Publikujemy kolejne studenckie prace wybrane w preselekcji w konkursie na reportaż prasowy o architekturze. Zapraszamy do lektury tekstu Pawła Gali pt. „Città Vecchia, czyli po włosku Stare Miasto”.
Paweł Gala — student drugiego stopnia Architektury na Politechnice Poznańskiej, obecnie, w ramach wymiany studenckiej, przebywa na Politecnico di Milano we Włoszech, gdzie w zespole studentów uczelni współpracuje przy projektach inwentaryzacji budynków historycznych, wykorzystując metodę fotogrametrii i laser scanningu.
Città Vecchia, czyli po włosku Stare Miasto
Città Vecchia w Taranto
fot.: Paweł Gala
W czasie moich studiów we Włoszech jednym z projektów urbanistycznych była rewitalizacja Starego Miasta w miejscowości Taranto. Jest to jedno z większych miast południowych Włoch w regionie Apulia. Położone jest na pasie pomiędzy zatoką a laguną. Charakteryzują je wyjątkowe ekstrema miastotwórcze. Z jednej strony zatoki znajduje się ogromna fabryka (ILVA) oraz port handlowy, z drugiej — znaczący port włoskiej marynarki wojskowej, rozdziela je zaś klimatyczne włoskie Stare Miasto. Jest ono bardzo interesujące.
Centralną ulicą jest via Duomo. Odchodzące od niej poprzeczne uliczki prowadzą z jednej strony do spokojnego łagodnego pasażu nad lagunę Mar Piccolo, z przeciwnej strony, do klifu, nad zatokę Mar Grande. Mar Piccolo słynie z jedynych w swoim rodzaju małży (cozza) uprawianych przez rybaków od wieków w tej zatoce, zaś Mar Grande obsługuje port oraz niezliczoną liczbę kontenerowców.
ILVA w Taranto
fot.: Paweł Gala
Centrum charakteryzują wąskie uliczki zakończone widokiem na morze. Przebiegają one przez przeróżnej wielkości place i skwery. Od strony zatoki Mar Piccolo zlokalizowany jest obszerny pasaż wraz z parkiem i targowiskiem. Città Vecchia to również niezliczone podziemne korytarze i jaskinie oraz liczne tarasy i place ponad zabudowaniami. To również doskonała włoska architektura i charakterystyczny kamień.
via Napoli w Taranto
fot.: Paweł Gala
pierwszy spacer po Città Vecchia
Rozpoczynam zwiedzanie od stacji kolejowej, która jest początkiem osi. Przechodzi ona przez most i na niewielkim placu rozwidla się na trzy strony: wybrzeże Mar Grande, pasaż Mar Piccolo i prowadzącą do centrum ulicę via Duomo. Wybieram ostatnią opcję. Po chwili znajduję się na niedawno odrestaurowanym placu z nową nietypową formą na środku. Budynki okalające go od strony miasta to kamień włoski, od drugiej zwykły tynk. W centrum stoi fontanna, całkiem prosta i mało interesująca, ale zadbana. Stare miasto zawiewa chłodem, ale nie jest to zimno ciemnych uliczek — jest to obraz zdewastowanego przez czas krajobrazu, prawie apokaliptycznego w porównaniu z mijanymi przed chwilą całkiem nieźle zachowanymi budynkami. Pierwszy kościół jest niewielki, ale dominuje formą.
piazza Fontana Città Vecchia w Taranto
fot.: Paweł Gala
Ponadto wydaje się nigdy nieremontowany z oryginalnym marmurem, dużą tarczą zegara i dzwonnicą. Forma jest piękna a materiał trwały. Wchodzę w uliczkę po prawej, trwa sjesta, która opustoszyła miasto. Intuicja oraz zapamiętane mapy, zdjęcia i dane podpowiadają mi, żeby jeszcze na chwilę skręcić w prawo. Tam czeka kolejny pięciokątny skwer, zdecydowanie mniejszy, ale niemniej interesujący — razem z poprzednim placem, poprzez niewielki kościółek z charakterystyczną dzwonnicą, pozostaje w relacji „wnętrza sprzężonego”, o którym to pojęciu pisał Kazimierz Wejchert. Podążam dalej i tym razem odważnie wchodzę w wąską, ciemną uliczkę. Znienacka ogarnął mnie chłód, który wpływa na postrzeganie wszystkiego, co znajduje się dookoła. Już nic nie jest takie jak przedtem — nawet kamień wydaje się gorszy. Uliczka już sama w sobie zniechęca — co jakiś czas piękna latarnia przymocowana do muru, kawałek dalej przerwana rynna, ciągłe skrajności. Dochodzę do kolejnego placu. Droga w prawo ukazuje widok na morze. Poprzedza go zwykły prostokątny, niewielki placyk, którego jedna ściana staje się morskim krajobrazem z przystanią w oddali. Idę kawałek dalej z myślą, że złapię trochę słońca i się ogrzeję. Po kilku krokach odwracam się. Przede mną ukazuje się romańska fasada kościoła (Chiesa di San Domenico Maggiore) z rozetą. Kościół jest niewidoczny z ulicy, ponieważ wejście znajduje się dwie kondygnacje wyżej, a dojść do niego można jedynie barokowymi schodami.
