planowane instytucje kultury już działają. Powstają kolejne biurowce, a widok nowoczesnego dworca zwykle budzi dumę pamiętających kwartał przed rozpoczęciem programu odnowy. Cierpliwość musi uchronić zmieniające się miasto od smutnego końca miejskiej pustki w rzeczywistości i w świadomości mieszkańców.
Najistotniejsze, żeby z całej operacji, popełnionych błędów i zaniedbań, wyciągnąć wnioski, nawet jeżeli są one od dawna znane. Powtarzania nigdy dość, zwłaszcza jeżeli nauka, jak widać, nie została ukończona. Nie bać się używać sprawdzonych narzędzi, które mają w rękach obywatele. Wielkie projekty towarzyszą mieszkańcom wielkich miast i dzisiaj. Warto chociażby przytoczyć niedawno ogłoszony projekt Nowego Centrum Warszawy, w którym pojawiają się niemalże identyczne slogany przestrzeni atrakcyjnej dla mieszkańców i gości, planowane są instytucje kultury i sztuki a życie miasta ma skupiać się na nowym Placu Centralnym. Tych szlachetnych założeń muszą pilnować mieszkańcy, aby uniknąć marnowania czasu, pieniędzy, zaangażowania i mogących odmienić los miasta szans.
Zaangażowanie i kontrola obywatelska są bezcenne. Silnie wypowiadany sprzeciw lub aprobata może prowadzić do podjęcia decyzji zbawiennych w skutkach. Świadome społeczeństwo będzie reagować na wzniosłe plany głośnym „sprawdzam!” — w formie uwag, konsultacji społecznych, protestów lub kartki wyborczej. Mieszkańcy, widząc, że mają wpływ na ich sąsiedztwo, będą z miastem związani i zaangażują się w inicjatywy, które poprawiają warunki życia, ofertę kulturalną, atrakcyjność przestrzeni itd. Będą wreszcie szczęśliwsi, czując, że miasto należy do nich. Te dobrze znane recepty należy ciągle przypominać. I trzeba życzyć wielu miastom, w których projekty ożywiania kwartałów czy dzielnic mają miejsce lub dopiero się zaczną, aby ich mieszkańcy poszli w ślady detektywa z kryminału, który tu nieudolnie przywołano. Aby raz na jakiś czas usiedli wygodnie i pomyśleli o mieście.
Adam MIZIOŁEK
1 Cytat z broszury informacyjnej „Nowe Centrum Łodzi. Operacja na otwartym mieście 2006–2016”.
2 A. Walczak, „To będzie centrum Europy”, Łódź. EC1. Gazeta na Weekend, 6 listopada 2009, s. 3.
3 M. Poprzęcka, „Specjalna Strefa Sztuki jako akcelerator”, Łódź. EC1. Gazeta na Weekend, 6 listopada 2009, s. 3.
4 M. Jachimek, Rozmowa z Markiem Żydowiczem, Łódź. EC1. Gazeta na Weekend, 6 listopada 2009, s. 2.
5 M. Poprzęcka, „Specjalna Strefa Sztuki jako akcelerator”, Łódź. EC1. Gazeta na Weekend, 6 listopada 2009, s. 3.
Partnerem konkursu była firma Alufire