Chiesa di San Domenico Maggiore
fot.: Paweł Gala
Zawracam i przechodzę obok bryły kościoła, uliczka jest naprawdę wąska, pnie się w górę po długich stopniach schodów. Wszędzie otacza mnie kamień — wystarczy wyciągnąć ręce, aby go dotknąć. Może via Duomo byłaby bez niego szersza? Właśnie wychodzę na kolejny, nadzwyczajny w swojej formie plac — malutki i wąski, ale z szerokim otwarciem. Pokonuję kilka stopni i dochodzę do skraju, skąd roztacza się szeroki krajobraz zatoki Mar Piccolo. Jest to wyjątkowe otwarcie, ponieważ znajduje się powyżej miasta, u stóp mam dachy kamienic starego miasta, za plecami ściany, a przede mną roztacza się szeroki krajobraz zatoki Mar Piccolo. Ten widok zapiera dech w piersiach. Jednak po chwili zachwyt łączy się z kolejnym poczuciem skrajności i okropności
jak tu brudno, ale to jest zniszczone, po co te kraty, dokąd prowadzą te schody?
Czar pryska, ale widok pozostaje — moim oczom ukazuje się codzienność popadającej w ruinę części Città Vecchi. Myślę sobie — może to idealne miejsce na jakiś survival, grę miejską, paintball, czy scenerię do filmu. Schody prowadzące na niższy poziom zachęcają, jednocześnie stawiając trudne wyzwanie. Rezygnuję. Zamierzam iść wyznaczoną ścieżką. Zastanawiam się nad kolejnym elementem città. Różnica poziomów, stare miasto — na mapie jeden obszar, a tu przez samo centrum przechodzi uskok i to nie mały, około ośmiometrowy, co przekłada się na dwie albo trzy kondygnacje.
Bella, co to za miasto!
via Duomo, Città Vecchia w Taranto
fot.: Paweł Gala
Idę dalej. Teraz jest jednak inaczej. Trzymam kurs i schodzę coraz niżej. Znienacka ukazuje się rozejście. Z mapy pamiętam, że powinienem skręcić w prawo, więc to robię i przechodzę pomiędzy kamienicami. Mijam ponad głową łuk, a po kilku metrach sekwencje podpór zaczynają być wypełnione i przypominają zadaszenia kolebkowe. Skręcam i po chwili wychodzę na zwykłą ulicę. Chociaż przejście wydawało się częścią budynku, jakby wejściem do cudzego korytarza, albo do jakichś pałacowych tuneli, to jednak okazuje się ulicą, i to całkiem romantyczną. Teraz droga jest już prosta. Balkoniki nade mną się prawie stykają, co jakiś czas widać powiewające w powietrzu pranie. Chociaż brakuje tu słońca i jest ciasno, to może jednak więzi społeczne się pogłębiają.
Vicolo S. Martino, Città Vecchia w Taranto
fot.: Paweł Gala
Teraz następuje coś innego — ulica nabiera coraz przyjemniejszych rozmiarów. Przez wąskie, odchodzące uliczki możemy dostrzec morze; z jednej strony zatokę Mar Grande, a po kilku krokach z drugiej strony— Mar Piccolo. To się dopiero nazywa urbanistyka! Ciemna uliczka i co chwilę zachwyt nad otwarciem, najczęściej szczelinowym, bardzo wąskim, ale za to z jakim krajobrazem w oddali. Przechodzę tak kilka poprzecznych uliczek, aż dostrzegam kolejne ekstrema — po prawej stronie znajduje się szerokie morze z portową strefą i statkami kontenerowymi, a po lewej spokojna rybacka zatoka. Przechodzę kolejny kawałek, mija sjesta, a ja natrafiam na coraz bardziej zadbane ulice, więcej knajpek, pizzerii, barów, B&B i sklepów. Tu dopiero zaczyna się życie. W ten właśnie sposób wyszedłem z umarłej części Città Vecchi na kolejny plac, całkiem spory, trapezowy. Mijam ratusz, wychodzę na środek i oglądam się za siebie
tak, to jest ta słynna katedra.
Obecna XVIII‑wieczna fasada jest wycięta poziomo przez złamany barokowy architraw. Na pniakach znajdują się dwa anioły, które spoglądają na prostokąt centralnego okna z kamienną statuą San Cataldo. Poniżej znajduje się duży portal, na którym umieszczono herb arcybiskupa Giana Battisty Stelli.
Basilica Cattedrale di San Cataldo, Città Vecchia w Taranto
fot.: Paweł Gala
Stoję w samym centrum starego miasta. Oblicze się zmieniło — stan budynków jest coraz lepszy, ulice nie są już zwykłymi ścianami, co chwilę widać jakiś sklepik czy kawiarnię. Tym razem odchodzę trochę w bok, mijam kilka ulic, schodzę i docieram do wejścia — wejścia do jaskini, do podziemi. Tam odkrywam oczywiście piękny, odrestaurowany fragment podziemnych korytarzy i sal, w których odnajduję kolejny dysonans: świat podziemny i naziemny tego miasta. Wracam do mojej via Duomo. Teraz dopiero można poczuć ten tłok i hałas głównej ulicy miasta. Dochodzę do bram uniwersytetu. W środku zupełnie inny świat — większość sal jest pięknie odrestaurowana, arkady, drewniana konstrukcja dachu i stropu, kamienne ściany.
via Duomo, Città Vecchia w Taranto
fot.: Paweł Gala
Jedyne co pozostało to wyjść przed ostatni etap — zamek. Dochodzę na drugi plac znajdujący się na przeciwległym wybrzeżu i jestem zdumiony — mnóstwo zieleni, a zamiast pomnika w centrum skweru znajdują się dwie antyczne kolumny, których dominantę stanowi bryła zamku — Castello Aragonese.
Paweł GALA
Partnerem konkursu była firma Alufire